Planując menu na naszą biesiadę wiedziałam, że najbardziej chciałabym aby zawierało pieczoną gęś – typowe danie na Świętego Marcina. Dobrze, że poszukiwania ptaszka rozpoczęłam odpowiednio wcześniej, bo musiałybyśmy zmieniać plany. Odwiedziłam kilka sklepów drobiarskich, które na ogół mają bardzo szeroki asortyment ale dowiedziałam się, że niemal cała produkcja gęsi eksportowana jest na zachód, a na nasz rynek trafia smalec i mrożone mięso z piersi. Dopiero mój osiedlowy sklep obiecał, że choćby spod ziemi, ale wytrzaśnie mi gęś. W piątek czekała na mnie cztero i półkilogramowa gąska, niestety mrożona, ale lepszy wróbel w garści niż skowronek na dachu.
GĘŚ PIECZONA Z JABŁKAMI
1 cała sprawiona gęś (dokładnie oskubana) bez podrobów i szyi
Sól (po 1 łyżeczce na każdy kilogram gęsi)
Majeranek (tyle samo co soli)
3 ząbki czosnku
1 – 1 ½ kg szarej renety
Sól, majeranek i rozgnieciony czosnek dokładnie ze sobą wymieszać. Tak przygotowaną mieszanką natrzeć gęś zarówno od zewnątrz jak i w środku. Pozostawić na co najmniej 2 godziny, a najlepiej na całą noc. Przed pieczeniem jabłka bez obierania pokroić w ósemki, usunąć gniazda nasienne. Włożyć je do środka gęsi, którą po nadzianiu spiąć wykałaczkami. W brytfannie rozgrzać odrobinkę tłuszczu (najlepiej odrobinę gęsiego smalcu wytopionego z tłuszczu wyrwanego z tuszki) włożyć gęś brzuchem do góry i wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Po ½ godzinie brytfannę przykryć pokrywą, zmniejszyć temperaturę do 190 stopni i piec do miękkości mięsa. Po odpoczęciu mięsa po upieczeniu, podzielić tuszkę na porcje, a jabłka podać razem z miesem.
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLsd9QTxW3AywwdO7NoJaMSVyGuo4b4HKSRSw2NZIIDoGiatMzTd4dgpU0OURG2cC1C1QFfeThmasq7Oxx6JN2LrIGny-u8XhllyFksrwK2O2LrZ8cB8AoVokBSoSDzv9DU8h2t_qceNI/s320/Tomek20111105_15.JPG)
Do tej pory zawsze wiedziałam, że na każdy kilogram mięsa trzeba piec 1 godzinę, teraz posiadając termometr zauważyłam, że reguła się nie zawsze sprawdza. W tym wypadku gęś piekła się 3 godziny i była już bardzo dobrze upieczona. Dlatego proponuję albo korzystać z termometru, albo sprawdzać stopień upieczenia przez nakłuwanie mięsa i patrzenie w jakim kolorze wypływa sok (ma przestać być różowy).
MODRA KAPUSTA PO ŚLĄSKU
Przepis Mamy Olgi
1 poszatkowana mała główka czerwonej kapusty
1 cebula
1 obrane i posiekane w kostkę jabłko
10 dag surowego wędzonego boczku
Sól, pieprz, cukier
Ocet winny
Kapustę wrzucić do lekko osolonego wrzątku i gotować do jej zmięknięcia. Odcedzić. W rondlu przesmażyć boczek pokrojony w kostkę, dodać pokroją w kostkę cebulę i smażyć do zezłocenia cebuli. Wrzucić kapustę i jabłko, całość smażyć doprawiając octem winnym, solą, pieprzem i cukrem.
Podawać gorącą.
To najlepsza wersja modrej kapusty na ciepło jaką jadłam. Wcale się nie dziwię, że jest to sztandarowy dodatek do mięs na Śląsku i w Wielkopolsce (nie wiem czy tam robi się ją identycznie, ale smakuje podobnie).
Smacznego!