Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 26 października 2014

Daleka Norwegia

Latem była Norwegia...
Podróż w jedną stronę trwała dwa dni. Chcieliśmy przejechać Skandynawię samochodem.
Od Nynashamn, gdzie zjechaliśmy z promu aż do miejscowości Lavan (100 km na zachód od miasta Alta!) jechaliśmy i jechaliśmy. Warto było! Dla tych widoków warto się pomęczyć.





Najmniej przyjemny moment - ustawianie się na promie.














To już fiordy w okolicy Alty:





 Ten żółty to nasz domek!!!



Miasteczko na mikroskopijnej wyspie:


A w takich jaskiniach na pewno znajdują się skarby Wikingów!


 Pewnego ranka odwiedziły nas orki!




 I takie widoki mieliśmy z tarasu naszego domku...




Zdjęć z wycieczki mamy tysiące, Nie sposób się nimi pochwalić... Ale pokażę jeszcze tylko, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie i chwyciło mnie za serce! 
W Finlandii i Norwegi, w najzwyklejszych marketach, w najmniejszych osadach można nabyć takie oto skarby!!!!


Widzicie w tle pudełeczka z jedzeniem????



Cały stojak z drutami i szydełkami Addi!!!!


A wełny w większości naturalne: owcze, bawełny i z renifera!!!!! Sztuczności prawie żadnych....
Jak w Raju!!!!




środa, 29 stycznia 2014

Utknęłam w drutach

I nie mogę się wygrzebać....

Choć miło się siedzi w fotelu z kocem na kolanach a czasami i z jakimś kotem. Lampka z najmocniejszą żarówą obok. Na stoliku gorąca herbatka i (niestety!) coś słodkiego... A robótki i tak się ciągną w nieskończoność. Może to dlatego, że wszystko bym chciała "na już"?!

Kamizelkopodobne ma być dla mnie. Na zimę oczywiście! Tegoroczną! Ha, ha, ha!
Akrylomoher, turecki.





To ma być sweter dla męża. Też na zimę, oczywiście! 
Charisma, YarnArt.



A tu ostatnie moje zakupki w Robin's Patchwork. Myślałam, że mnie natchną do szycia, zmobilizują, nakrzyczą, pogonią. Ale... są za ładne! Na razie niech jeszcze chwilkę poleżą. 


I śnieżnozimowe kotki. 
Na drzewie...






Na płocie...


I na elewacji... 





Pozdrawiam serdecznie! 



wtorek, 3 września 2013

Kocia mama



Tak o mnie zawsze mówiła moja mama.
Chociaż w domu rodzinnym nie pozwalano mi zatrzymać żadnego kotka. A znosiłam ich niemało z okolicznych blokowych śmietników!!!

Dziś na szczęście mogę choć na krótko poopiekować się kocimi nieszczęściami. A moja mama kiwa tylko głową. Ale co ma powiedzieć? Teraz mam swój dom. I koci dom tymczasowy!!!

Kocie sierotki, dwaj braciszkowie, zabrane z dzikich działek, które właśnie zostały zlikwidowane i zniwelowane  - wkracza bowiem cywilacja! Wrrrrr!

Są u nas już od 19 sierpnia. Są pod stałą opieką weterynaryjną, bo jak to znajdy mają sporo różnych dolegliwości. Ale na szczęście wszystkie da się wyleczyć.
Zdjęcia pokazuję mniej więcej chronologicznie. :-)

Pierwszy dzień!


Tu po kilku dniach pobytu (mają ustawiony cały poligon z pustych kartoników - uwielbiają się w nich bawić): 









Te zrobione około 27 sierpnia- zobaczcie, jak już urośliśmy!!!
I jak umiemy się wspinać:






A to dzień dzisiejszy:





Uszyłam też coś w tak zwanym międzyczasie.
Z Robinowych szmatek małą saszetkę i kosmetyczkę. Obie mają po wesołej kieszonce w środku.
Jak zwykle krzywulce... :-)