Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Greece. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Greece. Pokaż wszystkie posty

7 sie 2009

Heaven, after and before hell...

Kolejne dwa dni były cudowne...Zamierzaliśmy spędzić je na plaży, więc pojechaliśmy na Chalkidiki. Dotarcie do pierwszego półwyspu z Salonik zajmuje ok 1,5h.
Plaża była boska, mała i niezatłoczona, woda cudowna, a ja nie mogłam przestać powtarzać jak jestem szczęśliwa...
To chyba było wynagrodzenie za poprzednie i czekające nas w kolejnych dniach niewygody...:>


PS. Moja przyszła amerykańska 'host rodzina' zaprosiła mnie do swojego mieszkania w Cannes na kilka dni. Jestem ciekawa tego spotkania...
Do zobaczenia!


Aris polecił nam plażę w Afitos, którą uznał za nawet niezłą...Tak wygląda znośna plaża? Haha;D

Woda miała idealną temperaturę. Ani przez chwilę nie było mi zimno:).

Granaty na drzewie.











Zabraliśmy z domu jedzenie i urządziliśmy piknik;).



Każdego wieczoru w Grecji wsadzaliśmy do zamrażalka butelkę wody. Rano dodawaliśmy do niej plasterki cytryny, zawijaliśmy w gazetę i lód potrafił się utrzymać aż do późnego popołudnia. Nic nie smakowało lepiej niż ta woda;D.

Kawałki melonu schłodzonego w lodówce to też jeden z najlepszych "orzeźwiaczy";).









Jeden facet pożyczył nam materace i leżąc tak na nich



Calzone.











Miasteczko Afitos.

Gdyby nie ta twarz...;)

Miejscowi...





Będąc już w Salonikach i wracając do mieszkania Arisa zatrzymaliśmy się przy sklepie z lustrami na ścianach i wygłupialiśmy się przez kilka minut;).

Przed cukiernią:).

W domu zrobiłam sałatkę grecką, którą zjedliśmy razem z gołąbkami greckimi.


Na drugą kolację przyrządziłam kupioną na targu rybę. Do głowy wpadł mi taki przepis: posoliłam i popieprzyłam rybę, wsadziłam do wnętrza kilka ząbków czosnku, dwa plasterki cytryny, natkę pietruszki. Spięłam ją wykałaczkami i położyłam na grillu. Po kilku minutach była gotowa:).

Zrobiłam też ponownie fetę w pomidorach. Podsmaża się do niej cebulkę z czosnkiem, fetę kładzie na patelnie, soli, pieprzy, dodaje pietruszkę i inne zioła wedle uznania. Na koniec wrzuciłam kawałki pomidorów bez skórki, które nie mogą być zbyt długo podgrzewane bo puszczają dużo wody. To wszystko:).


5 sie 2009

The second day and lots of food.

Drugi dzień mieliśmy spędzić na plaży, ale ponieważ niebo było pochmurne, przełożyliśmy plany na następny dzień.

Śniadanie na tarasie. Aris miał największy balkon, na jakim kiedykolwiek byłam. Mieszkanie na ostatnim piętrze + wysoka tempereatura każdego dnia- taki gigantyczny taras to zbawienie:).


Taras naprzeciwko był dokładnie taki sam i dobrze obrazuje balkon Arisa. Zaczyna się przy białych drzwiach po lewej, a kończy pod zielonymi markizami.

Targ staroci w okolicy, gromadził głównie staruszków.



Rano wybraliśmy się na targ.

Pomidory za 1kg za 30centów. Zakupy u tego pana były chyba najbardziej udanymi pod czas całego wyjazdu. Zapełniliśmy całe torby, a zapłaciliśmy 1euro;).

Zdecydowaliśmy się na te ryby myśląc, że w kolejnych dniach kupimy owoce morza. Nie starczyło jednak czasu, a ja żałuję, że nie wykorzystałam takiej okazji...



Chleb, melon i dolmadakia- greckie gołąbki.

Kasia z Marcinem kupili na spróbowanie po jednym ciastku z każdego rodzaju w pobliskiej piekarni. Ja przerabiałam to już w dzielnicach bliskowschodnich w Londynie, chociaż dobrej baklavie akurat ciężko odmówić;).

Byłam szefem kuchni na tym wyjeździe, ale tu muszę wspomnieć, że z Kasią podzielamy tą samą pasję do jedzenia:).



Każdy posiłek jedliśmy na zewnątrz.

Zrobiłam na kolację fetę na ciepło w pomidorach, podawaną na sałacie z oliwkami, ogórkiem, polaną octem balsamicznym:).

Grecki chleb z pastą bakłażanową i z czarnych oliwek:).




Najedzona i zmęczona Ula, popijająca lodowatą wodę z cytryną w upalny wieczór;).

Później wodę zamieniliśmy na tanie i pyszne greckie wino.

Wieczór spędziliśmy z Arisem, poznając się bliżej, pijąc wino, gadając o różnicach między Grecją a Polskę i o czym tylko się dało;).

Zdjęcie autorstwa Katarzyny;).

Późnym wieczorem razem z Arisem i jego dziewczyną wyszliśmy na miasto. Ostatecznie wylądowaliśmy na tej łodzi, przerobionej na lokal.



Po jakimś czasie wypłynęliśmy w rejs podziwiając Saloniki nocą:).