
Tytuł: Onyx storm. Onyksowa burza
Tytuł: Onyx storm. Onyksowa burza
- Człowiek w poszukiwaniu sensu, Viktor E. Frankl -
Tytuł: Nocny pociąg do Bulowic
Autor: Tomasz Urbaniec
Ileż ja się naczytałam zachwytów nad prozą Ali Smith! Wciąż pamiętam jak wydawano kolejne tomy cyklu Pory roku i praktycznie każdy opowiadał, że to książki niezwykłe, ponadczasowe, uniwersalne. To sprawiało, że z jednej strony pragnęłam je poznać, a z drugiej tego spotkania się obawiałam. Już wielokrotnie coś co miało mnie zachwycić tego nie robiło, a ja zostawałam ze swoim rozczarowaniem i wrażeniem, że skoro ludziom, których gust tak wysoko cenię książka się podobała, a mnie nie, to może mylę się ja i nie dostrzegam arcydzieła w czymś co ewidentnie nim jest. Tylko ja tego nie widzę. Ale Jesień uparcie wracała, czytało ją coraz więcej osób, a jej okładkę widziałam niemal co miesiąc. Jak więc oprzeć się takiej pokusie? Więc tak sobie marzyłam, że nadejdzie jesień, a wraz z nią ja zasiądę nad Jesienią, więc zdecydowałam się spełnić tę zachciankę.
Tytuł: Sierpień
Autor: Paweł Sołtys
Pomyślałam, że spróbuję, chociaż kilka stron, a Paweł Sołtys wypuścił mnie dopiero w 1/4 książki. Tak bardzo wczułam się w te letnie spacery po moim mieście, takie bez przewodniej myśli, wiodące bez celu, a jednak do celu. Te podróże są nieco nostalgiczne, choć niekoniecznie sentymentalne, i wybierając się w nie razem z Pawłem Sołtysem otrzymujemy wszystko. I Warszawę, i Polskę, i Ukrainę, i prawosławie, i katolicyzm, i historię, i teraźniejszość, i głośną kawiarnię, i cichy cmentarz. Niewielkie skrawki rzeczywistości niekiedy nasuwają przemyślenia na ważkie tematy, a czasami są po prostu powrotami w przeszłość. Autor nie popada w dramatyczne tony, stwierdza fakt, pewne rzeczy czy nam się to podoba, czy też nie, przeminęły - ludzie, miejsca, słowa. Poza tym mamy sierpień, miesiąc letni, choć przynoszący już myśli o przemijającym lecie. Ten sierpień nastraja i wraz z autorem szukamy w twarzach przechodniów naszych bliskich, których już przy nas nie ma, ożywiamy zapomniane witryny sklepów (któż z nas takich nie mijał?) a dwie msze "składają się w jedną śpiewem chóru", zastanawiamy się o czym rozmawiają ludzie na ulicy, przechodzimy obok pokoi dla słów, a znana melodia nieporadnie grana na keyboardzie przynosi nam wspomnienia, nawet gdy słyszymy ją w zupełnie innym świecie.
Gdzie teraz mogło być to zdjęcie? Ja go nie miałem, może wujek Bogdan wywiózł je do Skały po śmierci dziadka, może wujek Wariat spalił je w którymś ze swoich strachów? Mogłem tylko zadzwonić do siostry. „Nie było takiego zdjęcia, nie pamiętam, żeby cokolwiek stało u dziadka na biurku". Jak to? Może po prostu spędzałem tam więcej czasu, może ona nie zwracała uwagi na szczegóły? Może za możem. Nie było już do kogo zadzwonić, żeby potwierdził lub zaprzeczył, wszyscy umarli.