
Iwono, Twoja owadzia biżuteria jest chyba najbardziej rozpoznawalna dla
twórców w PH.
Zastanawiam się ilu z nas wie, że tworzysz ją z prawdziwych owadów?
Dla mnie ta wiadomość była zaskoczeniem. Nie boisz się pająków?
Zastanawiam się ilu z nas wie, że tworzysz ją z prawdziwych owadów?
Dla mnie ta wiadomość była zaskoczeniem. Nie boisz się pająków?
Na
początek od razu spieszę poinformować: nie zabijam owadów (ani pajęczaków),
które służą do powstania biżuterii.
Pancerz owada (i skrzydła) jest z chityny i
można go nieco porównać do muszelek ślimaków, bo również nie rozkłada się po
ich śmierci i potrafi przetrwać przez setki lat.
Dlatego część owadów, które
służą do mojej pracy po prostu znajduję (skrzydła ważek, chrząszcze, osy,
motyle) podczas spacerów.
Motyle tropikalne były mi w dużej części podarowane
przez Muzeum Motyli Arthropoda w Bochni, czasami przez prywatnych
kolekcjonerów.
Mam też siatkę znajomych entomologów, którzy w razie potrzeby
zawsze pomogą.
Zapaleni hodowcy posiadają wiele owadów -ponieważ często choć
larwa żyje dość długo, sam chrząszcz żyje ok 4 tyg. Po tym pozostaje już tylko
pancerzyk - a ja mogę mu dać drugie życie utrwalając jego piękno
i esencję w formie sztuki.
i esencję w formie sztuki.
Ale
tak - pająków panicznie się boję. PANICZNIE.
Natomiast miałam jedno zlecenie na
broszkę pająka - i byłam w stanie psychicznie przełamać się tylko
do rodzaju Nephila (który nie jest tak gruby jak np. ptaszniki).
do rodzaju Nephila (który nie jest tak gruby jak np. ptaszniki).
Z początku pracując z
nim, byłam cała w ogromnym stresie, ale po skończeniu efekt był tak piękny, że
stał się jedną z moich ulubionych prac.
Najbardziej urzekło mnie, gdy jego nowa
właścicielka rzucając okiem od razu wiedziała, że to Nephila sp. i to w dodatku
samica :)
To jest sens mojej pracy - fakt, że dla kogoś ta broszka nie jest
tylko przedmiotem, ale jest tak samo ważna i niesamowita jak ja ją postrzegam.
Myślę, że noszenie takich rzeczy jest trochę magiczne.
Założenie na siebie
biżuterii, która jest piękna i ma duszę (na zasadzie frazerowskiego myślenia o
magii sympatycznej) dodaje siły.
Zamówienie, które
najbardziej Cię zaskoczyło?
Zaskoczyło... trudno powiedzieć.
Ludzie
szukają różnych oryginalnych rzeczy - a im coś jest dziwniejsze, tym bardziej
mnie cieszy praca nad tym :)
Była fifka na papierosa, pierścionek zaręczynowy z
jednorożcem, pierścionek z mrówką (prawdziwą), srebrna łyżeczka do cukru z
gilami, spinki do mankietów z chrząszczami ( owady musiałam sprowadzać z Azji),
pierścionek zaręczynowy z dzbanuszkiem i filiżanką do herbaty, a nawet figurka
gołębia :)
Najdłużej wykonywana praca?
To był róg i pokrywy skrzydeł dużego
chrząszcza, które miałam przekształcić w komplet zaręczynowy (naszyjnik i
kolczyki - nausznice).
BARDZO dużo się nagłowiłam nad techniczną realizacją
pomysłu i jestem z siebie bardzo dumna za to rozwiązanie :)
Efekt jest bardzo
ciekawy, ale gdyby ludzie wiedzieli ile się kryło za wymyśleniem tego, dopiero
wtedy potrafiliby docenić całość pracy :)
Wywiady w Pytaniu na śniadanie, Vogue, Polska the best, sens...
lubisz tę popularność?
Hmm, to trochę ambiwalentne pytanie.
Z jednej
strony każdy twórca, kiedy jest doceniony i zauważony z pewnością się cieszy i
jest mu z tego powodu bardzo przyjemnie.
Skłamałabym, gdybym mówiła, że jest mi
to obojętne, itd.
Natomiast cel, dla którego zależy mi na tych momentach
medialnych, nie ma nic wspólnego z lubieniem.
Kiedy pracujesz w separacji, a
twój biznes opiera się na obecności w sieci - to, czego potrzebujesz, to bycie
zauważoną.
Możesz być najlepszy, ale jeśli nikt nie będzie w stanie cię znaleźć
- łatwo stracić wiarę w siebie i sens swojej pracy oraz po prostu nie być w
stanie zarobić na swoją pasję, pracę, życie.
Więc praca nad PR czasami
kosztowała mnie trochę nerwów, trochę zdrowia, itd. - ale mam poczucie, że
wszystko, co robię jest dla mojej firmy, dla tego, żebym mogła żyć robiąc to,
co kocham.
Jestem nieśmiała, a zwrócenie na siebie uwagi
wymaga ode mnie dużej walki wewnętrznej -
pierwsze kontakty z mediami wymagały przełamania ogromnej ściany oporu
(upociłam się jak mysz...), ale kiedy w grę wchodzi świadomość, że to "nie
dla mnie" tylko dla mojej firmy - jestem w stanie podnieść głowę do góry,
wziąć głęboki wdech i zawalczyć.
Ile razy doceniono Twoją twórczość przyznając ważne nagrody?
Takich
ważnych dla mnie momentów było kilka:
- zdobycie głównej nagrody w konkursie
"Biżuteria MODEUS 2014" na projekt biżuterii kreatywnej
- wystawa
specjalna w Pałacu Kultury podczas targów Biżuterii i Minerałów w Warszawie
- "Viewer's
choice award" wygrana w konkursie magazynu "Metal Clay Today": "Set
the table challenge"
- mała, ale zawsze, wygrana konkursu
"Oscars" w Art Jewellery Magazine
- no i oczywiście członkostwo w PH
Bardzo ważnym dla mnie osobiście było również
przyznanie mi dotacji na założenie firmy. To był chyba dla mnie punkt zwrotny w
życiu :)
Czy odmówiłaś kiedyś wykonania biżuterii? Jeśli tak, to dlaczego?
Tak, odmówiłam i to nie raz :)
Głównie
odmawiam, kiedy pojawiają się prośby o wykonanie czegoś na podstawie zdjęcia
pracy jakiegoś innego artysty-jubilera, wykonania kopii.
Czasem rozumiem, że
ktoś znalazł gdzieś zdjęcie jakiegoś przedmiotu i bardzo chciałby taki sam -
ale jeśli ja wiem, kto wykonał tą pracę (albo potrafię znaleźć taki przedmiot
dostępny do kupienia) po prostu zachęcam do wsparcia twórczości tamtego artysty.
Czasami też odmawiam, kiedy zlecenie po
prostu nie pasuje do mnie stylistycznie...
Kilka razy zgodziłam się na taką
pracę, ale dziwnie mi z tym.
Nie czuję wtedy tego, co robię i traktuję to
trochę "po macoszemu".
Więc pomyślałam, że póki mogę, postaram się
zawsze postępować zgodnie z moim wewnętrznym sumieniem.
Najważniejszy dla Ciebie Klient?
Każdy
jest ważny.
Trudno mi to powiedzieć, bo nie pytam, kim są moi klienci.
Czasem
się dowiaduję, ale w większości po zleceniach mogę się tylko domyślać, że to
bardzo wyjątkowi ludzie. Zresztą nieważne czym się zajmują, skąd są, itd. - o
ich wyjątkowości świadczą dla mnie prace, które dla siebie wybierają.
Ile godzin dziennie pracujesz?
Kiedyś starałam się to policzyć i to też jest
dość trudne.
Bo tak naprawdę moje życie składa się głównie z mojej
"pracy".
Kiedy nie siedzę przy warsztacie siedzę przed komputerem i
zajmuję się stroną www, widocznością w sieci, obróbką zdjęć, itd.
Kiedy
wychodzę spacerować - cały czas mój umysł przetwarza myśli, powstają nowe
pomysły, projekty. Wszystko kręci się wokół tego :)
Ale przyznam się do swojej
największej słabości - kocham spać i gdyby ktoś mi odebrał możliwość drzemek
popołudniowych - straciłabym poczucie sensu życia :)
Czasami pojawiają się
momenty przesycenia - wtedy nie mogę patrzeć na nic związanego z moją pracą ani
niczym, co jest "pożyteczne".
Muszę wtedy odpocząć kilka dni -
czytać, oglądać bezsensowne kreskówki, spacerować, itd. aż po kilku dniach już
chcę wrócić do biurka, bo czuję, że marnuję dzień :)
Chyba jestem pracoholikiem
- ale takim leniwym :)
Przy warsztacie dziennie siedzę ok 5 - 7h, 5h przed
komputerem, resztę śpię :)
Jak wielu twórców w Polsce pracuje w tej technice?
Dobrych twórców pracujących z glinką metali
(o których wiem) mogłabym policzyć na palcach.
Są to wspaniałe mistrzynie (bo z
jakiegoś powodu nie znam mężczyzn tworzących w tym materiale), których prace są
bardzo inspirujące.
Ale może faktycznie jest to kwestia "braku
rozgłosu".
Trudno jest się przebić przez gąszcz internetu - ta jego
powszechność jest błogosławieństwem jak i przekleństwem.
W każdym razie czasem spotykam ludzi, którzy
coś słyszeli, coś próbowali i myślą, że znają tą technikę. Pracuję z nią 4 lata
i ciągle odkrywam jej nowe aspekty.
Ona ma wiele zalet, ale również wady,
których trzeba być świadomym w pracy.
Ja mam tendencję do stawiania sobie
wyzwań i testowania jej możliwości na zasadzie "ciekawe gdyby...", co
nie zawsze mi wychodzi :)
Jakie masz zawodowe marzenie?
Marzy mi się wystawa - taka interaktywna i
interdyscyplinarna.
Chciałabym połączyć wystawę swoich prac z tym, co mnie
inspiruje.
Widzę to tak, że obok gablot z biżuterią byłyby poustawiane terraria
z tropikalnym chrząszczami, dookoła latałyby tropikalne motyle, itd.
W innych
gablotach mogłyby być zaprezentowane zjawiska fizyczne i chemiczne, które
czasami wykorzystuję w swojej pracy, które mnie inspirują do ich tworzenia.
W
kolejnej części również obrazy malarzy, wiersze poetów, muzyka - i jej odbicie
w moich pracach. Na ścianie wyświetlane by były filmiki "z warsztatu".
Można by to również połączyć z twórczością
młodych projektantów mody - połączyć ich kreacje z biżuterią i wmieszać modelki
między odwiedzających.
To takie moje marzenie
- aktualnie staram się do niego dążyć krok po kroku, powolutku.
Chciałabym,
żeby coś takiego miało miejsce i było po prostu ciekawe :)
Pięknie by się
prezentowało np. w ogrodzie botanicznym, nocą, albo w Muzeum Motyli :)
Chciałabym, żeby
działało na wszystkie zmysły - dotyk, wzrok, zapach, węch, smak, słuch.
Jeśli
ktoś chciałby mi pomóc w realizacji tego marzenia - jestem otwarta na
propozycje :)
Oprócz tego bardzo
chcę wyjechać do Australii, trochę doszlifować fach od tamtejszych artystów.
To
dla mnie taki punkt w życiu "things to do in life".
Jakie się spełniło?
To,
że założyłam firmę.
I to, że miałam wystawę w Pałacu Kultury - pozostał mi po
niej wielki 2m baner z moim nazwiskiem i nazwą wystawy :) (taki fejm, że szkoda
wyrzucić).
I to, że ludzie zaczynają kojarzyć moje prace - ostatnio usłyszałam
od klientki, że była na przyjęciu i ktoś rozpoznał jej naszyjnik, że to ode
mnie.
To bardzo fajne uczucie :)
Co daje Tobie przynależność do PH?
Daje mi poczucie dumy.
Myślę, że to wspaniała
inicjatywa, którą trzeba promować i rozwijać.
PH to też duża siła wsparcia - kiedy
składałam pewien wniosek i potrzebowałam rekomendacji/poparcia - wystarczyło,
że poprosiłam Annę Lipowską o pomoc.
Od razu całe PH ruszyło z odsieczą :)
Czy
wniosek zostanie zakwalifikowany, to się okaże.
Ale nawet jeśli nie, to świadomość, że są
ludzie, którzy stoją za człowiekiem murem jest bardzo budująca.
Czego byś sobie w związku z prawdopodobnie nadchodzącymi zmianami w obrazie PH
życzyła?
Chciałabym,
żeby PH stało się oficjalnie zarejestrowane i, żeby jego siła i szacunek do
znaku stała się prawnie niepodważalna.
Legalizacja niesie ze sobą problemy, ale
też w przyszłości daje większe możliwości i znaczenie.
Myślę
też, że strukturyzacja "władz" jest nieuchronną koniecznością
rozrostu popularności PH.
Dziękuję Iwono. Niech spełni się Twoje australijskie marzenie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz