![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBIhOYqzdfVnBojss7z5ZZYfgPc4OXFovFcqhf6M0q6AgW2lhs2PMqDXAD27zhV9aTyNCCiwRcLV86W1iYIXSOcMeNNlGLES2EAosJg-f6Xyvt2wUkFAZkZtmrbFrvYUcehGTdPznxuRc/s800/vt3.jpg)
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPNTB2PhWI3gnYzzl4615RXxrGlmA_ut4gIpmZqUGh_vc5q2CUSRZiGS9rOcOiUKfmdXSYOMwltkzkM-tpCF-H69-GYdibHY8wzAEji-T4FsMqyi_4ErNrFLKww3K813yUpZYyMcrlGGQ/s800/vt2.jpg)
Znacie mnie już trochę i wiedziałam, że niektórzy z Was wyciągną z tej wiedzy wnioski. Nie myliłam się. Trzy tropy, które opisałam w trzech kolejnych odsłonach zabawy "Smaki i aromaty" prowadziły zazwyczaj w ślepy zaułek. Kim jestem? Mamą trójki dzieci, która z paniką w oczach przeczesuje internet przed każdymi wakacjami. Nie inaczej było i tym razem. Czy wiecie, jak trudno znaleźć odpowiednie wakacyjne lokum dla pięcioosobowej rodziny? Czasem czuję się, jak margines społeczny, gdy z lękiem dopytuję, czy aby na pewno w pokoju zmieszczą się trzy dziecięce łóżka... Podróż trwała 7 godzin. To była prawda. Dokładnie tyle czasu zajęła nam podróż z punktu A do punktu B. Prawdą też był trop drugi, czyli fiocchi z gorgonzolą i gruszką. Nasz zimowy wyjazd w polskie Tatry okazał się, ku naszemu zaskoczeniu, także odkryciem kulinarnym. Ten sympatyczny typ broniący jak lew wrót kuchni z tropu drugiego, to Vincenzo (proszę o baty, jeśli źle zapisałam imię), kucharz czarodziej, piekielnie zdolne indywiduum, o niezwykłym uroku, ogromnym sercu i zniewalającym uśmiechu. Jak ten człowiek gotuje!
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI_uJ5eRE6bq_VCvy8m_4JiPWMc7A1IZlYYYhTkn9rNQ9bVAvprR1L_mE-Jq29n1GM_LdbeeGyrIx7DsM70G4beqSM9XSxPu_66cOx_Iac5LlXamdKeqFxDgmSIZMfz8x4Gt79vjXiLJQ/s800/vt.jpg)
Kolejny trop, czyli zestaw jednoznacznie toskańskich specjalności kulinarno-kosmetycznych był, przyznaję, nieco mylący. Na swoją obronę dodam, że są to produkty naturalnie wpisane w cały pomysł tego miesca. Naturalne kosmetyki znajdują się w łazienkach, a smakołyki na stołach.
Właściciele tego przybytku, ludzie o nerwach ze stali, stoickim spokoju i żelaznej konsekwencji, kierują tym nietypowym Bed&Breakfast z niezwykłym wyczuciem i wdziękiem. Bo jak nazwać dyskretne pukanie do drzwi apartamentu (tak, tak, mieliśmy miejsce, a nawet ogromny pokój na antresoli, gdzie swobodnie zmieściły się trzy łóżka, a dla nas uroczą sypialnię na dole) o 19.00, by zawiadomić naszą rozbrykaną żeńską gromadkę, że seans filmowy dla dzieci, zaraz się zaczyna, a potem szepnąć nam, rodzicom, konspiracyjnie i z pełnym zrozumieniem: "Macie Państwo dwie godziny dla siebie"... Tego się nie zapomina, moi mili.
Czy wiecie, kiedy dzieci chorują najczęściej? Na wakacjach! Znacie to prawda? I nas nie omnęły te atrakcje, a skoro na zimowe wakacje wyruszyliśmy z trójką, więc oczywistym jest, że cała trójka, w różnym czasie, musiała zaliczyć kłopoty ze zdrowiem.
Villa Toscana, bo nie ma co dłużej ukrywać, przygotowana jest na wszelkie tego typu przypadki. Bawialnia dla dzieci, z grami, układankami, dziecięcą biblioteczką (od niedawna wzbogaconą o moje skromne książeczki) i wielkim koniem na biegunach, to miejsce, gdzie po prostu trudno się nudzić. Wieczorem seanse w prawdziwym kinie najpierw dla małych, a potem, gdy zmożone świeżym powietrzem, ruchem, zabawą i pyszną kolacją maluchy oddają się zasłużonemu odpoczynkowi, dla całkiem dorosłych gości.
Z mroźnej, burej i szarej Warszawy dotarliśmy w środek ośnieżonych srebrzystym, świeżym puchem polskich Tatr, do miejscowości Murzasichle. Do miejsca, gdzie dzieci witane są jak oczekiwani goście, a nie uciążliwe istoty, a my rodzice, możemy prawdziwie wypocząć i cieszyć się troskliwą, dyskretną opieką. Jako mama szukam takich miesc i dziś z przyjemnością przedstawiam Wam jedno z nich.
Do losowania nagrody wytypowałam zarówno te osoby, które w odpowiedziach wymieniały Tatry i Murzasichle, ale również te, które wspomniały o Toskanii, bo Villa Toscana, to przecież kawałek Toskanii w polskich Tatrach :) Miło mi poinformować, że nagrodę w zabawie "Smaki i aromaty" otrzymuje Anna z bloga
Drzwi do lata. Gratuluję!
I jeszcze jedno. Czy na jutro wolelibyście coś zdrowego, bardzo fit, chrupiącego i z połyskiem, czy raczej kulinarny klasyk z masą kalorii i niebiańskim smakiem? Miłego wieczoru.