Showing posts with label czytanie i dzierganie. Show all posts
Showing posts with label czytanie i dzierganie. Show all posts

Wednesday, December 13, 2017

Grudniowe wietrzenie

Wietrzymy bloga!
Gdzie byłam, jak mnie nie było? 
Tutaj! *^V^*
Na przykład robiłam na drutach.
Let's let some air into this blog, shall we?
Where was I when I wasn't writing anything?
Here! *^V^*
Knitting, for example.


Zaczęłam dziergać Biankę, używam Dropsowej Flory w kolorze 9 Ametyst a ponieważ pracuję na drutach 3,5 mm to trochę mi się zejdzie. Sam sweter jest dość prosty w wykonaniu, na razie po zrobieniu karczka mam przed sobą dużo prawych i lewych oczek, i dodawania oczek na raglanowe rękawy. 
I started to knit Bianka, using the Drops Flora in nr 9 Amethyst, and because I've been working on 3,5 mm needles it will take me some time to finish. After making the small neck piece there isn't much excitement now, with knit and purl stitches and increasing for raglan sleeves.

Poza tym, czytałam.
 W oka mgnieniu połknęłam dwie powieści Natsume Soseki "Wrota" oraz "Światło i mrok", która jest niestety powieścią nieukończoną (autor zmarł w trakcie jej pisania). Wcześniej czytałam "Sedno rzeczy" i "Jestem kotem" tego autora i mogę śmiało powiedzieć, że jest on aktualnie moim ulubionym japońskim pisarzem. Sposób, w jaki przedstawia realia życia w Tokio na początku XX wieku jest magiczny a każda z jego powieści skupia się na stosunkach międzyludzkich i pokazuje uniwersalne prawdy, aktualne również w dzisiejszych czasach.
 Jak już skończyłam z Sosekim, to przyszła pora na początek XX wieku w Warszawie (i Zakopanem, i Poznaniu) Kalinowskiego - szybko rozprawiłam się z książkami "Śmierć frajerom" i "Śmierć frajerom. Złota maska", i właśnie zaczynam trzecią część cyklu, bardzo polecam! Przed nią zrobiłam sobie szybkie interludium pod postacią "Roku magicznego myślenia" Joan Didion - książka opowiadająca o trudnym temacie śmierci bliskiej osoby.
 Na czytniku mam teraz "American Gods" Neila Gaimana, kilka lat temu czytałam ją po polsku a teraz odświeżam sobie wersję angielską w oczekiwaniu na kolejny sezon serialu. Natomiast audiobook towarzyszący mi w trakcie biegania po mieście to wciąż "Zły" Leopolda Tyrmanda w mistrzowskim czytaniu Adama Ferencego. 
Also, I've been reading a lot.
 I quickly read two books by Natsume Soseki "The Gate" and "Light and Dark" - this one is an unfinished book, the author died when he was writing it unfortunately. I read two more books by Soseki before, namely "Kokoro" and "I am a Cat", and right now he is my favourite Japanese author. The way he writes about the life in Tokyo at the beginning of the XX c. is magical, and each of his novels talks about human relationships and is very accurate even nowadays.
 When I finished those two, it was time for Grzegorz Kalinowski and his books about Warsaw at the beginning of the XX c. I devoured two first books from the series and just started to read the third one, with a quick break with Joan Didion's "The Year of Magical Thinking" - a book dealing with a difficult topic of a death of a loved one. 
Last but not least, on my ebook reader I have "American Gods" by Neil Gaiman - I've read it a few years ago in Polish but now I wanted to refresh my memory waiting for the second season of the tv series based on it. And finally, while doing errands I've still been listening to audiobook "The Man with White Eyes" by Leopold Tyrmand.




Na początku grudnia mój mąż miał urodziny i upiekłam dla niego tort. Plany miałam ambitne, ale niestety puchata rzeczywistość wtrąciła swoje trzy grosze... Najpierw upiekłam biszkopt, który zostawiłam na blacie kuchennym do wystygnięcia, a sama poszłam do sklepu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po powrocie zastałam wyjedzoną na biszkopcie dziurę!.... Wyraźnie widać było ślady po kocich zębach chociaż wszystkie koty zamieszkujące ten dom stanowczo zaprzeczały, jakoby brały udział w tym niecnym procederze i oczywiście nie widziały, kto to zrobił!... 
Musiałam zatem ściąć górną warstwę biszkopta, więc tort wyszedł mi niższy niż planowałam. Do przełożenia blatów użyłam plasterków banana i kajmaku a całość pokryłam masą z ubitego masła, cukru pudru i serka mascarpone. Dekoracją były winogrona i liście melisy, a podobieństwo do ciasta banofee pie jak najbardziej zamierzone. Następnym razem zamiast banana użyję wiśni albo pestek granatu, bo wszystko było mocno słodkie bez kwaskowego akcentu. W każdym razie, tort wyszedł może niepiękny, ale smaczny i zniknął bardzo szybko. ^^*~~
At the beginning of December my husband had his birthday and I made a cake for him. I had ambitious plans, ruined a bit by a pair of fluffy creatures.... First I made a cake base, which I left to cool down and went to the shop. When I came home I found out that some purring monster ate a hole in the top layer!... All the cats living in this house denied any knowledge of that of course!
So, I had to cut off the top part of the cake and it turned out smaller than I planned. I layered it with condensed milk turned into toffee and banana slices, and I covered everything with whipped butter/sugar/mascarpone cream, with grapes and Melissa leaves as a decoration. Yeah, the resemblance to the banofee pie was intentional. Next time I'd use cherries or pomegranate instead of banana to add some sour element. Anyway, it was tasty and disappeared in no time. ^^*~~




Oprócz pieczenia gotowałam też inne rzeczy.
Najpierw była ryba w tikka curry, w domowej paście tikka - było mi łatwiej zrobić ją ze składników podstawowych niż iść do sklepu po słoik gotowej pasty... ^^*~~
Apart from baking I was also cooking other stuff.
Like tikka curry fish, with homemade tikka paste - seriously it was easier for me to make the paste from scratch from the ingredients I had at home than to go to a shop and buy the jar... ^^*~~
 



A potem mąż poprosił o tonkotsu ramen, no to ugotowałam. *^v^* Esencjonalny bulion z dodatkiem boczku chashu i ajitsuke tamago. Wykonanie jest naprawdę proste, wymaga tylko czasu. Ugotowałam bulion z połowy składników i oczywiście nadal wyszedł mi wielki gar, ale to przecież nie problem, takiego bulionu można użyć jako baza do najróżniejszych zup, sosów albo do risotto.
Then Robert asked me to make tonkotsu ramen, so I did. *^v^* I made this broth with chashu pork and ajitsuke tamago. It's easy to make, it only takes time. I used half the amount of the ingredients for the broth and I still ended up with a huge pot full of liquid, but that's okay since you can use it as a base for other soups or sauces, or even add it to a risotto.




Dwa dni później jedliśmy taki zestaw - makaron ramen w bulionie z dodatkiem wakame, a do tego warzywa i krewetki w tempurze. *^v^*
Two days later we ate the broth with ramen noodles and wakame, and some vegetable and shrimps tempura on the side. *^v^*




A propos futrzastych stworów, w siódmym miesiącu swojego życia koty kwitną! ^^*~~
Są już wykastrowane, po wszystkich badaniach (felv/fiv negatywne), a wszystko co robią robią na 200% - jedzą, bawią się, rosną (ważą już po 3 kilo każdy!), słodzą się ze wszystkich sił! (Tak powiedziała pielęgniarka, która przyniosła nam koty do recepcji po zabiegu, "dwa najsłodsze koty na świecie!"...^V^*~~)
Talking about the furry creatures, in the 7th month of their live's they thrive! ^^*~~
They've been castrated last week, had all the blood tests (felv/fiv negative) and all they do they put 200% into it - whether it's eating, playing, growing (they're 3 kilos each now!), being the sweetest cats in town! (That's what the nurse said when she was carrying them out to us after the procedure, "the sweetest two cats in the world!"... ^V^*~~)





Tyle ode mnie na dzisiaj, teraz idę pogłaskać koty i zaplanować ciasta na święta, trzymajcie się ciepło i do następnego wpisu! ^^*~~
That's all from me today, I'm going to hug my cats now and plan some Christmas cakes I'm going to bake, keep warm and see you next time soon! ^^*~~

Thursday, October 26, 2017

Dzierganie, czytanie i koty oczywiście

Nie jest łatwo dziergać, jak się ma w pobliżu dwa szalejące pięciomiesięczne koty!... Kłębki się turlają a drut złapany zębami za żyłkę jest wyszarpywany z rąk i ucieka z oczek. *^v^* To dla mnie kompletnie nowe doświadczenie, bo Ryszard w ogóle nie interesował się włóczką i drutami, przy nim mogłam dziergać i zostawić robótkę na kanapie i nawet na nią nie spojrzał. Mimo wszystko udało mi się w sobotę zacząć nowy sweter.
It's not easy to knit when you have two crazy 5 months old kittens around!... They play with yarn and catch the needles and try to run away with it. *^v^* It's a new experience for me because Ryszard never got interested in playing with yarn or needles, I could knit and leave the WIP on the sofa, and he didn't even look at it. Against all odds, I managed to start a new pullover on Saturday.



Robię ponownie Redy, chociaż tym razem używam grubszych drutów (5 mm) żeby uzyskać luźną dzianinę i postawiłam na paski. Zużywam resztki włóczek, częściowo to Ice Yarns Wool Deluxe Color w jasnej szarości, a poza tym różne szarości cieńsze i grubsze, czasami trzymane podwójnie. 
I've been knitting Redy again, this time with thicker needles (5 mm) to have a looser fabric, and I chose stripes. I've been using up the leftover yarn balls, partly Ice Yarns Wool Deluxe Color in light gray, and also different noname skeins, thinner or thicker, sometimes held double.




Poza dzierganiem czytam, gotuję, trochę maluję i miziam koty (a czasami na nie krzyczę, kiedy biegają mi po głowie o 7 rano, ważą już ponad 2 kilo każdy i to bywa bolesne!).
Apart from knitting I've been reading, cooking, painting a bit and hugging my cats (and sometimes I scold them when they run all over my head in bed, they're over 2 kilos each and it's not pleasant!).




Czekałam na listopadową Burdę, żeby uszyć sobie tweedowe rybaczki na jesień a tu niemiła niespodzianka - nie ma wykroju na te spodnie!... Były one tylko dopełnieniem stroju dla bluzki, którą można sobie uszyć. I ja oglądałam wcześniej zdjęcia wykrojów z tego numeru online, i jakoś nie zarejestrowałam tego faktu.... Chyba powinnam się zabrać za nową sukienkę, bo podejście do spodni mi nie wyszło. *^v^*
I've been waiting for the November Burda to make myself a pair of tweed trousers and when I bought the magazine I realised there is no pattern for those trousers!... They were there only because the model couldn't have nothing on her while presenting the blouse you can sew.... And I looked through the patterns online before buying the paper version, so it's not like I wasn't aware of it..... I think I should make a new dress, I failed at my first attempt at trousers. *^v^*




Tyle na dzisiaj, zostawię Was z kotami a ja wracam do dziergania swetra. ^^*~~
That's all for today, let me leave you with the cats and I'll go back to knitting my sweater. ^^*~~




Nie dajcie się zwieść tym wielkim oczom, ten mały aniołek kryje w sobie zadziornego diabła!... ^^*~~
Don't be deceived by those big eyes, this little angles has a cheeky devil inside!... ^^*~~


Thursday, July 13, 2017

Czytanie o jelitach i dzierganie w bieli

Miałam Wam dziś pokazać mały szybki spontaniczny projekt rękodzielniczy, ale od rana leje.... Szaroburo i nie ma jak zdjęcia zrobić, więc nadrobię przy najbliższej słonecznej okazji, a dziś Środa z Książką u Maknety.
(wiem, już jest czwartek, mam małe opóźnienie... ^^*~~)
Znowu dziergam! *^V^*
I wanted to show you a quick spontaneous crafty project today but it's been raining cats and dogs since early morning.... It's grey, dark and there's no way I could take decent photos so let's wait till the more convenient weather and today let's join Wednesday with a Book at Makneta's.
(I know, it's Thursday already, I'm a bit late... ^^*~~)
I've started knitting again! *^V^*




Natchnienie spłynęło na mnie w sobotę w kawiarni, bo zobaczyłam sweterek na jednej babie. Prosty model, cały biały, i ozdóbką na plecach, popełnił go nawet jeden znany projektant ale też widziałam w Sieci mnóstwo modyfikacji tego pomysłu. W każdym razie, ja też takowego zapragnęłam więc kupiłam Dropsową bawełnę w kolorze śnieżnobiałym i od wczoraj dziergam. Na razie mam dolny ściągacz, będzie dużo nudno a potem zadzieje się coś ciekawszego na karku. ^^*~~
I got inspired on Saturday in a cafe, when I saw this sweater on some woman. The shape is simple, it'll be white with some detail on the back, it was probably designed by some famous clothes designer but I also saw a lot of versions on the Internet. Anyway, I bought Drops's cotton in white and started to knit last night. At the moment I have the bottom ribbing, it will be a lot of boring knit stitches later on, and then the decorative detail on the back side of the neck. ^^*~~

A czytam aktualnie "Historię wewnętrzną" Gulii Enders. Autorka jest naukowcem i w prosty, dowcipny i interesujący sposób opowiada o naszym systemie trawienia, a głównymi bohaterami tej książki są jelita! *^V^* Bardzo pouczająca lektura, jak widać czytam z ołówkiem w ręku i zakreślam co ciekawsze fragmenty. Nareszcie dowiedziałam się na przykład, dlaczego po tłustym obfitym obiedzie chce nam się słodkiego deseru!
As for reading, currently it's "Gut: The Inside Story of Our Body's Most Underrated Organ" by Gulia Enders. She is a scientist and talks about our digestive system in a simple, funny and interesting way! *^V^*  It's a very educational book, as you can see I read with a pencil in my hand underlining the pieces I want to memorize more. For example, I finally found out why after a heavy fat meal we crave for the sweet dessert!


(rysunek stary, ale aktualny!)
(the drawing is old, but accurate!)


Dzisiaj tak króciutko, teraz idę wzuć różowe kalosze, biorę parasol i wychodzę z domu, do następnego wpisu! *^o^* (przy okazji, miłośników moich akwarelek zapraszam na FB i Instagrama, tam wrzucam aktualne prace)
That's all for today, now I'm going to put on my pink wellies, take an umbrella and leave home so until next time! *^o^* (btw, if you want to see regular uploads of my paintings please check my FB and Instagram accounts)

Wednesday, June 28, 2017

Dzierganie, czytanie i jedzenie śniadań!

Na dobry początek kolejna porcja śniadań mojego męża. Uwierzycie, że chce mu się tak dla siebie gotować o poranku przed wyjściem do pracy?!... *^v^*
Let's see another portion of my husband's breakfasts for a good start. Can you believe he makes them for himself early in the morning before leaving for work?!... *^v^*


 
 
 
 
 


Dzisiaj środa, więc Czytanie i Dzierganie u Maknety.
Po długiej przerwie wreszcie zabrałam się za dzierganie!... Nie jest to nic nowego, a poprawki na starym. Pamiętacie Air Force? Nie zachwycał niestety, bo był za szeroki, za krótki i jakoś tak źle na mnie leżał... Odprułam więc rękawy, sprułam całość do karczka, zwęziłam karczek, dodziergałam nowy korpus. To wszystko stało się jeszcze zimą. A potem sweter leżał i leżał bez rękawów....
Ostatnio wygrzebałam go zza kanapy i postanowiłam te rękawy dorobić, i mieć to wreszcie z głowy, żeby jesienią cieszyć się swetrem! *^v^* Tak więc, w 30-sto stopniowe upały robię gruby sweter z alpaki, cóż.... ^^*~~
Today it's Wednesday, so today we are Reading and Knitting with Makneta.
After a very long break from knitting needles I've been finally knitting again!... Nothing new, I'm mending the old one. Do you remember Air Force? It wasn't great, too wide, too short and it didn't flatter me at all... So I removed the sleeves, frogged the body until the saddle neckline, reduced the width, knitted the body again. It all happened still in Winter. Then the pullover just stayed sleeveless for months...
I've recently taken in out from behind the sofa and decided to finish it to be able to enjoy it in Autumn! *^v^* So, during the 30 degrees C hot weather I'm knitting alpaca, oh well.... ^^*~~ 




Haftuję też torbę. Po ostatnim projekcie sashiko zachciało mi się dużej pojemnej torby jeansowej, wyrysowałam model i od jakiegoś czasu dłubię przy nim ozdabiając kawałki haftowanymi motywami. Nie idzie mi tak wolno, jak się spodziewałam, ale jednak to jeszcze chwilę potrwa.
Za to jeśli chodzi o czytelnictwo, to aktualnie zagłębiam się w Pekin lat 30-tych XX wieku i zgłębiam zagadkę tajemniczego morderstwa młodej dziewczyny, bardzo wciągająca i świetnie napisana lektura!
To tyle, na ile miałam siły w tej temperaturze, idę po zimnego arbuza, podobno jutro ma być chłodniej, ufff..... ^^*~~
I've also been doing the new sashiko embroidery. After the last project I decided I wanted a roomy bag decorated with this embroidery so I found the shape, prepared the base and I've been working on the embelishments. It's been going faster and easier than I expected but still it needs some time and effort.
As for the reading, I highly recommend this book by Paul French about the 1930's Beijing and the mysterious murder of a young woman. Very interesting book, not easy to put away!
That's all I could write today in this heat, now I'm going to eat a cold watermelon, I've heard there's supposed to be cooler day tomorrow, we'll see about that... ^^*~~

Wednesday, April 19, 2017

Czytanie i dzierganie nieadekwatne do pogody...

I nagle znowu środa, kiedy to się stało?!... *^-^*
Czyli dziś znowu Czytamy i Dziergamy razem z Maknetą.
Suddenly here is Wednesday, how come?!... *^-^*
So today we are Reading and Knitting with Makneta.



U mnie widać postępy! Pasiasta bluzeczka ma wreszcie paski, wczoraj zszyłam przód z tyłem, przymierzyłam i potrzebuję jeszcze około 5-7 cm dekoltu. Na razie zapowiada się nieźle, ale efekt końcowy wciąż jest niewiadomą, bo jak wiadomo włóczka bambusowa rozciąga się po zmoczeniu.
A jeśli chodzi o czytelnictwo, to zaczynam "Diabelski owoc" Toma Hillenbranda, dopisek "kryminał kulinarny" na okładce wywołał u mnie pozytywne nastawienie do tej lektury! ^^*~~
There is progress in my knitting, my stripey blouse has stripes, last night I sewn together front with the back, tried it on and it looks promising, I need about 5-7 cm more. The final result is still a mystery because as we know bamboo yarn likes to stretch a lot after wet blocking.
As far as reading, I'm starting "Devil's Fruit" by Tom Hillenbrand. The subtitle "culinary crime story" is a good sign for me! ^^*~~




Na dzisiaj tyle, a ja pakuję kurtkę wiatrówkę, Piórkowe, ciepłą czapkę oraz szkicowniki i farby, i jadę na weekend do Czech. Pogoda ma być paskudna, ale co tam, jadę pić piwo i jeść knedliki. *^V^* Bądźcie grzeczni, zdrowo się odżywiajcie, wyjdźcie na zewnątrz chociażby na spacer, stwórzcie coś pięknego i czekajcie na zdjęcia z wyprawy! ^^*~~
That's all for today, I'll now pack my bag - windstopper jacket, Featherweight pullovers, wool hat, sketchbooks and paints, and I'm going to Czech Rep for a weekend. The weather will be awful but nevermind, I'm planning on drinking beer and eating knedliki. *^V^* Be good, eat well, go outside for a while, create something beautiful and wait for the photos from my trip! ^^*~~

Wednesday, April 12, 2017

Dużo czytania i wreszcie dzierganie!

Zmobilizowałam się i jest wreszcie wpis na  cośrodowe Czytanie i Dzierganie u Maknety. *^V^*

Ostatnio czytam bardzo dużo, połykam książki garściami. Obecnie czytam "Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu" Maxa Ciegielskiego - bardzo interesujący wgląd w historię i współczesność Stambułu, przefiltrowany przez osobę autora, jego osobiste doświadczenia i spostrzeżenia, polecam! 
Ale dziś chciałabym wspomnieć o innej książce, którą poleciła mi Czajka, a mianowicie "Urodzeni biegacze" Christophera McDougalla




Książka jest napisana z punktu widzenia biegacza i pokazuje jego poszukiwania najlepszego sposobu na bieg - tak, aby robić to długo, bez zmęczenia i co najważniejsze bez bólu czy kontuzji! Moim zdaniem kluczowy jest rozdział 25, w którym spotykamy się z dość kontrowersyjną opinią na temat butów do biegania - im bardziej nowoczesne, wymyślne, udoskonalone, wyposażone we wspomagacze (a przy tym coraz droższe) buty, tym większe jest prawdopodobieństwo odczuwania bólu i odnoszenia kontuzji!!! Dlaczego tak się dzieje? Bo chroniąc stopy i wspomagając ich działanie w tak dużym zakresie w pewnym sensie rozleniwiamy nasz mózg - mając tak bardzo zabezpieczone stopy człowiek przestaje zwracać uwagę jak stawia kroki, jak układa ciało podczas biegu, nie patrzy aż tak uważnie na podłoże, po którym biegnie. Biegacz powinien lądować miękko na śródstopiu a wali całym ciałem z pięty na piętę, bo to niejako ułatwia/wymusza konstrukcja superbuta. Poniżej przytaczam kilka cytatów:






Dodatkowo, ta książka uczy dwóch rzeczy: po pierwsze, żeby uprawiać biegi trzeba to lubić. Nie da się być maratończykiem, jeśli zmuszamy się do biegania, jeśli codzienne wyjście z domu żeby pobiegać jest dla nas karą. W sumie oczywista oczywistość, odnosząca się do każdego sportu (i innych dziedzin życia) - jeśli lubimy coś robić, to będzie nam się chciało bez względu na pogodę, nastrój, okoliczności! ^^*~~
A po drugie - biegamy wyprostowani! Niby taka błahostka, ale od kiedy zaczęłam świadomie o tym myśleć podczas biegu to zauważyłam, że im dłużej biegnę i się męczę, tym bardziej kulę się w sobie, zwijam ramiona do przodu. Gdy wyprostuję plecy, ściągnę łopatki i odwiodę ramiona w tył, otwiera się klatka piersiowa i od razu łatwiej się oddycha i biegnie mi się lepiej!

Co ciekawe, kiedy przyniosłam tę książkę do domu, mój mąż od razu powiedział: "O, czytasz to samo co nasz kolega (pozdrawiamy Mjawa! ^^*~~) kilka lat temu, to Biblia dla biegaczy!" I rzeczywiście, od razu przypomniałam sobie, że to właśnie on wyszukał na forach dla biegaczy najprostsze buty do biegania, w których biegamy też ja i Robert - marka Kalenji. Ich zaletą jest też fakt, że są niedrogie. *^o^*  Po lekturze tej książki rozważam zakup pięciopalczastych Vibramów, żeby jeszcze bardziej uprościć moje obuwie.
Bardzo interesująca lektura, również dlatego, że można sobie poczytać o amerykańskim kulcie wszystkiego co naj - to właśnie tam rozgrywają się najdłuższe (160 km, 220 km i dłuższe) ultramaratony, które bynajmniej nie są rozgrywane na płaskim podłożu w umiarkowanych warunkach pogodowych, a właśnie celowo w wysokich górach czy na pustyniach, w temperaturach od minus 20 do plus 40 stopni... I są ludzie, którzy takie trasy przebiegają!




A na drutach - coś, co zaczęłam w 2013 roku i porzuciłam na długo, ale skoro zbliża się ciepła wiosna i lato, to postanowiłam projekt dokończyć, i nosić albo się go pozbyć. Dlaczego tak? Bo nie wiem, jak będzie z rozmiarem... Dziergam bluzeczkę Striped Tee i robię ją z włóczki bambusowej, która jak wiadomo po zmoczeniu gotowego wyrobu lubi się rozciągnąć wzdłuż. Dodatkowo, we wzorze zalecane są druty 3,5 mm i włóczka o odpowiedniej do nich grubości, a ja używam drutów 2,5 mm i tej bambusowej cienizny. Coś tam sobie poprzeliczałam, niby przymierzyłam gotowy już tył i na razie zapowiada się dobrze, ale może to być mój pierwszy prawdziwy projekt oversize! (albo spektakularna porażka, hm.....)
Jak wspomniałam, tył już gotowy (dzierga się go w ciekawy sposób, od dołu, przechodząc w całe rękawy), a teraz mam 10 cm dwukolorowego przodu. Nie idzie to jak burza, wiadomo, ale przybywa. ^^*~~

Thursday, February 16, 2017

Chcę wyciskarkę do robienia soków!!!

Tak, to ten czas w roku, kiedy już czuję nadchodzącą wiosnę (uwierzcie mi, ona już do nas powolutku idzie!... *^v^*), a wraz z nią zaczyna mi się chcieć wyciskarki wolnoobrotowej. Na przykład takiej - bo jest nieduża, niedroga i czytałam dobre opinie. Na razie będę rozważać, czy na pewno jej potrzebuję, czy mam na nią miejsce, jak często będę jej używać, i pewnie na razie przeproszę się z sokowirówką, chociaż wiem, że wyciskarka daje nam lepsze zdrowsze soki i więcej możliwości smakowych. Wiadomo, lepsze takie niż żadne, ale ogólnie rzecz biorąc, lepsze wolnoobrotowe niż szybkoobrotowe. Jest jeszcze opcja sklepowych soków, ale kiedy odrzucimy te z koncentratów z dodatkiem cukru, to zostaje niewielki wybór wyciskanych - jabłko, cytrusy (których mi nie wolno), wieloowocowe. A dodatek warzyw?  Tak więc, jak co roku mam dylematy sokowe. ^^*~~
Yes, that's the time of the year when I start to feel Spring in the air. *^v^* Believe me, it's coming already! And as always I start to think about buying the slow juicer. Something not very expensive and what's more important - small, because my kitchen is tiny. I'll be thinking about it this month and probably I'll dig out the normal fast juicer and use it, but I know that the slow juicer makes more healthy juices and gives more flavour choices. Yes, I can buy the pressed juices from the shop but they're limited in flavours and what's homemade is better - more fresh. Not to mention the addition of vegetables which is not the case in store-bought juices.

Za to zupełnie nie mam dylematów robótkowych! Na przedwiośniu przerabiam. Nie ma u mnie miejsca dla swetrów średniolubianych, więc staram się, żeby stały się ulubionymi. Aktualnie jestem na etapie przerabiania dwóch zimowych ocieplaczy a w kolejce czeka Mały Sweterek, który chyba stanie się Małym Pulowerkiem (albo nie takim małym, wyjdzie w dzierganiu *^v^*).
I czytam jak szalona, jest siódmy tydzień a ja przeczytałam już piętnaście książek! ^^*~~ Aktualnie między innymi zagłębiam się w najnowszą książkę kucharską Mai Sobczak z bloga qmamkasze.pl "Przepisy na szczęście" - pierwsza część bardzo mi się spodobała i drugą kupiłam jak tylko pojawiła się na stronie wydawcy i nie zawiodłam się, zresztą widać ile przepisów zaznaczyłam do ugotowania. *^v^*
On the other hand, I have no knitting dilemas! I started to reknit the unloved, so I have two Winter pullovers in the remaking and the Tiny Cardigan that will probably be turned into a Small Pullover (on not that small, we'll see *^v^*).
I've been reading like there's no tomorrow this year, it's the seventh week and I have already finished fifteen books! ^^*~~ Nowadays I've been reading the second cookbook by the vegetarian blogger Maia Sobczak (qmamkasze.pl) - "Recipes for happiness". I love the first book by Maia and I bought her second book as soon as it was available on the publisher's webpage. And of course I love it! As you can see I placed many stickers on the recipes I want to try out. *^v^*




Jeszcze jesienią zrobiłam trochę zapasów na zimne miesiące i chyba Wam ich nie pokazywałam, a warto. Jeśli znacie mnie choć trochę to wiecie, że jak coś jest kiszone albo marynowane, zjem to na pewno! Nie wszystko lubię w takim samym stopniu ale np.: ogórki czy kiszoną kapustę mogę zajadać jak inni chipsy czy ciastka. ^^*~~ Kwaśny smak jest moim ulubionym, eksperymentuję z warzywami fermentowanymi na różne sposoby polskie i zagraniczne, wspomagając się odpowiednią literaturą.
Kilka lat z rzędu nie udawały mi się kiszone ogórki, więc w tym roku nie zawracałam sobie nimi głowy, za to znalazłam nowe smakowite pomysły!
Po pierwsze, zrobiłam kiszonkę eksperymentalną z tego, co znalazłam w lodówce - pokroiłam w kostkę selera, kilka łodyg selera naciowego i marchewkę, zalałam zalewą jak do ogórków (1 Ł soli na 1 l wody), dołożyłam liść laurowy i gorczycę. Po kilku dniach pięknie zmętniało. Najpierw wszystko było chrupiące, po miesiącu zaczęło się robić miękkie, ale nadal smakowite.

I prepared some preserves for the cold months in the Autumn and I haven't shown them yet. If you know me you can tell that I will anything that has been fermented or pickled in vinegar! I'm not fond of everything but there are some preserves that I can eat like other people nible on chips - sauerkraut or pickled cucumbers for example. ^^*~~ The sour flavour is my favourite and I experiment with Polish and foreign fermented vegetables. 
For a few years my pickled cucumbers didn't turn out tasty so this year I gave up on them and made an experimental pickle jar - I cut into big cubes the celeriac, some cellery stalks and a carrot, and then I added the brine (1 Ł salt per 1 l water), mustard seeds and a laurel leaf. It went beautifully cloudy after a few days. First the veggies were crunchy, after a month they started to go soft but they're still tasty.




Ukisiłam też kapustę, ale nie tak zwyczajnie, tylko z dodatkiem ananasa (1 główka kapusty plus 1/2 świeżego ananasa), tartego imbiru (2 Ł) i kurkumy (1 Ł). Wszystko razem posiekane, ugniecione z solą, zapakowane do słojów i dodatkowo zalane zalewą (1 l wody, 1 Ł soli, 1 Ł octu jabłkowego). I ta wersja jest przepyszna!!! Kurkuma daje nam kolor, ananas i imbir dodają pazura, interesującej nuty, która cudnie podkręca smak, a całość jest bardzo zdrowa. I w przeciwieństwie do warzyw korzeniowych kapusta długo pozostaje jędrna i chrupiąca.
I also made the cabbage, but not the traditional way. I shredded one cabbage and half of a big pineapple, I added 2 Tbsp of grated ginger and 1 Tbsp turmeric powder. I put everything in a big jar, mixed with some salt and thoroughly kneaded. Then I also added a brine (1 l water, 1 Tbsp salt, 1 Tbsp apple cider). That version is sooooo delicious!!! Turmeric gives a beautiful colour, pineapple and ginger add a certain zing, the flavour that takes this pickle to a whole new level, and the whole dish is very healthy. And unlike the root vegetables, cabbage stays crunchy for a long time.




Możecie się spodziewać następnych kiszonek, bo będę teraz prowadzić nowe eksperymenty. Jak wyjdzie pysznie, to się podzielę pomysłami!
You can expect more pickles soon because I'll be carrying some new experiments. If it's tasty I'll definitely share it with you!

A na zdjęciu jedna z naszych niedawnych kolacji, wszystkie warzywa z Leclerca - buraki chioggia (upieczone), zwyczajne i fioletowe ziemniaki (ugotowane), pak choi i grzyby shimeji (kilka minut na parze), polane sosem z tartego ząbka czosnku i tartego kawałka imbiru, do tego sos sojowy, mirin, sake, olej sezamowy. A surówka to pokrojone pomidory wymieszane ze śmietaną z tartym czosnkiem plus sól.
Mówiłam, że chodzi już za mną wiosna? *^o^* Powoli odchudzam nasze talerze, a przy okazji robią się bardziej kolorowe!
And to sum up one of our recent diners, all the vegetables from my local supermarket - chioggia beets (baked), normal and violet potatoes (boiled), pak choi and shimeji mushrooms (steamed for a few minutes), with an Asian inspired sauce: grated clove of garlic and a piece od ginger, soy sauce, mirin, sake, sesame oil. And the salad is just chopped tomato with grated garlic clove and some cream and a pinch of salt. 
Can you see the Spring is in the air? *^o^* I make our food lighter and more colourful!



Thursday, January 12, 2017

Makaron, dzierganie i czytanie

Prezent w środku jednego z motków Drops Flora - maciupeńkie piórko! ^^*~~
A gift hidden inside one of the Drops Flora's skeins - a tiny feather! ^^*~~




Cóż może być lepszego na mrozy niż miska makaronu, rozgrzewającego nasze brzuchy i dusze? *^V^*
What could be better for the freezing days than a bowl of pasta warming our bellies and souls? *^V^*




To w zasadzie nie jest sztywny przepis, raczej pomysł, który można rozwijać według swoich ulubionych smaków:
- 50 g makaronu gotujemy do miękkości, odcedzamy.
- przygotowujemy pokrojone drobno warzywa - brokuły, marchew, czerwoną kapustę, kukurydzę, paprykę, kilka pieczarek
- przygotowujemy sos - po łyżce sosu sojowego, oleju sezamowego, sosu chilli, brązowego cukru, dodałam też pastę gochujang
- ścieramy na tarce ząbek czosnku i kawałek imbiru, wrzucamy na rozgrzany olej
- dodajemy warzywa, smażymy mieszając przez kilka minut, dolewamy sos, dorzucamy makaron, jeszcze chwilę smażymy pokrywając dokładnie sosem każdy element dania (warzywa mają pozostać chrupiące, nie robimy z nich rozgotowanej paćki!!!)
- zjadamy ze smakiem! *^o^* (a do makaronu szklanka soku z czarnych porzeczek, witaminy na zimę!)
This is not a strict recipe, rather a set of ideas that can be developed according to your taste:
- boil 50g of pasta, drain, put aside
- chop some vegetables: broccoli, a carrot, red cabbage, sweet corn, green pepper, some mushrooms
- prepare the sauce - a Tablespoon of soy sauce, sesame oil, chilli sauce, brown sugar, I also added some gochujang
- grate one garlic clove and a piece of ginger, add them to the hot oil in the pan
- add vegetables, stir-fry for a few moments, add the sauce and the pasta, mix well and fry for a few moments until everything is covered with sauce (do not overcook the veggies, they should stay crunchy, not some gloop!!!)
- enjoy! *^o^* (and to accompany the pasta dish I had a glass of black currant juice, vitamins for the Winter time!)




Czytanie i dzierganie u Maknety, a więc zdaję cotygodniowy raport. Na drutach wciąż szarak z Flory, rękawy już gotowe, dochodzę do dolnego krańca korpusu. Jak na razie jestem zakochana w tej włóczce - mięciutka (można nosić na gołe ciało), cienka (druty 3 mm) ale idealnie grzeje, wydajna (chyba wystarczy mi 5 motków na luźny pulower!), jest duży wybór kolorów. 
It's reading and knitting over at Makneta's so here is my weekly report. On my needles I still have the grey pullover from Flora. I finished the sleeves and almost reached the body's bottom edge. For now I am in love with this yarn, it's very soft (you can wear it next to naked skin), thin (3 mm needles) but perfectly warm, I'll probably use only 5 skeins for a loose pullover, has many colours.




A czytelniczo jest tak: wieczorami w łóżku połykam kolejne rozdziały "Lodowej Cytadeli", w komunikacji miejskiej czytam z telefonu "The Annihilation Score" Charlesa Strossa a dodatkowo wczoraj odebrałam zamówienie z księgarni nieprzeczytane.pl, a mianowicie biografię Maryli Rodowicz (przecenioną z ponad 64 zł na 6 zł!... ^^*~~) i poradnik Beaty Pawlikowskiej "Wyszłam z niemocy i depresji. Ty też możesz", i od razu zaczęłam ją czytać do obiadu. Od jakiegoś czasu oglądam filmy Beaty na youtube i bardzo cenię sobie to, co mówi, bo mówi mądrze. I taka sama jest ta książka - prosta w przekazie i przez to przejrzysta i zrozumiała. Na razie jestem w części teoretycznej, ale mają też być sposoby na zmianę swojego myślenia a przez to życia, na co bardzo liczę. *^v^*
Ostatnia pozycja to biografia Andersena, którą tak ciekawie opisała w zeszłym tygodniu na swoim blogu Czajka, że od razu zarezerwowałam ją w mojej bibliotece! ^^*~~
As far as reading, the situation is as follows: in the evenings in bed I keep reading "Ice Citadel", in public transport I read "The Annihilation Score" ebook by Charles Strossa on my phone. And yesterday I picked up my order from the bookstore and I have the biography of one of the greatest Polish singer Maryla Rodowicz's (New Year's sale - it was 16 USD and I got it for 1,5 USD!!!) and the psychological book by Beata Pawlikowska "I managed to fight off depression and malaise. You also can do it" and this one I started to read while eating lunch. For some time now I've been watching Beata's films on youtube and I like what she says because it's very wise. The book is just like her films - simple and easy to grasp, I am still in the theoretical part but there are supposed to be also practical ways to deal with sadness and depression, and to change our way of thinking and our lives. Looking forward to that! *^v^*
The last book is the Andersen's biography. Last week Czajka wrote about this book in such an interesting way that I immediately reserved it in my library! ^^*~~


I jeszcze polecę Wam coś smacznego - wczoraj spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi, którzy mieszkają w Japonii i odwiedzili rodzinę w Polsce, i odebrałam herbaty, o których kupienie ich poprosiłam. Hojicha (zielona herbata prażona) to moje odkrycie tego lata - od pierwszego kubka naparu zakochałam się w jej smaku i bardzo polecam, ale dziś nie o tym.
Kiedyś często kupowałam czarne herbaty smakowe - w herbaciarniach wsadzałam nos do prawie każdej puszki i brałam po 50 g tej, i tamtej, i jeszcze innej herbaty... Niestety, po zaparzeniu okazywało się, że mają one tylko smakowity zapach, ale w smaku są to przeważnie średniej jakości zwyczajne czarne herbaty. Porzuciłam więc kupowanie czarnych herbat aromatyzowanych i zaczęłam pić herbaty gatunkowe. Ale w tegoroczne wakacje spróbowałam herbat smakowych japońskiej firmy Lupicia, i to było odkrycie!
And one more tasty thing I couldn't not recommend to you! Last night we met with our friends who live in Japan and visited family in Poland, and I received the teas I asked them to buy for me. Hojicha (roasted green tea) was my discovery while we were on holidays in Tokio last Summer, I loved it to bits from the first sip, but today I want to talk about something else.
I used to buy flavoured teas a lot - in the teashops I sunk my nose in almost every tin and took 50 g of this one, and that one, and that one over there... Unfortunately when I brewed them it was all smoke and mirrors scent, the delicious smell vanished into the air and all I could taste was an average black tea. So I switched to trying different kinds of black and green teas instead of added flavours. But last Summer while in Tokyo I discovered the flavoured teas from the Japanese company Lupicia and it was great!

 


Te herbaty nie tylko pięknie pachną, ale po zaparzeniu mają też wyczuwalne smaki, które obiecują opakowania! Zdecydowałam się więc na trzy limitowane jesienne rodzaje: momijigari ("oglądanie jesiennych liści") - mieszanka jabłek, moreli i jesiennych liści; imo/kuri/kabocha ("słodki fioletowy ziemniak, kasztan, dynia") - rooibos z aromatem charakterystycznych japońskich jesiennych warzyw; kuri (kasztan) - zielona herbata z aromatem kasztanów jadalnych. Piszę "aromat" bo to nie jest sam zapach, ulatujący z kubka po zaparzeniu, to drobinki smaku rozchodzące się w ustach z każdym łykiem. *^v^* Lupicia ma sklepy w kilku miejscach na świecie, jeśli spotkacie gdzieś ich herbaty to serdecznie polecam!

Those teas not only smell nicely but after being brewed they have the taste promised on the package! I decided for three limited Autumn variations: momijigari ("watching the Autumn leaves") - the mix of apples, apricots and Autumn leaves; imo/kuri/kabocha ("sweet violet potato, chestnut, pumpkin") - rooibos with the flavours of the vegetables characteristic for the Japanese Autumn; kuri (chestnut) - green tea with chestnut flavour.I use the word "flavour" a lot because it's not just the scent present for a moment and then gone, but also the taste present with every sip. *^v^* Lupicia has shops in a few countries so if you ever have a chance to try their teas I highly recommend them!

Thursday, January 05, 2017

Jedzenie, dzierganie i czytanie

Po świątecznym obżarstwie, a potem po dojadaniu obfitych resztek mam ochotę na warzywa. Warzywa i jeszcze więcej warzyw. Przeglądam przepisy i gromadzę smakowicie wyglądające pomysły. Przynoszę ze sklepu zieleninę, mąż domaga się buraków na tysiąc sposobów i fasolki szparagowej, tęsknię za letnimi pomidorami i pękiem szparagów.
Podpowiem Wam dziś dwa pomysły na warzywa - szybkie i super smaczne! *^V^*
After the Yule eating and then finishing the leftovers I want vegetables. Vegetables and more vegetables! I look through recipes and gather tasty looking ideas. I bring veggies from the shop, husband wants beetroots cooked in milions of ways and green beans, I yearn for Summer tomatos and bundles of asparagus. Let me share today two ideas for veggie dishes, quick and super tasty! *^V^*




Najpierw smaki znane - ziemniaczane krokiety z nadzieniem.
Wystarczy ugotować kilogram ziemniaków z dodatkiem liścia laurowego, następnie je ubić i wymieszać z pół szklanki mąki
Nadzienie robimy na przykład z podsmażonej siekanej cebuli i 250 g pieczarek.
Formujemy ziemniaczany placuszek, na środek układamy łyżkę nadzienia, dokładamy z wierzchu więcej ziemniaków i formujemy krokiety, które obsmażamy przez kilka minut z każdej strony.
First something familiar - potato croquettes stuffed with mushrooms.
You need to boil 1 kg of potatos with a bay leaf, then cool them and mix with 1/2 cup flour.
The stuffing is made from chopped onion and 250 g of mushrooms, fried together.
Now you take some potato into your hand, add a tablespoon of stuffing and place more potato dough on top, forming a patty. All what's left is to fry them on both sides for a few minutes.


To była prosta przekąska a jeśli mamy ochotę na coś ekstremalnego *^v^*, to proponuję takie danie - pęczak, brukselka, bób, szpinak i tofu w sosie z masłem orzechowym i chilli!
That was simple but when you feel like eating something more extreme *^v^*, let me share the following idea - pearl barley, Brussels sprouts, broad beans, spinach and tofu in peanut butter and chilli sauce!




Jest równie łatwe i szybkie do wykonania:
- gotujemy do miękkości brukselkę i bób, po kilka sztuk (w jednym garnku) i pęczak 1/2 szkl. (w drugim). 
- mieszamy składniki sosu: 1/4 szkl. masła orzechowego, 1/4 szkl. sosu sojowego, 1/4 szkl. syropu klonowego, daktylowego lub miodu, 2 Ł oleju sezamowego, 2 Ł sosu czosnkowego z chilli (używam Tao Tao)
- kawałek tofu kroimy w kostkę, zalewamy kilkoma łyżkami sosu, zostawiamy do zamarynowania na czas gotowania warzyw i kaszy
- na patelnię wlewamy łyżkę oleju, dodajemy 1 starty ząbek czosnku i tyle samo tartego imbiru, następnie tofu i po chwili dużą garść szpinaku. Mieszamy i pozwalamy szpinakowi zmięknąć, a wtedy dodajemy kaszę, brukselkę i bób, doprawiamy solą i pieprzem i resztą sosu do smaku. Na koniec posypujemy kolendrą. Smacznego! *^v^*
It's also very quick and simple:
- boil a handful of brussel sprouts and broad beans (in one pot) and 1/2 cup of pearl barley (in another) till soft
- mix the sauce: 1/4 c peanut butter, 1/4 c soy sauce, 1/4 c maple syrup (or date syrup or honey), 2 Tbsp sesame oil, 2 Tbsp garlic chilli sauce
- cut a piece of tofu into cubes, add some sauce and leave to marinate when the veggies get cooked
- to the pan add 1 Tbsp oil, 1 grated garlic clove and a piece of ginger, then the tofu pieces and after a moment a big handful of spinach. When it's wilted, add vegetables and barley, mix well and season to taste. Add some fresh coriander to serve. Enjoy! *^v^*




A żeby nie było, że tylko jem i jem, także czytam i dziergam. ^^*~~
W kremowym swetrze doszłam do dolnego ściągacza i teraz muszę znaleźć spokojny moment na pokombinowanie tego, co chcę dalej wykonać. Poza tym, niestety nie podoba mi się jego góra... Chyba spruję kawał dekoltu i będę wymyślać coś innego, hm... Za to znowu ruszyłam z szarakiem z Dropsowej Flory, zrobiłam pół korpusu, skończyłam kolejny motek i na razie przeszłam do rękawów.
Not that I only eat and eat, I also read and knit. ^^*~~
I reached the bottom ribbing in the cream pullover and now I have to find a pieceful time to think about the next step. What's worse, I don't like the neckline... I've been thinking about ripping the top part and changing it somehow. So, for now I picked up the grey pullover from Drops Flora, finished another skein on the body and started working on the sleeves.




A z czytaniem jest tak - wciąż jestem w "Lodowej Cytadeli" ale zachęcona recenzjami na szybko połknęłam inną książkę, a mianowicie "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quicka. Filmu nie widziałam, bo z reguły nie oglądam takich produkcji, a książka okazała się jednym wielkim rozczarowaniem... To miała być napakowana pozytywnymi myślami historia o spełnianiu marzeń a spotykamy 34 letniego mężczyznę, który po czterech latach przebywania w szpitalu psychiatrycznym wciąż żyje złudzeniami na temat swojej przeszłości i przyszłości, a zachowuje się i myśli jak nastolatek niespełna rozumu... (może to wina tłumacza, nie wiem). Poza tym, to dla mnie książka o dysfunkcyjnej rodzinie - ojciec głównego bohatera jest miły dla rodziny, kiedy jego ulubiona drużyna futbolowa wygrywa, a przestaje się odzywać do matki, gdy przegrywają, a ona się na to godzi przez lata... No na serio?!.... Kopnęłabym takiego męża w zadek i wywaliła jego walizki z domu po pierwszym takim numerze! Dodajmy do tego fakt, że połowa książki opowiada o różnych aspektach kibicowania i świecie futbolu, i już mam pewność, że to nie jest lektura dla mnie.
As for the reading, I'm still in the "Ice Citadel" by Paweł Kornew, but in the meantime I started and finished another book, "Silver Linings Playbook" by Matthew Quick, and what a disappointment... I didn't see the movie because I don't like such type of movies. And the book was supposed to be packed with positive thinking and making our dreams come true, well... The main character is a 34 year old man who was discharged from the psychiatric hospital after four years and is going to live with his parents. He's delusional about his past and future, and he speaks and behaves like a backward teenager (maybe it's the translator's fault, I don't know). Then it's a book about the dysfunctional family - his father is a football fan, when his favourite team wins he's nice to the family members but when it looses he stops talking to mother and stays in his room, and his wife agrees to such behaviour... Seriously?!.... I'd kick such husband out the moment he did something like this the first time! Let's add that half of the book talks about being a football fan, watching the games and different ways to support the team, and I'm sure this book is not for me.