Spieszę z ciągiem dalszym...
Po czterech
dniach perlistych salw śmiechu (Mama Wiewióra przyjechała z córką Wiewiórką), porannego sprzątania-krzątania [1], licznych
zakupów zwłaszcza pamiątkarskich [2], opowieści dziwnych treści [3],
lunchów na mieście [4] i taniego wina w domu [5], Mama Wiewióra z dziwną regularnością zaczęła nękać syna z pytaniem nie cierpiącym zwłoki:
- Kiedy wreszcie
kupisz Bebe pierścionek?*
Wnioskujemy zatem, że Bebe została zaakceptowana.
* Odpowiedź na to pytanie zna tylko Bebe.
Tymczasem Wiewiór nabył drogą kupna ozdoby uszne przecudnej urody. Dla
Bebe, rzecz jasna, także very lovely. Na tyle, że w podtekście Mama Wiewióra dodała małymi literami: Nie wiem, jak ją znalazłeś, ale żeń się, bo ci ucieknie.
---
[1] Wiewiór robił
wszystko, by Mama czuła się, jak w domu. Z namaszczeniem kruszył na dywan i
sadził puste szklanki na wszystkich stołach. Co rano Mama przywdziewała żółte rękawice i przystępowała do ruchliwej medytacji. Kazała sobie zejść z drogi i nie przeszkadzać w porannych ablucjach wigwamu, co też wszyscy pokornie czynili. Nie zatrzymał jej nawet niedysponowany odkurzacz.
[2]Definicja
głosi, że suwenir to wartość wokół przedmiotu a nie przedmiot sam w sobie.
Suwenirem może być zatem wszystko, o ile zamyka lukę między doświadczeniem a
wspomnieniem o nim.
Zgodnie z
powyższą teorią, na pamiątkę z Czarnego Lasu Wiewiórowa rodzina
zakupiła: gumowe rękawice, nożyczki, trzy pary szelek, ciasteczka dla psa, dwa zestawy tanich długopisów, cztery kleje w sztyfcie, dwie skakanki, notes ze
srebrną okładką, buty, semmel knoedel (o tak! z torebki!), pilniki do paznokci, dzwonki rowerowe, drzewko-odświeżacz do samochodu, zestaw śrubokrętów oraz dwa pierścionki z okiem Shivy.
To już wiadomo, co wysyłać w bożonarodzeniowych paczkach.
[3] o tym,
następnym razem.
[4] o tym też, zwłaszcza, że zaangażowany został pewien duży guzik.
[5] Taniego w
porównaniu z Wyspą (co trudne nie jest). Wino za 3,49! Białe!
A tu czerwone za 1,99! Słodkie? Wytrawne? Nie ważne. Bierzemy dwie butelki! Bebe, ciebie upija już sam zapach korka*.
* Bebe najwyraźniej nie nadążała w spożyciu, czym zdecydowanie nadwątliła wiarygodność swego pochodzenia.