Opowiem Wam dziś z czym Chińczycy się nigdy nie rozstają.
Co dla Chińczyków jest najważniejsze.
Co zawsze trzymają w ręku.
I czym zajmują się w wolnych chwilach.
W tych mniej wolnych zresztą też...
TELEFON.
Telefon w Chinach ma każdy. Młody bądź stary.
Telefon jest oznaką statusu. Dlatego też musi być, jak najlepszy.
Iphone w Chinach sprzedaje się, jak świeże bułeczki. Jest to drugi, po
Ameryce rynek zbytu tych telefonów. Kiedy został wypuszczony Iphone 4S,
najnowszy model, ludzie bili się o wejście do sklepu i zakup. Firma
Apple była zmuszona wstrzymać sprzedaż sklepową, a chętni mogli zakupić
telefon przez internet.
Szaleństwo powiecie?
Z moich obserwacji wynika, że na każde 10 osób w metrze, połowa ma przy sobie Iphony.
Kiedy już Chińczyk kupi swój wymarzony telefon, przez większość dnia,
będzie na nim grał w gry, pisał smsy i oczywiście rozmawiał, czasem czytał książki.
Rozmowy.
Otóż, dla Chińczyka nie ma znaczenia czy jest on wtedy w pracy, w kinie, w pociągu. Nie ma znaczenia czy Chińczyk jest w jednoosobowym
towarzystwie, nie ma znaczenia czy je właśnie kolację z przyjaciółmi,
dalej nie ma znaczenia, gdy Chińczyk jest na ważnym spotkaniu
biznesowym, w środku niezwykle ważnej transakcji... Telefon Chińczyka
nigdy nie jest wyłączony i Chińczyk zawsze telefon odbierze.
Mało tego, zazwyczaj będzie krzyczał, dlatego, że Chińczycy nie mówią zbyt cicho, a do telefonu to już w ogóle.
Wyobraźcie sobie, jak irytujące jest, kiedy jesteś w kinie, a telefony dzwoooonią, ludzie odbierają, światełka od ekranów się świecą.
Między innymi właśnie dlatego nie chodzimy już tutaj do kina... (poza tym zamiast słonego popcornu mają słodki - nie nasz ulubiony ;) )
Co jeśli Chińczyk chce się dodzwonić do ciebie? Będzie dzwonił, a jakże,
w nieskończoność :) raz drugi trzeci dziesiąty, w końcu odbierzesz,
nie?
Gry.
Ten sam Chińczyk bardzo lubi grać w gry i znów nie ma większego
znaczenia, gdzie on się wtedy znajduje. Rozumiem metro, pociąg, siedzisz
i nudzisz się. Mogę zrozumieć chwilową nudę w pracy, mogę pojąć kolejkę
w urzędzie, nie mogę zrozumieć, że grają podczas wyjścia do restauracji
z grupą znajomych bądź rodziną. Czasem pękam ze śmiechu widząc
kilkuosobową grupę w knajpie, każda z osób przyklejona do swojej
osobistej gry :)
Mało tego, wyobraźcie sobie, że oni podczas tego swojego grania nie
wyciszają telefonu, co oznacza, że np. w pociągu - ty, sąsiad Grającego,
3 rzędy w przód, 3 rzędy w tył, wy wszyscy będziecie słuchać dźwięków
dobiegających z telefonu Grającego :) a co, jeśli tych Grających jest
kilku w tym samym wagonie?
Nie żartuję, tak się na prawdę dzieje.
Och...