Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czytanie z kotem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czytanie z kotem. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 listopada 2024

czytanie z kotem (46)

Niedawno zapowiadałam, że będę recenzowała książkę, jakiej jeszcze u nas nie było. No i wreszcie nadszedł ten czas, kiedy mogę ją Wam pokazać. Książkę otrzymałam we współpracy barterowej od Wydawnictwo Muduko
 
Radek Rak "Dunder albo kot z zaświatu" 
 
 

 

Śmiałam się ostatnio do moich rodziców, że chyba zajmę się wąską specjalizacją, jaką są książki z kocimi bohaterami, ponieważ to już kolejna książka, jaką dostaję w prezencie od wydawnictwa, gdzie głównym bohaterem jest kot, albo książka ogólnie jest o kotach ;) I powiem Wam szczerze, że wcale bym się nie pogniewała za możliwość recenzowania książek o takiej tematyce. W końcu bycie ogromną i niepoprawną kociarą do czegoś zobowiązuje ;)

Tym razem książka jest o tyle niezwykła, że jest grą książkową, a z taką formą nie miałam jeszcze okazji obcować. No i głównym bohaterem jest kot, a dokładniej rzecz ujmując, czarny kocur Dunder. Czyż mogłam odmówić sobie przyjemności przeczytania takiej pozycji? No oczywiście, że nie!!!

Opis z okładki:
 
Wyjątkowa książka Radka Raka, którą możesz czytać na wiele sposobów!

"Dunder albo kot z zaświatu" to zwariowana przygoda mówiącego kota, który niezbyt mądrym żartem uruchamia lawinę koszmarnych zdarzeń. 

W książce to Ty zdecydujesz, jak potoczy się historia tytułowego Dundera. Czy weźmiesz udział w bratnim wyzwoleniu Nawii? Podyskutujesz z gołebiem Krzysztofem? Uratujesz weselników przed zmorą? Uciekniesz przed żmijem? Spotkasz smoki, słowiańskie bóstwa, zombie i upiory? A może schowasz się w cichym kącie i przeczekasz koszmarne zamieszanie?

Odkryj wszystkie fantastyczne ścieżki, którymi może podążać bohater - poznaj magię gry książkowej! Tu wszystko zależy od Ciebie!
 



Po przeczytaniu tego opisu zastanawiałam się czy to w ogóle jest książka dla mnie, bo ja to średnio lubię mało realistyczne fabuły. No ale heloł! Z drugiej strony głównym bohaterem jest gadający kot! Wszystko inne można książce wybaczyć ;) Jeżeli jesteście ciekawi czy książka przypadła mi do gustu, czytajcie dalej.



Zacznę szczerze. Nie znałam dotychczas ani Wydawnictwa Muduko, ani autora Radka Raka. Ale to jest piękne w literaturze i świecie książkowym, że ciągle jest coś do odkrycia. Zatem postanowiłam odkrywać. No i gra książkowa! Ta forma też mnie wołała bardzo.
 
Zaczynając od samego wydania, to od razu muszę przyznać, że książka jest ładnie i ciekawie wydana. Zarówno okładka, jak i ilustracje w środku w wykonaniu Tomasza Bolika, są na pierwszy rzut oka lekko mroczne, ale też bardzo specyficzne i wbrew pozorom zabawne. Na początek dostajemy ilustrację z wizerunkiem współczesnej wiedźmy i zastanawia mnie, która kociara nie zobaczy w tym obrazie siebie :D
 
Następnie sposób pisania i dialogi. Łyknęłam to od razu. Po pierwsze widać, że Autorowi znane są typowe kocie zachowania, a po drugie bohater został obdarzony specyficznym poczuciem humoru i pewnego rodzaju sarkazmem, który mnie urzekł niemal od pierwszych, przez niego, wypowiedzianych słów. Gdyby koty miały dar mówienia ludzkim głosem, myślę, że większość z nich właśnie tak komunikowałaby nam swoje potrzeby i prezentowała swoje stanowisko w wielu kwestiach. 
 
No i sama forma fabuły, gdzie czytelnik decyduje o kolejnym kroku bohatera. Ja z czymś takim spotkałam się pierwszy raz i muszę powiedzieć, że początkowo czułam się dziwnie. Bo czytasz sobie pierwszy paragraf i w zależności od tego, jaką decyzję podejmiesz, idziesz do kolejnego paragrafu, który może akurat wypadać w środku książki. Więc takie czytanie nie po kolei, wręcz skakanie po książce, początkowo może powodować pewien dyskomfort, ale to szybko mija. Fabuła wciąga, ale oczywiście nie zamierzam tutaj nic Wam zdradzać, bo może akurat kogoś przekonam do przeczytania tej książki ;) Doznania są w każdym razie całkiem przyjemne. Akcja, w zależności od naszych decyzji, trzyma w napięciu i mogę Wam zdradzić, że ja tam kota Dundera raczej nie oszczędzałam. Wystawiałam go do różnych wyzwań, ale można też zadecydować, że kot nie miesza się w pewne kwestie. Dlatego nie wykluczam, że niedługo przeczytam książkę jeszcze raz, aby sprawdzić jaki kształt będzie miała fabuła, kiedy to bohater przyjmie inną strategię postępowania ;)
 
 

 
Podsumowując, polecam szczerze tę książkę. Tym, którzy nie mieli kontaktu z grą książkową, polecam z uwagi na ciekawą formę, warto sprawdzić czy taka rozrywka nam pasuje. Książkę zaliczam do kategorii pozycji rozrywkowych, świetnie relaksujących i zabawnych. Można się na chwilę oderwać od rzeczywistości, udać w świat alternatywny i jeszcze mieć wpływ na wydarzenia! Kociarze będą zadowoleni, bo nic tak nie bawi, jak gadający, czasami pyskujący kot mądrala. Myślę, że książka będzie miłym i niebanalnym prezentem na zbliżający się czas mikołajkowo-świąteczny. Jak macie w swoim otoczeniu miłośników kotów, to macie gotowy pomysł na prezent. Nie ma za co ;) Książka ma cenę okładkową 39,90, ale pierwsze z brzegu Bonito oferuje ją za niewiele ponad 30 zł, więc można kupić taniej, a to jest zawsze dobry interes ;)
 
Bardzo dziękujemy Wydawnictwu Muduko za egzemplarz do recenzji. A cicho Wam szepnę, że niedawno kupiłam książkę, w której również głównym bohaterem jest kot, więc trzymajcie kciuki, żebym miała czas ją w miarę szybko przeczytać i móc Wam o niej opowiedzieć. Trochę się rozpisałam, ale nic na to nie poradzę, że jak mnie weźmie polot, to pisze się prawie samo. Zapomniałam już jak bardzo to lubię ;)

niedziela, 20 października 2024

czytanie z kotem (45)

Już dawno obiecałam Wam wpis książkowy, ale nie ukrywam, że to najbardziej pracochłonne wpisy, a ostatnio czasu miałam jak na lekarstwo. Ale wreszcie się zebrałam i mam nadzieję, że wrócę do regularnych wpisów książkowych. 

Na pierwszy ogień idzie książka ostatnio przeczytana. 

Anna Chaber "Miejmy do tego dystans"

Autorkę poznałam już jakiś czas temu i jej książki raczej oceniałam pozytywnie, więc kiedy musiałam szybko podjąć decyzję, co sobie wziąć do pociągu, padło właśnie na tę książkę. Niestety nie sprawdziłam i okazało się, że to drugi tom serii. W trakcie czytania nie odczułam tego w ogóle, więc postanowiłam doczytać do końca. Autorka ma lekkie pióro, mamy tutaj momentami całkiem znośny dowcip i fajne dialogi. Fabuła przypomina nam początki epidemii, co uświadomiło mi, że to był ciężki czas. Bohaterka przypadła mi do gustu i cieszę się, że była wierna swoim poglądom i decyzjom. Aktualnie nie mam potrzeby przeczytania pierwszego tomu serii, ale jeżeli pojawi się kolejna część na pewno zapoznam się z losami Aleksandry.


Agata Przybyłek "Ostatni zachód słońca"
 
Na wrześniowy wyjazd nad morze wybrałam lekturę z serii nadmorskiej Agaty Przybyłek. Chociaż ostatnio nie za bardzo trafiają w mój gust książki Autorki, zaryzykowałam po raz kolejny. Tym razem muszę przyznać, że lektura była całkiem ciekawa. Chociaż nadal uważam, że dialogi są toporne, a Autorka nadużywa pewnych określeń i leci zbyt mocno na stereotypach, to jeśli chodzi o akcję, był to dobrze spędzony czas. Zachowania bohaterów były dosyć zachowawcze i brakło mi więcej emocji i pikanterii, ale wybaczam, bo książka mnie wciągnęła. 
 
 
Ale żeby nie było tak kolorowo i cukierkowo zostawię tutaj też pozycje Autorki, które nie przypadły mi do gustu. 
 
Agata Przybyłek "Przerwana melodia"
 
 
Na tę pozycję skusiłam się ze względu na temat baletu. Temat o wielkim potencjale i niestety Autorka tego potencjału niestety nie wykorzystała. Pomysł na fabułę był ciekawy i zapowiadał się bardzo interesująco, bardzo mnie rozczarowało to, w jaki sposób akcja została poprowadzona. Książka ogólnie była nawet wciągająca, ale główny wątek traumy bohaterki został maksymalnie spłycony. Aktualne życie bohaterki zostało pokazane w tak przelukrowany sposób, że momentami robiło się mdło. Bohaterowie totalnie przerysowani i idealni, przez pół książki nie działo się nic, dopiero później fabuła nabiera tempa, a kiedy robi się ciekawie, książka nagle się kończy. Mało baletu w balecie, a trudne doświadczenia bohaterki mogły poprowadzić do jakiejś wartościowej puenty, natomiast książka kończy się niczym. Traumatyczne wydarzenia, jakich udziałem była młoda dziewczyna, kompletnie mnie nie poruszyły, nie odczuwałam żadnych emocji i tym faktem jestem najbardziej rozczarowana. Do tego drętwe dialogi, tak nierealne, że aż momentami śmieszne. Chciałabym wiedzieć, czy istnieje chociaż jedno małżeństwo, które porozumiewa się w taki sposób, jaki przedstawiła Autorka....

Agata Przybyłek "Na skrzydłach marzeń"

 
Niestety kolejna mocno przeciętna książka. Taka fabuła o niczym, wyidealizowana z drętwymi dialogami pomiędzy bohaterami. Nawet nie chce mi się rozpisywać na ten temat. Skupię się raczej na tym, że ostatnio obserwuję, że niektórzy autorzy idą na ilość, a nie na jakość (tutaj właśnie taki przykład), książka w sumie o niczym, ale wierne czytelniczki kupią i przeczytają... Niestety podobne podejście mają chyba też wydawnictwa. Mam wrażenie, że niektóre książki w ogóle nie przechodzą żadnej korekty, ponieważ są pełne różnych drobnych błędów. Ale nie trzeba wcale jakoś specjalnie wnikliwie czytać książki, żeby pewne rzeczy wyłapać. Więc jak się to dzieje, że jednak nikt tego nie wyłapuje. W tym tytule na początku jest mowa, że główna bohaterka żyje w związku partnerskim, nieformalnym. Potem dwukrotnie bohaterowie mówią o sobie mąż/żona, żeby za kilka rozdziałów facet oświadczył się jednak głównej bohaterce. Serio? O co chodzi!!! Czy liczy się tylko sprzedaż i ilość?


Natalia Sońska "Miłość i inne przypadki"

 
Za to książki Natalii Sońskiej zawsze biorę w ciemno. To pozycje, które gwarantują mi dobrą rozrywkę przy lekturze, pewną dawkę emocji, fajnie zbudowane relacje między bohaterami, dobre dialogi i ciekawa fabuła. Dlatego "Miłość i inne przypadki" pojechała ze mną na urlop jako gwarant dobrego relaksu. Co prawda uważam, że to słabsza pozycja Autorki, ale i tak dobrze mi się czytało. Ja po prostu nie kupuję wątku od nienawiści do miłości... To nie jest mój ulubiony motyw w literaturze kobiecej. Poza tym tutaj Autorka w żaden sposób mnie nie zaskoczyła, a to zawsze sobie cenię. 
 
Żeby nie było wrażenia, że czytam tylko i wyłącznie lekkie i łatwe lektury kobiece. Teraz coś z grubszego kalibru.


Jarosław Molenda "Zbrodnia w Kobierzynie"

 
Sięgnęłam po tę pozycję, myśląc, że jest to kryminał. Okazało się, że to świetna literatura faktu. Autor pokazuje trudną historię drugiej wojny i losy ludzi chorujących psychicznie. Wiemy, że los słabszych, ułomnych i niepasujących do pewnego wyobrażenia idealnej "rasy" nie był łatwy. Mordowano ludzi na potęgę i ta książka to pokazuje. To trudna lektura, ale porusza bardzo ważny temat. Mimo, że wiedziałam o bezsensowności działań podczas drugiej wojny światowej nazistów, ta pozycja wstrząsa ponownie. Daje wiele do myślenia....

Na dzisiaj tyle. Głównie literatura kobieca, lekka i przyjemna, taka letnia i wakacyjna. Ale mam na swoim koncie też kryminały i thrillery psychologiczne. Ale o tym następnym razem ;)

niedziela, 23 czerwca 2024

czytanie z kotem (44)

Już dawno zbierałam się do wpisu książkowego, bo bardzo je lubiłam. Nie ukrywam, że w ostatnim czasie wolałam inaczej spędzać czas, niż przed laptopem. Ale czuję, że powoli żegnam kryzys związany z pisaniem tutaj. Może pomocny w tym jest nowy laptop, który działa jak powinien. Stary już tak szwankował, że jak miałam na nim coś pisać, to mi się od razu odechciewało ;) 

 
Już nie łudzę się, że napiszę czytelnicze podsumowanie 2023 roku, chociaż długo miałam je w planach. Zobaczę te najlepsze z najlepszych książek zeszłego roku i może poświęcę im jakiś wpis. Teraz jednak wolę skupić się na książkach przeczytanych aktualnie, które siedzą mi w głowie. Właśnie niedawno przeczytałam dobrą, naprawdę dobrą, pozycję o niepozornym tytule "Ta druga" Tomasza Betchera. Zarówno Wydawnictwo Mięta, jak i sam Autor, są mi całkowicie nieznani. W tym roku już czytałam książkę o takim samym tytule, więc i tym razem spodziewałam się fabuły rozbierającej na czynniki proces zdrady. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przeczytaniu tej pozycji okazało się, że jest to historia pięknej przyjaźni, takiej która zdarza się nielicznym i trwa przez całe życie. Wiem, że brzmi banalnie, ale książka ani przez moment nie jest banalna, nie znajdziecie w niej niepotrzebnego patosu czy lukru. Chciałoby się rzec - samo życie! Lubię takie lektury, gdzie nie mam ochoty co stronę krzyknąć "taaa jasne, akurat!!!". Na koniec jest też mocno wzruszająca, a ja lubię jak książka mną poruszy i wzbudzi emocje. 


Obiecałam sobie, że w najbliższym czasie sięgnę także do klasyki. Jestem ciekawa, jak niektóre książki będę odbierała jako osoba dorosła, więc będą wśród nich dawne szkolne lektury. Właśnie słucham w formie audiobooka książki "Mistrz i Małgorzata". A niedawno przesłuchałam "Znachora" oraz drugi tom czyli "Profesor Wilczur" i muszę przyznać, że obie pozycje były bardzo dobre i bardzo ciekawe. Właśnie za to kocham Legimi, mogę czytać to, na co aktualnie mam ochotę, albo jakąś nowość, albo coś starszego. Kiedy ręce mam zajęte rękodziełem z pomocą przychodzą audiobooki. Jeszcze niedawno upierałąm się, że nie umiem ich słuchać, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej formy czytania. 

Już niedługo wracam z kolejnymi książkami ;)

czwartek, 12 października 2023

czytanie z kotem (43)

Dzisiaj przychodzę do Was z kocią lekturą. A nie ma nic lepszego dla mnie jak książka z kocim bohaterem. Wpisuje się w moje czytelnicze zamiłowanie a przy okazji wpisuje się w kocią tematykę. 


Narratorem i jednocześnie głównym bohaterem jest Frankie, bezdomny kot mieszkający na wsi. Frankie rozmawia z różnymi zwierzętami, ale kiedy trafia się okazja do przyklejenia się do pewnego człowieka, Frankie postanawia wykorzystać sytuację i zagaduje. Chce odmienić swój los, ale nawet nie jest świadomy, że ma okazję odmienić też los człowieka.

Książka nie jest długa (dla mnie akurat to mały minus). Myślę, że miłośnicy kotów zrozumieją różne humorystyczne sytuacje, ale inni czytelnicy też się będą dobrze bawili. Zabawne dialogi, śmieszne powiedzonka kota. Ale niech Was to wszystko nie zwiedzie, bo chociaż wydźwięk fabuła ma lekki i rozrywkowy, to traktuje także o tematach poważnych. Czytając uśmiechniemy się, ale myślę, że co bardziej wrażliwi czytelnicy otrą łzę wzruszenia. 



Książkę dostaliśmy w prezencie od Wydawnictwa Otwartego. Bardzo dziękujemy za okazję do poznania Frankiego i możliwość podzielenia się naszą opinią z Czytelnikami tego bloga, ale także obserwatorami na IG @kociabrygada


"Tam, gdzie mieszka człowiek, tam zawsze mieszka jego toaleta. Jedno łączy się z drugim. I nie da się tego rozdzielić. I nagle przyszło mi do głowy, że gdybym tylko miał toaletę, która mieszka w domu Golda, to ja też bym tam zamieszkał. Jakby z automatu. (...) Własna toaleta to dla ludzi jak oznaczenie swojego terytorium. Kumacie?
- Chcę mieć toaletę - powiedziałem i usiadłem.
- Po co? - spytał Gold.
- Ze względu na higienę.
- A kto będzie ją sprzątał?
Spojrzałem na niego: 
- No ja nie bardzo mogę. - I wyciągnąłem łapy przed siebie." 
 

poniedziałek, 22 maja 2023

czytanie z kotem (42)

Ostatnio coś nie po drodze mi z blogiem. Najzwyczajniej w świecie brakuje mi czasu. Jeszcze nikt nie znalazł sposobu na wydłużenie doby i ja go, niestety, też nie znam. Tyle tytułem usprawiedliwienia, a poniżej krótka recenzja kociej lektury.


Norberg, Nunstedt "Cat Power. Uzdrawiająca moc kotów"

Wydawnictwo Wielka Litera

Miłośników kotów nie trzeba przekonywać, nieprzekonanych chyba nie przekonam. Aczkolwiek, podobno każdy jest miłośnikiem kotów, tylko nie każdy o tym jeszcze wie ;)

Już prawie nie pamiętam czasów, kiedy nie byłam uzależniona od kotów. Serio, było tak kiedyś, chociaż sama pamiętam jak przez mgłę. A potem pojawił się pierwszy kot w naszym domu i to była prosta droga do totalnej psychozy na punkcie kotów.

Więc książkę "Cat Power. Uzdrawiająca moc kotów" przeczytałam nie dlatego, żeby szukać dowodów, a żeby tylko potwierdzić pewne przypuszczenia odnośnie tego, że koty to cudowne stworzenia, które zdają się być bezczelnymi biorcami wszelakich wygód, a tak naprawdę dają nam więcej niż biorą.

W książce, pomimo, że znajdziemy odniesienia do kwestii naukowych i konkretnych wyników badań, to przede wszystkim odkryjemy osobiste doświadczenia Autorek. Na własnych przeżyciach pokazują, że kot może mieć dobroczynny wpływ na zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe. Może być wzorcem pewnych zachowań i podejścia do życia. Może powinniśmy brać przykład z tych futrzanych ekspertów od odpoczynku? Może warto się zastanowić, co jest najważniejsze, co nam daje radość i jak żyć, aby się nie przejmować, nie stresować i nie gnać na złamanie karku. 

Ten tytuł to pozycja obowiązkowa dla kociarzy, ale myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś wartościowego dla siebie.

Każdemu człowiekowi życzę, aby spotkał na swojej drodze kota, który da mu powód do radości, uśmiechu czy refleksji. Natomiast każdemu kotu życzę, aby spotykał na swojej drodze tylko ludzi o dobrych intencjach względem kotów.  

Książkę otrzymaliśmy w prezencie od Wydawnictwa Wielka Litera, za co bardzo dziękujemy.


 

Mamy jeszcze kilka fajnych kocich pozycji książkowych, ale o tym następnym razem. Mamy nadzieję, że pojawimy się wcześniej, nie za dwa miesiące ;)

niedziela, 22 stycznia 2023

czytanie z kotem (41)

No to przyszedł czas na te lepsze książki ;) Wybrałam te, które miały w sobie coś, co mnie trzymało przy nich, co zapadło mi w głowę i skłoniło do jakichś refleksji, które wywoływały emocje. Lecimy!!! 


W zeszłym roku odkryłam nową Autorkę i jej książki bardzo przypadły mi do gustu. Autorstwa pani Wójciak przeczytałam "Cel"oraz "Apkę". Obie pozycje są mocno wstrząsające i poruszające. To jest świat mroczny i ponury, przestępczy, który jest gdzieś obok nas. Miło było odskoczyć od cukierkowych fabuł i doświadczyć świata brudnego i chamskiego, gdzie soczyste przekleństwa wzbogacają dosadnie akcję.




Bardzo fajną pozycją był tytuł "Siedmiu mężów Evelyn Hugo". Książka bardzo interesująca, fajnie napisana, osobiście miałam wrażenie, że czytam biografię prawdziwej gwiazdy Hollywood, a nie fikcyjną fabułę. Brawa dla autorki!




Książki pana Sagera to thrillery, które trzymają w napięciu do końca. Wszystkie, które przeczytałam ("Zamknij wszystkie drzwi", "Tylko przetrwaj noc", "Wróć przed zmrokiem") były ciekawe, pełne akcji, chociaż różne i to też było fajne, że nie było jednego schematu. Trochę się bałam, trochę próbowałam rozwikłać zagadki. To był fajnie spędzony czas i coś innego od większości moich lektur ;)




"Kiedy się pojawiłeś" to książka, o której już wspominałam tutaj na blogu. Bardzo ciekawa, wywołująca wiele różnych emocji. To książka, która zapada w pamięci na dłużej.




Na pewno na kilka słów zasługuje książka "Życie Violette". To pozycja skłaniająca do refleksji, momentami smutna, ale też pełna nadziei. Bardzo miło ją wspominam.




Bardzo przypadła mi do gustu książka "Osobni", a w szczególności jej bohaterowie. To tacy zwyczajni ludzi, których cechuje normalność, mylą się i błądzą, ale ciągle szukają swojej drogi, a wniosek z tego błądzenia jest taki, że zawsze warto coś zmienić w swoim życiu. To jedna z tych książek, którą chętnie bym wymazała z pamięci i przeczytała jeszcze raz ;)




Trylogia pani Wardy to pozycja, która wciągnęła mnie jak wir wody w odpływie! Piękne bieszczadzkie krajobrazy i natura, a w tym wszystkim trudne wydarzenia oraz skomplikowane ludzkie relacje. Nic nie jest proste, oczywiste i zero-jedynkowe. Kolejne książki Autorki już na mnie wołają z półki ;)




Wreszcie poznałam twórczość osławionej Hoover i po tej pozycji wiem, że przeczytam więcej. Co to była za książka! Emocje ogromne. Czytałam w Bieszczadach, kiedy za oknem lało, więc już na zawsze z tą książką zostaną miłe skojarzenia (pomimo tej paskudnej pogody ;)). Mam ogromną nadzieję, że pozostałe pozycje Autorki są równie udane, a może i lepsze... Kilka już czeka w kolejce.




Na koniec zostawiłam tegoroczne książki świąteczne. Moja ukochana Natalia Sońska mnie nie zawiodła i pozycja "Bez ciebie nie ma świąt" poruszyła mnie i sprawiła, że nie mogłam się oderwać od książki. Wybaczam jej nawet te mniej udane książki z jakimi mierzyłam się w tym roku, ta książka przypomniała mi, za co tak lubię tę Autorkę. 




"Chcę byś była w moim życiu" to książka pachnąca lekko przypalonymi pierniczkami świątecznymi. Chociaż może była lekko przewidywalna, ale momentami mnie bawiła, momentami też wzruszała. Była bardzo przyjemna w odbiorze. Lubię takie lekkie pozycje, które pomimo tej lekkości niosą pewne emocje ze sobą.



Na koniec zostawiłam bombę, która trochę mnie sponiewierała emocjonalnie. Taka niepozorna okładka, taki niepozorny tytuł i Autorka, której jesienna książka była lekka i przyjemna. A tutaj dostajemy taką dawkę emocji w lekko przygodowym wydaniu, że się człowiek nawet nie spodziewa jaki czeka go finał. Podobała mi się bardzo ta fabuła. Niby świąteczna, ale bez banalnego świątecznego klimatu. A chodzi o książkę "Zdążyć do domu na święta".




I to koniec subiektywnego przeglądu ;) Na 85 przeczytanych książek tych całkiem dobrych było 53. Myślę, że to dobry wynik. Mam nadzieję, że obecny rok przyniesie mi same dobre tytuły!


niedziela, 15 stycznia 2023

czytanie z kotem (40)

Dawno nie było o książkach, więc postanowiłam podsumować 2022 rok. A jest co podsumowywać, bo przeczytałam rekordową (jak dla mnie) ilość książek... Na liczniku 85 sztuk. Ponieważ książek jest dużo, więc wpis z podsumowaniem podzielę na dwa: rozczarowania i te dobre wybory. Zacznę od tych kiepskich czy mocno przeciętnych książek. A było ich sporo. Ogólnie, jak przeanalizowałam wszystkie przeczytane tytuły, to muszę przyznać, że był to mocno beletrystyczny rok. Widocznie takiej literatury potrzebowałam... Ale jednak postanowiłam wrócić do reportaży czy biografii.



Ten mocno beletrystyczny rok obfitował niestety w książki przeciętne. Przykre to, ale takie są fakty. Na koncie mam sporo książek, które w żaden sposób mnie nie poruszyły, nie zapadły w pamięć, nie przyniosły żadnych refleksji. 

Przeczytałam 11 książek Agaty Przybyłek, która kiedyś mocno przypadła mi do gustu. W tym roku połowa z tych przeczytanych to totalna "kiepścizna". Cała seria o detektywie Kamieńskim mnie rozczarowała i wręcz zmęczyła. Ehhh jakie to było słabe, bez rozbudowanych wątków kryminalnych, które obiecała Autorka. 


Jeszcze słabsze okazały się komedie Autorki, więc po pierwszym tomie "Takie rzeczy tylko z mężem" porzuciłam serię, bo doszłam do wniosku, że szkoda mi czasu na takie bzdury. Tam nic mnie nie śmieszyło. Dramat. Tegoroczna książka świąteczna pani Agaty była poprawna, ale nic mnie w niej nie porwało. Ogólnie mam problem z komediami. Nie wiem o co chodzi, ale to co bawi innych, kompletnie nie bawi mnie. 


"Chłopak dla teściowej", który zbierał pozytywne recenzje, dla mnie okazał się totalną katastrofą. Żenujący poziom żartu. Kolejną klapą był głośny tytuł "Ludzie, których spotykamy na wakacjach". Niemal same pozytywne recenzje, a dla mnie to była mdła i przewidywalna historia, w której nic się nie działo. A już na pewno nic ciekawego. 


W książkowych rozczarowaniach nie może zabraknąć twórczości pani Michalak. Długo się zbierałam do tych książek, wierząc że to jakaś bomba będzie. Autorka ma ogromne rzesze fanek, a książki mają bardzo wysokie oceny. A ja przy czytaniu tych pozycji czasami umierałam z zażenowania, czasami z politowania, czasami z ironicznego śmiechu. Jedno co muszę przyznać Autorce, to że wzbudziła we mnie ogrom różnych emocji swoim sposobem pisania i fabułą. Na półce czekała Leśna Trylogia, więc przebrnęłam przez wszystkie trzy książki. Ludzie, co tam się działo... Tam było wszystko niczym w wenezuelskiej telenoweli. Bohaterów spotykały wszystkie możliwe kataklizmy i tragedie, a także niespotykane cuda. Moje emocje wzbudził też sposób myślenia Autorki, która pochwala gwałt i potrafi z niego uczynić niemal romantyczne wydarzenie. Mózg mi stawał kołkiem. Przez chwilę chciałam przeczytać inną książkę Autorki, żeby sobie wyrobić na jej temat zdanie, ale ostatecznie odeszłam od tego pomysłu, bo żal mi czasu na takie lektury ;)


Kolejnym rozczarowaniem były dla mnie książki pani Gargaś. Zarówno "Wpadka roku", jak i "Kacper" nie przypadły mi do gustu. Płytkie, mało emocjonalne... Sama nie wiem co o nich jeszcze napisać, bo w sumie nie zapadły mi w ogóle w pamięci. 



Na koniec zostawiłam książkę świąteczną "Zostaliśmy na lodzie". Autorka to dla mnie nowość, bo nic nie czytałam jeszcze z jej dorobku. I muszę powiedzieć, że mocno mnie ta książka rozczarowała, zwłaszcza, że początek był bardzo obiecujący. Główną bohaterką jest łyżwiarka przygotowująca się do ważnych zawodów, więc pomyślałam, że tego jeszcze nie było... Ale potem nastąpiły mało realne wydarzenia, pierwsza połowa książki była totalnie o niczym, nic tam się nie działo, no może oprócz tego, że ciągle padał śnieg... Ale tej Autorce dam jeszcze szansę, bo pewna seria czeka na półce ;)


I to tyle, jeśli chodzi o czytelnicze rozczarowania 2022 roku. Mało, dużo? Dla mnie sporo...Wymieniłam tylko te "najgorsze". Oczywiście rozumiem, że komuś się te książki podobały, widzę po recenzjach, że nawet większości. Odczucia po lekturze są jak zawsze moje indywidualne i subiektywne.  Na 85 przeczytanych książek 26 to książki, które mi się nie podobały, nie wzbudziły żadnych emocji czy w żaden sposób mnie nie poruszyły. Moim zdaniem to dużo. 

W następnym poście czas na te książki, które polecam ;) Zapraszam już teraz!
Jak zawsze postaram się, aby wpis był w niedzielę w południe, 
ale różnie z tym bywa ;)


niedziela, 20 listopada 2022

listopadowy post o niczym

Kolejny weekend minął za szybko... Chyba ten intensywny czas sprawia, że czekam na wolne jakoś bardziej. Sama nie wiem. Lubię moją pracę, ale w ostatnim czasie jakoś bardziej odczuwam zmęczenie. Jesień jest zawsze najtrudniejsza. Kotki mocno rozczarowane, bo nie wychodzą na balkon. Zanim się przyzwyczają do zamkniętych drzwi balkonowych, to jeszcze muszą trochę ponudzić ;) I ten brak słońca! To jest chyba dla mnie najgorsze o tej porze roku...



Czytam sporo, pomimo, że dużo czasu zabiera mi rękodzieło. Ale wreszcie mam poczucie, że zrobiłam wiele na charytatywne bazarki. W następny weekend obfotografuję wszystkie prace i na pewno je zaprezentujemy. Chociaż kotki słabo pomagają ;) Ostatnio przeczytałam kolejną książkę B.A. Paris "Dylemat". Każda, dotychczas przeczytana książka, była dobra, wciągająca i dająca do myślenia. 


"Dylemat" to przede wszystkim dla mnie thriller psychologiczny, a nie kryminał. To książka z powolną akcją, ponieważ fabuła książki obejmuje zaledwie dwa dni, chociaż mamy retrospekcje, wspomnienia i epilog. Jednak główna fabuła rozgrywa się w ciasnocie kilkunastu godzin. Ostatnio lubię taki brak przestrzeni czasowej lub miejsca, tworzy to niepowtarzalny klimat książki. 

To książka, gdzie nie znajdziemy wartkiej akcji, ale psychologiczne napięcie, przemyślenia i tytułowy dylemat, a nawet dwa. Bo każdy z dwójki głównych bohaterów ma swój własny dylemat, który mu ciąży i przygniata. Oboje się męczą, chociaż zachowują pozory. I z jednej strony rozumiałam argumenty bohaterów, a z drugiej wiedziałam, że zwlekanie z ujawnieniem pewnych informacji prowadzi jedynie do większych problemów. Żyłam pewną nadzieją, ale jednocześnie wiedząc, że nadziei nie ma. Dla mnie to naprawdę dobra, poruszająca książka, chociaż jednocześnie rozumiem niższe oceny tej pozycji, bo dla spragnionych wrażeń i działania, to książka będąca lekko nudną. Dla mnie zdecydowanie taka nie była.


Tymczasem wracam do pewnej fajnej lektury i kotków, które na pewno będą mi towarzyszyć podczas czytania. Dzisiaj zrobiłam dwie spore bombki dla hospicjum i myślę, że czas z książką po prostu mi się należy ;) Dobrego tygodnia Wam życzymy!!!

poniedziałek, 10 października 2022

czytanie z kotem (39)

Ostatnio sporo czytam, to jest dla mnie dobry czas. Dzisiaj przychodzę do Was z krótkim postem, bo i książka niezbyt obszerna. Ale zacznijmy od pięknej Kseni ;)



Kot w tytule czy kot na okładce zawsze skłania mnie do sięgnięcia po książkę ;) Już tak mam z kotami...

"Kot, który spadł z nieba" to dosyć krótka pozycja, czyta się szybko i wydawałoby się, że nie ma tam żadnej skomplikowanej fabuły. Książka zbiera bardzo różne, często skrajnie inne opinie. I muszę przyznać, że jest... specyficzna. Ale należy zwrócić uwagę, że to pozycja japońskiego autora, a my niekoniecznie rozumiemy odmienne kultury. Głównie jesteśmy przyzwyczajeni do europejskiej lub amerykańskiej literatury.



W książce nie tylko kot jest najważniejszym bohaterem. Można by się spodziewać po tytule, że to główna postać, ale mam wrażenie, że kot, jego pojawienie się i zachowanie jest tylko pretekstem do poruszania także innych tematów. Ale trzeba przyznać, że po opisie kotki można wywnioskować, że Autor na pewno dużo czasu poświęca obserwacji tych wspaniałych zwierząt. Fabuła jest powolna, pełna refleksji, poszukującym wartkiej akcji odradzam tę pozycję ;) Osobiście uważam, że to przyjemna lektura, skłaniająca do refleksji.
  

Przy okazji muszę skomentować okładkę, która jest bardzo ładna i estetyczna, a co najważniejsze przedstawia kotkę, która wyglądem odpowiada głównej bohaterce. 

Takashi Hiraide "Kot, który spadł z nieba"

niedziela, 11 września 2022

a mnie jest żal lata

Dzisiaj przychodzę z krótkim podsumowaniem lata. Chociaż w tym roku było suche i upalne, a co za tym idzie dosyć męczące, to i tak jakoś smutno się z nim żegnać. Bardzo lubię jesień, zwłaszcza tę słoneczną jej wersję, te niższe temperatury... Poza tym wychodzę z założenia, że nie ma co narzekać na rzeczy, na które nie mamy kompletnie wpływu. Po co gadać o pogodzie czy o porze roku, z naszego złego samopoczucia i humoru sytuacja nie ulegnie zmianie ;) Ostatnio porzuciłam podsumowania miesięczne, rzadko coś piszę, więc dzisiaj powspominam ostatnie tygodnie.


Przylasek Rusiecki


W maju mieliśmy tygodniowy urlop przeznaczony na wyjazd nad morze. Dawno nie byliśmy, a ja kolejny raz przekonałam się, że kocham morze. Spacery wzdłuż plaży, moczenie stóp w wodzie i czytanie książki słuchając szumu fal. Słuchałam też audiobooka obserwując wesołe pieski, biegające po piasku. To był wspaniały relaks dla głowy ;)


1 i 2. Morze i plaża / 3. Kocia Kawiarnia w Gdańsku / 4. Klif w Orłowie

1. Nowy Port / 2.3.4 Gdańsk


A potem był powrót do stęsknionych kotków. Latem udało mi się przeczytać też kilka całkiem dobrych książek. Pierwszą z nich, jaką chciałabym Wam polecić jest "Konfetti" Moniki Kłos. Jak na debiut jest to całkiem dobra i przyjemna lektura. Losy głównej bohaterki śledziłam z dużym zainteresowaniem, czekając na kolejne wydarzenia. To taka życiowa historia, w której może zobaczyć się niejedna czytelniczka. Pomimo trudnych doświadczeń bohaterki, książka napisana jest dosyć lekkim językiem, bez zadęcia, ale też bez zbędnego spłycania tematów. Na uwagę zasługuje też całkiem intrygująca okładka. Jedyny minus jaki zauważam, to dla mnie książka była zdecydowanie za krótka i niecierpliwie oczekuję dalszych losów Mony. Przeczytałam w jeden dzień, a fabuła pozostawiła spory niedosyt....


Kotki, kotki i książki

W sierpniu udało nam się wyjechać do Muszyny. Tym razem odpoczywaliśmy na spacerach po leśnych szlakach. Ale był także czas na czytanie książek i totalny relaks. Pomimo, iż nie jestem osobą wierzącą, fascynuje mnie sztuka sakralna, zwłaszcza różnego rodzaju rzeźby, wizerunki świętych, a w szczególności sposób ukazywania Jana Pawła II. Wyjazd do Muszyny i okolic dostarczył mi wielu nowych zdjęć pomników JPII. Co jeden to brzydszy ;)

1. Tylicz / 2 i 3. Powroźnik / 4. Muszyna

Spacerowe okolice Muszyny

Teraz powoli nastaje jesienny klimat, chociaż wierzę, że jeszcze wróci piękna, słoneczna i złota jesień. Ja gorsze pogodowo dni wykorzystuję na czytanie książek. Na pewno w najbliższej przyszłości przygotuję osobny wpis książkowy, ale tutaj jeszcze krótka informacja na temat moich wakacyjnych wyborów. Krótkie i przyjemne książki na urlop. Postawiłam na sprawdzone Autorki, Sylwię Trojanowską z książką "A gdyby tak..." oraz Natalię Sońską "Włoskie love story". Obie książki fajnie się czytało, chociaż ta pierwsza delikatnie mnie zaskoczyła fabułą. Wcale nie była to taka całkiem lekka lektura. Natomiast Natalia Sońska w swoim klasycznym wykonaniu, czyli fajni bohaterowie, iście wakacyjne okoliczności i klimaty, letni romans, problemy, a na koniec.... ;)



A teraz czas na kotki, wszak to ich blog ;) Ksenia, jak to dziecko, czas spędza na głupotach, zabawach, a latem rządzi balkon, tam nigdy nie jest nudno. Wituś natomiast chodzi krok w krok za mną i czytamy sobie razem.








To już wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że miło będziecie wspominać wakacje, urlopy, letnie klimaty. Chętnie się dowiem co ciekawego przeczytaliście w tym czasie. Ja mam kilka fajnych książek jeszcze do pokazania, więc zainteresowanych zapraszam w najbliższym czasie ;)

A tymczasem.... żegnaj latko na rok!