Doprawdy nie wiem skąd wzięła się ta moja, wręcz kompulsywna miłość do kamieni? Może dlatego, że są stare, twarde i wdzięczne w robocie... Tym razem zmalowałam kocie stadko:)
Dziś o nadawaniu imion będzie. Imion dla naszych wiernych przyjaciół - zwierzaków. Imiona nadajemy im na początku. Czasem to jeszcze maluchy odjęte od matek, czasem dorosłe zwierzaki przygarnięte i po przejściach. Nadając imię robimy to na wyczucie, bo nie znamy jeszcze prawdziwego charakteru zwierzęcia. Nie mówię tu oczywiście o tych z "papierami", te fikuśne imiona po championach Jakiśtam ...vel...Tratatata.... Bez obrazy dla właścicieli "rodowodowców" bo przecież TAK na swoje pociechy na codzień nie wołają:))) Z czasem imiona mogą ewoluować, a to pod wpływem emocji a to w związku z prawdziwą naturą zwierzaka lub sytuacją. U mnie to wygląda tak: MUNIA - Wilczarzowata- ksywa ze schronu - Muńka - Myszka - Muniaczka/Muniak - Pani Mu (dostojnie) - Sunia-Munia - Kosmata/Kudłata (jak trza wyszczotkować) - Szwajka/Szwajeczka - Piesa - Ogoniasta (jak zmiecie coś ze stołu) BARTEK - Bartuś - Bart - Misiaczek - Przymiluch (tylko dla domowników) - Wstrętny Kopacz (ryje doły gdzie popadnie) - Szczekacz (reaguje na wszystko, co się rusza za bramą) Oto moje psiaki
A tu chrupią suche piętki chleba, osobno ale jednak razem :)
A jak tam u Was? Napiszcie jak nazywacie swoich Milusińskich. Pozdrawiam:)
Upał.... Na dworze 31 stopni w cieniu, za to w domu... przyjemne 23! Siedząc w cieniu lipy (lipa za płotem, u sąsiada) udziergałam kolejną miseczkę, tym razem z jedwabiem. Dla jasności - to sztuczny jedwab. Naturalny kosztowałby majatek :)
Ostatni raz szydełko miałam w ręku chyba w czasach dzieciństwa... Babcia dziergała, to ja też. Potem były druty i do szydełka nie wracałam. Aż do wczoraj :) Nigdy nie mów nigdy...