Tęskniłam za odkrywaniem nowych piosenek, wykonawców. Nie miałam wystarczająco czasu by grzebać bez końca i końca na YouTube, jedynym źródłem było dla mnie radio EskaROCK, dzięki któremu wynalazłam parę ciekawych utworów. Jednakże ukojenie przyniósł pewien leniwy piątkowy wieczór, kiedy to mogłam rozleniwić się przed telewizorem i zatonąć w natłoku barw, dźwięków, postaci. Na spokojnie poskakałam po kanałach muzycznych, potem zasiadłam do internetów, pogrzebałam trochę i odnalazłam parę pięknych kawałków, którymi aż żal się nie podzielić.
Ta młoda wokalistka zaistniała dla mnie w momencie, gdy zaprezentowała swoje zdolności śpiewając słowa utworu
Clarity stworzonego przez Zedda. Stał się on hitem imprez, dyskotek, rozgłośni z muzyką stricte rozrywkową. Dla mnie był jedną z piosenek tegorocznych wakacji, nieodmiennie kojarzącą się z beztroską i odpoczynkiem na plaży.
Youth usłyszałam już wcześniej, ale dopiero niedawno mnie zainteresowało. Jest to kolejny twór w konwencji YOLO (ostatnio stało się to nadzwyczaj modne). Teledysk może i jakoś mnie nie zachwyca, ale sam utwór ma w sobie magię muzyki indie i jest na prawdę ciekawy. Będę śledzić dalsze poczynania Foxes, bo dziewczyna ma talent i może na prawdę tworzyć dobrą muzykę.
The Killers pokochałam dobrych parę lat temu, ale dopiero nie dawno wrócili do mnie jak bumerang i nie dają o sobie zapomnieć - sukcesywnie tworzę plan zdobycia wszystkich ich płyt w jak najkrótszym czasie. Nowy singiel zapowiada coś w stylu the best of - odstępuję trochę od nastroju ich poprzednich utworów, ale wciąż ma chwytliwą melodię. Głos wokalisty (jak zawsze w formie) nadaje piosence coś w stylu magicznego klimatu, przez co nie mogę po prostu przestać nucić Shot at the night! Dawno także nie widziałam tak dobrze zrobionego i na swój sposób wzruszającego teledysku. Las Vegas nocą wygląda na prawdę pięknie. Jechałabym.
Z nową płytą Birdy problem polega na tym, że nie wybija się za bardzo poziomem ponad debiutancką. Ma parę ładnych kawałków, to prawda. Z Light me up mój problem polegał na tym, że bardzo długo nie chciała wpaść mi w ucho. Przez jakiś czas katowałam ją jednak maniakalnie, bo zaczęła poprawiać mi humor. Coś przeszkadzało mi w zwrotkach, brakowało mi spójności z bardziej energicznym refrenem, ale teraz wszystko wydaje się być na miejscu. Na plus teledysk - interesująco zrealizowany. Nie będę pisać dłuższego tekstu o Fire within, bo po prostu nie ma o czym - krążek przeciętny, ze cztery utwory się wybijają, reszta jest bardzo do siebie podobna. Szkoda, oj, szkoda, po takim świetnym debiucie spodziewałam się czegoś lepszego.