Chociaż Tatiana
nagrywa od ponad 16 lat, jej osobą zainteresowałem się dopiero w 2011 roku,
kiedy to wypuściła krążek Spider Web. Jej wcześniejsze produkcje, zarówno te
spod szyldu Blue Café, jak i solowy On My Own, nie były na tyle atrakcyjne,
by warto było powracać do nich szczególnie często. Nawet jeśli same w sobie nie
raziły niczym konkretnym. Dopiero pozycja z 2011 roku okazała się na tyle
elektryzująca, by co chwila gościć w mojej playliście. Tak więc, gdy dowiedziałem
się, że Tatiana szykuje coś nowego, postanowiłem koniecznie sprawdzić, czy
tym razem zaserwuje coś równie dobrego.
Na początku warto zaznaczyć, że na Bliźnie dostajemy całkowicie inne brzmienia niż w przypadku Spider
Web czy wcześniejszego On My Own. Zamiast zmysłowego jazzu i motywów funku,
otrzymujemy bardzo dużo dynamicznej elektroniki, rozłożonej na 16 pozycji
trwających w sumie niewiele ponad 40 minut. Wbrew pozorom, nie są to tanie
eskowe klimaty proszące się o featuring z Pitbullem i Flo Ridą. Zamiast tego
Tatiana prezentuje nam coś, czym zdecydowanie warto się zainteresować. A oto najważniejsze powody.