No to dzisiaj Wam pokarzę to co ja tak czarno widzę.
Zaczęło się od tego (zawsze to się przecież musi jakoś zacząć prawda?), że zadowolona uzyskanym efektem woreczka z poprzedniego posta postanowiłam popełnić jeszcze jeden. Tym razem postanowiłam pobawić się wzorami wrabianymi na szydełku. I znów wzięłam szydełko i dwa kłębki pozornie pasującej do siebie włóczki. Jedna czarna a druga szara cieniowana. Włóczki nie wiem jakie, były bez banderol.
No tak, tylko jaki wybrać wzór?
Woreczek zaczęłam robić na około, ale źle oczka rozliczyłam. Sprułam to co zrobiłam i zaczęłam robić prosto, żeby zobaczyć co też z tego wyjdzie.
Efekt wyszedł taki:
Melanżowa włóczka w takich odcieniach to chyba nie był mój nalepszy pomysł. Niestety żal mi jest pruć. Pół wieczoru zastanawiałam się co z tego zrobić. Może kocyk, najlepiej dziecięcy, ale to jest kiepski pomysł, a na duży pled nie mam cierpliwości.
Dzianina po lewej i prawej wyszła taka sama:
Najlepiej to by się nadawało na łapkę kuchenną, ale w swojej kuchni raczej jej nie powieszę. Nie pasuje mi do wystroju...
Może Wy macie jakiś pomysł do zastosowania tego czegoś?
Echo Waszych komentarzy:
Kalliope - mi też się podobają te różne faktury i kolorki :) Cieszę się, że i Tobie przypadły do gustu
Pozdrawiam
Może poszewkę na poduszkę???
OdpowiedzUsuńPoduszka albo taki wałek pod głowę?
OdpowiedzUsuń