Tylu kolorów na moim blogu chyba jeszcze nie było. Istna rewolucja. Chaos i anarchia w czarnym porządku. Oczywiście wszystko na opak, neon pod koniec lata, a zima w japonkach. Chyba nie nadążam za trendami. Albo po prostu w ogóle ich nie uznaję. Tak, to brzmi znacznie sensowniej. Na arbuzowy stuff z Lazy Oaf czekałam bodajże od maja, ale chyba warto było, bo na sam widok bluzki i spódnicy oczy trochę wyszły mi z orbit, lekko powariowałam, klasnęłam w dłonie i odtańczyłam euforyczny taniec istnej fasion wiktim. Ale co ja będę się tu o niczym rozpisywać i dorabiać zbędną ideologię. Dużo zdjęć i jeszcze więcej kolorów. Proszę! :)
PS. Pomóżcie mi dobić do 10 000 na fejsiku :D (klik!)
PS. Pomóżcie mi dobić do 10 000 na fejsiku :D (klik!)
.