Maska ala celownik zaprzątała mi głowę od jakiegoś czasu. Niestety długo nie była na moją kieszeń. Aż tu, któregoś dnia, przy kolacji wydałam z siebie dziki okrzyk radości, bo oto w opakowaniu śledzi po giżycku... maska celownik jak ta lala! Okazuje się, że za 2,80,- można mieć i kolację i wymarzoną maskę do scrapowania.
Po konsumpcji poświęciłam chwilę, żeby doprowadzić maskę do użytku. Miałam pewne obawy, że moje scrapy bedą miały swąd śledzi ;) Na szczęście okazało się, że wystarczy krótkie szorowanie i można zabrać się do pracy.
Tym razem przez maskę sprejowałam, ale używałam jej już również na inne sposoby: chlapanie farbą, smarowanie pastą strukturalną i stemplowanie. Z radością stwierdzam, że nadaje się do wszystkiego :).
Z niescrapowych rzeczy na mojej pracy znajdziecie jeszcze torebkę śniadaniową i metkę od spodni.
W naszym tygodniu kuchennym oczywiście czeka nagroda! Zgłaszajcie swoje prace, a być może weźmiecie udział w warsztatach Przyklej to! podczas zlotu w Warszawie. Więcej informacji znajdziecie w poniedziałkowym poście.
Szczególaszcze oko na naszym banerku warsztatowym znajdziecie chlapania farbą przez śledziową maskę.