Monday, January 25, 2010

z matchą


o czekoladkach z matcha juz kiedys tutaj wspomnialam, zapomnialam o nich jednak na dluzszy czas. Ale jest zima, do tego jeszcze sroga, to chyba dobry moment by tlusta od kakaowego masla czekoladke pozrec. W lecie jakos nie chce mi sie robic czekoladek...

Pierwsza czekoladke z matcha dostalam od Fukuro i Kumy zafascynowanych Japonia, bylo to dobre kilka lat temu. Czekoladka wygladala jak biala czekolada, tyle ze byla zielona, zielona w kolorze matchy. Nie byla za bardzo slodka. Chwile pozniej dostalam druga zielona czekoladke, bylam akurat na etapie domowej produkcji trufli, pomyslalam: matcha idealnie zastapi kakao, zreszta ostatnio pisala o tym Ela. Tak tez powstaly moje biale czekoladki otulone matcha.

Czekoladki robilam tez z samego ganache (barwilam tez ganache matcha, ale to juz inna bajka)
, ale wydaje mi sie, ze biala czekolda jest za slodka, czekoladkom daleko wtedy do malo slodkiego pierwowzoru. Dodatek mleka w proszku sprawia, ze slodycz bialej czekolady ginie, a goruje aromat matchy. Dla zakochanych w zielonej herbacie polecam senche jako dodatek, ale moze to przesada?

Przepis na biale czekoladki z matcha:
200g bialej dobrej czekolady
200ml smietaniki 30%
200g mleka w proszku
matcha, 2-3 lyzeczki
sencha, plaska lyzeczka (opcjonalnie)

Smietanke doprowadzam do wrzenia, po czym wrzucam don pokruszona w kosteczki czekolade i mieszam dokladnie przy pomocy metalowej trzepaczki. Jesli dodaje senche, to czynie to w tej chwili, gdy masa jest nieco przestygnieta (80 stopni powiedzmy). Nastepnie do smietankowo-czekoladowej masy dosypuje partiami mleko w proszku i dokladnie mieszam. Mase wykladam do foremki, na 1-1.5cm grubosci, wygladzam szpatulka i wstawiam do lodowki by zastygla. Zastygnieta czekolade kroje w kwadraty 4x4cm, otulam matcha, grubo, nie zaluje.
Czekoladki nalezy podawac chlodne, tak jak trufle. Przechowywac mozna je kilkanascie dni w szczelnie zamknietym pudelku w lodowce. Jest to definitywnie deser dla tych, ktorzy lubia zielona herbate.

PS. Ostatnie i nie najmniej wazne: dziekuje Tili i Esowi za dom dla babinca, babinca dziewieciu bloggerek, plus chwilka z bloggerem przylepa :-) Oczek juz tu zaczal pisac, wiec poczytajcie, ja tylko moge dodac, ze byl to dla mnie szalony weekend, jestem pod wrazeniem tak ogromnym, ze nie wymysle nic lepszego niz dziekuje, wspaniale bylo Was poznac!

Monday, January 18, 2010

z tamaryndem



świat bez tamaryndu musiałby się obyć bez sosu Worcestershire, sosu HP, nieskończonej liczby chutney'ów, niezliczonych curry z prawie każdego zakątka świata; to właśnie jest wystarczający powód by czcić to wysokie, dające cień drzewo. (...) Dojrzały tamarynd jest na owocowy sposób kwaskowaty...
strona 122, Frances Case, 1001 foods you must try before you die

Tak, tamarynd jest kwaskowaty, dobrze kwaskowaty, kwaskowaty tak, ze owa kwaskowatosc czuje sie kilkanascie minut po jego zjedzeniu. Jesli jednak ktos lubi smak cytryny, szczegolnie kwaskowatosc cytryny i slodycz daktyli oraz aromat dobrych jablek, to czuje ze polubi i tamarynd, polubi niewatpliwie glownie z powodu owej kwaskowatosci!

Nie wiem jakim juz cudem ze 3 lata temu znalazlam na flickr zdjecie chutney'a tamaryndowego, jedno jest pewne, nie kupilam wtedy tamaryndu. Dwa lata pobytu w Jerozolimie odcisnely na mnie jednak pewne pietno: owoce i warzywa najdziwniejsze nawet kupuje teraz bez wiekszego zastanowienia. Gdy wiec zobaczylam kilka dni temu u znajomych strąki tamaryndu, pomyslalam: najwyzszy czas na chutney tamaryndowy z bananami, to musi smakowac dobrze, i pobieglam do orientalnego sklepu po tamaryndowa paste.

Przepis na chutney tamaryndowy z bananami (na podstawie Imli ki meethi chutney wedlug Madhur Jaffrey):
200g pasty z tamartyndu
12 lyzek cukru
plaska lyzeczka soli
2-3 lyzeczki prazonych ziaren kminu
1/4 lyzeczki pieprzyu kajenskiego
2 lyzki zlotych rodzynek
2 dojrzale banany

Paste tamryndowa z grubsza pokroic i zalac poltorej szklanki wrzacej wody. Gdy pasta nieco rozmoknie przetrzec ja dokladnie przez sitko. Do przetartej tamaryndowej pulpy dodac cukier, sol, kmin, pieprz kajenski i namoczone wczesniej rodzynki, jesli wyda sie komus za bardzo gesta, mozna nieco rozcienczyc. Nastepnie zagotowac, a przed samym podaniem dodac pokrojone w kosteczke banany.
Na zdjeciu z chapati i dal'em rowniez wg Madhur Jaffrey - iscie weganska pychota!

PS.1. Poli ogromnie dziekuje za cudne obrazkowe instrukcje odnosnie wspolpracy z bloggerem :*
PS.2. U nas dalej brak slonca, to dwunasty juz dzien! Zlikwidowalismy jednak zaspe z balkonu, dostalismy w zamian wanne brudnej posniegowej wody...

Monday, January 11, 2010

w borówkach, dzika polędwica




znalam kiedys dziewczynke ktorej tata byl mysliwym. Historia niemal jak z Hunter's Lullaby Leonada Cohena (w bardzo luźnym tlumaczeniu): Ojciec znow idzie na polowanie, w ciemny las, nie zabral zony swej, dziecka nie wzial tez...

O ile
dobrze pamietam dziewczynka ta chciala pojsc na takie polowanie. Jak sie potem okazalo nie tyle chciala tego polowania, co slowa uznania od taty. Taka historia malo kuchenna, ale konczy sie zamilowaniem dziewczynki do lasu wszelakiego, do czerni borowek ktore doskonale brudza zęby, do zieleni borowkowych galazek, do ziaren jalowca i drewna jalowca w postaci kuchennych nozy do masla rowniez. Wyleczyla sie z polowan, nigdy chyba na takim nie byla, ale polędwice na sposob lesny, czyli z borowkami i jalowcem pewnie odwazylaby sie przyzadzic?

Lukasz natchnal mnie borowkowo-miesnym polaczeniem przegladajac The Silver Spoon, Mami podsumowala moj borowkowy zachwyt: to moze jeszcze jalowcowe jagodki? Pomyslalam wtedy:
nic nie moze tak dobrze pasowac do dzikiego miesa jak borowki i jalowiec. Wszystko z lasu, ciemnego. I od razu dodam o borowkach: jako ze znaczna czesc mego zycia spedzilam w poludniowo-wschodniej Polsce, to z uporem mowie rowki w miejsce jagód, nazwijmy to chwilowo oryginalnoscia.

 

Przepis na leśna dziką polędwicę w suszonych bórowkach:

750g pol
edwicy z sarniny badz daniela (1 kawalek)
50g suszonych borowek
kilka suszonych ziaren jalowca (opcjonalnie)
250g gestego jogurtu badz kefiru do zabejcowania poledwicy

Poledwice zalewam jogurtem i pozostawiam na 24h
w chlodnym miejscu. Nastepnie wyjmuje z marynaty, oplukuje, osuszam bardzo dokladnie, oczyszczam z wlokien itp. Borowki miele dosc drobno (bledner idealnie zdaje egzamin), jesli uzywamy ziaren jalowca nalezy zmielic je wraz z borowkami. Poledwice obkladam szczelnie zmielonymi borowkami, a w miedzyczasie piekarnik rozgrzewam do 200 st.C. Pieke 15 minut (ow 750g kawalek) by uzyskac wersje na surowo, badz dla tych ktorzy sie boja rozowego miesa, 30 minut na very well done :-)
Proponuje podawac wystudzona,
poproszona szara sola, z kawalkiem chleba na zakwasie grubo posmarowanego maslem, ewentualnie skropiona sokiem z cytryny.


PS. I jesli o chlebie na zakwasie mowa, to pszenno-zytni z prazona maka jaki zaproponowala Tilianara w ramach 57-go wydania Weekendowej Piekarni Ali bedzie idealny, oczywiscie wystarczy do niego samo maslo, ale jak kogos maslo nie zadowala... Chleb jest wspanialy, myslalam ze juz nie bede za bardzo piec nowych pszenno-zytnich (bo mam swoj ideal), a tu prosze, ten z prazona maka bedzie moim kolejnym ulubionym:



Monday, January 04, 2010

precel



przebiegla kilka razy przez Rynek.
Przemknela zaulkiem sw. Tomasza.
Na Brackiej tez ja widzieli.
I na Szewskiej, a jakze, na Rynek najlepiej wchodzic od Szewskiej, koniecznie poprzedziwszy ja Krupnicza.

Przeciez trzeba odwiedzic Loch Camelot, pomyslec o serniku z sosem malinowym i chociazby przez kilka sekund pogapic sie przez okno, w ktorym stoi stolik, na ktorym to kiedys zwyklo sie przesiadywac.
Trzeba odwiedzic Nowa Prowincje, napic sie czekolady, choc czekolada nie jest unikalna, to jedynie tutaj mozna ja wypic siedzac w oslej lawce.
Trzeba odwiedzic Kame, wpasc po babeczke z kremem i wisienka.
Moja lista krakowskiego trzeba jest dluga, moja lista krakowskiego nie warto tez jest dluga, niestety.

Po raz kolejny znalazlam idealne precle... No wlasnie precle? Przeciez w Krakowie obwarzanek nazywa sie preclem, ale co poczac z ta nazwa kiedy od dluzszego juz czasu z obwarzankowego wozka mozna kupic nie tylko te okragle i grubsze z dziurka, ale i ciensze z przeplecionego ciasta?

Zdjecie powyzej prezentuje precel, precel z ciasta obwarzankowego, krakowski, wysmienity, slodkawy, chrupiacy z zewnatrz, a w srodku miekkutki, troszeczke moze gumowy. To ideal
. Planowalam upiec takie precle, pomyslalam jednak ze emigracja jest od tego by czasem tesknic, skonczylo sie na zdjeciu.

Przepis na precle:
Kiosk w przejsciu podziemnym przy Dworcu, pierwszy po lewej: precle idealne - swieze i chrupiace!
Kiosk pod kawiarnia Kama na Szewskiej: precle idealne, obwarzanki znacznie gorsze.

Wszystkim czytelnikom makagigi zycze Dobrego Nowego Roku - idealnego :-)

Monday, December 21, 2009

o lukrze


dobrych Swiat,
lukrowanych
i
pelnych bliskich
B i L

spedzalam kiedys Swieta z babcia ktora piekla pierniczki, lukrowala je tez, ale Swieta tamte nie kojarza mi sie ze szczegolnie lukrowanymi. Druga Babcia piernikow nie piekla, nie robila lukru, nigdy nie byla z nami na Swieta. Teraz bedzie pierwszy raz, pierwszy po kilkudziesiaciu latach.

Wiem, ze w wigilijny ranek ukrece lukier i powiem: Babciu maluj ze mna pierniki, wiem ze Ona na to powie: wnuniu kochana lukruj se sama, rece juz nie te, oczy juz nie te. Bede lukrowac, a Ona bedzie patrzec i liczyc zapewne te pierniczki, tak jak ponoc liczyla dawniej nitki makaronu do rosolu :-)

Moze bedzie tak jak chcialam cale zycie by bylo? Mowia, lepiej pozno niz wcale... Coraz czesciej czuje ze czas ucieka, coraz bardziej to czuje, boje sie ze moze go byc coraz mniej, ze mozemy nie miec okazji... Polukrujmy sobie Swieta poki czas, niech bedzie slodko i dobrze po prostu!

Przepis na lukier do pierniczkow, taki lukier co odpowiednio polukruje Swieta:
1 srednie bialko
200g cukru pudru
1 lyzka soku z cytryny

Cukier przesiac kilkukrotnie (ze 2-3 razy) przez geste sitko. Wymieszac z bialkiem i sokiem z cytryny, a nastepnie:
- ukrecac przy pomocy drewnianej palki (dobre 10 minut)
- ubic przy pomocy miksera, okolo 2 minut
Wykonac probe lukru - cienka nitka ktora pomalujemy piernik nie powinna sie rozlewac. Wtedy juz mozemy malowac pierniki, badz to przy uzyciu pedzelka (moze byc i z sobolego wlosia:), badz worka cukierniczego zaopatrzonego w koncowke 1mm. Lukru nie zalujmy, nie w tym roku!

Monday, December 14, 2009

speculaas


jakos w polowie wrzesnia Ala napisala mi o swoich foremkowych poszukiwaniach, stwierdziala, ze procz pewnej czeskiej foremki podoba sie Jej jeszcze holenderski wiatrak na speculaas, ktory widziala rok temu u Agnieszki. Ozyly wtedy i moje zarzucone dawno temu plany i powiedzialam: Alu, my jakos te foremki zdobedziemy!

Znalezienie sklepu ktory sprzedaje formy na speculaas i zechce je dodatkowo wyslac do Srodkowej Europy zajelo chwilke (kilka dni znaczy sie), ale przetarlam szlak. Na stronie Dille & Kamille Zwolle znalazlam zdjecie form, postanowilam zaryzykowac i napisac czy przypadkiem foremek tych nie sprzedaja. Szalenie mila pani Heleen stwierdzila, ze owszem sprzedaja i ze z wielka przyjemnoscia wysle foremki (nie spytala jednoczesnie, po co komu w Pradze 5 zestawow foremek na holenderskie speculaas ;-).

Foremki rozeslalam czterem szalonym foremko-maniaczkom i wiem, ze z sukcesem zostaly uzyte. Tych ktorzy foremek nie maja, chcialam pocieszyc, ze nie tyle te formy sa swietne, co raczej swietny jest ponizszy przepis na holenderskie pierniki z dodatkiem migdalow. Kilka lat temu zarzucilam plan pieczenia speculaas, bo nie mialam odpowiedniej foremki. A ja jestem prefekcjonistka, co tu duzo mowic. Wtedy przepisu nie wyprobowalam. Dzisiaj na szczescie juz wiem, ze z ciasta na speculaas wychodza tez doskonale piernikowe serduszka, ponizsze pierniczkowe ciasto na speculaas, to ewidentnie przeboj.


Przepis na speculaas (wersja 2011):

250g maki  

pol lyzeczki mielonej kawy 
pol lyzeczki bialego pieprzu  
skorka starta z calej cytryny  
100g masla  
125g cukru "light brown sugar
1 male jajko  
50g mielonych orzechow pekan


Make wymieszac z przyprawami. Maslo utrzec z cukrem, wetrzec jajko, skorke z cytryny, na koncu orzechy. Do maslanej masy dodawac porcjami przyprawiona make, ciasto uformowac w kule i schowac na dzien badz dluzej w chlodne miejsce (lodowka). Nastepnie formowac przy pomocy drewnianych foremek speculaas. Piec 25 minut w temperaturze 150st.C, po 10 minutach temperature zmniejszyc na 125st.C. Korzenne!


Przepis na speculaas (za Konemman, Kuchnie Europy, z malymi modyfikacjami):

250g maki
1/2 lyzeczki proszku do pieczenia
po pol lyzeczki: cynamonu, gozdzikow, kardamonu, galki, imbiru, mielonej kawy i bialego pieprzu
100g masla
125g cukru demerara
1 jajko
skorka starta z calej cytryny
50g mielonych migdalow

Make wymieszac z proszkiem, przyprawami. Maslo utrzec z cukrem, wetrzec jajko, skorke z cytryny, na koncu migdaly. Do maslanej masy dodawac porcjami przyprawiona make, ciasto uformowac w kule i schowac na dzien badz dluzej w chlodnym miejscu. Nastepnie formowac, badz wykrawac pierniki, piec 30 minut w 150st (lub 45 minut w 125 stopniach).




Monday, December 07, 2009

basler brunsli


Na kirschwasser polowalam od dluzszego czasu, w Izraelu oczywiscie nie ma szans go nabyc, mozna nabyc jakies inne tzw. wisniowe brandy, ale to nie to samo. Jak ostatnio to dosadnie ujela An-na, tez nie uznaje kompromisow - jesli przepis stanowi, ze nalezy dodac kirsch, to ma byc
kirsch. Niewazne, ze prawie nie-do-zdobycia, ze niemal snil mi sie po nocach. Po dosc dlugim czasie staran, po proszeniu kilku osob o przywiezienie go, uparlam sie i przy okazji lotu na drugi kraniec swiata wreszczie zdobylam ow kirsch, dokladnie kirschwasser firmy Schwarzwälder. Moglabym powiedziec, ze szwajcarski bylby lepszy, ale ten niemiecki ma piekna butelke w zwierzatka, wiec mowie sobie stop ;-)

Kirsch bowiem jest sekretnym skladnikiem szwajcarskich bozonarodzeniowych ciasteczek basler brunsli (brązowe ciasteczka z Bazylei w wolnym tlumaczeniu). Przepisow na owe ciasteczka jest conajmniej kilka, na pewno powinny zawierac mielone migdaly, czekolade i ow kirsch, ktory jest po prostu wisniowa wodka i sam w sobie nie jest dla mnie jakims cudem nieziemskim, ale dodany do ciasteczek znacznie zyskuje na smaku.

Basler brunsli odkrylam dzieki Kuidaore, zauroczyly mnie swa cisteczkowa forma, krysztalkami cukru, ktore je oblepialy. Od poczatku mialam wrazenie, ze basler brunsli najpiekniej prezentuja sie w wersji krzyzyk i serduszko, czy ksztalt ma smak - wydaje mi sie ze tak ;-)
Gdy znalazlam przepis, a w nim kirsch, wiedzialam ze nie musza byc nawet dobre, a upieke je na 100%. Upieklam kilka razy - sa wysmienite, przynajmniej w moim mniemaniu, no dobrze i tych ktorzy je zezarli tez!

Przepis na basler brunsli (luzno na podstawie przepisu z about.ch):
125g cukru
200g migdalow
1/3 lyzeczki cynamonu
9 utluczonych gozdzikow
2 lyzki "z kopka" ciemnego kakao
1 lyzka maki
1 bialko sredniej wielkosci
100g czarnej gorzkiej czekolady
3-4 lyzki prawdziwego kirschu

Cukier wymieszalam z migdalami, cynamonem, gozdzikami, kakao, maka. Dodalam bialko i stopiona w kapieli wodnej czekolade, kirsch, dobrze wymieszalam, na gladka, malo lepiaca sie mase. Jesli masa nie chce sie lepic badz kruszy sie za bardzo, nalezy dodac dodatkowa lyzke kirschu (ewentualnie miodu). Nastepnie ciasto walkowalam na grubosc 7-10mm, wykrawalam cisteczka, ktorych brzegi obtaczalam w cukrze krysztale. Ukladalam na blasze wylozonej papierem do pieczenia i tak pozostawilam na kilka godzin. Nastepnie pieklam ciasteczka 4-6 minut w T=220st.

Przygotowywalam basler brunsli na kilka sposobow, z wersja dwu-bialkowa, wersja kompletnie weganska (czyli bez bialek, za to z odrobina miodu). Ostatecznie wersja ktora zamieszczam powyzej, ulubiona, nie kruszy sie, a kirschowej nuty jest w ciasteczkach w sam raz.

PS. Dziekuje Antoniemu za urocze, chlewikowe polecenie :-)

Monday, November 30, 2009

z rumem


pewna ciocia, o imieniu ktore nijak nie odzwierciedlalo jej prawdziwego imienia, o imieniu ktore nijak nie pasowalo do jej posady, biegla do pobliskiej lodziarni, jednej z trzech w 30-sto tysiecznym miescie poludniowo-wschodniej Polski. Biegla, gdy odwiedzlal ja w wakacje ktos z bliskich. Byly to czasy gdy lodzianie otwierano z nadejsciem wiosennego ciepla, a zamykano gdzies na wysokosci wrzesnia. Ciocia biegla po waniliowe lody - po dwie galki dla kazdego z dzieci i po trzy galki dla kazdego z doroslych. Doroslym podawala lody posypane rodzynkami i polane rumem, a dzieciom, tutaj nastepowal prawdziwy dramat, lody jedynie posypane rodzynkami.

U tej pani zwanej ciocia, bywlam srednio raz na rok, wlasnie w okresie gdy podawala doroslym lody z rodzynkami i rumem, rumem Havana Club, prosto z Pewexu zapewne. Potem podobna butelka przesladowala mnie w domu rodzicow, nie pamietam teraz czy marzylam by go sprobowac, niewatpliwie jednak wzbudzal wielka ciekawosc. Co tu duzo mowic, z powodu tamtych lodow butelka rumu Havana Club kojarzy mi sie z mega-swietem.

Rodzynki macerowane w rumie, w dobrym rumie podkreslam, to niezastapiony dodatek do wielkanocnej baby, zaraz obok wanilii i startej skorki z cytryny. Teraz gdy na praskim rynku stanelo bozonarodzeniowe drzewko, czas zabrac sie za wypiekanie ciasteczek, ciasteczek z korzennymi przyprawami, wanilia, skorka cytrynowa, miodem, orzechami; dobrej jakosci dodatkow nalezy nie szczedzic, nie mozna szczedzic po prostu.

Na polce pewnej wielkiej ksiegarni stala dumnie ksiazka Martha Stewart's Cookies
. Slodkosci Marth'y uwielbiam, nie oparlam sie ksiazce, pomyslalam ze lepsza pamiatka jest owa ksiazka niz pekata walizka Dunkin' Donuts. Gdy tylko wzielam ja do reki, na tylnej okladce przykluly moja uwage pewne jakby omaczone ciasteczka, potem je odnalazlam w przepisach, to ciasteczka z rumem - marzenie!

Przepis na rozplywajace sie w ustach rumowe ciasteczka maslane, na podstawie buttered rum meltaways Marthy Stewart:

1 3/4 szkl maki
2 lyzki skrobi kukurydzianej
1 lyzeczka cynamonu
1 lyzeczka swiezo startej galki muszkatolowej
1/4 lyzeczki utluczonych gozdzikow
1/4 lyzeczki soli
100-150g masla
1/2 szkl jasnobrazowego
cukru trzcinowego
1/4 szklanki ciemnego rumu (
uzylam Havana Club Añejo Reserva)
1 lyzeczka cukru pudru z prawdziwa wanilia
1/2 szkl cukru pudru (do obtoczenia ciasteczek)

Make wymieszac ze skrobia, przyprawami, sola (w amarykanskich przepisach ciasteczkowych za duzo dla mnie soli, zwykle dodaje szczypte w miejsce polowy lyzeczki). Maslo utrzec z cukrem trzcinowym, nastepnie partiami wcierac w owa mase rum, na koncu dodac cukier z wanilia.
Z ciasta uformowac za pomoca rak wlasnych i papieru do pieczenia ciastkowy walec ktory nastepnie bedziemy w stanie wepchnac w katronowy rulon jakis (uzywam rulonu ktory pozostaje z papierowych recznikow). Zrolowane ciasto umieszczone w kartonowej formie schlodzic w lodowce przez dobre kilka godzin. Nastepnie ciasto wyjac z rulonu, pokroic w 5mm plasterki, ulorzyc na blasze i piec 12-15 minut w 175st.
Podczas pieczenia ciasteczek wokol piekarnika, i wogole w calej kuchni, unosi sie przyjemny zapach rumu, niestety niewiele pozostaje go w ciasteczkach, ale przynajmniej ta swiadomosc... A gdy upieczone na zloto ciasteczka nieco przestygna nalezy obtoczyc je w cukrze pudrze, niestety moje Swiat nie doczekaja :-)

PS. Wcale nie-najmniej-wazne: Arkowi ogromnie dziekuje za, jak to sam pieknie ujal, medal - kontynuujac wyroznienia dziekuje niezmiernie wszystkim Wam za odwiedziny!

Monday, November 23, 2009

pasternak, z miodem



to wszystko przez Gosie!

Po pierwsze zarazila mnie kremowym miodem z Tasmanii, zarazila mnie do tego stopnia, ze mam go pod reka od 4 lat, odkad go tylko poznalam, a biedna Gosia musi dowozic go co jakis czas z Wyspy... Sistars zna go bodajze dzieki Helen, ktora zawsze miala w domu obowiazkowo sloik ciemnego i sloik jasnego miodu. Ow jasny miod Leatherwood jest ziolowo-kwiatowy, bogaty, umiarkowanie slodki, duzo by mowic, amatorzy miodow po prostu niech sprobuja!

Po drugie zarazila mnie pasternakiem, przemycam w walizkach, namawiam do jego uprawiania, planuje wydzierzawic grzadke by posadzic i pasternak i prawdziwa pietruszke w Pradze (chociaz z pietruszka to calkiem inna bajka). Z kolei w Beskidzie Niskim pasternak ma sie swietnie, zreszta popatrzcie na zdjecia ponizej, Mami wyhodowala w tym roku prawdziwe giganty, niektore okazy wazyly chyba z pol kilograma, smakowaly wysmienicie.

Po trzecie Gosia przygotowuje karmelizowany miodem pasternak.

Nim zaczne wypiekac tony piernikow, nastal czas na wpis sentymentalny, po zlocie rodzinnym tydzien temu. Tak szybko minal, dzisiaj
znow wszyscy daleko od siebie... Ale wszyscy mozemy otworzyc sloik tego samego aromatycznego miodu i juz jest jakos blizej :-)


Przepis na pasternak z miodem wg Gosi i Jona (parsnips with honey go nazywaja):

6 srednich korzeni pasternaku
2-3 lyzki oleju
2 lyzki dobrego jasnego miodu
sol, pieprz czarny swiezo mielony

Pasternak obieram, jesli przypadkiem srodek jest trwardy i lykowaty, nalezy go odrzucic, nastepnie kroje w paseczki (prostopadlosciany :) wielkosci frytek, moga tez spokojnie byc nieco ciensze. Na patelni rozgrzewam olej i na malym ogniu smaze pasternak do miekkosci, Gosia przysmaza go na brazowo (jesli komus sie bardzo spieszy, to moze przez kilka minut podgrzac "frytki" kuchence mikrofalowej). Gdy pasternakowe frytki sa niemal miekkie obie polewamy je miodem i karmelizujemy. Na koniec tylko pieprz i odrobina soli. Takie pasternkakowe chipsy mozna zajadac jako przekaske badz dodatek do pieczonych mies.

Jeszcze duzymi literami chcialam zdementowac pogloski, iz pasternak duza pietruszka jest. Nie jest, nie smakuje i nawet nie do konca wyglada jak pietruszka, jest zdecydowanie kremowy, gladszy, jesli juz z czyms go porownywac to smakiem z selerem, slodycza z marchewka, cos z ziemniaka tez ma, ale pietruchy naprawde malo! Oj wyobraznia...









PS. Klaniam sie nisko i dziekuje pieknie Peggy i wegetariance za wyroznienia, rumienimy sie i ja i makagigi!

Monday, November 16, 2009

z masłem orzechowym


maslo orzechowe, lekko slone, lekko slodkie...

Syrop klonowy, bardzo slodki. Gdy o nim mysle, przypomina mi sie wypowiedz Bobika Maklowicza sprzed kilku lat. Zapytany podczas internetowego czatu na gazeta.pl: "co przyrzadza z pysznym syropem klonowym?" odrzekl: "syrop klonowy wcale nie jest pyszny", bardzo slodka to wypowiedz :-)

W epoce malo blogowej, dobre piec lat temu, wertowalam flickr.com i wyszukiwalam zdjecia ciasteczek z przepisami, dawalo mi to pewnosc ze ciasteczka zostaly wykonane na podstawie zamieszczonego receptu. Znalazlam wtedy przepis na ciasteczka z "kratka" odcisnieta przy pomocy widelca, a
z maslem orzechowym w skladzie - spodobaly mi sie bardzo, kilka lat dojrzewalam do tego by wyprobowac przepis...

Tamtego przepisu jednak teraz nie odnalazlam, przegladalam wiec ostatnio
flickr.com chyba z pare godzin, az znalazlam niemal pozadane ciasteczka, nie znalazlam jednak odpowiedniego widelca. Ciasteczka sa i tak swietne, lekko slone, lekko slodkie... Lukasz, uczulony na wszelkie niemal orzechy stwierdzil: gdybym jadl orzechy, to bardzo by mi te ciasteczka smakowaly!

Przepis na ciasteczka z maslem orzechowym za The Kitchen Sink Recipes, a wlasciwie z 101cookbooks, na okolo 35 sztuk:

1 szklana maki
1/2 lyzeczki sody oczyszczonej
duza szczypta soli
1/2 szklanki masla orzechowego
1/2 szklanki syropu klonowego
pol lyzeczki cukru z wanilia
lyzka szarej soli gruboziarnistej do posypania ciasteczek

Wymieszalam make z soda, sola, w drugim naczyniu utarlam maslo orzechowe z syropem klonowym i cukrem z wanilia, do orzechowyej masy dodawalam stopniowo maczna mieszanke. Z masy nabieralam lyzeczka porcje ciasta, ukladalam na blasze wylozonej papierem, odcisnelam "kratke" przy pomocy widecla, posypalam sola gruboziarnista, kilka ciasteczek na probe posyplama cukrem krysztalem. Pieklam w T=175st przez 7-8 minut. Z piekarnika wyjechala bradzo ciekawa kombinacja smakowa.

PS.1. Co prawda wpis publikuje dzien po terminie, ale ciastka pieklam tydzien temu, wiec osmielam sie jednak zamiescic przepis w ramach Orzechowego Tygodnia Eli, prowadzonego przez Pole :-)
PS.2. Na koniec jeszcze dodam, ze wlasnie przecedzam nalewki w ramch dorocznego zjazdu rodzinnego w Beskidzie Niskim. Pozdrawiam cieplo!