Przepraszam wszystkich za długą nieobecność i obiecuję poprawę. Przez cały ten czas jesteśmy w domu. Franiowi domowe pielesze wyraźnie służyły, bo był i humorek i apetycik. Nadal ma chęć na rybki, twarożek i serki. Podczas deszczu Franio buszował w kuchni, ale gdy tylko pogoda się poprawiła szalał w piaskownicy z taczką i akcesoriami do piaskownicy. Prezent od cioci Ani był strzałem w dziesiątkę. W poniedziałek wyniki z morfologii były dość dobre . Trochę gorzej sytuacja przedstawiała się w środę, ale nadal kwalifikujemy się do piątkowej chemii.
Niestety dzisiaj rano nasz spokój się skończył. Franio dostał krwotoku, którego nie byliśmy w stanie zatamować. Pojechaliśmy do szpitala w Skarżysku, gdzie zajęli się Frankiem. Okazało się,że wartości z morfologii mocno spadły. Po kontakcie z kliniką w Krakowie, zdecydowano, że mamy zgłosić się zgodnie z terminem na jutro. Modlę się tylko, żeby ta noc minęła spokojnie. Trzymajcie za nas kciuki.
Wierzę, że Franio pokona chorobę. Musi pokonać chorobę. Będzie dobrze. Jestem w tych trudnych chwilach z Wami.
OdpowiedzUsuńKochane maleństwo,jeszcze z pewnością wiele trudnych chwil przed wami
OdpowiedzUsuńale modlę się żeby Franio tak jak Michałek Tryka ,dał radę i wytrzymał wszystko.Dzieci są bardzo silne,zadziwiają na dorosłych tym jak dzielnie potrafią sobie radzić w sytuacjach w których my już dawno byśmy się poddali.Trzymajcie się kochani.
a może poproszą państwo o pomoc polonię amerykańską?a dokładnie fundację "You Can Be My Angel" oni naprawdę super działają.
OdpowiedzUsuń