Sunday, March 13, 2022

DOJ tydzień II

 

Wegański tydzień drugi. Nie powiem, że było łatwo, bo w piątek nastąpiło małe załamanie... Najedliśmy się na obiad, a pod wieczór nagle chwycił nas porządny głód! Poszłam do Roberta i mówię, że strasznie bym zjadła... a on dokończył "kurczaka pieczonego!"... Tak! Właśnie kurczak mi się zamarzył! Ale nie mogliśmy się złamać, więc zjedliśmy coś zupełnie innego i też było smacznie. *^o^* Ogólnie, nie był to tydzień odkryć kulinarnych we własnej kuchni a raczej jedzenia sprawdzonych dań, dwa razy zamówiliśmy wegańskie jedzenie z nowych restauracji i było bardzo smacznie.

 

 

Tym razem na zakupy na bazar pojechaliśmy w sobotę zamiast w niedzielę i trafiliśmy na pana z grzybami z pełnym asortymentem (w zeszłą niedzielę o 14:00 miał smętne resztki...), więc kupiłam po pół kilo boczniaków i brązowych pieczarek, do tego cztery wielkie shitake i grzyb zwany soplówka jeżowata - totalnie nam nieznany i będę testować przepisy! 

Odebrałam zamówienie z JaponiaCentralna.pl, a w nim m.in. wegański koncentrat do bulionu i wegański sos Okonomi. ^^*~~  Nastawiłam też wegańskie kimchi z przepisu Maangchi.

 


Nowość jaka pojawiła się w Biedronce - Alpro Nie-Mleko. Moim zdanie to jest przepyszne i smakuje prawie jak mleko krowie! *^-^* 



 

***

 

7 marca, poniedziałek

Na śniadanie były kanapki z pasztetem z WegeMichy oraz ich sałatka ziemniaczana. Pasztet jest w porządku, natomiast sałatka - KOLEJNY SUPERHIT!!!



 

Na obiad - wiedeński gulasz grzybowy ("God Food" Malka Kafka) z zeszłego tygodnia, z kaszą jęczmienną i ogórkiem kiszonym. Robert do biura dostał kaszę gryczaną i ogórki małosolne, bo tak woli.

 

Na kolację zrobiłam ryżowe kluchy z nadzieniem z tofu i marchewki z przepisu Vegan Nerd czyli Alicji Rokickiej. Robert tego dnia pojechał pracować z biura i wiedziałam, że zrobi dobre kilka kilometrów na rowerze, a co lepszego może być po wysiłku na rowerze jak ciepłe miękkie i sycące kluchy! *^o^* Z podanych proporcji wyszło mi 16 klusek (zjedliśmy po 5 sztuk) i zostało jeszcze sporo nadzienia (dałam pół małej cukinii zamiast łodygi selera naciowego i całą 180 gramową kostkę tofu zamiast "1/2 kostki", bo co to znaczy pół kostki? Jaka gramatura?...). Resztę nadzienia uzupełnię innymi warzywami i zrobię z niego pierogi później w tygodniu. 

Podałam kluchy z sosem z przepisu i sałatką warzywną - posiekane drobno: 1 liście pekińskiej, pół czerwonej papryki ramiro, dwa ogórki kiszone, kilka łyżek kukurydzy, dwie dymki, 3 łychy majonezu wegańskiego Kieleckiego.



 

8 marca, wtorek 

Wróciliśmy do Paprotka Cafe na tofucznicę, bo za nią zatęskniłam! ^^*~~


 

Na lunch zrobiłam barszcz botwinkowy i podałam z tłuczonymi ziemniakami okraszonymi prażoną cebulką.


Na kolację z okazji Dnia Kobiet zażyczyłam sobie sushi i zamówiliśmy takowe w Kimidori Green Sushi. Bardzo smaczna wegańska alternatywa, "łosoś" prawie smakuje jak łosoś (nie wiem, z czego jest zrobiony, bo jest to tajemnica restauracji ^^*~~).




9 marca, środa

Na śniadanie kanapki - z plastrami z zielonym pieprzem (GoVege), z pasztetet z WegeMichy, z pastą z czosnkiem (GoVege), do tego reszta sałatki jarzynowej.


Na lunch była młoda kapusta duszona i ziemniaki.


 

Na kolację mieliśmy gości i zrobiłam wegańską lasanię z książki Jamiego Olivera "Veg" - bardzo smaczna! Sam sos warzywny z soczewicą idealnie nadaje się do zjedzenia z kluskami, ziemniakami. Zapomniałam zrobić zdjęcie na talerzach, uwieczniłam tylko resztę przepakowaną do pojemnika... W każdym razie, przepis bardzo fajny, chociaż oczywiście jak to z lasanią - roboty jest mnóstwo, bo trzeba zrobić osobno sos pomidorowo-warzywny, osobno beszamel, osobno przesmażyć grzyby, i potem złożyć wszystko razem.



10 marca, czwartek

Tym razem śniadanie było japońskie: zupa miso, kluchy z nadzieniem z tofu i marchewki z przepisu Vegan Nerd odgrzane na parze (zostało nam sześć sztuk z poniedziałku),  szpinak/kapusta pekińska/marchewka/daikon z pastą miso/sezamem, hiyayakko czyli tofu na zimno z sosem sojowym, posypane szczypiorem i prażoną cebulką, kiszonki. 



Na lunch zjedliśmy resztę barszczu botwinki z wtorku, dorzuciłam do niego puszkę fasoli Jaś.


Na kolację spontaniczna zapiekanka - na spodzie puree ziemniaczane doprawione gałką muszkatołową, na wierzchu podduszone na oleju pory i pieczarki zalane mieszanką przypominającą masę jajeczną - "atsuyaki tamago" według przepisu Okonomikitchen, zapieczone w 200 stopniach przez 30 minut. Ładnie się przypiekło i smakowało jak zalane masą jajeczną!


 

11 marca, piątek

Na śniadanie kanapki - bułki Beta (Putka), z warzywami w miso (daikon, marchewka, szpinak), na to plastry wegańskiej "mortadeli" (GoVege), z masłem orzechowym i dżemem wiśniowym, i awokado z rzodkiewkami.


 

Na lunch dokończyliśmy lasanię ze środy. To żółte na wierzchu to wegański cheddar (Veganation), niewiele wnosił do potrawy i spokojnie mogłoby go nie być.


Na kolację zamówiliśmy jedzenie z Pink Vegan - boczniaki w panierce, ziemniaki pieczone, frytki, kukurydza. Bardzo smaczne, ale niech ktoś wreszcie wymyśli, jak dostarczyć frytki, żeby nie były zaparzone i miękkie zamiast chrupiące!!!

 

12 marca, sobota

Na śniadanie wegańska wersja tureckiego dania o nazwie menemen - w skrócie to smażone pomidory i cebulą i chilli z dodatkiem rozbełtanych jajek, ale ja zamiast jajek użyłam oczywistego zamiennika - silken tofu wymieszane z solą kala namak i płatkami drożdżowymi. Zainspirowało mnie video Fitgreenmind.


Po śniadaniu pojechaliśmy rowerami na bazar zakupy i przy okazji odebraliśmy zamówione wcześniej online dania gotowe od WegeMichy, więc na obiad był ryż basmati ugotowany z przyprawami, a do tego kremowe curry keralskie (cukinia, orzechy nerkowca, liście kafir, mleko kokosowe, groszek cukrowy, szpinak i tofu.) i ogórki małosolne. Było tak samo przepyszne jak czerwone curry z zeszłego tygodnia!!!


Na kolację odgrzałam resztę młodej duszonej kapusty z tygodnia, a do tego usmażyłam kapelusze suszonych prawdziwków i zjedliśmy wszystko z chlebem.

 

O smażonych kapeluszach już Wam kiedyś pisałam, to danie pojawiało się w moim domu rodzinnym na Wigilię, i nigdy więcej i nigdzie więcej. Bardzo je lubimy, więc Robert sobie o nim przypomniał i poprosił o zrobienie. Suszone kapelusze prawdziwków moczymy w zimnej wodzie około godzinę, tak żeby wróciły do miękkości, następnie osuszamy, obsypujemy solą, pieprzem, mąką i smażymy po kilka minut z obydwu stron na oleju.

 

13 marca, niedziela 

Na śniadanie kanapki - pasztet i pasta bezjajeczna od WegeMichy, rzodkiewki. Pasztety z WegeMichy są niezłe w smaku, choć trochę suche i się kruszą, za to pasta bezjajeczna - kolejna rewelacja!!! *^V^*


 

Na lunch prawdziwa uczta - kaki furai w wersji wegańskiej, czyli zamiast smażonych ostryg - smażone boczniaki w panierce, podane z wegańskim sosem tatarskim (przepis pod tym samym odnośnikiem), sałatką ziemniaczaną od WegeMichy i siekaną kapustą pekińską. Polecam wypróbować, bo ta wersja boczniaków jest PRZEPYSZNA!!! Mała uwaga do przepisu - ponieważ nie miałam nagaimo, zamiast tego dałam 2 Łyżki mąki z ciecierzycy i wodę do uzyskania lepkiej konsystencji.


Na kolację pierożki gyoza z nadzieniem, które mi zostało z poniedziałkowych ryżowych kluchów z przepisu Vegan Nerd, skórki do gyoz miałam gotowe, kupione w sklepie azjatyckim. A jedliśmy z towarzyszeniem pierwszego dnia wiosennych zawodów sumo w Osace! *^o^*


 

Skoro zaczęło się kotem, to i kotem należy zakończyć. *^v^* Do zobaczenia za tydzień!
 


Sunday, March 06, 2022

DOJ tydzień I

Pierwsze pół wegańskiego tygodnia za nami. Było dokładnie tak jak się spodziewałam po zeszłych latach - łatwo w przygotowaniu i smacznie, bo mam już doświadczenie w planowaniu zakupów i jadłospisu, i sprawdzone przepisy. 

Zapomniałam Wam poprzednio napisać o dwóch rzeczach, a mianowicie - po pierwsze, od kilku miesięcy mamy wagę, która nie tylko pokazuje kilogramy ale też mierzy różne parametry ciała - zawartość białka, wody, masę mięśniową, kości, tłuszcz. Porównamy sobie wyniki z początku marca z tymi po zakończeniu diety wegańskiej na Wielkanoc, i zobaczymy czy coś się zmieniło nie tylko w samej masie ale też w innych parametrach.

A po drugie, od 21 lutego zaczęliśmy eksperyment który nazywa się intermitent fasting (post przerywany). Polega to na tym, że ustalamy sobie kilkugodzinne okno żywieniowe i jemy tylko w tym czasie. My na przykład od tygodnia staramy się jeść śniadanie po 10:00 rano, obiad ok. 13:00, potem jakaś mała przekąska a kolacja do maksymalnie 19:00, czyli nasze okno czasowe wygląda tak: 9 godzin na jedzenie/15 godzin bez jedzenia. Acha, okno czasowe na jedzenie NIE oznacza, że w tym czasie jesz non stop przez kilka godzin! *^v^* (tak kiedyś myślałam...) Po prostu trzeba zmieścić wszystkie swoje posiłki w tym oknie czasowym, a poza nim już niczego nie jesz, ale wolno pić oczywiście. Ludzie różnie sobie te okna ustawiają, popularny jest układ 4 godz jedzenia/20 godzin postu. Wieczory bywają trudne jak się chce dłużej posiedzieć, bo w pewnym momencie zaczyna burczeć w brzuchu, ale w sumie nie jest to nie do wytrzymania, a lepiej mi się śpi z lżejszym brzuchem i rano chętniej jem śniadanie. Zresztą nigdy nie byłam zwolennikiem jedzenia śniadania tuż po wstaniu z łóżka, godzina do półtorej to dla mnie idealny czas. Czy da to jakieś rezultaty w obniżeniu wagi - przekonamy się za jakiś czas. 

A tak w ogóle, MadFerret zniweczyła moje wymówki dotyczące za dużych ud albo pupy do wykonywania asan w jodze... Okazuje się, że można mieć budowę taką jak pani Vanessa i spokojnie dawać sobie radę, to wszystko kwestia bycia rozciągniętym i wyćwiczonym, a ja po prostu jestem skostniała... Mam nową idolkę! *^v^*

I jeszcze jedna rzecz - książka. Niedawno trafiła w moje ręce słynna "Czuła Przewodniczka" Natalii De Barbaro, całkiem przypadkiem zresztą, bo kupowałam inną książkę i potrzebowałam coś dorzucić do darmowej wysyłki. A ponieważ coś tam słyszałam o tym tytule, to ją wzięłam. I wiecie co? To jest tak niesamowita książka, że powinna być w spisie lektur obowiązkowych!!! Matki powinny ją czytać noworodkom do snu, żeby te nasiąkały tą wiedzą i wchodziły w życie z dobrym systemem myślenia o sobie, o kobietach, o rolach społecznych. Mam nadzieję, że ktoś napisał tak dobrą książkę również dla mężczyzn, bo im też nie jest łatwo i często żyją wepchnięci w niewygodne ramy społecznych oczekiwań, z których nie potrafią wyjść. Bardzo polecam!!!

 



Poniżej nasz tygodniowy wegański jadłospis.

 

2 marca, środa

Rano jak co roku na początku DOJadania poszliśmy zrobić badania krwi - lipidogram i glukozę (badamy je też po skończeniu DOJadania, żeby zobaczyć, co się zmieniło), a wracając wstąpiliśmy na wegańskie śniadanie do pobliskiej Paprotki. Pierwszy raz w życiu jedliśmy tak pyszną tofucznicę!!! *^V^* Bajgiel izraelski (falafel, hummus, buraki, kiełki) też niczego sobie, polecamy i zamierzamy tam wrócić.



 

Na obiad podałam klopsiki groszkowo-marchewkowe z Biedronki z mieszanką kasz i ziaren (IKEA), do tego sałata i korniszony.



 

Na podwieczorek był wegański pączek z piekarni Putka. ^^*~~


 

A na kolację kanapki z wegańską mortadelą z czarnuszką (GoVege, Biedronka) i z ogórkiem.



3 marca, czwartek

Ponieważ z poprzedniego dnia została mi porcja mieszanki kasz i ziaren (IKEA) wykorzystałam ją na śniadanie - wrzuciłam ją na patelnię i podsmażyłam na oliwie razem ze zmiażdżonym czosnkiem, dodałam pomidory z puszki, tymianek, bazylię. Na sam koniec na środek wyłożyłam silken tofu wymieszane z solą kala namak (dodaje smaku jajkowego) i płatkami drożdżowymi (dodają smaku serowego), chwilę podgrzałam i już było gotowe do podania. Udekorowałam szczypiorkiem i zjedliśmy z żytnim chlebem.

 

Na obiad przygotowałam nasze ulubione jarskie kotlety z fasoli, zjedliśmy je z ziemniakami i mizerią (użyłam Alpro Cooking Oat, wegańskiego zamiennika śmietany). Z proporcji w przepisie wychodzi bardzo dużo kotletów - u mnie 16 sztuk. Ale one się świetnie przechowują w zamrażarce (mrożę przed smażeniem), poza tym podzieliłam się z zaprzyjaźnionym wegańskim domem, jeszcze nie raz pojawią się na naszym stole i będą już gotowe, tylko do usmażenia!


Na kolację zrobiłam fasolę z boczniakami - najpierw usmażyłam boczniaki z czosnkiem i cebulą, bez mieszania, aż zaczęły się pięknie karmelizować. Potem dodałam puszkę fasoli w pomidorach, tymianek, oregano. Podałam posypane natką pietruszki, z żytnim bajglem.



4 marca, piątek

Na śniadanie nasza wersja szakszuki z fasolkami -  adzuki podsmażone z pomidorem i doprawione po japońsku (sos sojowy, mirin), do tego silken tofu wymieszane z solą kala namak i płatkami drożdżowymi. Oraz awokado, bajgiel i chleb żytni.



Na obiad podałam wiedeński gulasz grzybowy (z książki Malki Kafki "God Food") - dodałam płat yuby dla zwiększenia treści, z makaronem z zielonego groszku (Bartollini) i kiszonymi ogórkami.


 

Na kolację zrobiłam pełen przypraw ryż basmati z groszkiem, czyli matar pulao



5 marca, sobota

Na śniadanie  - jeden z niezawodnych przepisów od Vegan Richa! -  kanapki z chleba tostowego z plackami warzywnymi z mąką z cieciorki (u mnie marchewka, cukinia, papryka, szczypior) z wegańskim majonezem, pomidorami, rzodkiewkami i kolendrą. Mąka z cieciorki w połączeniu z solą kala namak smakuje jak jajko! *^v^*



Na obiad kontynuowaliśmy hinduski temat i zamówiliśmy jedzenie z Vegan India (wegańska część restauracji Best of India, ul. Postępu 5) - wybraliśmy ryż basmati smażony z kurkumą, gorczycą i sokiem z limonki, Mango Tofu (kawałki tofu w sosie z mango i orzechów nerkowca), Aloo Bhindi (ziemniaki i okra w sosie pomidorowo-cebulowym z indyjskimi przyprawami) i Crispy Ghobi (panierowany, smażony kalafior w gęstym pomidorowym ostro słodkim sosie). To było przepyszne i na pewno będziemy jeszcze od nich zamawiać!!! *^O^*~~~


 

Na kolację zrobiłam kanapki - z wegańską mortadelą z czarnuszką (GoVege, Biedronka) i pasztetem sojowym z pieczarkami (Sante).



6 marca, niedziela

Śniadanie na słodko, inspirowane przepisem Fitgreenmind, czyli puchate placki.

Wymieszać 1 szkl (140g) mąki pszennej, 1 Ł proszku do pieczenia,  1 Ł cukru.
Dodać 1 szkl (250ml) mleka roślinnego - u mnie z nerkowców, 2 Ł oleju
Ja dodałam jeszcze pokrojoną w drobną kostkę gruszkę. Usmażyłam placki na złoto i podałam z jogurtem roślinnym (Bez Deka Mleka) i wiśniami (mrożone wiśnie wrzucam do garnka i podgrzewam chwilę z łyżką cukru, aż puszczą sok i się nieco rozpadną.) Placki podczas smażenia wydają się dość zbite, ciężkie, ale na talerzu okazały się leciutkie, puszyste! Wyszło nam sześć sporych sztuk.


Na obiad mieliśmy gdzieś pójść, ale najpierw zajrzeliśmy na Bazarek Na Dołku, żeby zrobić małe zakupy, i trafiliśmy na stoisko Wege Michy!!! Na Ursynowie mają jeden z trzech punktów odbioru zamówień, ale można też zrobić zakupy na miejscu, skusiliśmy się na czerwone curry z batatem, papryką, fasolką szparagową (PRZEPYSZNE!!!) do którego w domu ugotowaliśmy ryż basmati i zjedliśmy obiad z towarzyszeniem pierwszych w sezonie ogórków małosolnych. Wzięliśmy jeszcze sałatkę ziemniaczaną i kawałek pasztetu z bakłażana na spróbowanie. 



Na kolację zjedliśmy kanapki na ciepło - grzanki z chleba tostowego, sałata, papryka, ogórki, rzodkiewki, placki warzywne z mąką z cieciorki (przepis Vegan Richa), majonez wegański prażona cebulka i u mnie musztarda francuska.