już ruszył ... już odmierza czas do niedzieli
Klamka zapadła. Właśnie oddałam głos w wyborach a właściwie oddałyśmy głos obie z Mamcią. W tym roku korespondencyjnie.
Obie tak samo i obie bardzo świadomie bo muszę się przyznać, że w
każdej z nas drzemie polityczne zwierzę. Od słynnych czerwcowych wyborów
do głosowania zawsze chodzimy rodzinnie. Żadnych wykrętów, czy wymówek.
Jak poza domem to zaświadczenie. W wolnym kraju możliwość wyboru władzy
to nie pańszczyzna, to przywilej.
.
A dlaczego tym razem korespondencyjnie ?
Otóż w tym
roku moja Mamcia nie może wyjść z domu, nie może pójść do lokalu wyborczego, bo od kilku miesięcy leży ze
skrzepem. Martwiła się bo nie wyobraża sobie, że jej głos mógłby się zmarnować. Przyjrzałam się dobrze naszej ordynacji wyborczej i problem się rozwiązał - załatwiłam Mamci głosowanie korespondencyjne. Przy
okazji sobie też, żebyśmy, jak zawsze, razem mogły oddać głos, bo dla
nas głosowanie to święto.
To doskonały pomysł, by ludziom umożliwić głosowanie korespondencyjne, szkoda tylko, że nasza PKW nie potrafi jasno i klarownie wyłożyć co, jak i gdzie. Wielu ludziom taki sposób bardzo by ułatwił życie ale nie ułatwia.
Bo łatwo połapać się w tym nie było, oj nie było !
W zasadzie to ja dość dobrze poruszam się w urzędowych sprawach. Kiedy usłyszałam, że w tym roku korespondencyjnie można i do Parlamentu zaraz ochoczo zabrałam się do dzieła. Postanowiłam mojej Mamci sprawić przyjemność, jako że sprawianie Jej przyjemności sprawia mi przyjemność wyjątkową. Ale żeby tych przyjemności nie było w nadmiarze już na wstępie spotkała mnie przykra niespodzianka - weszłam na stronę PKW i żarty się skończyły, od razu zaczęły się wyborcze schody ... Poczułam się jak skończony tuman.No gdybyśmy mieszkały poza granicami to wszystko jasne, dokładnie opisane gdzie trzeba iść, co ze sobą mieć i jak sprawę załatwić ale mieszkamy w Kraju a tu już nic takie jasne nie jest. Korespondencyjnie można ale trzeba odpowiedni wniosek do odpowiedniego organu przed dwunastym zanieść. No ciekawe - jak na przykład 85 letnia babcia ma wiedzieć jaki organ i jak ma po ten wniosek się udać, kiedy właśnie jest chora. Cóż, pewnie większość chorych babć zrezygnowała na starcie bo z internetu nie korzysta a wnuczkom głowy zawracać nie chce. Nie rozumiem, czy tak trudno w mediach prosto i jasno, jak krowie na rowie, wyłożyć:
UWAGA! UWAGA!
- od tego roku KAŻDY może głosować korespondencyjnie
nie tylko osoba niepełnosprawna - każdy ! bez żadnych zaświadczeń !
- wystarczy pójść do swojego urzędu, np Urzędu Gminy albo
Urzędu Miasta i wziąć wniosek
- można pójść samemu albo wysłać kogoś, wniosek wydadzą każdemu
- można też pobrać wniosek internetowo ze strony PKW
- wniosek trzeba wypełnić, podpisać i do tego urzędu wysłać pocztą,
albo faxem, albo zanieść, albo poprosić, żeby ktoś zaniósł
- po kilku dniach kurier przyniesie do domu pakiet wyborczy,
trzeba mieć wtedy przy sobie dowód tożsamości i odebrać osobiście
- w pakiecie są karty do głosowania , oświadczenie i instrukcja
- kurier umówi się na odbiór i w określonym dniu pakiet od nas
odbierze, wtedy też trzeba okazać dowód , oczywiście kurier musi
odebrać pakiet od osób chorych i po 70 roku życia, pozostali muszą
nadać przesyłkę na poczcie osobiście
KONIEC - PROSTE
.
No niestety, w życiu wcale takie proste to nie było ! Na stronach PKW coś tam wprawdzie napomknięto, ale z tego czegoś niewiele wynikało. Zaczęłam więc szukać w internecie, znalazłam jednak tylko wskazówki dotyczące wyborów prezydenckich, o parlamentarnych jak makiem zasiał, najwyżej wyjaśnienia jak ma głosować osoba niepełnosprawna z aktualnym zaświadczeniem o niepełnosprawności. Skrzep w nodze to tylko choroba, zaświadczenia nie dostaniemy a zresztą czasu na to już nie było, bo czas leciał nieubłaganie i termin składania wniosków się zbliżał.

Zabrałam się więc do szukania wskazówek na stronie "odpowiadającego organu" czyli, mówiąc ludzkim językiem, naszego Urzędu Miejskiego. I co? I też nic, mgła. W końcu zostało mi już tylko jedno - na końcu języka metryka. Zadzwoniłam do "odpowiadającego organu". Przedstawiłam się grzecznie, miła pani przekierowała mnie od razu do "odpowiadającego wydziału" tam drugiej pani przedstawiłam o co chodzi i poprosiłam o wyjaśnienie, co mam zrobić. I tu prawie z tych wyborczych schodów zleciałam ! Pani w majestacie prawa poinformowała mnie, że nie ma możliwości głosowania korespondencyjnego, żadnej ?!!! tylko za granicą, w Kraju aktualne zaświadczenie o niepełnosprawności albo ustanowienie pełnomocnika. Ech, ręce mi opadły, szczęściem tylko na moment. W urzędach bywam z racji zawodu bez przerwy i nauczyłam się jednego - trzeba grzecznie ale jeśli ma się rację, to namolnie. A namolnie to ja potrafię. Po czwartym moim oświadczeniu, że jednak korespondencyjnie można , Pani skierowała mnie do Naczelnika Wydziału. Tu już było super. Pan kompetentny, wyjaśnił mi wszystko spokojnie, upewniając się czy dobrze zrozumiałam, zapytał czy jestem może przy komputerze, kiedy odpowiedziałam, że tak, krok po kroku poprowadził mnie ze strony głównej Urzędu aż do samego wniosku. Byłam zaskoczona, poświęcił mi sporo czasu. Urzędnik, frontem do petenta. Tylko jak tuman się poczułam. Przecież wchodziłam wcześniej na stronę Urzędu i za czorta nie znalazłam tego wniosku. Oj miły mój Urzędzie - pomijam siebie, ale jak schorowana babcia ma znaleźć informację, jak ścieżka ze strony głównej taka : w górnym menu, na samym końcu mała ikonka BIP, wchodzę, w bocznym menu, na samym końcu listy - "różne" dopiero w tych "różnych" jest o wyborach. W aktualnościach to ja sobie szukałam, w paru innych zakładkach strony głównej też, ale te "różne" z BIP-u to mi do głowy nie przyszły i tak głowę Pana Naczelnika musiałam zawracać.
Wnioski wypełniłyśmy i zaniosłam przy okazji do Urzędu. Mamcia się denerwowała - a co będzie, jak nie przyślą ? Przysłali, to znaczy kurier przyniósł, sprawdził nasze dowody i wydał nam pakiety.
Uroczyście wypełniłyśmy karty do głosowania !
Wczoraj rano odebrałam telefon " tu kurier wyborczy, za pół godziny będę u państwa" - za pół godziny rzeczywiście był . Już po wszystkim. Karty wyborcze zostały przekazane, głosy oddane. Pięknie się uśmiechnęłam i Kurier, chociaż nie musiał, odebrał również mój pakiet.
Obie GŁOSUJEMY NA LISTĘ NR 2 czyli na PO ,
PAN
SIEMONIAK DOSTAŁ OD NAS 2 GŁOSY,
PAN KILIAN TAK SAMO
Teraz postaram się trochę więcej udzielać się na forach. Awatar jak widać mam przygotowany. Debaty są już za nami. Oglądałyśmy, oczywiście same debaty, bo dywagacje dziennikarsko-politoligoczne pod tytułem co poeta miał na myśli nie mają sensu. I tak z góry wiadomo kto co powie. Liczy się cyrk i amerykańskie fajerwerki, opakowanie a nie treść. Media kreują pawie i papugi a potem będzie lament, że nie mamy orła ! No pewnie, a niby skąd ? z lokowania wykreowanych produktów? Ech, niech się dziennikarze i politolodzy sami sobą zachwycają, ja tam oczy mam własne, uszy też. Słuchałam uważnie. Co mogę powiedzieć ? Może dwie takie bardziej "osobowe" refleksje :
** Nie pomyliłam się. Moja Pani Premier mnie nie zawiodła. Wielki szacun za to, co powiedziała o uchodźcach, nawet jeśli to, co powiedziała, ujmie nam wyborców. Brawo ! tak właśnie pojmuję wiarę i człowieczeństwo. Niech elektorat Pani Szydło boi się pierwotniaków, niech nawet wygra strasząc i podjudzając ludzi przeciwko innym, sprawa elektoratu, ich wiara, ich poglądy, nie mój świat.
** A tak zawodowo to uśmiechnęłam się z politowaniem do tego ciągłego rozliczania PO z obietnic. Ech, Pani Szydło, rządziliście przecież dwa lata, obiecaliście 3 miliony mieszkań i co ? Za dwa lata nie zdążyliście sporządzić jednego projektu, jednego mieszkania, to jak ? zamierzaliście prowadzić te wasze budowy dwa stulecia ? Pięćdziesiąt kadencji ? Teraz biliony obiecujecie to pewnie w tym tempie spełnicie dopiero w wieczności. Ale to już sprawa waszego elektoratu, chce to wierzy.
Miały być dwie refleksje to były i wystarczy. Już zegar tyka ...
Teraz już liczy się kartka, urna i głos. Każdy tak samo ważny. Każdy na wagę przyszłości. Dlaczego się tak przejmuję ? dlaczego straciłam tyle czasu dla jednego głosu ? To proste - nie jest mi obojętne, co się w mojej Ojczyźnie dzieje. Nigdy nie było.
Może i człowiek spala się przejmując, może dystans jest zdrowszy a obojętność pozwala dłużej żyć. Może nie powinno człowiekowi ciągle na wszystkim tak zależeć ale wierzcie mi - im bardziej zależy, tym bardziej życie ma smak !
A ja smakować lubię, oj lubię !
Nie tylko smakoszem jestem,
jestem straszną łakomczuchą
*
z przyjemnością polecam Malina M *
strona liiil