Szedłem na to wydarzenie z dużymi obawami. W ramach projektów
Multikina mam już za sobą sporo przedstawień teatralnych, jedną operę, jakieś filmy dokumentalne. Ale baletu jeszcze nie. Musi być kiedyś ten pierwszy raz, prawda? Mimo, że nie jestem znawcą, ba, nawet nie jestem miłośnikiem baletu, to przecież "Jezioro łabędzie" zna każdy i chyba każdy też wie, że Teatr Bolshoi z Moskwy to klasa sama w sobie. Jak to się będzie oglądać w kinie?
Ostrzegam, że to mocno subiektywne wrażenia i mogło na nie mieć wpływ również moje zmęczenie. Niestety mocno znużyło mnie to przedstawienie. Piękna muzyka Czajkowskiego brzmi świetnie, wiele scen bardzo mi się podobało i do profesjonalizmu tancerzy, do choreografii nie mam co się przyczepiać. To co jednak było dość denerwujące (a co rzucało mi się w oczy) to fakt iż w scenach zbiorowych w pałacu (a było ich sporo) solowe występy na pierwszym planie psuło totalne zesztywnienie na planie drugim. Jedyne gesty to kiwnięcie ręką, a poza tym jakby wszyscy zastygli w nieruchomych pozach i nawet nie zamieniają ze sobą słowa. Brak w tym totalnie życia, odrobiny ruchu, autentyczności. Przyzwyczajony do scen operowych, gdzie wszyscy uczestniczą aktywnie w ożywieniu drugiego planu, tu mierziło mnie to strasznie.