Nudno tu, nie? W sensie, że na blogu moim, nie, że ogólnie, w życiu.
Nie chce mi się. NIC.
Tzn. chce mi się - leżeć/siedzieć na trawie/plaży i machać nóżką (chociaż, gdy rtęć w termometrze niebezpiecznie zbliżała się do 40, to i machać mi się nie chciało).
No i w trakcie tego niechcemisienia poczytałam sobie Wasze_o_sobie_fakty i chociaż nie komentowałam (nie chciało mi się), to szczerze się momentami pouśmiechałam. I pomyślałam, że może się jednak zmuszę i wymyślę coś, co i Was uśmiechnie. Albo wzruszy. Albo znudzi na wskroś.
No, cośtam Wam zrobi w każdym razie.
|
Kocie oko, kaczy dziób. |
1. Nie chce mi się. Bardzo często. Właściwie to częściej nie chce mi się niż chce. Leniem jestem nieprzeciętnym. Zwalam to na fakt, że urodziłam się w niedzielę.
2. W niedzielę, w '79, w lutym, w śnieżycę. Dziadek woził Mamę mą butelkowym garbusem od szpitala do szpitala (no dobra, aż tak wiele ich nie było te sto lat temu, gdy przyszłam na świat), ale wszędzie była NIEDZIELA i nie było miejsc, bo był wyż demograficzny. No i koniec końców urodziłam się w Gdyni, zamiast w rodzinnym Gdańsku.
3. Kocham moje miasto i nie wyobrażam sobie nie mieszkać nad morzem. I chociaż czasami marzę o domku na łonie na drugim końcu Polski, to pewnie ostatecznie nie podjęłabym decyzji o przeprowadzce. Jak już kiedyś pisałam, do plaży mam 20 min z buta, a 5 autem - możecie zazdraszczać.
4. Bardzo przywiązuję się do miejsc. Wzruszam się odwiedzając/mijając te znane z przeszłości - boisko szkolne, drogowskaz z nazwą miejscowości, w której pierwszy raz byłam na koloniach, ulicę, przy której mieszkali dziadkowie. Zawszę patrzę w znane mi okna i zastanawiam się, czy za nimi są jeszcze ludzie, który byli kiedyś.
5. Jestem sentymentalna i wiecznie grzebię w przeszłości. Wzruszam się często i chętnie.
6. Z miejscami i sytuacjami kojarzę zapachy. Pamiętam jak pachniały narzedzia w warsztacie dziadka i jak pachniał chłopak, który całował mnie w Gołuniu 20 lat temu. Pamiętam zapach tamtej zimnej klatki schodowej, klubu bilardowego, czarnej choinki, bordowego samochodu i materaca na piętrze. Pamiętam zapach łódki i pościeli na Mazurach i to jak pachniały rozwiewane wiatrem włosy mojej przyjaciółki, gdy siedziałyśmy na schodach Szemudzkiego GS-u paląc papierochy i pijąc tanie wino.