Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serial 2003. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serial 2003. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 lipca 2015

[50] Serial: "Fala zbrodni" (2003-2008)

Dziś wypada recenzja jubileuszowego, pięćdziesiątego serialu, więc pomyślałem o czymś specjalnym. Dlatego też podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na jeden z najlepiej ocenionych w polskim internecie seriali kryminalnych rodzimej produkcji oraz tym... jak nie rozumiem ludzi. Zapraszam na "Falę zbrodni"!

No, nie, zdecydowanie nie rozumiem ludzi.

Żeby była jasnota już na samym początku chciałbym napisać, że uważam "Falę..." za jeden z najgorszych polskich seriali kryminalnych ever. I jest ku temu wiele powodów. Nie zgadzam się również z opiniami wielu użytkowników internetu porównujących ją do tak klasowych obrazów jak choćby "Pitbull" czy też innych stawiających ją na sam szczycie kryminalnego Olimpu. 


Tutaj próbka ocen internautów


Moim zdaniem tym ludziom przydałaby się lewatywa gustu jak to kiedyś bardzo elokwentnie powiedział chyba Kubuś Wojewódzki w jakimś swoim telewizyjnym występie. 

Cała, radosna ekipa ostatniego sezonu (no, może nie cała).

Zacznę może od krótkiego streszczenia fabuły. Mamy do czynienia ze specjalnym eksperymentalnym oddziałem policji zajmującym się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej (w skrócie OPZ). W jego skład wchodzi naprawdę wielu członków, a przez pięć sezonów jego trwania i przeszło sto odcinków (dokładnie 103) pojawi się ich jeszcze więcej. Stałych i najważniejszych bohaterów jest od 9 do 13; postaci drugoplanowych odgrywających ważne role w fabule jest jest drugie tyle. Jak dla mnie zdecydowana przesada. Ciężko jest wszak prowadzić akcję z tak wielką ilością postaci, z których każdego trzeba w jakiś sposób wyeksponować. To jest mój pierwszy zarzut. Drugim jest niewyobrażalna ilość śmierci głównych bohaterów.

Policjanci z OPZ w tym serialu naprawdę sporo wycierpieli.

Ok, od tego miejsca zaczną się SPOJLERY, ale pewnie i tak nikt nie będzie tego oglądał, więc możecie czytać dalej ;) Z obsady giną następujący bohaterowie: Jonasz Szmidt "Jontek" (serie 4–5, zabity w 101 odcinku), Silene Arbekajte-Nawrocka (serie 3–4, porwana w 80 odcinku, nie odnaleziona), Maksymilian Friege (serie 3–4, zabity w 85 odcinku), Aleksandra Melin "Aleks" (serie 1–4, umiera w 68 odcinku), Izabela Szablewska (seria 3, zabita w 59 odcinku), Michał Wagner (seria 3, zabity w 59 odcinku), Leszek Gagan (seria 3, zabity w 45 odcinku), Błażej Kowal "Budrys" (seria 1, zabity w 14 odcinku), Adam Kruczkowski (seria 1, umiera w 5 odcinku), Robert Czekalski "Tomiak" (serie 1 i 3, zabity w 37 odcinku), "Pantera" (seria 1, zabity w 14 odcinku). Całkiem imponująca lista, prawda? Nie od dziś serial ten uważany jest za najbardziej brutalny i krwawy. Coś  w tym jest, bo oprócz tego wiele postaci z tych, które nie zginęły było narażonych na urazy i różne "nieprzyjemności". I tak: Igor Szajbiński "Szajba" (serie 1–5) był trzy albo czterokrotnie postrzelony w równych akcjach (raz stracił część władzy w prawej ręce, jednak i  z tym twórcy serialu sobie poradzili), dodatkowo raz był wzięty do niewoli przez gangsterów i pobity niemal na śmierć; Daria Westman "Czarna" (serie 1–5) - dwukrotnie wzięta do niewoli raz przez psychopatycznego seryjnego mordercę, innym razem przez bandytów, raz "prawie" zarażone wirusem HIV, a raz całkiem na poważnie śmiercionośnym wirusem (czymś podobnym do Eboli), jednak dzięki magicznemu serum z USA dochodzi do siebie; Witold Nawrocki "Młody" (serie 2–5) - porwany przez mafie rosyjską, uzależniony przez nich od heroiny i "odwrócony", dzięki Silene wraca do równowagi fizycznej i psychicznej, jednak po jej zaginięciu wariuje do tego stopnia, że trafia na oddział psychiatryczny, z którego ucieka w poszukiwaniu żony; Szymon Rafalski "Rafi" (serie 1–5) - kilkukrotnie ranny podczas różnych akcji, raz śmiertelnie - 4 kule w plecy i wpadnięcie do rzeki, jednak dzięki silnemu organizmowi i "cudowi" wychodzi z tego cało; Eryk Gadziński "Gadzin" (serie 2–5) - również przynajmniej trzykrotnie ranny podczas akcji, również bez większych komplikacji dochodzi do zdrowia; Renata Lemańska (serie 1–5) - raz w wyniku wstrząsu psychicznego (na jej oczach zabijają jej koleżankę i strzelają do niej, ale nie celnie) traci pamięć, innym razem jest przetrzymywana przez psychopatycznego więźnia, którego kiedyś pomogła zapuszkować, również w pewnym momencie po traumatycznych przeżyciach związanych z zabójstwem przez mafię jej syna popada w alkoholizm. Sporo tego, nie uważacie?

Naprawdę sporo.

Jednak jeśli chodzi o bohaterów to nie są jedyne schematy fabularne w jakie popadali twórcy. Dwie bohaterki straciły dziecko. Renata nastoletniego syna oraz Alex jeszcze nienarodzone dziecko w wyniku pobicia przez napastnika, który chciał ją zabić (w tym miejscu nie wspomniałem o tym, że bohaterowie którzy zginęli, przed śmiercią wielokrotnie byli narażeni na ataki). Schematyczność wdarła się również w relacje uczuciowe bohaterów, ponieważ wiele par było tworzonych w obrębie grupy (wytłumaczeniem był brak czasu na spotykanie się z ludźmi poza pracą), ale mieliśmy tutaj takie pary jak: Szajba + Alex, Szajba + Czarna, Szajba + Iza i jeszcze raz (nie do końca z powodu przerwania produkcji serialu) Szajba + Czarna; Młody + Silene i na końcu zaczynał się coś dziać między najstarszymi bohaterami czyli Szefową Renatą i jej zwierzchnikiem Sieradzkim. Jak dla mnie to trochę tego za dużo, ale może ja się nie znam. 

Naprawdę, naprawdę...

Jeśli chodzi o postaci w tym serialu, to zakończyć należy żałosną, miejscami bardzo przerysowaną, a miejscami nieudolną grą aktorską zdecydowanej większości, dobrych przecież na co dzień aktorów. A obsada, z uwagi na ilość postaci, które się w tym serialu przewinęła, była naprawdę obszerna i zawierała bardzo ciekawe nazwiska: Mirosław Baka, Agnieszka Dygant, Jan Wieczorkowski, Mariusz Jakus, Dorota Kamińska, Edward Żentara, Agnieszka Wagner, Marcin Dorociński, Mirosław Zbrojewicz, Radosław Pazura, Przemysław Sadowski, Robert Więckiewicz. A jest to jedynie obsada podstawowa. W rolach pobocznych pojawiły się jeszcze takie gwiazdy jak choćby Daniel Olbrychski, Bogusław Linda, ale też i mniej znani choć równie utalentowani jak: Przemysław Bluszcz, Aleksandr Domogarow, Tomasz Dedek, Mariusz Drężek oraz inni uważani za dobrych, których jednak nie lubię, więc ich tu nie wymienię. Z tych wszystkich aktorów wybronili się moim zdaniem jedynie Jan Wieczorkowski (chyba najlepsza gra aktorska z całej ekipy), Dorota Kamińska, Marcin Dorociński, Przemysław Bluszcz, Daniel Olbrychski i w pewnym stopniu Agnieszka Wagner. Reszta dała ciała koncertowo - w szczególności największe gwiazdy tej produkcji będące w obsadzie od samego początku czyli Mirosław Baka w roli Szajby i Agnieszka Dygant w roli Czarnej. Patrzenie na nich drażniło mnie niesamowicie. 

Bardzo to był słaby duet.

Przejdźmy jednak do fabuły. Walka ze zorganizowaną przestępczością nie jest łatwa. Widzieliśmy to już w Pitbullu i po części w Glinie. Tam robiło to wrażenie zajęcia męczącego, dołującego, trudnego, niewdzięcznego etc. Tutaj jest podobnie, jednak mimo wszystko inaczej. Serial jest pomyślany podobnie jak większość tego typu produkcji - w jednym odcinku rozwiązywana jest jedna "zagadka" i dodatkowo powoli rozwijają się wątki ogólniejsze a także fragmenty życia prywatnego bohaterów mocno łączące się z życiem zawodowym. Jednak o ile jeszcze w pierwszych dwóch, trzech sezonach te sprawy są naprawdę w miarę ciekawie prowadzone, w późniejszych są już zdecydowanie na dalszym planie a główna intryga toczy się z odcinka na odcinek. Ten brak konsekwencji twórców trochę zaburza odbiór serialu, jednak nie jest jego największą wadą. Wadą jest po raz kolejny porażająca schematyczność i powielanie wciąż tych samych wątków. Ilość porwań policjantów, ich obrażeń podczas wykonywania służby, wciąż nowych podejrzeń o wtyczkę w ich szeregach (które to podejrzenia za każdym razem okazywały się prawdziwe, w co za każdym razem nikt nie mógł uwierzyć), tortur, strzelanin może zrobić wrażenie jedynie na kimś kto obejrzy kilka wyrwanych z kontekstu odcinków. Jako całość oglądana ciągiem jest po prostu nie do zniesienia. A w ostatnim, niedokończonym sezonie (co jest kolejnym absurdem tej produkcji, bo niewyjaśnionych pozostaje bardzo wiele wątków) scenarzyści przechodzą samych siebie wciąż nawiązując i kopiując wręcz wątki z sezonów poprzednich (napad na bank lub seryjniak zabijający kobiety są tego najlepszym przykładem). A najbardziej żałosnym zabiegiem było pozwalanie najważniejszej osobie w danej organizacji przestępczej na wielokrotne ucieczki z miejsc, z których w normalnych warunkach nie miałby prawa uciec (budynek obstawiony ze wszystkich stron, ATowcy, policjanci śledczy wszyscy razem wchodzą do pomieszczenia nagle robi się raban i bezbronny bandyta w lakierkach i gajerku "myyyyk" i jakimś dziwnym trafem pod ramieniem policjantów przemyka się do nieobstawionych drzwi i tyle go widzieli; i tak po 5-7 razy). Słabo, naprawdę beznadziejnie się to oglądało.  

- No to co, nie pozostaje mi nic innego jak pobiec w stronę drzew.

Co do nieścisłości realizacyjnych to twórcy tym razem także nie uniknęli błędów. Skróty realizacyjne i różnego rodzaju tricki typu wybuch czegoś dopiero w momencie, kiedy znika nam z oczu ,żeby nie trzeba było tracić kasy na rozpirzenie motorówki czy samochodu przed kamerą, to standard. Dodatkowo używanie tych samych pojazdów w różnym charakterze na przestrzeni kilku lub kilkunastu odcinków, lub co gorsza w tym samym zakrawa na absurd (najlepszym tego przykładem jest auto, które w jednej scenie zostaje wysadzone w powietrze a w następnej przyjeżdżają nim bandyci nie zmieniając nawet tablic rejestracyjnych). Być może twórcy uważali, że widzowie będą tak pochłonięci akcją, że nie zwrócą na to uwagi, jednak niestety nie wszyscy. Podobnie było z wieloma innymi sprawami jak strzelanie (niekiedy wydawało mi się, że to nie prawdziwa broń na ślepaki, a zwykła śrutówka taka jaką trzymam w szufladzie), kiedy np. ktoś wywala w typa cały magazynek, a na jego koszuli nie pojawia się nawet kropla krwi (do dziś nie zapomnę scen z True Detectiva - kiedy tam ktoś do kogoś strzelał to flaki i kawałki kości bryzgały na ściany aż miło). Męczące też było ciągłe trafianie ofiar w sam środek czoła niezależnie od trudności pozycji strzelca; trach i kula między oczami już jest. Podobnie było z innymi egzekucjami, a w szczególności podpaleniami żywcem, kiedy to niezwiązany facet polany benzyną zamiast próby zdjęcia z siebie palącego się ubrania lub poprzez tarzanie się po ziemi zgaszenia ognia po prostu sobie biegnie z 10 metrów a potem grzecznie się kładzie - oczywiście niepalącą się stroną swojego ciała do dołu - i umiera. Słabo, naprawdę słabo. Więcej realizmu by nie zaszkodziło. 

Wśród akrów i aktorek, którzy jednak nie powinni więcej męczyć widzów swoją "grą" z pewnością jest Natasza U.

Pewnie jeszcze by się znalazły aspekty, które chciałbym skrytykować, jednak tekst ten stałby się wtedy zupełnie nie do przełknięcia, stąd też na tym zakończę. Jako ostatni wątek wspomnę o pozytywach, których jest wszak bardzo niewiele i są mało istotne, ale zawsze. Od chyba trzeciego sezonu zmieniła się muzyka na lepsze. Była bardzo podobna do tej Michała Lorenca z "Psów", nastrojowa i klimatyczna. W trzecim sezonie również czołówka razem z melodią tytułową była całkiem w porządku. No i z rzeczy najważniejszych, to próba zrobienia serialu z naprawdę dużym rozmachem. Jednostki AT, strzelaniny, pościgi, helikoptery, eksplozje, motorówki. To robiło jakieś wrażenie, jednak mogłoby większe, gdyby było bardziej dopracowane. Jednak trzeba twórców za ten konkretny aspekt pochwalić. Ostatnim elementem, który zasługuje na docenienie jest fakt, że jeśli mieliśmy do czynienia z obcokrajowcami, to mówili oni w serialu w swoim ojczystym języku lub, jeśli wymagała tego sytuacja, w kaleczonym, lub solidnym języku polskim. Nie było absurdów jak w większości amerykańskich produkcji, gdzie każdy musi znać perfekt angielski. Tutaj, jak był Rusek, to walił po rusku, jak Amerykanin, to po angielsku, podobnie Niemcy i inne nacje. To jednak za mało, żeby przy takim ogromie minusów serial ten zasłużył w mojej opinii na ocenę dobrą. Przykro mi. Nie polecam.

Moja ocena - 3/10


piątek, 14 listopada 2014

[33] Serial: "Defekt" (2003-2005)


W ostatnich kilku moich postach mogliście przeczytać, że polskie seriale kryminalne nie są wcale takie najgorsze, jak to się zwykło powszechnie uważać. No, może z wyjątkiem "Nowej", która jest dnem totalnym. Niestety, muszę stwierdzić, że kolejny serial, który zamierzam opisać jest raczej łodzią podwodną niż szybowcem. Zapraszam na recenzję "Defektu" Macieja Dutkiewicza.

Serial ten ma jedynie 9 odcinków i liczy sobie dwie serie. Na pierwszą z nich składają się 4 odcinki, na drugą pozostałych 5. Odcinki są dość długie, gdyż mają około 55 minut, czyli średnio o 10-13 minut więcej niż konkurencja. Za reżyserię i scenariusz odpowiada, wspomniany już wcześniej, Maciej Dutkiewicz (w pisaniu scenariusza współpracował z nim jeszcze Maciej Komar, który stworzył scenariusz do pierwszego odcinka "07 zgłoś się"), ten sam, który 10 lat później stworzy rewelacyjne "Na krawędzi". Jednak tutaj nie pokazuje, niestety pełni swoich możliwości. 


Jeśli przyjrzymy się bliżej fabule, to jest ona mało wciągająca i przez większość czasu niejasna. Szczególnie jeśli chodzi o motywy głównych antagonistów. Druga seria jest już troszkę bardziej przejrzysta, jednak to i tak mało w porównaniu z tym, jak to wszystko powinno wyglądać. Ale przejdźmy do rzeczy. Mamy do czynienia z młodą panią prokurator Elżbietą Ginter (Magdalena Cielecka), która posiada specyficzną cechę, inaczej mówiąc defekt, do której nawiązuje tytuł. A mianowicie, jak w motcie serialu podaje Dutkiewicz, należy ona do niewielkiej grupy ludzi bezwzględnie uczciwych, którzy różnią się budową genetyczną od reszty społeczeństwa. Dotyczy to 5 procent populacji - różnicę tę nazwano defektem genetycznym Einhorne'a. Drugą kluczową postacią tej historii jest cyniczny, zmęczony życiem i pracą, będący tuż przed emeryturą inspektor Witold Kosmala (Piotr Fronczewski), który został przydzielony do współpracy z prokurator Ginter. Tworzą oni dość specyficzny duet, ponieważ w scenariuszu stało, że ma się narodzić między nimi uczucie, którego w pierwszej serii prawie nie widać, a w drugiej jest no nam bardziej wyartykułowane słowem, niż pokazane autentyczną bliskością tych postaci. 


Ale miało być przecież o fabule, o której jeszcze nie wspomniałem. Pierwszy sezon, to poszukiwanie ludzi odpowiedzialnych za wyprowadzenie kilkudziesięciu milionów z kont bankowych. Drugi sezon to już zupełnie inna sprawa. Chodzi o zabójstwo gangstera zamieszanego w jakieś polityczne machlojki oraz dziennikarza śledczego, który był blisko wyjaśnienia tej historii. Pech chciał, że tym dziennikarzem był narzeczony pani Ginter, która po zamknięciu sprawy bankowej odeszła z prokuratury i zaczęła wykładać na uniwersytecie. Jednak zabójstwo przyszłego męża powoduje, że Ginter wraca na stanowisko prokuratora, ściągając także do pomocy Kosmalę, który, już jako emeryt, od niedawna odpoczywa w domku nad jeziorem. 


Wobec tego serialu mam praktycznie jedynie same zarzuty, gdyż jako jedyny plus mogę wymienić jedynie obsadę (naprawdę, pojawiło się tutaj wiele znanych nazwisk) i w miarę przyzwoitą grę dwójki głównych bohaterów oraz Zbigniewa Zapasiewicza w roli prokuratora Piwnickiego, Jana Peszka w roli ojca Elżbiety Ginter no i epizodyczną rólkę Marcina Dorocińskiego jako kierownika domu spokojnej starości. Całą reszka jest dość mierna. Zaczynając od scenariusza, o którym już wspomniałem, poprzez nakreślenie postaci, które są dość płytkie i często mają niejasne motywacje; muzykę, która jest zupełnie nieadekwatna do prezentowanych scen i zamiast potęgować pożądany efekt np. napięcia, jedynie go psuje; kończąc na przedziwnym odwzorowaniu rzeczywistości początku XXI wieku. Oglądając ten serial czułem jakby był nagrywany jeszcze wcześniej niż "Ekstradycja", a przecież jest od niej prawie o dekadę młodszy. 


Jednak największym zarzutem pozostaje zupełnie nie wciągająca fabuła, która nie zachęca do śledzenia kolejnych epizodów. Szkoda, bo taką obsadę można by zdecydowanie lepiej wykorzystać. Mnie ten serial solidnie zmęczył i raczej nigdy już do niego nie powrócę. Wam go nie polecam, no chyba, że ludziom, którzy chcą mieć pełny obraz polskich seriali kryminalnych.

Moja ocena: 3/10

sobota, 27 kwietnia 2013

[8] Top 10: Seriale polskie!

Tak jak wczoraj zapowiedziałem - dziś ranking moich ulubionych seriali polskich! Jak zauważyłem po wstępnej selekcji i analizie - będzie ciężko zebrać całą 10-kę, przez co na liście mogą się znaleźć seriale mniej znane, ale zobaczymy jak to wyjdzie "w praniu" :)


Zapraszam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...