Jak wspominałam w moim ostatnim filmiku z cyklu "Książka na weekend" (
KLIK), postanowiłam wykorzystać słoneczną pogodę i wybrać się na kilka dni do uroczego Krakowa :) Jak każde duuuże miasto, tak i gród Kraka daje całą masę "kulturalnych" możliwości, obok których po prostu nie potrafię przejść obojętnie... Mam tutaj na myśli wakacyjną akcję teatru
"Bagatela" -
"Teatr dla przyjemności", w ramach której możemy obejrzeć szereg ciekawych spektakli (m.in. "Szalone nożyczki" i "Wieczór kawalerski"") w naprawdę atrakcyjnych cenach (np. przy zakupie biletu normalnego, ulgowy nabędziemy za... złotówkę!!!). Osobiście skusiłam się na
"Kochanków nie z tej ziemi" w reżyserii Piotra Urbaniaka i jednego jestem pewna - nie żałuję :) Jeżeli macie chwilę czasu i oczywiście ochotę, zachęcam do zajrzenia na stronę teatru, gdzie znajdziecie pełny repertuar -
KLIK :)
Jeżeli chodzi o spektakle teatralne, to z pewnością daleko mi do zostania ekspertem, ale jednego jestem pewna - jeżeli wybierzecie się na "Kochanków nie z tej ziemi", z pewnością nie będziecie żałować ani jednej wydanej złotówki, a mięśnie brzucha (od śmiechu oczywiście), będą bolały Was przez kilka kolejnych dni... :) Uwierzcie mi na słowo - wyjdziecie z teatru z uśmiechem na ustach i poczuciem prawdziwego "Kulturalnego" zaspokojenia :)
Na skutek pewnego nieporozumienia ze świętym Piotrem - bo i zaświaty maczają palce w intrydze - kameralny dom pod Londynem zamieszkują dwie pary zakochanych ludzi. Piszących powieści kryminalne mężczyzn, Jacka i Simona, wspierają ich wierne i oddane żony: Susie i Mary. Wychodząca poza standardowe ramy czułość, z jaką małżeństwem Mary i Simona opiekują się Susie i Jack, potwierdza, że "miłość nie zna granic ni kordonów".
Według "ekspertów"^^ :
Elżbieta Konieczna, „Miesiąc w Krakowie” online, 14 czerwca 2010:
„Nie dostaniecie się tak łatwo, Drodzy Widzowie, na to przedstawienie. Historia powtórzy się jak z „Szalonymi nożyczkami” - bilety będą wykupione na pół roku do przodu! Przepis na to, żebyście się rodzinami ustawiali w kolejkach do teatru, jest prosty jak konstrukcja cepa: nieomylny węch towarzyszący decyzji o wystawieniu sztuki, palec Boży przy wyborze reżysera i zespół, który sprosta marzeniom. Dać się ludziom finezyjnie pośmiać, a nie porechotać. Wstrzyknąć im trochę optymizmu, odciągając od codziennych horrorków. Proste? Proste. Tylko dlaczego tak rzadko, siedząc na widowni, myślę sobie: a jednak w teatrze może być sympatycznie, zabawnie, profesjonalnie, a nawet pięknie?
Mam pomysł - mam sukces. No, prawie sukces
Autorka „Kochanków nie z tej ziemi”, Angielka, mieszkała wraz z mężem przez jakiś czas w starym, przytulnym domu na prowincji, takim, w którym ciągle coś stuka, świszczy, zgrzypi. Dom podpowiedział jej historię, w którą ochoczo uwierzyła. Przed stu laty mieszkała w nim sympatyczna para i dalej tu przebywa. Dawni właściciele nie tylko fruwają po salonie, kuchni i ogrodzie, ale jako duchy roztaczają dobrotliwą opiekę nad obecnymi mieszkańcami. Cudny pomysł, ale trzeba mieć jeszcze talent, żeby równie udatnie rozpisać go na postaci, zdarzenia, sytuacje. Udało się. Dzięki tej sztuce Pam Valentine zyskała rozgłos.
Skusicie się na prawdziwie kulturalne wakacje? Lubicie zastępować telewizję i internet wydarzeniami "na żywo" ? :)
*zdjęcia pochodzą ze strony internetowej teatru Bagatela :)