Wyjaśniam, co następuje: kominek będzie obłożony cegłą rozbiórkową. Aby nie był monotematyczny, postanowiłam go przyozdobić tzw. dekorami, które same wpadły mi w oko, jako że dużo czasu spędzam ostatnio na olx i w innych podobnych miejscach. Można tam kupić wszystko, najczęściej za pół ceny, a jak ma się szczęście, to i za mniej. Szukałam drzwi, a znalazłam dekory. Najpewniej kradzione z jakiegoś zdemolowanego pałacu, aczkolwiek pewności nie mam. A nawet jeśli tak, to ratuję je, prawdaż? Tak sobie pokrętnie tłumaczę... Kominek dostanie fryz. Dekor jest trochę brudny:
Drzwi też znalazłam i możliwe, że wpasują się w istniejące ościeżnice, ale tego dowiem się jutro. To byłoby coś! Drzwi są z pełnego drewna i za grosze! Jeśli to się nie uda, będę reanimować istniejące. Trudno. Drzwi z ościeżnicami to jest niezła kasa.
Odrestaurowałam ponadto stare karnisze, które w tej postaci, przy ścianach w kolorze ziarna sezamu oraz głębi oceanu, wyglądają rewelacyjnie. Nawet ta posadzka przestała mnie razić:
I tym sposobem zdradzam, że JEDNA ściana jest - co za niespodzianka - szafirowa!
I jeszcze taką ryczkę ze schowkiem - także za grosze z olx - odratowałam. Była trochę sterana życiem. Zdjęcie słabe, ze srajfona:
Wygląda jak kufer, ale nim nie jest. Jest nieduża, jakieś 50 x 30 cm. Całość pokryłam woskiem pt. przydymiony dąb. W kolejce do odświeżenia czeka lustro i stół kuchenny, mój ulubiony. Renowacja mu się należy.
To już cały urobek z ostatnich 3 dni.
Tylko w sprawie kuchni nadal nie mam jasności.