taki ostrowski na przyklad. byl taki kawalek jego literatury ze idzie z bojembaumem i kopie kamienie. nie wiem dlaczego ale bardzo mi sie to spodobalo. nie to ze idzie i kopie. ale ze o tym pisze. i w taki sposob. zreszta czytalam jego opowiadania razem z lola. i lola strasznie sie w jego pisaniu zakochala. trzeba bylo jej wydrukowac calego ostrowskiego. zabrala do domu. lola niedlugo przyjedzie i pomoze mi w przeprowadzce. potem zrobimy sobie wakacje nad cieplym morzem. a w sierpniu mamy nagrana chate nad oceanem. ma byc bog. jego kobieta. ka. i te. dzisiaj jest cieplo. chodze innymi ulicami. w innym jezyku mowia do mnie ludzie. nie znajduje powodow do pisania bloga. zreszta cale to pisanie z nudow sie zaczelo. i dla jaj. potem pojawil sie ktos. kto czytal. kto komentowal. kto zasypywal mnie setkami mejli. i to on mnie nakrecal zeby pisac dalej. to asz. bardzo asza polubilam. byl mi bardzo bliski. chuj wie pewnie sie juz nie spotkamy. pewnie nie wypijemy czerwonego wina. ani nie bedziemy sluchac razem muzyki. tym bardziej nie pobiegniemy po starowce. ani nie zatanczymy na koncercie z zamknietymi oczami. ale te rozmowy. te wszystkie mejle. byly czyms wyjatkowym. sliczna rzecz nam sie marcinie przytrafila. i na dlugo pozostaniesz w moim sercu. wiem. wiem. zenadnie to brzmi. i straszna wiocha z tego wychodzi. ale wyszystko co z toba zwiazane bylo dla mnie wazne. bardzo wazne. bardzo wazne. duzo wczoraj pilam. i teraz ten alkohol wychodzi mi przez cale cialo. omijam wczorajsze ciuchy lezace na podlodze. przesycone zapachem fajek. i stęchlizną knajpy w ktorej pilam. na sama mysl ze mam je pozbierac i wrzucic do prania robi mi sie niedobrze. jest cieplo. mam otwarte oba okna. mam umyte truskawki. nie mam za to 50 euro. ktore ktos mi podpierdolil. albo po prostu zgubilam. swiat na kacu jest zdecydowanie wolniejszy. na kacu wchodze pod prysznic i trace poczucie czasu. nie wiem jak dlugo lałam sobie na glowe wode. nie wiem jak dlugo woda splywalam mi po wlosach. po powiekach. na ramiona. piersi. brzuch. szkoda ze nie ma nikogo kto zrobilby mi teraz bulion. szkoda ze nie ma nikogo kto podalby mi teraz truskawke do ust. jedyne co mam dzis do roboty to pojsc na lody. entlik przestala pisac. poczulam ze stracilam cos bliskiego. czasami tak jest ze odkladasz cos na potem. na pozniej. na kiedys. i nagle okazuje sie ze to potem jest juz niemozliwe. ze kiedys nie bedzie. bo ktos umarl. ktos sie wyprowadzil. ktos przestal odpowiadac na listy. i wtedy kurewsko ci zal. i masz swiadomosc ze ominelo cie cos. co juz cie nie spotka. jestem glupia dupa ktora potrafi pożyczyc auto i pojechac do wloch tylko zeby potanczyc i zjesc zimnego kokosa. a nie umialam sie zebrac i pojechac do gdanska. ewa. ewa. maluchu. badz taka sama. badz. bloga ewy pokazal mi bog. bog ma niesamowita zdolnosc do odkrywania zajebistych kobiet. a. k. m. lola. wszystkie bliskie mi kobiety poznalam przez boga. bog nawet w internecie potrafił znalezc kogos wyjatkowego. pamietam bylo cieplo. wrocilismy z jakiegos koncertu. mielismy jeszcze wino. i nagle bog mowi ze musze przeczytac zajebistego bloga. bloga ktory rozwala. i wybaczcie wszyscy. ale jakos wczesniej blogi ktore czytalam byly chujowiutkie. i nic a nic mnie nie obchodzily. i zaczelam czytac bloga ewy. i rzeczywiscie mnie rozwalil. poczulam kogos z kim w dziecinstwie kradlam pigwy. poczulam kogos z kim sie upijalam. kogos z kim chcę zrobic cokolwiek. pojsc na spacer. do knajpy. albo zabrac w pireneje. potem bog pokazal mi zdjecie ewy. z fajką. w jasnych spodniach. sandalach. z przewieszona torba. i taka kondensacja magii. z takim pałerem. z taka niesamowita tajemnica. z czyms bardzo bliskim. bardzo nowym. bardzo ciekawym. w kazdym razie maluchu dobrze ciebie czulam. i czekam na ten ryz z kurczakiem. nie umiem pisac. napierdalam zdaniami bez ladu. wlasciwie niczego nie umiem porzadnie. za malo sie zastanawiam. za malo kalkuluje. wszystko co staje sie powinnoscia. obowiazkiem. mierzi mnie i mi umiera. regularnosc poniedzialkow. sobot i niedziel. potworna monotonnia codziennosci świdruje mnie i wykreca flaki. dlatego od lat mam permanentne wakacje. dlatego moje zajecia sa dorywcze. i nieregularne. dlatego zmieniam otoczenie. ludzi. mieszkania. zreszta moze sa i inne powody. robie tak by dobrze mi bylo. a teraz na kacu. bosa. w czerwonym t-shircie. w czarnych majtkach. siedze i pisze. i odkladam moment w ktorym mam wstac i pojsc. ileż muzyki. ileż tekstow. ileż sytuacji mozna w sobie pomiescic? w ktorym momencie przekracza sie granice po ktorej juz nic? po ktorej wszystko z ciebie ulatuje. po ktorej chcesz juz tylko ciszy. pustki. i bezruchu. kiedy przestają cie krecic mądre teksty. mądre obrazy. kiedy dzwieki slow przestaja niesc sens. a jedyny ruch wprowadzają jezyki pary. wijące sie nad herbatą...
mentlik-w-glowie 2002-06-24
19:46:23
---> blog ash zostal zamkniety z powodu smierci kilku waznych dla autora osob, a takze
wyczerpania sie jego formuly. obecnie prowadze nowy blog o nieco innym charakterze.