Hejo. Pomału kończe ślubniaki dłubać - więc przyszedł czas na coś świeżego :) Z Radkiem umawialiśmy się już od czerwca (ah, jak sobie przypomne jak ciepło było gdy omawialiśmy szczegóły sesji... :) ). Z racji jednak moich rozjazdów, Radka rozjazdów, moich egzaminów, nieogarnięcia, niepogody - jeszcze raz nieogarnięcia ;) i innych takich - spotkaliśmy się dopiero wczoraj :) Wszystko dość spontanicznie wyszło, ale trzeba było skorzystać ze sprzyjającej pogody - no i faktu że póki co jestem na miejscu, bo jak niektórzy z Was wiedzą - już niedługo uciekam do Meksyku ;-)
Elegancko poszło. Lubie współpracować z ludźmi, którzy potrafią się dogadać z moim aparatem, a Radek zdecydowanie do takich należy. Cenię też, gdy ludzie, których fotografuję mają na siebie pomysł.
No i podzięki się Radziowi należą. Twardy był, mimo choroby, mimo zimna, mimo braku miejsc do parkowania i.. kurczaki.. dziwne słowo.. "mimo" :)
Materiał trochę zróznicowany. o.
Z a p r a s z a m