wtorek, 6 sierpnia 2013

Sierpniowy stosik :)




Kilka dni temu zostaliśmy zmuszeni przez pędzący czas do przyjęcia do wiadomości, że lipiec, a co za tym idzie właściwie połowa lata, już za nami... Gdybym była pesymistką, pewnie już teraz ubolewałabym, że nie pozostało nam już tak wiele słonecznych, gorących dni i że nieubłaganie zmierzamy w kierunku chłodniejszego okresu w roku... Nic podobnego! Nie mam zamiaru myśleć o tym przykrym fakcie nawet przez chwilę :) Póki co, przynajmniej według mnie nowy miesiąc = nowe książki do przeczytania oraz możliwość przeżycia zupełnie nowych, wakacyjnych przygód :)
Tym razem w stosiku oprócz pozycji, które wyszperałam w bibliotece, znalazły się również te, które otrzymałam od wydawnictwa M i za których możliwość przeczytania serdecznie dziękuję :)

*Citizen girl - Nicola Kraus & Emma McLaughlin
*Shopoholic Abroud - Sophie Kinsella
*Najbardziej lubił wtorki - ks. abp. Mieczysław Mokrzycki, Brygida Grysiak (od wydawnictwa M)
*Nie zgadzaj się na zło - papież Franciszek (od wydawnictwa M)
*Niania w Nowym Jorku - Nicola Kraus & Emma McLaughlin
*Święty Ojciec Pio - Alessandro da Ripabottoni (od wydawnictwa M)
*Johnny Depp - współczesny buntownik - Brian J. Robb
*Spotkania z Wujkiem Karolem - Leon Knabit OSB (zakup własny :)

Teraz pozostaje już tylko zacząć czytać :) Już wkrótce nowa recenzja!

niedziela, 4 sierpnia 2013

"Kochankowie nie z tej ziemi" - kulturalne wakacje Esy xD

Jak wspominałam w moim ostatnim filmiku z cyklu "Książka na weekend" (KLIK), postanowiłam wykorzystać słoneczną pogodę i wybrać się na kilka dni do uroczego Krakowa :) Jak każde duuuże miasto, tak i gród Kraka daje całą masę "kulturalnych" możliwości, obok których po prostu nie potrafię przejść obojętnie... Mam tutaj na myśli wakacyjną akcję teatru "Bagatela" - "Teatr dla przyjemności", w ramach której możemy obejrzeć szereg ciekawych spektakli (m.in. "Szalone nożyczki" i "Wieczór kawalerski"") w naprawdę atrakcyjnych cenach (np. przy zakupie biletu normalnego, ulgowy nabędziemy za... złotówkę!!!). Osobiście skusiłam się na "Kochanków nie z tej ziemi" w reżyserii Piotra Urbaniaka i jednego jestem pewna - nie żałuję :) Jeżeli macie chwilę czasu i oczywiście ochotę, zachęcam do zajrzenia na stronę teatru, gdzie znajdziecie pełny repertuar - KLIK :)
Jeżeli chodzi o spektakle teatralne, to z pewnością daleko mi do zostania ekspertem, ale jednego jestem pewna - jeżeli wybierzecie się na "Kochanków nie z tej ziemi", z pewnością nie będziecie żałować ani jednej wydanej złotówki, a mięśnie brzucha (od śmiechu oczywiście), będą bolały Was przez kilka kolejnych dni... :) Uwierzcie mi na słowo - wyjdziecie z teatru z uśmiechem na ustach i poczuciem prawdziwego "Kulturalnego" zaspokojenia :)

Na skutek pewnego nieporozumienia ze świętym Piotrem - bo i zaświaty maczają palce w intrydze - kameralny dom pod Londynem zamieszkują dwie pary zakochanych ludzi. Piszących powieści kryminalne mężczyzn, Jacka i Simona, wspierają ich wierne i oddane żony: Susie i Mary. Wychodząca poza standardowe ramy czułość, z jaką małżeństwem Mary i Simona opiekują się Susie i Jack, potwierdza, że "miłość nie zna granic ni kordonów".


Według "ekspertów"^^ :

Elżbieta Konieczna, „Miesiąc w Krakowie” online, 14 czerwca 2010:
 „Nie dostaniecie się tak łatwo, Drodzy Widzowie, na to przedstawienie. Historia powtórzy się jak z „Szalonymi nożyczkami” - bilety będą wykupione na pół roku do przodu! Przepis na to, żebyście się rodzinami ustawiali w kolejkach do teatru, jest prosty jak konstrukcja cepa: nieomylny węch towarzyszący decyzji o wystawieniu sztuki, palec Boży przy wyborze reżysera i zespół, który sprosta marzeniom. Dać się ludziom finezyjnie pośmiać, a nie porechotać. Wstrzyknąć im trochę optymizmu, odciągając od codziennych horrorków. Proste? Proste. Tylko dlaczego tak rzadko, siedząc na widowni, myślę sobie: a jednak w teatrze może być sympatycznie, zabawnie, profesjonalnie, a nawet pięknie?

Mam pomysł - mam sukces. No, prawie sukces
Autorka „Kochanków nie z tej ziemi”, Angielka, mieszkała wraz z mężem przez jakiś czas w starym, przytulnym domu na prowincji, takim, w którym ciągle coś stuka, świszczy, zgrzypi. Dom podpowiedział jej historię, w którą ochoczo uwierzyła. Przed stu laty mieszkała w nim sympatyczna para i dalej tu przebywa. Dawni właściciele nie tylko fruwają po salonie, kuchni i ogrodzie, ale jako duchy roztaczają dobrotliwą opiekę nad obecnymi mieszkańcami. Cudny pomysł, ale trzeba mieć jeszcze talent, żeby równie udatnie rozpisać go na postaci, zdarzenia, sytuacje. Udało się. Dzięki tej sztuce Pam Valentine zyskała rozgłos.

Skusicie się na prawdziwie kulturalne wakacje? Lubicie zastępować telewizję i internet wydarzeniami "na żywo" ? :)

*zdjęcia pochodzą ze strony internetowej teatru Bagatela :)


piątek, 2 sierpnia 2013

Książka na weekend - #3

Vlog został nakręcony podczas dosłownie kilkuminutowego oczekiwania na tramwaj, a więc co tu dużo mówić... w biegu :) Zapraszam do oglądania, a jeżeli nie mieliście jeszcze okazji troszkę głębiej zapoznać się z uroczymi zabytkami Krakowa, to nie macie na co czekać :D Wsiadać w autobus/pociąg i przyjeżdżać!^^

 

Już wkrótce na moim blogu podsumowanie miesiąca i nowy stosik! :)

środa, 31 lipca 2013

"Miłość staropolska" podpatrzona przez uchylone drzwi do sypialni królów oraz skromnych, wiejskich zagród...

Tytuł: "Miłość staropolska"
Pierwsze wydanie: 2007
Stron: 273
Autor: Agnieszka Lisak - jeżeli chcesz dowiedzieć się o niej czegoś więcej, kliknij TUTAJ.

Treść: W staropolskiej alkowie działo się naprawdę wiele. Nasi pradziadowie podlegali tym samym słabościom i pragnieniom, co my: potrzebie miłości, bliskości drugiego człowieka, pożądaniu. Pod aksamitnym kubrakiem zdobionym drogimi kamieniami, pod pancerzem zbroi dokładnie tak samo biło i pękało z miłości serce jak pod współczesnym garniturem. W książce spotkają czytelnicy zwykłych ludzi z ich namiętnościami - w sypialni, w nocnej koszuli, w plątaninie wątpliwości. W czasach staropolskich podobnie jak i dziś, każda dziewczyna marzyła o wielkiej, dozgonnej miłości. Śpiewano o niej piosenki, zaczytywano się w romansach, korzystano z porad wróżek. Niestety nie każdej pannie dane było wyjść za mąż z miłości. O zamęściu bowiem decydowała zwykle wola rodziców, którzy z racji wieku i doświadczenia uważali, że lepiej wybiorą kandydata do ręki córki.

Według Esy: Książkami autorstwa Agnieszki Lisak zainteresowałam się już jakiś czas temu dzięki  pozytywnym recenzjom, na które trafiałam buszując po internecie. Kiedy w końcu "Miłość staropolska" wpadła w moje ręce, nie mogłam doczekać się, aż znajdę czas, aby ją przeczytać, tym samym pogłębiając moją wiedzę historyczną o pomijane w podręcznikach, a przecież niejednokrotnie wprawiające w autentyczne zdumienie fakty zza drzwi zarówno królewskich sypialni, jak i wiejskich gospodarstw... Jeżeli z przeróżnych względów nie przepadacie za historią (zraził Was do niej szkolny nauczyciel lub nie "kręcą" Was "suche" daty i wydarzenia), to myślę, że książka Agnieszki Lisak będzie wręcz DOSKONAŁYM  sposobem na przekonanie się co do tego, że odległe czasy nie muszą być nudne, pozbawione "ikry"... :)

Agnieszka Lisak (źródło: Wikipedia)
Na kartach "Miłości staropolskiej" mamy do czynienia z historią podaną w przystępny, ciekawy i... pikantny sposób, co sprawia, że nie mogłam oderwać się od czytania! Autorka za cel postawiła sobie pokazanie współczesnemu, często przyzwyczajonemu do zupełnie innego typu literatury czytelnikowi, że nasze prababki żyjące wieki temu, tak naprawdę były do nas bardzo podobne - również chciały odnaleźć swoją drugą połówkę, przeżywały zawody miłosne, miały problemy ze znalezieniem wspólnego języka z rodzicami... Świat miłosnych perypetii w jakim żyli nasi przodkowie na kartach książki przypomina barwą, przyciągającą wzrok karuzelę, a może nawet popularne portale plotkarskie, próbujące odkryć każdy szczegół życia prywatnego zaglądając przez dziurkę od klucza do pałacowych komnat, lub zza płotu, do wiejskiej zagrody... Po lekturze "Miłości staropolskiej" dowiedziałam się nie tylko dlaczego tak ważne było wydanie panny za mąż zwracając uwagę na majątek wybranka, ale także jakie niebezpieczeństwa czekały starą pannę oraz jak dbano o urodę... :) Poznałam losy nieszczęśliwych żon Zygmunta Augusta oraz odkryłam sekret powodzenia, jakim pośród młodych panien cieszył się król czy też Pan z pobliskiego dworku :) Dodatkowo utwierdziłam się w przekonaniu, że życie w dawnej Polsce pod względem barwności nie ustępowało temu, jakie odnajdziemy na kartach powieści np. Philippy Gregory, ponieważ nie jeden Henryk czaił się pomiędzy wiejskimi chałupkami... :) Jedyny minus, jakiego się dopatrzyłam, to częste powoływanie się na te same cytaty ze źródeł, jednak mimo wszystko książkę polecam zarówno tym, którzy mają ochotę spojrzeć na historię z troszkę innej perspektywy, jak i tym, którzy zazwyczaj podobnych publikacji unikają... :) Pozostaje mi jeszcze dodać, że jeżeli nie "kręci" Was dawne życie na ziemiach Polski, możecie zainteresować się innymi książkami Angieszki Lisak: "Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku" oraz "Życie towarzyskie w XIX wieku" :)

Na mapie świata stawiam kolejną czerwoną kropkę :) Jeżeli macie ochotę przyłączyć się do zaproponowanej przeze mnie literackiej podróży, to jest mi bardzo miło :) Proszę jedynie o wspomnienie o tym, że to ja coś takiego wymyśliłam :) Chętnie będę śledzić Waszą podróż :) Więcej o projekcie, możecie przeczytać TUTAJ :)