wtorek, 23 kwietnia 2024

Po prostu kocham

 Kocham moje psiapsie. Za możliwość wygadania się, za mądre rady, czasem za opiernicz. Za wspólnie spędzany czas. Ten miniony i aktualny. Są mądre bez przegięcia. Za to że są. A za nami już dziesiątki lat znajomości. Życie z nimi jest piękniejsze i pełniejsze.

A na obiad wczorajszy ryż z warzywami i kurakiem. Oczywiście w moim ulubionym kolorze. Żółtym. Zresztą był na kolację i na śniadanie. Pewnie wystarczy i na kolejną kolację. Pyszota. Babelot ma wczorajszą pieczarkową. I różne tam różności. Hm... Jest mi wygodniej gdy jest u mnie. Nie muszę latać z jedzeniem i byle pierdółką. Noc spokojna. A teraz równie spokojnie drzemie. .


sobota, 13 kwietnia 2024

No i pyk 😁

 Dzień chyli się ku końcowi. Dziś spokojnie. Ale ciiiiiicho, żeby nie usłyszało licho i nie namotało. Tak jakoś lżej na duszy ale lekko będzie za jakiś czas jak spłynie to wszystko i rozpuści w niebycie.

Bąbelki większe i mniejsze korzystają z ulicy. Śmigają na rowerach, deskach, rolkach. W końcu normalność. 

Pani z Mopsu nas nawiedziła. Wywiad przeprowadziła. Popytała, doradziła i pojechała. 

A ja dziś z pracami u podstaw. 




Najpierw ścieżka do ogródka, potem grządki. Czteroletnia wielka grządka perma zmieniła swój wygląd i rozmnożyła się. W tym roku przetestuję jednorzędowe. Ścieżki między nimi są poniżej gruntu i pełnią funkcję kanałów nawadniających. 

Pojemniki po ciastkach są mini inspektami. Fajnie się sprawdzają. Jest dostęp powietrza a jednocześnie ograniczone parowanie. Reszta tradycyjnie. Będzie zimno to zafoliuję. Nie mam innej możliwości. W domu z oknami z dostępem słońca są koty. A one wiadomo. A u mnie wszystko na północ. Nic by nie rosło. Przetestowałam. A na lampy szkoda mi kasy. Może zimą jak ogarnę łazienkę zrobię w niej mini szklarnię z lampami. Ale nie na pewno. 

Jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Z tego chodniczka najbardziej. Moim zdaniem jest uroczy 🤩🤩

Byle pogoda się utrzymała to jeszcze coś porzeźbię, choć spokojny, całonocny deszczyk przydałby się. Sucho się robi.. 

czwartek, 11 kwietnia 2024

Drugie życie

 








Cytryny

 Kurcze, jak to jest, że z wieloma ludźmi żyję w zgodzie, potrafię się dogadać, akceptujemy siebie nawzajem, a z rodziną ni w ząb. Nie ma dnia bez skoku adrenaliny i wysokiego kortyzolu.

Rozmawiam z sąsiadkami, z zięciem - bardzo lubię też go słuchać - jest typem gawędziarza, z Carycą gdy dorwę się do słuchawki to trwa to godzinami. Kiedyś gadałyśmy głównie o facetach i dzieciach, potem doszły domy, teraz głównie o zdrowiu. Gradacja ważności się zmieniła. Życie. 

Był też czas kiedy różne teorie spiskowe, literatura fantasy, moda i rękodzieło stanowiły istotną część życia.  Był czas kiedy ogarnięcie domu na błysk zajmował mi moment. Był. Teraz mi to lotto. 


Przyszedł czas na ekonomię ruchu i przestrzeni w której się przemieszczam. Czas na coraz lepsze i więcej różnych urządzeń czy to domowych stricte, czy użytkowych w typie wiertarek, pił itd. 

Ale nie o tym chciałam napisać. Myślę o tym, jak bardzo strach dominuje w naszym życiu. Jak łatwo nas zastraszyć. Żyjemy w ciągłym stresie, co chwila coś podnosi ciśnienie. W ostatnich latach c19, potem wschód, ostatnio paradoksalnie wybory, i takie prozaiczne sprawy jak złe cudze spojrzenie, wyniki badań czy niemożność skontaktowania się z bliską osobą. Co jest tym czynnikiem który tak bardzo nas niszczy, czy ktoś nam na siłę wciska w głowę całe to zło? Strach, niepewność? Informacja. Informacja niechciana. O ile wyniki badań to nasze być lub nie w jakimś tam komforcie, o tyle cała reszta jest zupełnie zbędna.  Wystarczy żyć swoim życiem nie krzywdząc innych i środowiska. 

Mamy wpływ na ślad węglowy ty czy ja? Niespecjalnie. Ale możemy go ograniczać przez wtórne wykorzystywanie rzeczy. U mnie np skrzynie po starych tapczanach używam do grządek podwyższanych, gałęzie jako ramki też do grządek, z pokruszonego chodnika robię nowy. Bo i czemu nie? Po co kupować nowe skoro materiał jest dokładnie ten sam, tylko forma inna? Ciekawsza. 

Jakie znaczenie ma dla mnie durna teoria płaskiej ziemi i czy życie w Martixie. Dla mnie jest ważny i cieszy szum wody w rurach bo to oznacza że nie zmarznę, że ptaki śpiewają, wszystko wokół kwitnie i pachnie. Że rodzina zdrowa i ma się dobrze. 

Oglądam bardzo dużo filmów na yt. Normalnych, z życia. Ogromną ilość rosyjskich. Taki powrót do czasów dzieciństwa, bo ruska wieś to przestrzeń, krowy na pastwisku, siermiężna praca i radość tych ludzi z najprostszych rzeczy, dzielenie się i wzajemna pomoc. W rodzinie! W rodzinie! Czego u nas praktycznie już nie ma. I szacunek do starszych, no ale przykład płynie z góry, z Prawa i wzorców promowanych przez władze. 

Patrzę na tych ludzi, którzy sami z siebie otaczają pamięcią mogły poległych, sami sobą o nie dbają, u nas? Zapomnij. Nie pamięta się nie tylko o najbliższych zmarłych, tych żyjących, a co dopiero o tych, którzy zginęli w wojnach, powstaniach. 

Wczoraj była kolejna rocznica Smoleńska. Konferansjer wymienił kilka nazwisk w czasie obrad Sejmu. Wstyd! Na szczęście znalazł się ktoś, kto z szacunkiem odniósł się do wszystkich. 

Ja wiem, że przez starszego Pana wszyscy już mają dosyć tych rocznic. Ale nie wytrzemy gumką myszką tej tragedii. I tych dni, kiedy cała Polska była pogrążona w szoku, niedowierzaniu, żałobie. Kiedy świat oniemiał a my byliśmy jak skamieniali w niezrozumieniu i ogromie krzywdy. 

Patrzę na cytryny. Idealne w swoim kształcie, smaku, aromacie. Wydają się niezbędne. A tak naprawdę zupełnie nie ważne. I dajemy im swój czas, życie by je posiadać. Jaki to ma sens? 



wtorek, 9 kwietnia 2024

I od nowa Polska Ludowa

 Kolejny dzień, kolejna drama z płaczem, wrzaskami, no i nerwy. Skończy się to kiedyś? Powód? Chciałam zmienić temat rozmowy i wypowiedziałam się na temat stroju emo dziewczyny. Wiecie, żar się z nieba leje a panna w czarnej sukni do ziemi i, obowiązkowo martensy, gorset ściśnięty na maksa, czarna fryzura na Piaff, czarne ust korale a z gorsetu frontem wpływały piersi roztopione słońcem jak indycze korale. Moce w których znajduje się część nastolatków są mi niepojęte i przerażające. Mimochodem, żartem, bezmyślnie rzuciłam - mam nadzieję że ty na taki pomysł nie wpadniesz. No i zaczęła się drama a skończyła w domu. Po co ja się odzywałam? Po co?

A dzień zaczął się przyjemnie. Od razu dodzwoniłam się do przychodni, numerek w przyjemnej godzinie, tak że spokojnie po ogarniałam domowe duperele. W przychodni mikro kolejka, lekarz młody, miły, wypisał co chciałam i zaprosił nawet na jutro na kolejną wizytę. Trzeba będzie. Bo chyba refluks mnie dopadła i to nie dziś czy wczoraj. Wszystkie znaki na to wskazują a to poważna sprawa. A jeśli nie, to  wykluczenie go będzie kolejną wskazówką co tam nawala.mi

Generalnie poza wypadem z Młądą na jadło i doktorkiem, poza przygotowaniem obiadu dla mamy, nic nie działałam. Dzień przeciekł między palcami jak budyń a i ja czuję się jak budyń. Chyba ta pogoda tak działa.

Ja nic, ale chłopy zza płota, majstry, mistrze drogowi uwinęli się piorunem i na ulicy jest - szyk, błysk, krasata! Po raz pierwszy od początku świata mamy prawdziwą, asfaltową ulicę. Równiutką, czarniutką, nowiutką. O którą oczywiście się potknęłam i jako pierwsza przejechałam. Była jeszcze ciepła jak świeże bułeczki.

Już po wyborach. Wygrał ten, który miał i powinien wygrać. Który po latach coraz większego podupadania  miasta, dźwignął je i ruszył z posad nadając mu nowego kolorytu, upiększahąc, ożywiając. Młody, przyjazny, z wizją, nie stroniący od kontaktów z mieszkańcami. Jeszcze tylko wywalić stąd konferansjera i będzie miło. Mikke jako lokalna atrakcja niech zostanie. Nie chcę zapeszać, ale dobrze się tu żyje. Spokojnie, bezpiecznie i tylko ja drę paszczę od czasu do czasu. Jak np z powodu stopy, bo jak nazywają się moje psy, to wie kilka najbliższych ulic. Listonosz nie musi dzwonić żeby wiedzieć że jestem w domu. Ale to nie tylko mnie słychać. Wszystkich, którzy mówią normalnym tonem. Ciasna zabudowa powoduje że dźwięki odbijają się od ścian i głos się niesieeee. Nie, nie tylko mnie słychać, stwierdzam po namyśle. Dzieci okoliczne też. I psy.