poniedziałek, 9 grudnia 2013

Świetliste pierniczki - zobacz i zamów - Halska HomeArt

Dodaję wersję ulotki zachęcającej do kupna moich ozdób świątecznych (oglądnąć wzory pierniczków możecie TUTAJ )  z poprawioną nazwą "brandu", według sugestii, że poprzednia nie była zbyt trafiona ;). Co sądzicie o tej nazwie?



P.S.
Jeśli tylko wiecie, że "Świetliste pierniczki" mogłyby zainteresować waszych znajomych, mamy czy ciocie, proszę o polecenie i kontakt : daria.halska@gmail.com 

niedziela, 8 grudnia 2013

Świetliste pierniczki - zobacz i zamów!

Udało mi się znaleźć wczoraj znaleźć chwilę czasu i zaprojektowałam ulotkę zachęcającą do nabywania moich pierniczków. Co sądzicie? Wszelkie uwagi mile widziane :) Z wzorami pierniczków możecie zapoznać się TUTAJ, a jeśli chcecie to chętnie przygotuję na nie opakowania takie tak w TYM POŚCIE :)
Szczegóły oferty wysyłam na maila (kontakt : daria.halska@gmail.com)


czwartek, 5 grudnia 2013

Świetliste pierniczki autorskie. Dla Ciebie?


Dłużą chwilę milczenia przerywam oficjalnie. Przerywam czymś wyjątkowym, bo świetlistymi pierniczkami. Odkąd pamiętam pierniczki były moimi ulubionymi ciasteczkami. W ich smaku kondensuje się cała magia świątecznych przygotowań, krzątaniny i dostawania po łapach za ukradkowe podjadanie w trakcie przygotowań. Jako dziecko nie wyobrażałam sobie świąt bez nich, kiedy raz mama nie zdążyła ich upiec była to niemała tragedia dla mojego świata - jakże prostego na owy czas. Uwielbiam także to, że ich smak się zmienia. Niezwykłe, że z czasem staje się coraz głębszy, przechodzi od karmelowo - miodowej słodyczy, do korzenno - czekoladowego finiszu. 
Jednego aspektu tych niezwykłych świątecznych słodyczy nie sposób jeszcze ominąć - jak żadne inne pobudzają moją artystyczną naturę,nie mogę, nie eksperymentować z różnymi pierniczkowymi kreacjami. Brunatna kula ciasta nieustannie zachęca mnie do zabawy formą, detalem, ornamentyką... 

Wprost idealne do uprawiania sztuki w kuchni!

Przedstawiam więc moje "Świetliste pierniczki". W tym roku, oprócz ornamentów, dodałam akcent zabawy światłem. Świetliste okienka przywodzące na myśl witraże, pozwalając  na miękkie sączenie się przez nie światła lampek na choince. 
Efekt jest naprawdę czarujący. Starałam się go ukazać na zdjęciach, ale z wykorzystaniem zachodzącego słońca....

Uwaga!:)  Z przyjemnością informuję, że ten kawałek sztuki możecie mieć u Siebie na choince. Na razie wrzuciłam zdjęcia już powstałych wzorów, ale z każdym dniem będzie ich pewnie przybywać. Średnica dużych pierniczków to około 10 cm.
Wyjątkowo zachęcam do nabywania ich, ponieważ  taka ozdoba, prócz artystycznej kreacji to same zalety - główną jest to, że można ją później zjeść (a robione są według starej receptury mojej mamy, która nie ma sobie równych) :) Wystarczy do mnie napisać - daria.halska@gmail.com , a podam wam szczegóły odnośnie posiadania tych ozdób. 


                                           
             







P.S.
A przy okazji, dzięki nabyciu tychże pierniczków, macie szansę stać się mecenasami sztuki stosowanej ;)

Przedstawiam przepis na pierniczkowe ciasto, które z wszystkich które próbowałam w swoim życiu, nie ma sobie równych. Niezwykłej głębi smakowi dodaje karmelizowanie cukru i kakao, a także prawdziwy miód. 


"Świetliste pierniczki"


Składniki: * 4 żółtka * 1 jajko * szklanka cukru * 3/4 szklanki cukru pudru * 25 dag masła * 2 łyżki miodu * 2 łyżki kakao * 2 łyżki śmietany * przyprawa korzenna * pół proszku * łyżeczka amoniaku * mąka żytnia i pszenna 


Sposób przyrządzenia:


Cukier skarmelizować, następnie dodać cukier puder,miód, kakao, przyprawę, proszek, amoniak, masło. Zestawić z ognia, odczekać chwilkę, aż odrobinę przestygnie i wtedy dodać jajka i śmietanę. 
Następnie nasypać na stolnicę trochę mąki, dodać masę i wyrabiać dodając mąki, aż ciasto będzie elastyczne, ale nie za suche. Wykrawać dowolne kształty.
Piec w temperaturze 175 stopni (z termoobiegiem), około 6 - 8 minut, w połowie pieczenia obracając blaszkę. 
Proste, prawda? Ale jakie efektowne :)
Szybki robię z pokruszonych landrynek, które daję do dziurek w pierniczkach, a które następnie rozpuszczają się w piekarniku. Lukier, standardowo woda, cukier puder i sok z cytryny (kilka kropel).




Smacznego i zapraszam!



Zapraszam także do wzięcia udziału w konkursie, w którym biorą udział także "Świetliste pierniczki", zgłosić się można pod adresem : http://www.nps-mix.pl/konkurs/

Zapraszam!

środa, 20 listopada 2013

Mleczne ciasto nostalgiczne.


Nostalgiczne, dlaczego nostalgiczne? Czy z powodu jesiennego chłodu, który niepostrzeżenie zza okien wpełza do domu? Czy z powodu wiatru, którego smutny szum potrafi dotrzeć nawet przez współczesne, szczelnie zamknięte okna? Nie, tym razem to nie poborca liści - listopad, jest przyczyną nostalgii. Chociaż... może jednak odrobinę. Ale jednak główną przyczyną są zdjęcia. I to wyjątkowo nie tez z lat przedwojennych, które zazwyczaj są impulsem dla takich uczuć. Tym razem, efekt ten wywołały zdjęcia mojego autorstwa, które wykonałam na ślubie Anii i Hassego, przeuroczej pary polsko-fińskiej. Zostałam polecona przez koleżankę, i tym sposobem, pierwszy raz w życiu robiłam zdjęcia na ślubie. Muszę przyznać, że była to dla mnie ciężka próba, ale i  bardzo rozwijające doświadczenie. Uchwycenie uczuć, głębokich przeżyć, w momencie gdy ma się świadomość niepowtarzalności chwili, okazuje się wielką odpowiedzialnością. Przeżywałam ten ślub chyba prawie tak jak państwo młodzi, tak bardzo się zaangażowałam emocjonalnie, chociaż nie znałam wcześniej bohaterów tego dnia. Na szczęście miało to tylko dobry skutek dla zdjęć. Za zgodą państwa młodych, którzy byli bardzo zadowoleni z efektów mojej pracy, zamieszczam kilka zdjęć, sami oceńcie, czy zgadzacie się z ich opinią, cyt. "zdjęcia są piękne"...










A po przeglądnięciu zdjęć ze ślubu, nie mając energii do konkretniejszych działań ukroiłam sobie jeszcze jeden kawałek mlecznego, nostalgicznego ciasta i zajęłam się oglądaniem zdjęć z tegorocznej edycji Tarnowa'46, o którym wspominałam w poprzednim poście..... Gra kosztowała nas wiele wysiłku, ale przynajmniej zaowocowało to najlepszym larpem w historii, niesamowitym klimatem i zadowoleniem wszystkich graczy, co nie zdarzało się do tej pory... Wrzucę kilka zdjęć, notabene uważam, że genialnych. Autorem jest Maciek Pagacz, ja niestety byłam tak zmęczona, i dodatkowo chora, że zrobiłam zaledwie kilka zdjęć. Ale, ale! W najbliższym czasie odbędzie się wystawa zdjęć właśnie z Tarnowa'46, na którą już dziś serdecznie zapraszam, szczegóły podam wkrótce!








A na koniec podaję przepis na pyszne, wilgotne jak pogoda za oknem, mleczne ciasto nostalgiczne. Jest naprawdę doskonałe i takie...świeże. Wrażenie świeżości, podkreśla lekka cytrynowa nuta w wierzchniej warstwie. Jak to określił mój mąż, to ciasto ma dobry balans smaków. Idealnie pasuje do mocnej czarnej kawy.Niestety moje zdjęcia zaginęły ( co stwierdziłam własnie kiedy napisałam całego posta, więc wrzucam zdjęcie, którego autora nie znam, więc nie podam, ale moje ciasto wyglądało identycznie, jak to poniżej). Bo niestety ciasto dawno już zjedzone... ;)

Mleczne ciasto nostalgiczne



Składniki: * 1 szklanka mąki pszennej * 3/4 szklanki brązowego cukru * 5 jaj * 1/3 szklanki mleka * 1 łyżeczka proszku do pieczenia *  1 łyżeczka wanilii * odrobina cynamonu * szczypta soli
Warstwa wierzchnia: * 250 ml śmietanki kremówki * 1,5 łyżki cukru pudru * sok z połówki cytryny * czekolada gorzka 
Nasączenie: * 300 ml mleka zagęszczonego niesłodzonego * 2 łyżki miodu


Sposób przygotowania:


Piekarnik nagrzać do 180 stopni C. Blachę wyłożyć pergaminem do pieczenia.
W misce miksować żółtka i cukier,aż powstanie gładka masa. Białka osobno ubić na sztywną pianę.
Do żółtek dodać wanilię, cynamon, i powoli miksując, stopniowo wlewać mleko.
Następnie, mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Ostrożnie połączyć mąkę z masą, aż uzyskamy gładka konsystencję, a następnie delikatnie mieszając łyżką połączyć z ubitą pianą z białek.

Ciasto wylać na blaszkę, wyrównać i piec  około 35-40 minut.

Gdy ciasto się już upiecze, trzeba jest chwilę ostudzić, a następnie wyjąć, odwrócone włożyć ponownie do blachy, ponakłuwać gęsto widelcem. 
Do garnka wlać mleko, lekko podgrzać i połączyć z miodem. Nasączać ciasto polewając je równomiernie, trochę mocniej na brzegach. Odstawić ciasto na minimum godzinę, najlepiej wstawić do lodówki.

W między czasie, gdy ciasto nasiąka, można ubić na sztywno śmietanę z cukrem pudrem, przed ubijaniem dodając sok z cytryny. 
Po wyjęciu z lodówki, posmarować ciasto śmietaną, a następnie posypać startą gorzką czekoladą. 
Ciasto koniecznie trzeba przechowywać w lodówce. 
Smacznego!

wtorek, 29 października 2013

Gruszkowa tarta z przygodami i pierwsze zamówienie na "Pudełeczka na ciasteczka"

"Nie masz czasu? Znajdź sobie jakieś dodatkowe zajęcie" - to dewiza mojego przyjaciela, której nie polecam obierać sobie za motto życiowe. Ogranicza świadomość i radość przeżywania. Ale muszę oddać jej sprawiedliwość i powiedzieć, że... się sprawdza - w krótkich okresach czasu jest przydatna. Jeśli masz dużo na głowie lepiej się organizujesz i więcej jesteś w stanie zrobić. Doświadczam tego zwłaszcza teraz, bo oprócz zwyczajowego natłoku obowiązków, z którymi już się zaznajomiłam i można powiedzieć, że zaprzyjaźniłam (tzn. dziecko, warsztaty, projekty, dom, zamówienia etc.) doszła mi organizacja Tarnowa'46, o którym pisałam w poprzednim poście. Ale... daję radę. I nawet czasami daję radę coś ugotować. I zrealizować zamówienie. Bo, ku mojej wielkiej radości, dostałam zamówienie na pudełeczka, takie (choć nie tylko w takim kształcie), jak przygotowałam do opakowania Tarnowskiego Torcika Serowego Leliwa. To wspaniałe uczucie, kiedy ktoś docenia to co tworzysz. A nie ma dobitniejszego dowodu na to, że dzieło twoich rąk się komuś spodobało, niż zamówienie. Bo to znaczy, że twój twór naprawdę jest COŚ wart. A to podnosi morale ;). 
Chciałam w tym miejscu podziękować AJ, prowadzącej bloga Dzielne Niewiasty, bo pani Agata, która zamówiła pudełeczka dowiedziała się o nich, właśnie za pośrednictwem bloga DN, gdzie było udostępnione zdjęcie owego pudełeczka...
I jeśli ktoś byłby chętny, proszę się nie krępować, czas się znajdzie :)






Zdjęcia dość kiepskie, ale niestety, nie udało mi się zdążyć ich zrobić za dnia, a sprzęt oświetleniowy mam kiepski...

Ale może chodźmy do kuchni, tam się najlepiej rozmawia. A poza tym właśnie zaparzyłam zieloną herbatę z truskawkami...
Od kilku dni, za każdym razem kiedy mój wzrok padał na soczyste, żółte gruszki z nakrapianą skórką, leżące w koszyku na kuchennym blacie, myślałam: tarta gruszkowa, tarta gruszkowa. Ale nie mając skonkretyzowanej wizji nie wcielałam tego pomysłu w życie. Jednak widok zrealizowanego zamówienia na pudełeczka, dodał mi energii i od myśli do czynu... 
Pełna radości, wyjątkowo - sama w domu, gdyż Tobiasz spędzał wieczór z tatą i babcią, odmierzałam składniki, próbowałam, siekałam, zagniatałam i smakowałam. Ogólnie, byłam w innym świecie, gdzie istnieję, tylko ja i Smak. Wszystko wygląda idealnie? Dałam jednak postowi tytuł  tarta z przygodami. Dlaczego?
Bo gdy tarta już zaczynała pięknie pachnieć, zjawił się w drzwiach Tobiasz z tatą i przyjacielem rodziny. Tobiaszek zawsze lekko wywraca porządek do góry nogami. Ale tym razem już w progu zawołał "aaa mama", więc jako dobra mama odpowiedziałam na jego potrzebę i wzięłam go spania. Wchodząc do sypialni przykazałam jednak mężowi i przyjacielowi, który przyszedł nas odwiedzić : pilnujcie mi ciasta!
I jak się pewnie domyślacie, ta historia nie najlepiej zakończyła się dla mojej tarty... 
Ale, dzięki mojej niezłomności i determinacji, udało mi się opanować narastające uczucie furii (nienawidzę najbardziej na świecie, kiedy coś mi się przypali) i wśród dominującego zapachu spalenizny powiedziałam tylko: który z was  idzie do sklepu??
Poszli obaj, a co wyszło z drugiej próby widać na zdjęciach:) A czego nie widać to opowiem: miodowa słodycz kruchego ciasta razowego, idealnie pasuje do gruszek, którym wyrazistości nadaje masa jogurtowa z odrobiną alkoholu.  Idealnym dopełnieniem smaku jest nuta gorzkiej czekolady...





Gruszkowa tarta z przygodami


Składniki:  Ciasto: * 20 dag mąki (pół na pół żytnia i pszenna) * 10 dag masła * 2 żółtka * 4 lub 5 łyżek płynnego miodu * szczypta soliNadzienie: * 4, 5 gruszek ( niezbyt twardych, ale też nie zbyt soczystych) * pół dużego kubka jogurtu naturalnego, lub śmietany * 3 jajka * odrobina cynamonu * dwie łyżki cukru * miód według uznania * odrobina whiskey i amaretto ( po około dwie łyżki u mnie)



Sposób przygotowania:

Ciasto zagnieść z podanych składników i włożyć do lodówki. W tym czasie obrać gruszki i podzielić je na połówki. Wydrążyć gniazda nasienne. Ponacinać je na całej długości, tak jednak by się nie rozpadły. 
Ciasto wyjąć z lodówki, rozciągnąć na formie do tarty i ponakłuwać widelcem. Ułożyć na nim połówki gruszek i wstawić do piekarnika na około 25 min w temperaturze 170 stopni (z termoobiegiem). Ale nauczona doświadczeniem wiem, że po prostu trzeba patrzeć, kiedy będzie już złote. Jeśli za dużo soku wypłynęło z gruszek, trzeba go po prostu odlać i piec dalej.
Wyjąć z piekarnika i po lekkim przestudzeniu zalać masą: jajka ubić z cukrem, dodać jogurt, cynamon miód i alkohol. 
Piec jeszcze około 30 minut,  w 150 stopniach. Ale również trzeba uważać na przypalenia ;) Ma być złociste, a masa powinna się ściąć. 


Smacznego!


poniedziałek, 28 października 2013

Tarnów'46 jedyna taka, najlepsza gra historyczna w Polsce!

Dziś wyjątkowo krótko i na temat! Wyjątkowo nie kulinarnie,ale w kolejce czekają już dwa kolejne posty, więc: wszem i wobec ogłaszam, że już 9 listopada odbędzie się V edycja fabularnej gry miejskiej Tarnów' 46, której razem z moim mężem ( i znajomymi oczywiście) jesteśmy organizatorami! 

Tarnów’46 to fabularna gra miejska, która przenosi graczy w historyczny czas „po odzyskaniu niepodległości”. Nie należy jej mylić z grami miejskimi organizowanymi przez wiele różnych podmiotów. Przypomina raczej larpy, z tą jednak różnicą, że akcja toczy się w mieście, a gracze nie wchodzą do gry z wymyślonymi przez siebie postaciami, lecz zostają przydzieleni do określonej przez fabułę roli (dlatego fabularna). Osią gry jest historia, która niejako zatrzymuje się w pewnym momencie, uczestnicy wchodzą w „buty” bohaterów historycznych i od tej pory muszą podejmować decyzje odnośnie swojej ( i nie tylko) przyszłości - suma tych decyzji tworzy jakby nową, alternatywną historię, która być może mogłaby się wydarzyć. Każdy ma do wykonania jakieś zadanie, choćby najprostsze (choćby: pilnować więźnia), poza tym może wykazać się kreatywnością. Im większe zaangażowanie, tym większy wpływ na wydarzenia. Po grze każdy może opowiedzieć swoją historię na facebooku, dzięki czemu wyjaśniają się różne zagadki gry; w ten sposób gra toczy się jeszcze jakiś czas po jej zakończeniu. Jest to jedyna taka gra w Polsce. Wzięcie w niej udziału to prestiż. W tym roku przenosimy się w klimat przed osławionym, sfałszowanym referendum z 1946r. Walka o głosy może szczególnie angażować okrutnych funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, tworzącej się dopiero Milicji Obywatelskiej, a także wierzących jeszcze w możliwą niepodległość Żołnierzy Wyklętych… 

Wszystkich chętnych do wzięcia udziału w grze prosim
y o zgłoszenie się poprzez formularz, dostępny pod adresem: http://t46.pl/rejestracja

Plakat autorstwa mojego i Dawida Hallmana

Załączam także, dla wyobrażenia sobie jak to wygląda dołączam kilka zdjęć z poprzednich edycji :)



Gdyby ktoś chciał wesprzeć organizację gry (zakup broni, rekwizytów, jedzenia) można wpłacać dowolne datki na konto współpracującej z nami Fundacji Tradycji Miast i Wsi
https://www.facebook.com/FundacjaTradycji?fref=ts 16 1090 1740 0000 0001 2088 2593 (BZ WBK) (Dopisek - Tarnów 46)


środa, 16 października 2013

Nocne koperty - z aromatyczną zawartością jałbkowo - imbirową.

Noc to dla mnie. a także pewnie  dla większości studiujących matek jedyna okazja do chwili samotności. Jak ją wykorzystać? Ja czasami po prostu robię zieloną herbatę, siadam przy oknie i j e s t e m. Myślę, o tym kim jestem, co robię i próbuję się zdystansować i napełnić dusze spokojem. Czasem czytam książkę, bo kiedy indziej brak na to czasu. Ale czasami, nie wiadomo skąd przychodzi do mnie energia, którą można roboczo nazwać kulinarną. I właśnie tej nocy postanowiłam przygotować coś w kuchni. Z racji, że tego dnia na obiad przyrządzałam ziołowe koperty z serem (na które przepis dostałam od mojej również bardzo utalentowanej kulinarnie przyjaciółki, którą wkrótce być może poznacie bliżej), postanowiłam wyczarować ich słodką wersję.

Czas już jesienny, więc kiedy snułam wizję moich nocnych kopert, przypomniało mi się popołudnie spędzone z synkiem w parku. wśród szeleszczących, rozgrzanych słońcem liści. Zamarzyłam,  by oddać w nich ten klimat.  Jak sprawić, by były ciepłe, przyjemne, ale jesienne? Taki efekt zapewnia tylko jeden duet - jabłka z cynamonem. Ale koniecznie z dodatkiem imbiru, którego ostrość kojarzy się nieodmiennie z zimnym podmuchem październikowego wiatru.  Posypka z brązowego z cukru wieńczy ten jesienny deser.

Także dziś podczas tego szarego, sennego popołudnia rozkoszujmy się słońcem zamkniętym w nocnych kopertach :)


Nocne koperty - z aromatyczną zawartością zawartością jabłkowo - imbirową


Składniki:  25 dag mąki (u mnie mieszana żytnia z pszenną) * 12,5 dag masła * 3 łyżki śmietany, lub jogurtu * 3 dag drożdży * szczypta soli
Farsz: 3 duże jabłka * kawałek imbiru * łyżeczka cynamonu * łyżka miodu


Sposób przyrządzenia:

 Mąkę przesiać na stolnicę, dodać szczyptę soli, następnie posiekać masło. Drożdże rozpuścić w śmietanie i połączyć z mąką, a następnie zagnieść gładkie ciasto. Włożyć do lodówki, na minimum 30 minut. W tym czasie można przygotować farsz. Jabłka obrać i pokroić w kostkę, wrzucić do rondla, i po dodaniu miodu, cynamonu i startego imbiru przesmażać do momentu aż zmiękną, ale nadal zachowają jędrność.
Piekarnik nagrzać do 175 stopni (z termoobiegiem).
Ciasto rozwałkować i wycinać kwadraty - wtedy nadkładamy farsz na jeden i zaklejamy drugim, lub prostokąty i wtedy zlepiamy przeciwległe brzegi, jak w pierogach. Ułożone na blasze smarujemy rozkłóconym jajkiem, a następnie posypujemy brązowym cukrem i ewentualnie makiem i kokosem.
Piec około 15 minut ( lub jak to mówi moja przyjaciółka na trzy zdrowaśki ;)), do ładnego przyrumienienia.

Smacznego!



P.S. Gdyby ktoś chciał przyrządzić wspomnianą ziołowa wersję, to farsz składa się z sera białego, żółtego i fety zmieszanych w miarę równych proporcjach, doprawionych pieprzem i bazylią. No i nie wolno zapomnieć o artystycznym posypaniu góry ziołami prowansalskimi!