poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Wakacyjnie, urlopowo ...

 Czas wakacji i mojego urlopu trwa w najlepsze. Cieszę się każdą chwilą, bo mam świadomość, że lada moment wszystko zniknie - nie będzie porannej kawy na ławeczce przed domem, nie będzie wsłuchiwania się w śpiew ptaków, nie będzie tych wszystkich letnich smaków. Wróci pęd - praca, dojazdy, przygotowywanie się do zajęć... Póki co - ładujemy z córką akumulatory. 

Wyjazdy wakacyjne są ograniczone bardzo z racji remontu, który trwa nieustannie. Dzieci spędziły czas w Trójmieście, ja dojechałam do nich na weekend.

Wizytę w Gdańsku zaczęłam - a jakże! - od odwiedzenia Motkomanii - sklepu z włóczkami:


Ojej - jakie tam są cudeńka!!!! Cały sklep jest w takich oto pięknych ściankach, ja wprost nie wiedziałam, na co się zdecydować, tak ogromny był wybór! W końcu kupiłam kilka motków, i całe szczęście, że był ze mną syn, który zachował przytomność umysłu - nie pomyślałam, jak zabiorę swoje zakupy, gdyż przyleciałam samolotem z bagażem podręcznym! Na szczęście bardzo miły sprzedawca zobowiązał się wysłać mi paczuszkę pocztą. Uff...

Paczuszka przyszła zaraz po moim powrocie z wyjazdu:




Kupiłam piękny ręcznie farbowany motek merynosa, a także włóczkę Line oraz Ito Kinu, które od razu wrzuciłam na druty. Powstał taki oto top:



O topie napiszę w kolejnym wpisie, kiedy pokażę go na sobie.

Prosto z Motkomanii poszliśmy na spacer do Parku Oliwskiego:


Zwiedziliśmy Oceanarium:


Spacerowaliśmy brzegiem morza:



Niedaleko miejsca, w którym nocowałyśmy z córką, była galeria handlowa, a w niej niezwykłe miejsce - perfumeria, w której tworzy się perfumy indywidualnie dobrane do danej osoby!

Wyglądała jak laboratorium:


Piękny to był czas - z dziećmi, w pięknych okolicznościach widokowo-turystycznych.

A po powrocie do domu czekały na nas żniwa:


oraz masa jabłek, ogórków i pomidorów:



Przetwarzałam, co się dało - robiłam dżemy z jabłek w różnych wariantach - z cynamonem, z imbirem, z wanilią. Zrobiłam też ogórki kiszone oraz sałatki na zimę:



Nasi mali mieszkańcy też się stęsknili za nami. Kimczi nie chciała jeść podczas nieobecności córki. I z taką radością ją powitała:


Niebieska modliszka urosła i wykształciła skrzydła:


Krocionóg afrykański dostał galaretkę z witaminami:


I przybył nowy członek stada - larwa żuka Herkulesa. Na razie śpi i je:


O radości psów nawet nie wspominam, bo każdy, kto ma tych cudownych towarzyszy, wie, jak wyglądają powitania :)

Oprócz pielęgnowania ogrodu, robienia przetworów i doglądania inwentarza - pracowałyśmy z córką  artystycznie i rękodzielniczo. Ja zaczęłam czarną bluzeczkę z mieszanki bawełny i wiskozy, którą dostałam od Justynki - włóczka jest mięciusieńka! Bluzka zaczęła się niebezpiecznie rozrastać na szerokość - chyba źle obliczyłam liczbę oczek (nic nowego...):


Nie prułam i robiłam dalej. I muszę powiedzieć, że bluzka wyszła świetna! Pokażę ją w kolejnym wpisie.

Córka namalowała grafikę na torbie:


I namalowała jakieś biedne dziecko:


Uszyła też piękną torebkę-larwę! Naprawdę piękną, tylko nie mam jej zdjęcia. Pokażę następnym razem.


Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze!

Pozdrawiam cieplutko!

Asia



środa, 3 lipca 2024

Różowa bluzeczka Memory of Summer nr 2

 W ubiegłym roku kupiłam piękną bambusowo-jedwabną nitkę na letnią bluzeczkę. Projekt zrealizowałam dopiero teraz. Bluzeczka powstała szybko, jak na moje możliwości, bo w trzy tygodnie (robiona była z przerwami). Gdybym robiła bez przerw, powstała by w 10 popołudni. Oto ona:





Dane techniczne:

wzór: Memory of Summer by Renata Witkowska

włóczka: Arcadia , mieszanka bambusa i jedwabiu, 50 g 125 m, zużycie: 6 szt. plus kawałek siódmego motka;

druty: 3,5 mm;

rozmiar: S/M (trochę zmieniłam liczbę oczek i wyszło pomiędzy S a M).


Od razu chciałam robić według wzoru, który już znałam, czyli "Memory of Summer" Reni Witkowskiej. Wzór ten pozwala dostosowywać w trakcie pracy robótkę do stopnia zużycia włóczki - w dowolnym momencie można przestać dodawać oczka korpusu. Chciałam uniknąć perypetii, które miałam z bluzeczką miętową z poprzedniego wpisu.

Postanowiłam jedynie zmienić wzór ażurowy i dodać go nieco inaczej - z tyłu i na dole całej bluzki.

Muszę przyznać, że bambus rzeczywiście chłodzi! Dzianina wyszła miękka i lejąca (chociaż w trakcie roboty była elastyczna, wręcz sprężynująca, co mnie dziwiło, bo bambusy, z których dotychczas robiłam nie były elastyczne). Wprawdzie w największe upały noszę tylko lniane ubrania, ale myślę, że do 28 stopni można zakładać taką ręcznie robioną bambusową bluzeczkę.


Tym projektem dodałam trzecie zrealizowane okienko w naszym motywatorze dziewiarskim ("coś czerwonego/różowego"):





Dziękuję za miłe komentarze i życzę dobrego dnia!!!


Asia

wtorek, 25 czerwca 2024

Wycieczka do Łańcuta i nowa bluzeczka

 Niedawno obchodziłam urodziny i z tej okazji Justynka zaprosiła mnie na wycieczkę do Łańcuta , a dokładniej - do zwiedzania zamku oraz parku w Łańcucie.



Sam zamek oraz otaczający go park to niewyobrażalne piękno! Zwiedzanie tego wszystkiego to ogromna frajda i uczta dla oczu.

Pojechałam w nowej bluzeczce i pozwólcie, że ją najpierw przedstawię:


Dane techniczne:

włóczka: Sugar - 7 motków włóczki z trzciny cukrowej, 50 g - 125 m;

druty: 3,25 mm

wzór: z głowy.

Ta bluzka zjadła mi sporo nerwów i wystawiła moją cierpliwość na próbę... Zaczęłam ją robić rok temu . Dzianina rosła szybko, była lejąca i piękna. Robiłam tą bluzeczkę w częściach. Po zszyciu okazało się, że jest ... za krótka i za ciasna... Rzuciłam ją w kąt z nadzieją, że jak poleży, to albo moje gabaryty się zmniejszą, albo ją spruję i zrobię od nowa. Tym bardziej, że nadeszła jesień i bluzeczka z rzekomo chłodzącego włókna nie była mi potrzebna.

Po roku wróciłam do niej. Uprułam do wysokości pod biustem i postanowiłam od tego momentu ją poszerzać a przy okazji - wydłużać. Gdy uporałam się z tyłem, przeszłam do przodu i po zrobieniu okazało się, że dekolt jest do poprawy... Ech... Prucie. Poprawianie. Jest! Zszyłam - no dobrze leży! Ale - brakuje rękawków, chociażby maleńkich. Włóczki została mi odrobina i to z tej odrobiny robiłam rękawki (nie mogłam domówić motka, bo akurat ten kolor się skończył, poza tym mam mocne postanowienie nie kupowania włóczek w tym roku). Resztkę, która została, podzieliłam na 4 części i dziergałam obawiając się, czy w ogóle mi wystarczy. Brakło! Postanowiłam dorobić samą plisę w rękawach inną włóczką, miałam Jeans Yarn Art w podobnym kolorze. Dorobiłam - wyszło fatalnie - plisa odstawała z powodu różnicy w grubości tych dwóch włóczek. Ech... Prucie i robienie plisy z Sugar, uważając na każdy metr włókna. I udało się, ale ile mnie to nerwów kosztowało!

No to teraz zaprezentuję bluzkę na sobie, zdjęcia robiła Justynka:





Muszę przyznać, że włókno z trzciny cukrowej rzeczywiście jest chłodzące, bluzeczka z niego wykonana jest delikatna, przewiewna i lejąca. I chyba wyciągnęła się troszkę na długość i szerokość, czyli - mogłam nie pruć, tylko chodzić w wersji pierwotnej, prawdopodobnie by się rozciągnęła.

Po zwiedzeniu wystaw w zamku poszłyśmy do storczykarni. Storczyki, które tam zobaczyłyśmy, przyprawiały o zawrót głowy! Uwaga - będę spamować zdjęciami!





(pierwszy raz widziałam czerwonego storczyka!)







Oczywiście kupiłyśmy sobie storczyki na pamiątkę!

Po zwiedzeniu storczykarni poszłyśmy z naszymi robótkami, które towarzyszyły nam w tym dniu, na ławeczkę:


U mnie na drutach jest różowa bluzeczka z bambusa, u Justynki - malinowa bluzeczka, również bambusowa.

A to my:



Justynko - dziękuję Ci pięknie za ten cudny dzień!!!!

A ponieważ realizuję pomysły z naszego motywatora dziewiarskiego, zaznaczyłam wykonanie dwóch okienek - "coś z warkoczem" i "spotkanie":


A to moje nowe nabytki storczykowe:


Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze! 

Miłego dnia!!!


Asia

poniedziałek, 3 czerwca 2024

Nowi mieszkańcy, warsztaty ceramiczne, nowy projekt i motywator dziewiarski

 Na naszym Wzgórzu zamieszkali nowi mieszkańcy, bardzo oryginalni. To, że mamy dwa psy - alpejskie gończe krótkonożne, to wiadomo, bo pokazywałam je tu. Ale od niedawna mamy jeszcze czterech lokatorów, czy też - członków stada. Za sprawą córki, która marzyła o takim inwentarzu.

Poznajcie ich.

Oto - Zelda:






To samiczka modliszki storczykowej. 

Jest maleńka, bo to dziecko modliszkowe, ale bardzo żywa i kontaktowa - gdy podchodzi się do terrarium, potrafi obrócić główkę i patrzeć na człowieka. Nauczyła się też, że córka ją karmi i gdy tylko uchyli się wieczko i włoży rękę, ona wspina się po kwiatku i czeka na muchę. Mieszka w takim ślicznym domku:


Kilka tygodni później dotarł do nas samczyk modliszki - szary i wybiedzony... Córka kupiła go, bo było jej go żal - wyglądał strasznie... I niestety, nie żył długo... Rozżalona córka poszła z mężem (moim, a jej tatą) do sklepu zoologicznego i pokazała zdjęcia martwego samczyka. Sprzedawca przeprosił i sprzedał jej po obniżonej cenie kolejnego samczyka - też biedaka, bo bez nogi...


Te biedne stworzenia żyją w okropnych warunkach w sklepie... Są zamknięte w maleńkim pudełeczku i nie wiadomo, czy są regularnie karmione. Ten nieszczęśnik również otrzymał swoje terrarium, a w nim roślinki, drewienka no i jedzenie! Jakież było nasze zdziwienie, gdy po zrzuceniu egzoszkieletu okazał się być samiczką i to w dodatku niebieską! No i nóżka mu, to znaczy - jej - odrosła! 

Oto Skarpetka:



Też jest jeszcze dzieckiem, ale ma się dobrze, rośnie i jest aktywna!

Na półce, w sporym terrarium, zamieszkał patyczak. Miał być samcem, ale zaczął niebezpiecznie rosnąć, aż okazało się, że jest samiczką. To Hanzo:


W przeciwieństwie do modliszek nie jest aktywna wcale, zazwyczaj siedzi, na przykład na biurku:


I żeby nas uszczęśliwić... złożyła ponad 100 jaj... Czekamy teraz, czy coś się z nich wykluje. 

A równocześnie z moim powrotem ze szpitala przybyła do nas agama:


Nazywa się Kimczi i jest agamą czerwoną.


Jest dzieckiem, ale je ślicznie, biega po terrrarium, które zajmuje pół pokoju, bo podobno ma sporo urosnąć.



To białe na pyszczku to wapno, które dostaje co jakiś czas.

Jest przezabawna, a najlepsze jest to, że nasze psy nie mają pojęcia, że taka fajna Kimczi mieszka z nami! Podobno to dlatego, że ona nie wydziela zapachu, a gdy psy wpadną do pokoju, ona siedzi nieruchomo i udaje, że jej nie ma.

Córka kocha te swoje stwory, dba o nie bardzo, pielęgnuje i dogląda. A one rosną i cieszą ją!

To tyle o naszej menażerii.

Teraz - o warsztatach. Otóż niedawno zorganizowano w naszym domu kultury warsztaty z biżuterii ceramicznej. Zapisałam się na nie, bo byłam ciekawa, jak to jest lepić z gliny.

Pani instruktorka bardzo dobrze nam wszystko tłumaczyła i pod jej okiem wykonałam takie coś:



To komplety po wypaleniu i przeszkliwieniu. 

Po kolejnym wypaleniu, tym razem już ze szkliwem, wyglądają tak:




Na kolejne warsztaty z ceramiki zapisałyśmy się razem z córką :) Ja zrobię jakieś miseczki, ona - grotę dla jaszczurki.

Zaczęłam dziś nowy projekt - będzie nim bluzeczka z cudnej bambusowo-jedwabnej nitki według przepisu od Reni :



Nie mogłam się powstrzymać od połączenia na zdjęciu różu bluzeczki z różem piwonii! Ach, jaka szkoda, że nie możecie poczuć zapachu tych cudnych kwiatów!

A poranki witam świeżo zerwanymi owocami z ogrodu, które zjadamy na śniadanie:


Czy może być lepszy początek dnia?

Na zakończenie tego długiego postu chciałabym pokazać Wam coś, co motywuje mnie do pracy dziewiarskiej. Parę tygodni wstecz odwiedziła mnie Justynka . Gdy powiedziałam jej, że prawie nic nie dziergam, bo po prostu nie mam weny, podzieliła się ze mną ciekawostką. Otóż na jednej z grup dziewiarskich pojawiło się "Dziewiarskie bingo" - zabawa, polegająca na tworzeniu rzeczy według rozpiski, ale w dowolnej kolejności i bez ograniczeń czasowych. Justynka zaproponowała, żebym spisała to, co chcę zrobić w najbliższym czasie, ona dołożyła swoje pomysły i tym sposobem otrzymałyśmy całkiem sporą rozpiskę planów! Nazwałyśmy ją "Motywatorem dziewiarskim":

Teraz, gdy chcę coś zrobić, zerkam w tę tabelkę i działam! Jeżeli macie ochotę przyłączyć się do zabawy - zapraszamy!
A może bawicie się również w "Dziewiarskie bingo" i możecie podzielić się wrażeniami? Z chęcią przeczytam!

Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.

Pięknego dnia Wam życzę!

Asia