To, że mnie częściowo dorwała wiosenna chandra nie znaczy, że siedzę w domu i czekam na zmianę pogody. Aż tak źle nie jest. Staram się jak najczęściej gdzieś wychodzić, mimo szarego nieba. Byłam na spacerze z synem, wnuczką, no i oczywiście z Pepą w parku w Kazimierzu.
Wnuczka na widok kaczek w stawie
zaczęła tańczyć "kaczuszki" :).
Jest tam mini-zoo i najbardziej ją zdziwiła arui grzywiasta, która położyła się w błocie i rogami rzucała je na siebie.
Kolejne wyjście było z córką, synem i wnuczką. Niestety padający co chwilę deszcz nie pozwolił na spacer w plenerze. Pojechaliśmy więc zobaczyć zamek w Będzinie. Jest to średniowieczny zamek z XIV wieku pamiętający czasy Kazimierza Wielkiego. Był on wielokrotnie niszczony. Odbudowany został w 1956 roku. Znajduje się w nim Muzeum. Zamek jest na wzgórzu w centrum miasta.
Wnuczka wyszła z zamku z "ozdobą" na czapce :)
Koniec tygodnia, to nareszcie słońce na niebie, więc byłam w ogródku, aby nacieszyć oczy kwitnącymi kwiatkami. Byłam oczywiście z Pepą.
Kwitną krokusy i pszczoły już zbierają pyłek,
Ja oglądałam kwiatki, a Pepa szalała.
Są ciemierniki,
pierwiosnki,
przylaszczki.
Jest tam mini-zoo i najbardziej ją zdziwiła arui grzywiasta, która położyła się w błocie i rogami rzucała je na siebie.
Koniec tygodnia, to nareszcie słońce na niebie, więc byłam w ogródku, aby nacieszyć oczy kwitnącymi kwiatkami. Byłam oczywiście z Pepą.
Kwitną krokusy i pszczoły już zbierają pyłek,
Ja oglądałam kwiatki, a Pepa szalała.
Są ciemierniki,
pierwiosnki,
przylaszczki.
Pepę najbardziej zainteresowały wrzośce.
Przebiśnieg i śnieżyca ślicznie wyglądały na tle niebieskiego nieba.
Dzisiaj jest pierwszy dzień astronomicznej wiosny, no i przywitało mnie znowu szare niebo :(((