W czasie ostatnich upałów przebywałam głównie w piwnicy, łącząc przyjemne (chłodek) z pożytecznym (sprzątanie). W pomieszczeniu, które robi za składzik rzeczy wszelakich, odkopałam niewielki stoliczek, pozostałość po poprzednich właścicielach, sosnowy, zapyziały okrutnie. Ponieważ i ostatnio piwnica stała się moim ulubionym miejscem z racji szalejących na tarasie z młotem pneumatycznym w dłoni panów, postanowiłam ów wykopek ucywilizować. Wymyśliłam, że po wyszlifowaniu, zaszpachlowaniu, wyszlifowaniu, pomalowaniu, zabejcowaniu i zawoskowaniu postawię go przy biurku w charakterze pomocnika na czasopisma i teczkę "do pracy", bo wala się bezpańsko po różnych miejscach.
Oto wykopek w stanie prawie nienaruszonym - wyszlifowana z lekka góra...
Widać, że ubytki spore, a i korniki się do niego dobrały
Na chwilę obecną wykopek jest wyszlifowany i zaszpachlowany :)) schnie sobie.
Niedługo pokażę, jaki z niego fajny mebelek się zrobił.
Pozdrawiam ciepło