Nie pisałam już jakiś czas, ale nie znaczy to wcale, że nic nie działam :) otóż uwikłałam się w kilka rzeczy na raz i tak nie wiem co mam zrobić najpierw ;) Dodatkowo druty zaczynają mnie całkiem pochłaniać i odkrywam powoluteńku czym są ażury i jak je dziergać :)
Szydełkowo popełniłam kolejne butki dla małej osóbki na zamówienie Ateny :)
Anetko dziękuję Ci bardzo :)
Na drutach mam (jej jak to fajnie brzmi :D) natomiast hmmmmmm sweterek... ma być dla mnie... jeśli wyjdzie :) na razie mam tyle:
Robiony od góry (na razie tylko tak umiem, ale myślę, że to chyba najlepsza metoda robienia swetrów), włóczka z odzysku... [wcześniej był to czarny sweterek robiony na okrągło na szydełku z "wachlarzyków" zwanych muszelkami :D, ale tak mi nie leżał, że postanowiłam go spruć... był wg mnie zbyt sztywny w dotyku, nawet nie pokazywałam go na blogu i nie doczekał się sesji zdjęciowej].
Biała nić na sweterku to nie ozdoba a po prostu zaznaczony moment rozdzielenia robótki na rękawy i kadłubek. Pierwsze przymiarki mam za sobą i jak na razie pasuje co bardzo mnie cieszy :) ubolewam jednak, że wybrałam czarną włóczkę... oczka strasznie mi się męczą... ale może dam radę go skończyć ;) nie wiem jeszcze jakie zrobię rękawki, może 3/4, może dłuższe krótkie ;) Szalenie pomocne były wskazówki, które zamieściła u siebie na blogu Antonina, o TU. Trzymajcie kciuki, co by dobrze mi się dziergało ;)
Pozdrawiam!
Kasia