Stęskniłam się za lasem, ale mamy go na szczęście na wyciągnięcie ręki. I choć zmęczeni naprawdę pracowitym weekendem, wybraliśmy się wczoraj na spacer. Chłonęłam kolory, barwy, zapach, szelest liści...chciałam też do tego naszego wirtualnego pamiętnika wkleić zdjęcia, niech staną się tradycją. Rok temu było tak:
Jeszcze niechodząca Ala, chyba nieświadoma tego piękna, ale w tym roku już było całkiem inaczej. Mój zachwyt zdecydowanie udzielił się Alusi.
Liście, patyczki, żołędzie...najlepsze zabawki.
Staram się z tej jesieni "wyciągnąć" ile się da. Zapisze się ona w naszym życiowym kalendarzu na zawsze:-) Takie spacery dają mi wiele energii, której już naprawdę mam resztki, ale trwam w zachwycie i myślę sobie, że skoro cieszą mnie takie rzeczy jak jesienny las to dobry znak. Szczęście jest za wyciągnięcie ręki.
p.s. Wiem, że czekacie na szersze kadry naszego m po remoncie, musicie mi dać jeszcze troszkę czasu, bo ciągle coś kończymy:-)