UFO...
Spotkałam się na wielu blogach ze sformułowaniem "ufok", czy "ufoki". Przykładając się do czytania Waszych postów, domyśliłam się, że chodzi tu najprawdopodobniej o porzucone, a rozpoczęte hafty, które gdzies tam na dnie szuflady czekają bidulki, aż sobie o nich przypomnimy. Poszłam tym tropem i wyszukałam w swojej szafie dwa UFO-ki ;)
Jeden ma coś około dwóch lat i jest o tematyce wielkanocnej, więc doszłam do wniosku, że jest jeszcze na niego czas.
Drugi, az trudno w to uwierzyć, leżał około 12 lat!
Wyciągnęłam biedaka w miniony weekend. Wykończyłam go, wyprałam i uszyłam poduszkę.
Doczekał się i teraz leży sobie wygodnie na kanapie:
A tu łapie światło dzienne przy oknie na krzesełku:
I jeszcze zbliżenie:
Nieskromnie prsyznam, że jestem zadowolona z efektu :D