"Pierwszy polski thriller medyczny". Czytając to, zaśmiałam się w duchu: to istnieje w ogóle taka kategoria???
Nigdy nie miałam do czynienia z CZYMŚ takim, więc pomyślałam, że dam tej książce szansę. Czyta się ją szybko, bezproblemowo, nawet zrozumiałam wszelkie pojęcia medyczne, które zostały tutaj przedstawione. Wszystko było pięknie wyjaśnione (czytaj: JAK KROWIE NA ROWIE), zapewne specjalnie z myślą o takich medycznych laikach jak ja. Książka łatwa w odbiorze, dość intrygująca. Odbiorca musi, wręcz pragnie wiedzieć jak się to wszystko potoczy, zakończy.
Aleks Wendt jest lekarzem prowadzącym 69-letniego mężczyzny chorego na raka. Ocieramy się o problem eutanazji - w spojrzeniu społecznym, ogólnokrajowym, opinii publicznej, jak i poszczególnych jednostek. Co każdy z nich o niej myśli, co z tego wyniknie? Dość ciekawe opisy życia szpitalnego "od kuchni" potrafią umilić nam lekturę. Wykluwa się myśl: lekarz też człowiek. Człowiek ze swoimi problemami, popełniający błędy, szukający zrozumienia. Należy im się więc toast "wypijmy za zdrowie służby zdrowia";). Swoją drogą, ciekawa jestem czy autor w realnym świecie darzy antypatią Waldemara Pawlaka??? Tak właśnie nazwał jednego lekarza spośród wszystkich stworzonych przez siebie postaci. Był on lizusem, łapówkarzem, oszustem i najbardziej fałszywą mendą, jaką można byłoby sobie wyobrazić.
Powieść należy do "średnich na jeża", jest nawet interesująca w niektórych momentach. Z pewnością nie należy do najsłabszych jakie czytałam do tej pory.
Spodziewałam się czegoś mrożącego krew w żyłach, tak zimnego i sugestywnego jak ta okładka, tak sterylnie obezwładniającego mój umysł, do głębi, przeszywająco. No cóż... Nic tam nie było niestety przerażającego, nic a nic. I zdecydowanie uważam, iż nie powinno być na okładce napisane "Pierwszy polski thriller medyczny" bo nie jest nim on wcale, no dobrze, może w 1%. To typowa powieść obyczajowa, co napisano z tyłu okładki. Czuję się oszukana, okłamana, wpuszczona w maliny. Do jasnej ciasnej, skoro treść ma się całkowicie nijak do okładki, to po co treść aż tak podrasować opakowaniem?!! Pewnie po to, aby zaintrygować czytelnika, zachęcić! Ale mam po tym oszustwie totalny niesmak, niebywałe zakłamanie faktów. Brzydko, a fe!
Reasumując książka mi się dość podobała, tak na szkolną czwórkę. Nie polecam jej osobom szukającym rozlewu krwi, morderczych myśli, ferworu zagłady.
Na zakończenie, specjalnie dla Was moi kochani, mała zagadka. Kto odpowie poprawnie, ten otrzyma ode mnie brawa, uznanie, uściski, całuski :P:D
Pytanie brzmi: W jakim fragmencie ludzkiego ciała znajduje się ZACHYŁEK GRUSZKOWATY? Przed tą lekturą nie miałam o tym pojęcia. Wyobraźcie sobie, że mój mąż strzelił celnie za pierwszym razem! Może z Wami będzie podobnie? Próbujcie:) Tylko bez googlowania mi tu proszę!!! Pośmiejemy się z odpowiedzi po fakcie. Najpierw odpowiadacie, potem googlujecie i sprawdzacie, ale za drugim razem nie wpisujcie już prawidłowej odpowiedzi. Dajmy szansę wykazać się wszystkim:) Proszę Was o jedną rzecz: odpowiadając po raz pierwszy nie patrzcie na odpowiedzi innych komentatorów, ciekawa jestem Waszych pierwszych skojarzeń, więc nie ściągajcie! To nie kartkówka :P
Pozdrawiam.
wydawnictwo: Albatros
data wydania: 9 listopada 2012
ISBN: 978-83-7659-392-0
liczba stron: 352
słowa kluczowe: Alex Wendt, doktor śmierć, Jacek Caba
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
język: polski
typ: papier
data przeczytania: lipiec 2013r.
skąd:
pożyczona z biblioteki
wyzwanie:
-
Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w zabawach z Żyrafą Tosią i Waszym weekendem w Czytelni. Proszę o kliknięcie w poniższe bannery.
O kurza twarz, pamiętam, że napalałam się na tę książkę kiedyś i dobrze, że w gąszczu innych książek mi umknęła, bo zawiodłabym się z tego samego powodu co Ty...Ech, ale perfidne oszustwo...
OdpowiedzUsuńZachyłek gruszkowaty? Ekhm... Jak gruszka to może jabłko Adama? ;D Może gdzieś tu?:) Idę zobaczyć... ;)
Już znalazłam. Hehe ;)
Usuń:D Więcej nic nie powiem:P
UsuńKsiążkę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńA pytanie – hm... nie mam zielonego pojęcia. Haha :D
PS. Kiedy będzie w Czytelni recenzja GONE? Jestem BARDZO ciekawa i nie mogę się doczekać! Proszę, zmobilizuj się jak najszybciej!
Wysyłam uśmiechy - :) :)
Kinga!!! Do cholery nie pospieszaj mnie! Bo się zestresuję. Chcę GONE opublikować w jakiś piątek, ale ten i następny mam zajęty. Może w następny, trzeci:)
OdpowiedzUsuńTo ja za Kingą. No kiedy będzie Gone?:P Bo też jestem ciekawa. :)
UsuńKinga - oczywiście żartuję z tym moim zestresowaniem;)
OdpowiedzUsuńMAM TYLE CZASU CZEKAĆ!? NIE WYTRZYMAM!!! 4 dni i 19 godzin temu dodałaś Fazę szóstą na półkę „przeczytane” na LC. :P Ja wiem takie rzeczy. Haha, ale poważnie, NIE WYTRZYMAM>! Wiesz, że to jedna z moich ulubionych serii.
UsuńWiem kochana, ale nie zasypuję nikogo recenzjami codziennie - z prostej przyczyny - nie chce mi się wklepywać moich opinii tak często w bloggera. Bardzo tego nie lubię:)
Usuńhaha Kingo, czy Ty mnie prześladujesz?:P:Dxxxxxxxxx Doczekasz się!:)
UsuńTrudno :( Jest mi bardzo smutno, ale... może... nie wiem jakim cudem mi się to uda, w każdym razie, może... wytrzymam. Na pewno będzie ciężko. ;)
UsuńJeeeeejku:) Wytrzymasz:) Nie mam tyle teraz czasu, żeby tworzyć dodatkowego posta w tym tygodniu:) Wybacz... Kajam się:)
UsuńFakt, ja również cierpię na brak czasu. :) I wcale, a wcale nie jest to przyjemna sprawa...
UsuńOczywiście, że Cię prześladuję, nawet wynajęłam detektywa. :P
UsuńPS. Jestem dzisiaj w bardzo... inteligentnym nastroju. Mówiąc prościej – odbija mi. :P
To tylko dzisiaj? A myślałam, że masz tak zawsze hahahahahahah żartuję xxxxx
UsuńOdpuszczę sobie :)
OdpowiedzUsuńZachyłek gruszczkowaty?
CO?
Może gdzieś... za uchem ;p Albo przy obojczyku ;)
Gruszka, gruszkowaty:) Dziękuję za odpowiedź:)
UsuńLektura raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie zachęcam więc:)
UsuńPamiętam, że kiedyś chciałam ją przeczytać. Chyba dobrze, że jednak sobie odpuściłam:)
OdpowiedzUsuńNie była taka najgorsza!!! Na czwórkę:)
UsuńCzy to gdzieś w gardle? Chociaż może to być tez gdzieś w plątaninie jelit ... Tak mi się skojarzyło :)
OdpowiedzUsuńWiesz, co tez nie cierpię, jak wypisują bzdury na okładkach, które nijak mają się później do treści książek.
Strasznie to irytujące - takie nabicie w butelkę!
UsuńThriller medyczny istnieje od wielu wielu lat i ma się dobrze ;) Ale polskiego jeszcze nie było. Ale niestety nie jest pierwszy. Przygodzki napisał swój w lutym 2012 roku, zaś Caba - w listopadzie 2012. ;)
OdpowiedzUsuńWiki, mój nie jest nawet thrillerem, więc jest ok:D
OdpowiedzUsuńTytuł brzmiał tak zachęcająco... Ale po recenzji raczej nie zdecyduję na lekturę. A zachyłek gruszkowaty? Hm, cóż, teraz już sprawdziłam, ale skojarzenia miałam niezłe, bo celowałam raczej w górne partie ciała.
OdpowiedzUsuńMiałaś napisać najpierw! A potem sprawdzić. I jeszcze dajesz podpowiedzi - co za gadzina:P:D
UsuńHahaha. :D Wybacz, mój gadzi mózg czułby się źle, gdybym napisała coś bardzo głupiego. :-P
UsuńZABAWA! Spontan!, pośmiejmy się z odpowiedzi! - jak nic natrzepać kokosów :P:D
UsuńO rany Ty to masz zagadki!!! zachyłek gruszkowaty powiadasz, cholera pierwsze słyszę, więc nie wiem gdzie taki coś, nie wiem jak to wygląda, a pewnie to mam , znaczy chyba, bo może występować tylko u mężczyzn, wtedy tego nie mam :D pierwsze skojarzenie to...coś z gardłem, albo mostkiem nie wiem czemu takie widzi mi się, a teraz idę pogooglować, bo nie zniosę tej niepewności :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhaha fajna odpowiedź kochana - więcej nic nie dodam:)
UsuńCzytałam kiedyś thriller pt. "Doktor Śmierć", tyle że był on autorstwa Kellermana. Też poruszony w nim był problem eutanazji. Ciekawe, czy autor polskiego "Doktora Śmierć" czytał tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOooo, a to mnie zdziwiłaś!!! Nie miałam pojęcia, lecę na Lubimy czytać:)
UsuńWiesz co, tak mi się myśli, że to nie może być przypadek! Ciekawe...
UsuńJa właśnie też jestem ciekawa i dlatego przeczytam książkę Jacka Caby - by porównać. Mam jednak nadzieję, że nie będzie zbyt wielu podobieństw, bo bardzo nie lubię, kiedy jeden pisarz ściąga od drugiego :)
Usuńto wcale nie jest thriller, tylko obyczajówka, przeczytaj - jestem ciekawa Twoich odczuć. Ja byłam rozczarowana - jak patrzałam na okładkę spodziewałam się tego, że będę się bała.
Usuńbardzo przemyślana recenzja! jestem zachwycona...czytałam i się uśmiechałam mimo krytyki;)) co do książek thrillerów medycznych to polecam Cooka - czasem ma naprawdę fajne pomysły;))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki xx
UsuńMartunia przeczytaj do końca, jak znajdziesz czas i zabaw się w zgadywanie:)
Usuńchciałam dać szansę innym;) myślę że gdzieś przy krtani...przynajmniej tak mi się zdaje bo miałam na studiach biologie a ta nazwa jest zabójcza i dobra do zapamiętania;) dobrze myślę?? xxxx
UsuńNie odpowiem czy dobrze:) Nazwa rzeczywiście zabójcza:D
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie. Ale o takim gatunku - thrillerze medycznym - nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeejku, myślałam, że ta grucha jest w uchu. Nie wiem dlaczego mi się tak skojarzyło. :D Po przeczytaniu recenzji, myślę ze warto przeczytać. Nawet tylko po to aby przekonać się czym jest thriller medyczny. :)
OdpowiedzUsuńhaha, ale to nie jest właśnie żadne thriller, dlatego jestem troszkę zła, za to kłamanie. To obyczajówka.
OdpowiedzUsuńPolski thriller medyczny? Zaintrygowałaś mnie. Wprawdzie nie lubię za bardzo medycznych wątków, gdyż ich naukowy żargon mnie odstrasza, ale mam słabość do thrillerów, dlatego być może skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńAle w niej nic nie jest strasznego!!! To obyczajówka.
UsuńCzęsto kieruję się okładką przy wyborze książki, jeszcze częściej opisami na 4str. okładki. Sugerując się tym, wybrałabym tę książkę w ciemno do przeczytania... Na szczęście są jeszcze blogi zamieszczające recenzje i to jest najlepszy przykład, że warto je czytać!! :)
OdpowiedzUsuńZagadka ubawiła mnie po pachy. Dosłownie, bo obstawiłam właśnie te okolice:P A tu taka niespodzianka...:)
Pozdrawiam.
Miałaś podać swoje pierwsze skojarzenie!!! hahaha
UsuńTak, totalnie się zdziwiłam treścią - nie tego się spodziewałam!
Opisy na okładkach w 99% nijak mają się do zawartości książki. Co do zachyłka, to stawiałam na tylną część mózgu :D
OdpowiedzUsuńhehe:)
UsuńJeśli chcesz zasmakować w tym gatunku, to polecam książki Robina Cooka.
OdpowiedzUsuńJuż Marta mi o tym wspominała. Pomyślę:)
UsuńLubię thrillery medyczne, więc i polskiej ksiązce z tego gatunku (choć nie tak dopracowanej jak zagranicznych autorów) dam szansę.
OdpowiedzUsuńP.S. Pytanie z mojej dziedziny, więc odpowiedź znam:P W gardle, w okolicy krtani:)
Pozdrawiam!!
Ech, doktorka z Ciebie:D
UsuńHhehehe... No cóż... Prawda, święta prawda:P
UsuńTylko Cię sprawdzałam :P:D haha
UsuńStrzelam, że zachyłek będzie w pupie... xd Ups... popatrzyłam wyżej na odpowiedź Kasandry i widzę, że niezła wtopa z mojej strony haha :D A co do tej książki to na razie dam sobie z nią spokój. I tak mam co nadrabiać!
OdpowiedzUsuńhahahahahah Miqa - śmieję się teraz głośno i bezwstydnie hahah.
Usuń"Pierwszy polski thriller medyczny" widzi się na 5 okładkach wchodząc np. do księgarni. Czyżby naprawdę było u nas tak słabo z tą literaturą? Dobrze, ze jeszcze nie widziałam tej książki, bo przekonuje sie dopiero do polskich książek, a nie przepadam za tym, jak sie książka mija z resztą (choćby okładką). To takie smutne, bo zawsze zapowiada się na "najlepiej napisany polski kryminał", a akcja tak porywająca, jak w moim przypadku "Quo vadis?". Co do naszej służby zdrowia... To Polska, nie oszukujmy się, pięknie tu chyba nigdy nie będzie.
OdpowiedzUsuńA co do mojego komentarza (wybacz, nie odpiszę ci tam, bo boję się, ze nie zauważyłabyś, ze masz jeszcze jeden dodatkowy komentarz) mam nadzieję, że to "Ach to ty" jest choć troszeczkę pozytywne. Choć ociupinkę ;P
Komentarze przychodzą na maila, więc spokojnie, wiedziałabym:) Pewnie że moje achy są pozytywne - jak najbardziej:)
Usuńhahah niestety nie czytałam "Quo vadis?" więc ciężko mi to porównywać:) Ale UWIELBIAM Sienkiewicza :P Więc dla mnie to porównanie jest nieodpowiednie :P Naprawdę go bardzo lubię:D Naprawdę!
Wiem, ze przychodzą na maila, ale jest duży odsetek osób, które na maila wchodzą, jak im się przypomni. Ja wchodzę, jak się czegoś spodziewam :)
UsuńJa "czytałam" "Quo vadis?", znaczy tak dokładniej to próbowałam to przeczytać, ale Sienkiewicz do mnie przemawia jak wygaszone radio. A w dodatku czytałam to w ramach akcji :"lektura w szkole" i muszę się przyznać, że nie umiem czytać lektur. Mogę przeczytać wszystko, co nie jest moją aktualną lekturą w szkole. Nawet teraz zamiast czytać ambitnie "Kordiana" patrzę na okładkę i tłumaczę sobie, ze ta książka mnie nie pożre i nie zabije. Przez lektury w szkole mam opóźnienia w czytaniu. To jest dopiero horror życia O.o
hihi, jak to fajnie, że się tak różnimy:))) Uwielbiałam czytać lektury i jako jedna z niewielu czytałam wszystko (nie strzeszczenia), a przy "Potopie" Sienkiewicza, to trzasnęłam od razu całą trylogię. Wiesz co, ja miałam świetnego polonistę, starszy facet pod 60tkę, ale taki jajcarz, tak świetnie opowiadał o tych książkach, że byłam zachwycona jego mądrością i pasją z jaką przemawiał o nich:) A jak u Ciebie z nauczycielem? Jak potrafi dobrze zanęcić lub zachęcić, opowiedzieć jakąś anegdotkę, to od razu się lepiej czyta:D
UsuńCóż... moja aktualna polonistka się na mnie uwięzła, chyba mnie nie lubi i uważa za kompletną idiotkę, a za bezczelną nastolatkę na pewno. A poprzednia była świeżo po studiach i też jej to szło trochę opornie, ale chociaż szło z nią pogadać tak na luzie, a przy tej nowej kobiecie strach przyjść na lekcję. Zwłaszcza w moim przypadku. Za to w gimnazjum lubiłam swoją polonistkę, która traktowała nas wszystkich jak swoje dzieci (była też naszą wychowawczynią). Jeśli mam być szczera, to chyba jedyna nauczycielka, u której widzę prawdziwą pasję czytania i przekazywania swojej wiedzy, to moja nauczycielka z angielskiego, która jest osobą, której nie da się nie lubić. Ale tu nie o nauczyciela chodzi, a raczej o mnie. Po prostu nie lubię być zmuszana do czytania, tak już mam i od gimnazjum przeczytałam zastraszająco mało lektur, zwłaszcza tych z starszych epok. Nie przemawia do mnie pisanie wierszem, bo nie rozumiem, co czytam. Za to lektury typu "Mały książę", "Hobbit" czy "Folwark zwierzęcy" przeczytałam z wielką chęcią. Chyba jedyna książka, która była pisana wierszem, a którą dokończyłam i zrozumiałam był ""Skąpiec". Co do "Potopu" nie miałam okazji spotkać się z tą książką w szkole. Za to miałam "Krzyżaków", których po prostu nie cierpię. Przy drugiej księdze po prostu padłam trupem i nie umiałam wstać, a co dopiero czytać. Za to (tak, mam zamiar się chwalić) przeczytałam "Mistrza i Małgorzatę" na co moja matka patrzyła ze zdziwieniem.
UsuńTo "Hobbit" jest teraz lekturą? ??? Ale czad!!! "Mistrz i Małgorzata" są super. Ja uwielbiałam "Zbrodnię i karę". Folwark to mistrzostwo, Orwella uważam za geniusza! Pisałam o tym w poście o "Roku 1984" :)
UsuńDo "Roku 1984" zabieram się już od momentu, w którym moja była historyczka o nim mówiła. Tak, "Hobbit" jest lekturą, albo chociaż ja ją miałam jako lekturę, ale to zapewne jest jedna z tych lektur, co nauczyciel może sam sobie wybrać. Jeśli mam być szczera, to gdyby nie fakt, że wtedy jeszcze czytałam wszystkie lektury, to zapewne do dziś nie wiedziałabym, o czym ten wielki "Hobbit" jest. Jakoś cały Tolkien do mnie nie przemawia, przykro mi. Za to kocham Harrego Pottera. Z tymi książkami mam tyle wspomnień, ze ojeju.
UsuńNie czytałam jeszcze Tolkiena, wiem wstyd:D Więc ciężko mi oceniać, ale bardzo chcę przeczytać! Natomiast HP jest cudeńkiem.
Usuńwidząc taką okładkę też bym się rzuciła na powieść. kolejny dowód na to, że okładki są największym zgubieniem dla wzrokowców.
OdpowiedzUsuńNiestety! Masz rację.
UsuńPo książkę Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńCo do pytania :D Miałam to kiedyś na biologii (rozszerzona matura, więc wypadało znać parę szczegółów...). Teraz nie pamiętam dokładnie, ale to chyba były okolice krtani w gardle.
Czyżbyś zdała maturę śpiewająco?;)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo nie skasuję Twojego komentarza - spamu, wezmę udział w konkursie, a poza tym uważam, że miła z Ciebie osoba:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZachyłek? Mnie to się kojarzy z częścią odwłokową, ale Google już mi uświadomiły błąd. :P
OdpowiedzUsuńOoooo, bardzo ciekawe spostrzeżenie:)!!!
UsuńGatunek nosi ciekawą nazwę, nie wiem, co powiedzieć. Książka zdecydowanie nie w moich klimatach, wciąż "siedzę" w fantastyce. ;)
OdpowiedzUsuńA ten zachłystek, to może gdzieś w przełyku, a nazwa wzięła się od zachłyśnięć :P Nie mam pojęcia... ;)
Pozdrawiam.
Więc nie namawiam:) Dziękuję za strzelanie:)
UsuńThriller medyczny jest już stosunkowo starym gatunkiem :D. I nie mogę uwierzyć, że się z nim nie zetknęłaś... Praktycznie wszędzie są recenzje książek z tego gatunku autorstwa Pani Tess Gerritsen, która jest chyba przodującą w tej tematyce ;p.
OdpowiedzUsuńAle okładka tej książki mi się strasznie podoba :DDD!
Spokojnej nocy!
Melon :*
Ech, no tak, ale okładka ma się nijak do treści:):D
UsuńJa jestem zacofana z thrillerami i horrorami:) - czyli zupełnie nie tak jak Ty:P
Ale zawsze przyciąga wzrok ;p.
UsuńProszę Cię, ja ostatnio jestem o jakieś 50 kilometrów w tyle za laikami książkowymi z powodu moje długiej nieobecności w blogowym świecie, więc wiesz ;p...
A o Tess wiedziałem dosyć dawno, dlatego to się nie liczy jako moje niezacofanie :D.