Jestem już w 2012 roku i chłonę z wypiekami. Ameryka Południowa zawsze działała mi na wyobraźnię, ale czym innym jest czytanie książek, a czym innym relacja kogoś, kto tam żyje. A Grażyna mieszka w Andach, na wysokości 2000 n.p.m.! Jak sama napisała, wpaść do Niej na sokawkę to tak, jakby wpaść na Kasprowy!
Muszę, po prostu muszę przytoczyć Jej komentarz dotyczący wenezuelskich robali. Komentarz mógł umknąć pośród sterty podartych piór, a byłoby szkoda. Bójcie się! Oto on:
Odpowiadam na pytanie o robalach...jest ich troche w Wenezueli ale czesto w tych sprawach mocno sie przesadza. cmy, pajaki, karaluszki, mrowki...jest tego co nieco, ale nie jest tragicznie..najgorzej jest z skorpionami, ktore bywaja i w domach, dlatego trzeba wytrzepywac wszystko przed ubraniem sie, skorpiony wenezuelskie nie sa niebezpieczne na ogol. ale alergicy musze na nie bardzo uwazac, W wenezueli racjonuja energie elekktryczna, wiec dosc czesto wieczory spedza sie przy swieczkach, kiedys zauwazylam w takim oswietleniu jakas ciemna plamke na scianie w sypialni, bez zastanowienia trzepnelam w nia pantoflem...zabilam w ten sposob skorpiona.,,,komarow jest tez mnostwo , ale w Polsce tez uprzykszaja zycie, w Wenezueli jednak moga roznosic grype dengue, ktora moze byc bardzo niebezpieczna, szczegolnie kiedy jest krwotoczna. Ja mialam dengue ale nie krwotoczna i jak widac przezylam, Uprzykszaja zycie male muszki zwane jejenes (chechenes)lub puripuri, ja jestem na ich ukaszenia uczulona, wiec takie ukaszenie jatrzy sie u mnie nawet 6 tygodni. Dobre u nich jest to ,ze pojawiaja sie tylko w okreslonych porach dnia. Weze jadowite...jest ich duzo ale w Andach tylko jeden jest jadowity, koral, nie ma na niego antydotum, ale jest tak malenki,ze moze ukasic tylko w miejscach takich jak skora miedzy palcami, np. kiedy sie plewi w ogrodzie.Jest sliczny bo caly w paski czarne, czerwone i zolte. Dwa razy natknelismy sie na niego w andyjskim ogrodzie. W sumie mozna spokojnie po chaszczach chodzic, ale trzeba uwazac. Musisz przyjechac do wenezueli to sobie doswiadczysz takich przyjemnosci. w sferach nizszych niz Andy natknelismy sie raz na grzechotnika przygotowanego do ataku, a raz droge nam przecial olbrzymi i dlugasny waz boa. ...
Poza tym jest bezpiecznie! Uff...
Grażyna jest teraz w Porto - tak, w TYM Porto od portwajnu. Ten fakt też działa na moją rozbuchaną wyobraźnię, więc zmolestowałam Grażynę, która przysłała zdjęcia, które teraz pokazuję. Dziękuję Grażynko!
Zdjęcia powiększcie, koniecznie. Dopiero wtedy widać wszystkie smaczki. Na początek Porto we mgle:
![]() |
Czy to do nas ktoś macha? |
Nawet pranie na balkonach mnie zachwyca. Niewiele trzeba mi do szczęścia:)
PS. W komentarzach pod poprzednim postem jest fajny rzepis* Grażyny na wenezuelskie bułeczki z nadzieniem!
*rzepis: przepis wg Opakowanej