Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 37%. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 37%. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 maja 2016

Raport NIK o rozwoju czytelnictwa


Każdy kto się spodziewa dzieła na poziomie "O obrocie ciał niebieskich" srogo się zawiedzie. Raport (link) wydaje się być wyzuty z konkretnych wniosków i rozwiązań, na rzecz wniosków bardzo ogólnych i przez to dość wygodnych, za to mało funkcjonalnych. Nie mam żadnego powodu, aby nie wierzyć w zamieszczone dane. Jednak wnioski z nich płynące.. są co najmniej banalne. Odnoszę wrażenie, że autorzy nieszczególnie mieli chęć wgłębiać się w cokolwiek i raport potraktowali jako zło konieczne. Najchętniej wrzuciliby same liczby. A właściwie najchętniej chyba by go nie pisali. 
Chciałabym przez chwilę przedyskutować zamieszczone w raporcie informacje. 

"Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że pomimo wydatkowania w latach 2012-2015 (I połowa) na rozwój czytelnictwa środków publicznych w łącznej wysokości 268 mln zł działania Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zapewniły wzrostu poziomu czytelnictwa w Polsce."

Smutny wniosek. 268 mln zł i brak wzrostu czytelnictwa? Źle wydatkowane pieniądze? Za małe pieniądze? Zbyt krótki okres czasu? Do tych pytań dorzucę jeszcze jedno - skąd wiadomo, że nie zapewniły tego wzrostu? W jaki sposób to sprawdzono?

"Bardzo ważnym kierunkiem promowania czytelnictwa były działania inicjujące zainteresowanie książką wśród najmłodszych czytelników oraz ich rodzin w formie tzw. „Bookstart”, takie jak np. wydanie i dystrybucja książki pt. Pierwsza książka mojego dziecka."

Nie wiedziałam, że istnieje książka "Pierwsza książka mojego dziecka" (link), tymczasem zgodnie ze stroną wydawcy tejże, otrzymało ją 82 tys. rodziców, zaraz po urodzeniu dziecka, jeszcze w szpitalu. I o ile bezdyskusyjnie wierzę, że 

"Badania i wyniki ekspertyz w zakresie czytelnictwa dzieci i młodzieży, wskazują bowiem, że po książki częściej sięgają i czytają właśnie te osoby, które polubiły ich czytanie w dzieciństwie."

.. o tyle nie jestem pewna, czy rozdawanie mamom filmiku DVD z filmem edukacyjnym i kołysankami rzeczywiście wpłynie na polskie czytelnictwo. Chyba jednak niekoniecznie. Prywatnie znam rodziny w których rodzice (lub przynajmniej jeden rodzic) są czytający oraz takich którzy są nieczytający. W przypadku tych pierwszych czasami trzeba uważać, żeby nie przesadzili w drugą stronę, ale nigdy nie spotkałam się z sytuacją aby czytający rodzic nie zachęcał do czytania swojego dziecka. Nie zmuszał. Zachęcał. Natomiast w przypadku tych drugich, najczęściej działa dopiero szkoła i obowiązkowe lektury. Może wobec tego zamiast dawać filmiki edukacyjne lepiej byłoby zajrzeć i zrewidować listę lektur?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...