sobota, 1 marca 2025

"Podopieczna" Alicja Sinicka

Mówi się „Jak cię widzą, tak cię piszą”. Wizerunek to nieodłączna część naszego życia. Dla wielu z nas jego kształtowanie ma niezwykle istotne znaczenie, gdyż ma on wpływ na sposób, w jaki ludzie nas postrzegają i jak się wobec nas zachowują. Niestety, co muszę napisać z przykrością, dzisiejszy świat przykłada ogromną wagę do powierzchowności i to właśnie przez jej pryzmat ocenia człowieka i jego życie. Najczęściej oceniamy to, co łatwo dostrzegalne, co w rezultacie, jak się za chwilę przekonacie, może okazać się niezwykle złudne i mylące, jeśli tylko uda nam się zanurzyć głębiej w struktury czyjegoś życia małżeńskiego, czy rodzinnego. Często zapominamy bowiem o tym, iż wiele z tego, co pokazują nam o sobie inni ludzie bywa zbudowane z pozorów, kontrolowanych postaw i zachowań. Tymczasem prawda kryje się znacznie głębiej i najczęściej jest to prawda, trudna, bolesna, a bywa, że także mroczna i przerażająca. W bardzo obrazowy i trafiający mocno do świadomości każdego z nas sposób na tę i wiele innych życiowych kwestii zwraca naszą uwagę Alicja Sinicka na kartach swojej najnowszej książki „Podopieczna”, o której chciałabym opowiedzieć wam nieco więcej.

Bohaterami powieści autorka uczyniła dwie rodziny. Już teraz, co zapewne szybko zauważycie, czytając książkę, do czego gorąco zachęcam, śmiało można powiedzieć, że rodziny te są przedstawione na zasadzie wyraźnego kontrastu. Rozpoczynając lekturę trafiamy do domu małżonków Anny i Davida Gali, którzy mieszkają wspólnie ze swoimi dorastającymi córkami. Już od pierwszej chwili pod dachem ich domu, a także w relacjach między domownikami czytelnik wyczuwa napięcie i swego rodzaju dystans, co potwierdza sama Anna. Dowiadujemy się, że wszystko zaczęło się w momencie, gdy ich rodzinę dotknął dramat spowodowany krzywdą, którą ktoś wyrządził ich starszej córce Natalii. Oczywiście nie zdradzę wam, co się stało, ale aby podsycić waszą ciekawość, napiszę tylko, że to, co spotkało wówczas nastolatkę sprawiło, że musiała stawić czoła całemu światu. Mimo że od tamtejszych wydarzeń minęło pięć lat i sensacyjne wówczas dla niewielkiej społeczności wydarzenie przycichło to na samej Natalii odcisnęło trwałe piętno, co ma również odzwierciedlenie w relacjach rodzinnych. Dziewczyna wyprowadziła się z domu i zbudowała własny świat, do którego nie potrafi dotrzeć Anna. Kobiecie jest naprawdę trudno, a dodatkowo sytuacji nie ułatwia trwanie w nieidealnym małżeństwie u boku pozornie idealnego męża.

David, bo to o nim mowa, podobnie, jak jego żona jest nauczycielem. Uczy w-fu w szkole podstawowej oraz co dla pewnych wątków poruszanych w książce jest ważne, pełni funkcję trenera sekcji siatkarskiej dziewcząt. Mężczyzna  bardzo się stara dbać o to, co mówią o nim inni. Bez wahania można przyznać, że doskonale sobie radzi, aby kiedy trzeba, uchodzić za wspaniałego wspierającego męża. Nikt jednak lepiej od Anny nie wie, że jej druga połówka jest niczym kameleon pokazujący swoją prawdziwą twarz tylko wtedy, kiedy postronne oczy nie nogą jej ujrzeć. Wtedy nerwy biorą nad nim górę i słowem złym rani tak, jak nożem. I tutaj dochodzimy do kolejnego ogromnie ważnego wątku, na który zwraca naszą uwagę pisarka. A mianowicie przemocy słownej. Kiedy myślimy i mówimy o przemocy, najczęściej temat ten postrzegamy w kategorii fizycznego aktu z wykorzystaniem siły. Natomiast nie doceniamy siły i mocy sprawczej słów, które, jeśli trafią na podatny grunt, mogą zniszczyć drugiego człowieka. Odbierając mu godność, poczucie własnej wartości i wiarę w siebie. Anna każdego dnia pada ofiarą oprawcy, który rani nie pozostawiając widocznych śladów wyrządzonej krzywdy. Warto zaznaczyć, że Alicji Sinickiej wspaniale udało się ukazać pewnego rodzaju schemat zachowań osoby stosującej przemoc psychiczną, w tym przypadku za zamkniętymi drzwiami domu rodzinnego. O tym jednak musicie przeczytać już sami. To jednak nie koniec zła, które spotka tę rodzinę. A wszystko za sprawą tajemniczego zaginięcia jednej z dziewcząt należącej do sekcji siatkarskiej, którą trenuje David. Nikt nie wie, co stało się z nastolatką, która bardzo chciała spełnić ambicje matki, czemu nie był przychylny trener, a z czym z kolei nie mogła pogodzić się Milena. Przed rodziną Gala, po raz kolejny trudny czas, gdyż to właśnie pod adresem Davida padają oskarżenia.

Jakby kłopotów i zmartwień było mało, na barki naszej bohaterki spada wytłumaczenie Natalii przed panią doktor Czarnecką, której córką Kalinką dziewczyna miała opiekować się w te wakacje. Natalia ma inne plany i z dnia na dzień rezygnuje z pracy. Anna czuje się źle z tym, w jak trudnym położeniu znalazła się przez Natalię lekarka. Anna i jej rodzina mają wobec Czarneckiej ogromny dług wdzięczności, co sprawia, że sytuacja staje się jeszcze bardziej niezręczna. Dlatego też sama Anna podejmuje się opieki nad Kalinką. I tak wspólnie z nią trafiamy do idealnego domu i życia, którego można by patrząc na nie z daleka pozazdrościć. Zamożne życie, kariera lekarska, idealne małżeństwo i wspaniałe dzieci. Wraz z upływem czasu, podczas którego więź Anny ze swoją podopieczną staje się silniejsza, na tym wydawałoby się nieskazitelnym obrazku rodziny pojawia się coraz więcej głębokich rys, w postaci mrocznych sekretów i tajemnic, które budzą w Annie coraz większy niepokój. Na pewno jesteście ciekawi, co i kto chce tutaj ukryć, więc nie zwlekajcie, ani chwili dłużej z przeczytaniem książki.

Naprawdę warto sięgnąć po „Podopieczną”. W moim odczuciu jest to najlepsza powieść Alicji Sinickiej łącząca w sobie dramat rodzinny z przejmującym, pełnym napięcia, lęku i strachu thrillerem psychologicznym, w którym od początku do końca niczego nie możemy być pewni. Choć w czytelniku wielokrotnie rodzi się przeświadczenie, że odkrył już wszystko, co było do odkrycia, to wystarczy zaledwie chwila, aby przekonał się, w jak dużym jest błędzie. A to dlatego, że całość historii nieustannie zaskakuje, a ona sama została skonstruowana niczym najbardziej złożona, a przy tym maksymalnie angażująca układanka, od której nie sposób się oderwać, zanim wszystkie jej elementy nie trafią na swoje miejsce. Krótkie rozdziały książki sprawiają, że czyta się ją bardzo szybko, a zakończenie każdego z nich jest takie, aby czytelnik chciał, jak najszybciej dowiedzieć się, co wydarzy się za chwilę. Sprawia, że niepostrzeżenie dla nas samych, jak było to w moim przypadku, zarywamy dla tej książki noc. Ciemność nocy potęgowała we mnie odczuwalne przeze mnie podskórne mrowienie strachu. Końcowe sceny opisane na kartach książki sprawiły, że na dłuższą chwilę przestałam oddychać a serce miałam w gardle. Wszystko, o czym tu przeczytacie obnaży przed wami ludzką naturę i pokaże jej najciemniejsze strony. W każdym z nas bowiem kryje się zło, które dochodzi do głosu, kiedy chcemy chronić to, co ma dla nas największe znaczenie w życiu. Na zakończenie powiem jeszcze tylko jedno, co czyni tę książkę przerażającą w swojej wymowie. Choć opisane w niej wydarzenia są fikcją literacką, to takie rzeczy dzieją się gdzieś obok nas, a pisarze są dobrymi obserwatorami i słuchaczami. Czy jesteście gotowi zanurzyć się w mroku manipulacji, intryg i kłamstw, gdzie będziecie zdani tylko na własną intuicję? Bo tutaj nikomu nie można ufać.

[Materiał reklamowy] Portal Duże Ka.

poniedziałek, 24 lutego 2025

"Niepokorne" Sylwia Markiewicz

*Kiedy powiem sobie dość,

A ja wiem, że to już niedługo.

Kiedy odejść zechcę stąd,

Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie.


Ten krótki fragment zapewne znanej większości z was piosenki zespołu O.N.A. jest doskonałym odzwierciedleniem tego, co czuje wiele kobiet niemalże każdego dnia swojego życia. My kobiety od pokoleń byłyśmy wychowywane w poczuciu uległości. To nam mówiono, że jesteśmy strażniczkami domowego ogniska i naszą rolą jest dbać o dom i rodzinę. Jesteśmy żonami, partnerkami, matkami i doskonale w każdej z tych ról sobie radzimy, ale jednocześnie to wszystko, co zostało w nas zakorzenione, sprawia, że zatracamy w tym życiu siebie, własne marzenia i potrzeby, a żyjemy zgodnie z tym, czego oczekują od nas inni. Nie trudno się domyślić, że taki stan rzeczy, w którym trwamy często latami, wywołuje wiele silnych emocji, które w kobietach przytłoczonych obowiązkami, pracą, problemami kumulują się i stają się coraz silniejsze. To powoduje, że nadchodzi moment, kiedy czujemy, że dotarłyśmy do ściany i musimy powiedzieć sobie dość, gdyż w przeciwnym razie, kolejna kropla goryczy przepełni jej czarę. Śmie twierdzić, że już czytając ten niewielki fragment tekstu wiele pań, poczuło, że mógłby się on odnosić do ich życia. Zapewniam was moje drogie, że dalsza część tekstu będzie to uczucie, w was potęgowała, gdyż przyczynkiem do tak istotnych rozważań stała się dla mnie niezwykle życiowa najnowsza powieść Sylwii Markiewicz „Niepokorne", z której recenzją dziś do was przychodzę.

Zanim jednak skupimy się na tym, co znajdziemy na kartach powieści, poświęćmy chwilę uwagi samemu tytułowi książki. Jest on bowiem bardzo wymowny w kontekście historii, którą poznamy, zagłębiając się w jej lekturze. Tytułowe „Niepokorne” to trzy młode kobiety, które znalazły w sobie odwagę, aby wreszcie wykazać się asertywnością i przeciwstawić się życiu, jakie do tej pory wiodły. Życiu, w którym wszystko było ważne poza nimi samymi i tym, czego potrzebują, co czują. Pewne wydarzenia, o których musicie przeczytać sami, do czego gorąco zachęcam, sprawiły, że dziewczyny poczuły potrzebę zamknięcia za sobą drzwi codzienności, po to, by nabrać dystansu, wiele przemyśleć i podjąć ważne decyzje. A uwierzcie mi, jest o czym myśleć. Poznajmy je zatem:

Justyna jest najmłodszą z trzech bohaterek powieści, ale to właśnie ją autorka doświadcza najmocniej. Mimo że ma dopiero dwadzieścia dwa lata, to od dawna wie, jak trudne może być życie. Jego ciężar dźwiga na swoich barkach od momentu, kiedy rodzice, którzy powinni dbać o dobro swoich dzieci, odpuścili sobie życie. Mają swój własny świat, którego centrum stanowi alkohol, a codzienność to wyłącznie zalegiwanie przed telewizorem. Justyna jest całym światem dla swojej młodszej siostry. Obie wiedzą, że mają tylko siebie i tylko na siebie mogą liczyć. Mają swój plan na przyszłość, ale zanim będzie on mógł nabrać realnych kształtów, Justyna robi wszystko, co w jej mocy, aby zapewnić Natalii, choć namiastkę normalności w życiu, a także stara się, aby nastolatka nie odstawała zbyt mocno od swoich rówieśników. Nie jest to łatwe, gdy na wszystko brakuje pieniędzy. Bywa, że Justyna zmuszona jest do czynów, które uznawane są za godne kary i potępienia. Jednak, jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu patrzenia. Jeśli książka trafi w wasze ręce, poznacie też Anetę. To przykład typowej matki polki trójki dzieci. Kobieta od kilku miesięcy pracuje również zawodowo. Jej zorganizowanie życiowe budzi podziw i uznanie jej bliskich, ale jednocześnie owa zaradność życiowa jest  przez nich mocno wykorzystywana, gdyż najzwyczajniej w świecie tak wszystkim wokół jest najwygodniej. Sama Aneta się nie skarży, ale, emocje, które w milczeniu długo dusiła w zarodku, osiągają punkt kulminacyjny. Kiedy wszystko, co na nią spada pod presją czasu ją przerasta. Mamy też Milenę, samotną mamę wspaniałego Antosia, która weszła w związek z toksycznym i  despotycznym mężczyzną, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Partner Mileny pokazał swoją prawdziwą twarz, kiedy zdecydowali, że zamieszkają razem. Wtedy również znać o sobie dała jego natura zazdrośnika, która uprzykrza kobiecie życie. Tak się nie da żyć. Milena już to wie i wreszcie chce zrobić coś z myślą wyłącznie o dobru swoim i swojego syna. Jak widzicie, kobiety te są od siebie różne i ich problemy są rozbieżne. Jednak jest coś, co je łączy. Każda szuka swojego szczęścia.

My czytelnicy spotykamy je w sylwestra, a więc w czasie, który skłania do refleksji, przemyśleń i podjęcia kroków zmierzających do zmian na lepsze. Przypadek, a może przeznaczenie splata ich losy w momencie, kiedy zostawiając wszystko za sobą, wsiadają do tego samego pociągu. Podróż niestety nie przebiega gładko. Niespodziewany postój pociągu wiele komplikuje, ale jednocześnie jest okazją do bliższego poznania się, ale to dopiero początek zaskakujących zwrotów akcji, które nadadzą całej historii pewnego rodzaju pikanterii. Oczywiście ja niczego nie zdradzę, nie pozostaje wam więc nic innego, jak niezwłocznie przeczytać książkę. Jednak, żeby jeszcze bardziej podsycić waszą ciekawość, napiszę tylko, że autorka kreując bieg wydarzeń, o których przeczytamy, dała upust swoim literackim zamiłowaniom do sensacyjnych wątków w książkach. O tym, jednak musicie przekonać się sami.

„Niepokorne” to jedna z tych książek, którą powinna przeczytać każda kobieta. Napisało ją samo życie, bo choć wszystko, o czym w niej przeczytamy, jest fikcją literacką, to musicie wiedzieć, że Sylwia Markiewicz jest wspaniałą obserwatorką życia i to właśnie z niego czerpie inspirację do pisania swoich książek. Tak też jest i tym razem. Wiele kobiet w mniejszym lub w większym stopniu utożsami się z każdą z bohaterek. Warto jednak zaznaczyć, że każdy z nas odbierze ją inaczej i na co innego zwróci uwagę. A zależne jest to od naszych indywidualnych przeżyć i doświadczeń. Nie ulega natomiast najmniejszej wątpliwości, że nikogo, kto spędzi z nią swój wolny czas, nie pozostawi wobec siebie obojętnym. A to dlatego, że podobnie, jak każda wcześniejsza książka pisarki, tak również i ta niesie w sobie nadzieje, która dodaje nam sił do tego, aby się nie poddawać, nawet jeśli teraz w naszym życiu jest naprawdę źle. Wszak w życiu wszystko może się zdarzyć i w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewamy, może postawić na naszej drodze kogoś, kto poda nam pomocną dłoń i wskaże drogę ku lepszej przyszłości. To opowieść, która stanie się impulsem do zmian i doda sił, by zawalczyć o to, co najważniejsze. O siebie samych.

Jeśli o mnie chodzi, to najmocniej za serce chwyciły mnie i wzruszyły perypetie Justyny. Jednak najbardziej utożsamiam się z Edytą, postacią drugoplanową. Bo trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w tej książce postacie drugoplanowe są równie ważne i wnoszą wiele do fabuły. Edyta jest siostrą Anety. Ta postać z kolei cieszy się szczęśliwym życiem u boku kochającego mężczyzny, ale ten związek zostanie wystawiony na ciężką próbę. Edyta zna największe pragnienie swojego ukochanego, które niestety stoi w sprzeczności do tego, czego ona pragnie dla siebie. Nie chcę pisać, zbyt wiele więc nadmienię tylko, że autorka dotyka tutaj bardzo ważnego tematu, jakim jest prawo do ochrony własnej autonomii i decydowania o samej sobie, bez oglądania się na inne osoby, nawet te bliskie naszemu sercu. A otoczenie winno naszą decyzję uszanować i zaakceptować. Czy tak będzie? Odpowiedz na to i wiele innych pytań czeka na was w książce.

Pisząc o postaciach drugoplanowych, warto wspomnieć również o bohaterach męskich, którzy są również bardzo ciekawi. W moim odczuciu autorka wykreowała ich na zasadzie kontrastu, aby pokazać nam, że o męskości nie świadczą mięśnie i nadmiar testosteronu, a obecność przy kobiecie i okazywane jej wsparcie. Z jednej strony mamy partnera Mileny o przerośniętym ego i wysokim mniemaniu o sobie, z drugiej zaś męża Anety, który, choć uchodzi za życiową ciapę, kiedy trzeba, walczy o to, co kocha i czego boi się stracić.

Mam nadzieję, że każdego, kto teraz czyta moją recenzję, udało mi się zachęcić do przeczytania najmłodszego literackiego dziecka Sylwii Markiewicz i przekonać, że jego lektura gwarantuje satysfakcję czytelniczą. To mądra książka o różnych obliczach miłości przyjaźni i o tym, że na dobre zmiany nigdy nie jest za późno. I choć bywają one trudne, to wyłącznie my sami musimy postawić ten pierwszy najważniejszy krok ku nim. Drodzy panowie, choć jeszcze chwilę temu pisałam, że „Niepokorne” to książka o kobietach dla kobiet, to teraz odwołuję te słowa. Warto, abyście wy również po nią sięgnęli. Dzięki niej lepiej zrozumiecie swoje drugie połówki i będziecie je jeszcze bardziej doceniać. Będzie to też idealny prezent dla waszych pań na Dzień Kobiet. Nie wykluczone, że „Niepokorne” będą początkiem wielu zmian w waszym domu, ale zapewniam was, że zaowocują one szczęśliwą i spełnioną kobietą u waszego boku. A szczęśliwa kobieta, to szczęśliwa mama, żona i partnerka.


*Fragment piosenki "Kiedy powiem sobie dość".

Tekst:

Agnieszka Chylińska

Edytuj metrykę
Muzyka:

Grzegorz Skawiński

Rok wydania:

1996

Wykonanie oryginalne:

O.N.A.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal.


poniedziałek, 17 lutego 2025

"Szepty Sekretów" Aneta Krasińska - Zapowiedź wydawnicza +Fragment powieści



Nie ma nic lepszego, jak wejść w nowy tydzień z dobrymi wieściami. Ja mam to szczęście, że mogę przekazać wam naprawdę fantastyczną informację. Wiadomość ta szczególnie ucieszy wielbicieli twórczości autorki Anety Krasińskiej, jak również wszystkich z was, którzy lubicie sięgać po powieści historyczne. Bo oto już 26 lutego 2025. nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska na nasz rynek wydawniczy trafi pierwsza część trylogii W cieniu PRL-u "Szepty sekretów". Zobaczcie, jak ciekawie i zachęcająco brzmi już sam opis wydawniczy książki.


OPIS WYDAWNICZY:

PRL-owska rzeczywistość pełna paradoksów, niesprawiedliwości i strachu chwyta w swe macki młodą studentkę medycyny – Anielę Szwarc, która realizuje marzenie zmarłego ojca i planuje rozpoczęcie praktyki w stołecznym szpitalu. Zamiast koneksji na pierwszym miejscu stawia naukę, wierząc, że to dzięki wiedzy i umiejętnościom otrzyma interesującą posadę na oddziale chirurgicznym. Nie ma jednak pojęcia, że pogmatwane losy rodziców sięgające czasów II wojny światowej zaważą na jej życiu. Choć studentka nie pamięta wydarzeń z czasów wojny i powstania, to z uwagą przysłuchuje się opowieściom babki Kornelii, z których wyłaniają się niezrozumiałe dla niej wątki i rodzinne tajemnice. Matka unika bolesnych wspomnień, budując wokół siebie mur, którego Aniela w żaden sposób nie potrafi zburzyć.





Jednak to nie koniec niespodzianek na dziś kochani, gdyż wspólnie z autorką postanowiłyśmy uchylić wam  rąbka tajemnicy i przygotowałyśmy dla was fragment z kart jej najnowszego literackiego dziecka.


– O mały włos i karpia by nie było na święta – obwieściła Kornelia, stawiając na stole półmisek z wysmażoną na złocisto rybą w panierce. – Anielka? Idziesz? – Spojrzała w stronę kuchni, po czym kontynuowała: – Weronka wygrała karpia na loterii zorganizowanej w jej
zakładzie, ale ktoś się pomylił i wydał za dużo zwycięskich losów.
– Toż to bałagan wszędzie – skwitowała Ira i usadowiła się na wersalce, zamiast na jednym z twardych stołków ustawionych po bokach stolika.
– A żebyś wiedziała, jak te baby zaczęły się wykłócać, prawda? – W tym miejscu Rusinkowa spojrzała na córkę. Ta powoli skinęła głową na znak potwierdzenia, ale sama nie zamierzała się włączać do rozmowy.
Już raz tę historię opowiedziała, a teraz ledwie jej majaczyła we wspomnieniach sprzed dwóch dni. Niekiedy miała wrażenie, że wydarzenia się zacierają albo nieoczekiwanie się ze sobą łączą, tworząc zupełnie nowy rys. Czasami więc nie wiedziała, co jest prawdą, a co wymysłem jej poranionego umysłu. To dodatkowo ją frustrowało. Przyłapana na nieświadomej konfabulacji, zamykała się w sobie i jeszcze bardziej odsuwała się od znajomych z pracy czy sąsiadów.
– Teraz to o kostkę masła każdy każdemu skacze do oczu… – zauważyła Irena z wyrzutem w głosie. – W czasie wojny ludzie lepiej się do siebie odnosili niż teraz. Kto mógł, to pomagał sąsiadom i dalszym czy bliższym krewnym, a i obcego nie zostawił w potrzebie… – Zamyśliła się.
– Tu też prawie wojna o te karpie wybuchła – ciągnęła Rusinkowa, oblizując palce po tłuszczu osiadłym na talerzu z rybą. – Bić się chciały, aż wzywały milicję.
– A co milicji do karpi?
– Ano właśnie. Milicjanci pomlaskali. Pocmokali i zarządzili zarekwirowanie obiektu kłótni.
– Zabrali ryby? – Irena złapała się za głowę, ale zaraz potem spojrzała na stół z półmiskiem, na którym spoczywał parujący karp.
– A skąd. – Rusinkowa machnęła pomarszczoną dłonią i uśmiechnęła się szelmowsko, odsłaniając braki w dolnym uzębieniu. – Baby zaraz się pogodziły i dogadały między sobą, że podzielą się rybami. Nam przypadł łeb i przednia część karpia, więc jeszcze zupy rybnej nagotowałam na jutro – wyjaśniała z dumą.

EMOCJONUJĄCA POWIEŚĆ UKAZUJĄCA WALKĘ O MARZENIA W ŚWIECIE, W KTÓRYM NIE MA ZASAD, A KAŻDY DZIEŃ POTRAFI BOLEŚNIE ROZCZAROWAĆ.


Do lektury powieści gorąco zachęcają Blog Kocie czytanie, Autorka oraz Wydawnictwo Skarpa Warszawska.

Dacie się skusić?

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.





środa, 12 lutego 2025

"Toskański ślub" Marta Jednachowska

Każdy z nas, kto czyta książki i w miarę systematycznie śledzi nasz rodzimy rynek wydawniczy, wie doskonale, że rozwija się on bardzo prężnie. Fakt ten oczywiście nas czytelników bardzo cieszy, ale również zapewne zgodzicie się ze mną, że jednocześnie często stawia przed nami nie lada wyzwanie zdecydowania o tym, które z szerokiej oferty nieustannie prezentowanych nam nowości książkowych wybrać dla siebie. Nie ulega wątpliwości, że każdy miłośnik książek, chciałby przeczytać je wszystkie, ale oczywiście wiemy, że jest to niemożliwe. Jednak są takie świeżynki, nad których lekturą nie zastanawiamy się ani chwili, ponieważ z jakiś tylko sobie znanych powodów, już od momentu ich zapowiedzi bardzo chcemy je przeczytać. Nie piszę Wam moi drodzy tego wszystkiego bez powodu, a to dlatego, że właśnie teraz będę opowiadać wam o książce, która była na mojej liście tych obowiązkowych do przeczytania. A mam na myśli powieść Marty Jednachowskiej „Toskański Ślub”, która swoją premierę miała zaledwie kilka dni temu tj.7.02.2025. pod opieką wydawnictwa Novae Res. Na pewno część z was wie, że autorka ma już w swoim dorobku twórczym dwie powieści napisane we wspaniałym duecie z Jolantą Kosowską. „Toskański ślub” natomiast jest pierwszą samodzielną książką pisarki. Mając to na uwadze, do lektury przystąpiłam z ogromną ciekawością, chcąc dowiedzieć się, jak autorka poradziła sobie z tym nowym dla siebie wyzwaniem, a także, co dla nas przygotowała. I już teraz mogę bez wahania napisać, że książka ta okazała się dla mnie i jestem pewna, że nie tylko dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, o czym opowiem w dalszej części recenzji.

Z chwilą, kiedy sięgamy po książkę, do czego każdego, kto czyta moją recenzję, gorąco zachęcam, wspólnie z jedną z jej bohaterek Ewą wylatujemy do Toskanii. To właśnie w tym magicznym miejscu przyjaciółka kobiety - Monika chce wyjść za mąż za swojego ukochanego Lukasa. I teraz moglibyśmy pomyśleć sobie, że na pewno będzie to wymarzony, wręcz bajkowy ślub. Nic bardziej mylnego, bowiem, choć książka została sklasyfikowana jako romans, to jednak z gatunkiem tym ma niewiele wspólnego. I tutaj dochodzimy do pierwszego z wielu, jak się przekonacie czekających nas zaskoczeń. Mianowicie nie jest to typowa obyczajówka, jakiej moglibyśmy się spodziewać. Owszem, w książce znajdziemy elementy obyczajowe, lecz niezwykle wciągającą i angażującą nas od pierwszych stron historię tworzą wydarzenia wręcz kryminalne. W tym miejscu rodzi się pytanie, co też kryminalnego może wydarzyć się na ślubie? Otóż życie bywa nieprzewidywalne i nawet tak piękne z założenia przeżycie, jakim jest zawarcie związku małżeńskiego, może okazać się męczarnią.

Wszystkie pary młode chcą, aby ten jeden z najważniejszych dni w ich życiu był wyjątkowy, niesamowity, niepowtarzalny i niezapomniany. Tego także pragną nasi narzeczeni. I jednego możecie być pewni, tego, co przeżyją przez pięć dni wycieczki do Włoch, nigdy nie zapomną, choć bez wątpienia oboje zapragną wymazać ten czas z pamięci. Wszystko, co dotyczy tego ślubu, już od momentu jego planowania nie układało się po myśli młodych, bo choć to oni i ich wizja ślubu powinna być najważniejsza, to niestety niesnaski i toksyczne relacje rodzinne odzierają czas przygotowań z wyjątkowej otoczki i generują niepotrzebny stres, od którego Toskania staje się swego rodzaju ucieczką. Plan B zakłada zaproszenie świadków i najbliższych przyjaciół Moniki i Lukasa. I tak też się staje. W tej kameralnej i zapowiadającej się bardzo romantycznie uroczystości zaślubin uczestniczyć mają świadkowie i dwójka przyjaciół. Niestety czar romantyzmu pryska w momencie, kiedy najstraszniejszy koszmar, który mogliby wyśnić przyszli małżonkowie, staje się jawą. Nie zjawia się organizator ślubu, który inkasując dużą sumę pieniędzy, miał zadbać o to, aby wszystko odbyło się tak, jak wymarzyli to sobie młodzi. Wszelkie próby nawiązania kontaktu, kończą się niepowodzeniem, a wszelki ślad po nim zaginął. A to zaledwie wierzchołek problemów i przeciwności, z którymi będą musieli się zmierzyć. Chciałabym tak wiele napisać, ale pozostawię was w swego rodzaju zawieszeniu, aby skupić się na kilkorgu bohaterach książki.

Ich zestawienie i różnorodność zarówno pod względem osobowości, mentalności, jak i charakterów kusi czytelnika, by zadać sobie pytanie: czy kiedykolwiek możemy z całą stanowczością powiedzieć, że naprawdę znamy drugiego człowieka? Czy nawet jeśli, uważamy kogoś za przyjaciela, bądź bliska naszemu sercu osobą możemy być pewni, że osoby te są wobec nas do końca szczere i nie mają przed nami tajemnic? Odpowiedź nasuwa się sama, a wszystko, o czym przeczytamy w książce, doskonale pokazuje, że każdy ma swoje mniejsze i większe sekrety i tajemnice. Nasi bohaterowie mają ich naprawdę wiele, co przyczynia się do intrygujących, ale także budzących obawy i niepewność zwrotów akcji. Tutaj nikomu nie można ufać i niczego nie da się przewidzieć. Na pewno będziecie chcieli dowiedzieć się, co tutaj tak naprawdę się dzieje i rozwikłać zagadkę nagłych zdarzeń, których nic wcześniej nie zapowiadało, jeszcze zanim autorka ukaże nam całą prawdę. Ja też próbowałam, ale nieskutecznie, ponieważ ta książka jest nieprzewidywalna. Owszem będą momenty, w których poczujecie, że znacie całą prawdę, ale bardzo szybko okaże się, że tkwicie w mroku domysłów i przypuszczeń, które w żadnej mierze do owej prawdy was nie przybliżają. A prawda jest naprawdę szokująca. Taka, która wpłynie na życie wielu osób.

Nie mogłabym nie wspomnieć, o jeszcze jednym ważnym aspekcie historii, do której poznania zaprasza nas Marta Jednachowska. Otóż zdradzę wam, że goście pary młodej zostali zaproszeni na ich ślub bez swoich partnerów, co początkowo spotyka się z ich niezadowoleniem. Początkowo to w tym przypadku słowo klucz, gdyż choć oni sami jeszcze o tym nie wiedzą, to ta rozłąka, da niektórym z nich możliwość spojrzenia na swój związek z zupełnie innej perspektywy, i pokuszenia się o przemyślenia, czy na pewno chcą w nim trwać.

Jak widzicie, tutaj naprawdę dużo się dzieje, co sprawia, że czytania tej książki nie da się przerwać, dopóki nie dotrzemy do ostatniego jej zdania. To świetny materiał na film. Mamy tu kłamstwa, tajemnice, intrygi, które ktoś o wielu twarzach bardzo stara się ukryć. A także wątek psychologiczny, który daje do myślenia i skłania do refleksji. A niemym świadkiem tych dynamicznie rozgrywających się wydarzeń, mających swoje drugie dno jest piękna, ale również nieco mroczna Toskania. Jestem przekonana, że ta książka pochłonie was bez reszty, a jej wspaniałym uzupełnieniem będą włoskie ciekawostki, opowieści i legendy.

Brawo Pani Marto, jestem pod ogromnym wrażeniem Pani samodzielnego debiutu. Poprzeczka została podniesiona naprawdę wysoko. Ja z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki, a Wy moi kochani, jeśli jeszcze nie czytaliście „Toskańskiego ślubu”, nie zwlekajcie ani chwili dłużej. Naprawdę warto!

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Novae Res.

czwartek, 6 lutego 2025

"Niepokorne" Sylwia Markiewicz / Zapowiedź recenzencka



Gdybym miała wskazać kilka polskich autorek, które należą do grona moich ulubionych pisarek, po których książki zawsze sięgam z niekłamaną przyjemnością i ogromną ciekawością, to bez wątpienia znalazłaby się wśród nich Sylwia Markiewicz. Jako kobieta,  sięgając po jej twórczość, często przeglądam się w niej niczym w tafli lustra. A to dlatego, że jak sama Sylwia przyznaje, pisze o kobietach i dla kobiet. To sprawia, że z każdej książki, która wychodzi spod jej palców, śmigających po klawiaturze komputera, możemy wynieść wiele dla siebie, a nawet odnaleźć w nich cząstkę własnych przeżyć i emocji, gdyż scenariusz do nich napisało uważnie  przez nią obserwowane życie.

Domyślacie się zapewne, że ten, mam nadzieję ciekawy wstęp, nie został napisany przeze mnie bez powodu. Pisząc go, chciałam powiedzieć wam, że jeśli chcecie przeczytać coś naprawdę wartościowego, życiowego, emocjonalnego i zapadającego w pamięć warto wybrać powieści Sylwii. Wszystkie są rewelacyjne, ale dziś chciałabym waszą uwagę skierować szczególnie na najnowsze literackie dziecko pisarki „Niepokorne”, która to powieść pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Pascal swoją premierę miała 29 stycznia 2025.

Ja już niebawem będę czytała i recenzowała dla was ten tytuł w ramach trwającej akcji #karnawałzsylwiąmarkiewicz. Będzie mi bardzo miło, jeśli wy również dołączycie do mnie i wspólne zagłębimy się w tej wspaniałej lekturze. Naprawdę warto, o czym świadczy bardzo zachęcający opis wydawniczy.


Dlaczego trzy kobiety w sylwestra rzucają wszystko i uciekają od bliskich?

Aneta co roku przygotowuje noworoczny obiad dla kilkunastu osób. Jednak tym razem czuje, że obowiązki zawodowe i rodzinne ją przerastają. Zostawia dzieci z mężem i jedzie do siostry.

Milena wyjeżdża na sylwestra do rodziców, gdzie kilka dni wcześniej zawiozła syna. W końcu ma odwagę odejść od impulsywnego partnera, który ją tłamsi i jej nie szanuje. Ma dość toksycznego związku.

Justyna sama utrzymuje rodzinę – młodszą siostrę i rodziców alkoholików. Gdy brakuje pieniędzy nawet na najpotrzebniejsze rzeczy, zdesperowana dziewczyna posuwa się do kradzieży.

Losy Anety, Mileny i Justyny splatają się ze sobą, kiedy wszystkie trzy wsiadają do tego samego przedziału. Nieplanowany postój pociągu jest szansą, żeby bliżej się poznać. Co wyniknie z tego spotkania?

Opowieść o kobietach, które chcą podążać za swoimi marzeniami wbrew oczekiwaniom innych.


Zostawiam też grafiki od autorki i wydawcy.







Zatem nie traćmy czasu i czytajmy wspólnie „Niepokorne". Do lektury zachęcają Autorka, Wydawnictwo Pascal oraz blog Kocie czytanie.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal.