Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomocnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomocnik. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 listopada 2020

kociopamiętniczek Kseni

Nie piszę, bo nie mam czasu! 
Telaz lobię kocie bombki i nie mam na nic czasu!
Mały kotek, a taki zaplacowany!
 


 
Wczolaj skończyłam, zapakowałam i wysłałam bombki na bazalek. Mam nadzieję, że ktoś kupi te moje bombki!
 


 

Sami widzicie, że zalobiona jestem. I telaz odpoczywam, bo ostatnio było intensywnie. Należy mi się!

 


 

sobota, 21 listopada 2020

ciężkie życie kocich blogerów

Być jak kot! Jeść, spać i nic nie robić? Oj zdziwilibyście się, że koty wcale nie są takimi leniami, za jakie je bierzemy! Wiadomo, że lubią spać i oddają się tej czynności nałogowo, ale kiedy nie śpią, ciężko pracują ;) Moje kotki nie mają lekko, ponieważ dosyć często są fotografowane. I nie mam na myśli tylko zdjęć robionych telefonem, podczas snu.
 
 
 
 
Czasami sięgam po aparat i chciałabym, aby kot w konkretny sposób pozował. I to jest ciężkie zadanie, zarówno dla kotów, jak i dla mnie. Nie bójmy się powiedzieć głośno, że pozowanie to ciężka praca.
 

 
 
Kotki instagramerzy i blogerzy mają dodatkowe zadanie, czyli testowanie różnych produktów. Nie jest to proste zadanie, wymaga wielu umiejętności i energii. Daną rzecz trzeba poużywać, żeby wyrobić sobie kocie zdanie na jej temat, a potem zaprezentować w swoich mediach. Uwierzcie, to jest bardzo czasochłonne zadanie. Już nie mówiąc o tym, że kosztowne, bo większość rzeczy trzeba kupić ze swojego skromnego, kociego budżetu ;)




Rola Kseni i Witka nie kończy się tylko na modelingu. Obydwoje piszą i dzielą się z Czytelnikami swoimi przeżyciami i przemyśleniami. Prawdziwi koci blogerzy! Witek prowadzi swoją serię wpisów pod tytułem "kocia sobota", natomiast Ksenia pisze w ramach "kociopamiętniczka Kseni". 
 




Poza życiem kociego blogera, kotki mają obowiązki typowo kocie ;) Kolejnym, trudnym zadaniem, jest prowadzenie obserwacji przez okno, tak zwany koci monitoring osiedla. Kotki, zwłaszcza Ksenia, czujnie wszystkiemu się przypatruje. Nic jej nie umknie!
 




Kot jest także kocim terapeutą. Poprawianie ludziom nastroju, pocieszanie ich w trudnych chwilach... To jest ogromne wyzwanie, z którym kotki świetnie sobie radzą. Popatrzysz na takie futerko, dotkniesz i napięcie odpuszcza...
 



Moje kotki pomagają w czytaniu, recenzowaniu, ale także fotografowaniu książek. Kupa dodatkowej roboty, ale te wpisy bardzo mnie cieszą i mocno motywują, więc na razie, nie planuję rezygnować z tych postów, więc kotki nadal będę mocno zapracowane. Swoją drogą, chyba nie pokazywaliśmy tej książki na blogu, a naprawdę pozycja warta uwagi. Czyta się szybko, ponieważ jest to forma rozmowy, wywiadu. Otwiera oczy na wiele kwestii związanych z problematyką społeczną, obywatelską i polityczną. 



 
Ksenia jest bardzo zaangażowana w pomoc w pracach kuchennych. 
 



Kotki pomagają też w rękodziele. Uwijamy się szybko, żeby zdążyć na świąteczny bazarek ;)
 


A to nie wszystkie aktywności, w jakich biorą udział kotki. Pamiętajcie, żeby nie oceniać naszych futerek pochopnie, czasami nie dostrzegamy, jak bardzo nam pomagają ;)

wtorek, 10 listopada 2020

master kot w kuchni

Jak tylko idę do kuchni, moi pomocnicy idą ze mną. Ksenia liczy na ciekawe zabawki, Witek raczej na dodatkową porcję jedzenia ;) Każdy ma inną motywację, ale efekt jest taki sam, dwa futerka plączą się pod nogami ;)
 

 
 
Ale uwielbiam ich towarzystwo i cieszę się, że tak chętnie spędzają ze mną czas. 
 

 
 
Oczywiście czasami dochodzi do małych awantur, bójek czy zabaw między nimi. Koty się nigdy nie nudzą ;) Nie powiem Wam, kto najczęściej zaczyna, ale możecie się domyślać... Kto ma najbardziej rozbrykaną minę?
 



 
Dla Kseni wszystko jest zabawą i powodem do zaczepiania Witka. Uwielbiam w niej to, że jest jeszcze taka dziecinna. A to się schowa pod kuchenny dywanik, a to wisi i balansuje na krześle, a to sobie znajdzie obierek do zabawy. Dosłownie wszystko jest zabawką.
 



Dużo weselej jest z nimi. Zwłaszcza, że za pracami kuchennymi nie przepadam, więc tym bardziej taka rozrywka mile widziana ;) 



Dobra, już pomogliśmy w kuchni, trochę się zmęczyliśmy, więc chyba dodatkowy obiad się należy jak mało komu, co???? Dawaj matka i nie gadaj. Zima idzie, sadełko trzeba gromadzić!
 
 

środa, 18 marca 2020

siedzę w domu z kotami

To z czym się teraz mierzymy jako ludzie i społeczeństwo, to coś czego nie mogliśmy przewidzieć, coś czego się nie spodziewaliśmy i co wystawia nas aktualnie na próbę. To coś, co mnie stresuje, ale chyba zawsze tak jest ze zjawiskami, które są dla nas nowe i nad którymi w żaden sposób nie mamy kontroli. I ten brak kontroli stresuje i przeraża mnie najbardziej. I aby chociaż na chwilę oderwać się od myślenia o epidemii, postanowiłam zająć się rzeczami dla mnie przyjemnymi. Po pierwsze postanowiłam poczytać. Nie chcę tego czasu przeznaczyć na siedzenie w Internecie, więc mam przygotowany stos książek "do przeczytania". No i jest czas na fotografowanie kotów!


Niestety zacznę od książki, która nie przypadła mi do gustu, ale ponieważ jest o niej głośno, postanowiłam o niej tutaj napisać. A chodzi o książkę Blanki Lipińskiej "365 dni". Po dwóch pierwszych rozdziałach byłam pewna, że odłożę ten gniot i poddam się. Ale ta autystyczna część mojej osobowości nie pozwoliła mi na to. Czułam jakiś wewnętrzny przymus przebrnięcia, aby się na temat tej książki wypowiadać. I przebrnęłam, chociaż nie bez trudu. Po pierwsze, nie kupuję pomysłu, gdzie główna bohaterka zakochuje się w swoim oprawcy. Może gdyby nastąpiło to po tych tytułowych 365 dniach, może bym w to jeszcze uwierzyła, ale główna bohaterka niemal od początku pała do swojego porywacza uczuciem i dziką namiętnością. Po drugie, nic tak mnie do tej książki nie zraziło jak wulgarny język. Można pisać o wszystkim, ale nie w taki sposób. Nie chcę, wdawać się w szczegóły, bo zdaję sobie sprawę, że w związku z tematyką mojego bloga, czytają go różne osoby w różnym wieku. Jednak to, co w książce jest uważane za spontaniczną namiętność, mnie bardziej nasuwa na myśl przemoc seksualną... W każdym razie męczyłam się okrutnie. Druga połowa książki jest ciut mniej męcząca, ponieważ akcja zaczyna się rozkręcać, coś się wreszcie dzieje, a sceny porno schodzą na drugi plan. Jednak informacja na okładce, że jest to połączenie Greya i rodziny Soprano, moim zdaniem, jest mocno na wyrost. Podsumowując, książka jest słaba i na pewno nie sięgnę po kolejne części, a są chyba jeszcze dwie.


Z ciekawości zainteresowałam się samą twórczynią tego "arcydzieła". Okazało się, że pani Blanka to bardzo medialna osóbka, kreująca się na kobietę wyzwoloną, dla której nie ma tematów tabu. Wizerunkowo jest mocno kiczowata i ordynarna, więc przypuszczam, że gdybym zapoznała się z jej działalnością wcześniej, w ogóle po tę książkę bym nie sięgnęła. Jedyne co mnie cieszy, to fakt, że nie straciłam kasy na to wybitne dzieło ;) Książkę pożyczyłam od koleżanki, która swoją drogą lekturę raczej zachwalała. Na podstawie książki powstał film, jednak jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do oglądania, ponieważ przypuszczam, że jest on równie wybitny jak książka ;)


Ktoś tęsknił za Dyziakiem? Oto i on. Ma się dobrze, nadal w nocy roznosi po całym mieszkaniu ubrania i inne szmaty, maskotki i takie tam ;) Latek przybywa, ale on się nic nie zmiania!


To co działa na mnie relaksująco, to wszelkiego rodzaju robótki rękodzielnicze. Ostatnio na tapecie mam pisanki.


Zrobiłam kilka pisanek łącząc mój ukochany decoupage z quillingiem. Jednak nie cieszą mnie tak, jak zawsze.


No i w tym roku próbuję z wyciskami z akrylu. To zupełnie inna jakość prac ;) Oczywiście we wszystkim pomaga mi Ksenia....spróbowałabym cokolwiek zrobić bez niej....


Kto z Was ma ten komfort i może zostać w domu? Zewsząd nawołują, żeby siedzieć w domu, jak tylko ma się taką możliwość, ale domyślam się, jak trudna taka akcja jest dla tych, którzy codziennie muszą wyjść z domu. Poza tym siedzenie w domu cieszy przez dwa, trzy dni, a potem? Dzisiaj byłam na zakupach, jest raczej spokojnie, mało ludzi, duża dyscyplina w kolejce, klienci stoją w odległości od siebie. Ale słyszałam też o głupich zachowaniach, jak to Polacy ruszyli do sklepów budowlanych, bo jest okazja wykorzystać dodatkowe wolne na remont....

Za oknem piękna wiosna, na którą tak długo, z upragnieniem czekaliśmy... A dzisiaj jakoś to wszystko nie cieszy.... Może chociaż kocie zdjęcia niech będą na poprawę humoru ;)

czwartek, 27 lutego 2020

kociopamiętniczek Kseni

Muszę koniecznie o tym napisać! Znowu wąchałam lampę! Jak ja lubię takie zabawy na wysokościach! Ogólnie baldzo lubię się bawić.


Ale musicie wiedzieć, że ze mnie też placowity kotek czasami jest. Dziadek zlobił mi ładny palapet, bo ja lubię siedzieć w oknie. I lazem z Mame ten palapet wykańczałyśmy. Chociaż podobno ja przeszkadzałam, ale się nie przyznaję do tych zarzutów.


Przeszkadzał to Gluby, bo usiadł i zejść nie chciał.


Mama to nasze siedzenie wykorzysta, żeby poćwiczyć zdjęcia z lozmazanym tłem. Tylko nie wiem czemu akulat ja lobiłam za lozmazane tło? Przecież to Gluby jest brzydki i mógłby być lozmazany...

poniedziałek, 30 grudnia 2019

podsumowanie grudnia

Grudzień minął ekspresowo, chociaż ostatnie miesiące wszystkie mijają w oka mgnieniu.... Nie wiem jak to się dzieje, bo dopiero był wrzesień.... Z jednej strony fajnie, bo jest bliżej do wiosny, ale przeraża mnie to, jak szybko mija czas i życie.... Niewiele się działo w grudniu, chociaż ostatnie dwa miesiące dla mnie były bardzo ciężkie i intensywne, to jeśli chodzi o fotografowanie i blogowanie, niewiele mam materiału. Pomimo to postanowiłam coś wrzucić w tym podsumowaniu, pewnie głównie ze świąt, bo to był czas luzu i czasu domowego. Niestety większość zdjęć zrobionych telefonem, bo on najczęściej był pod ręką.


Zawsze w grudniu staram się przygotować jakieś ozdoby. Chociaż w tym roku czasu miałam niewiele, coś tam udało się stworzyć. Więcej z zaplanowanych rzeczy nie powstało, ale skupmy się jednak na tym co się udało ;) 


Co roku robię bombkę na choinkę rodziców, w tym roku padło na ptaszki ;) Ptaszki są fajne, prawda? 


Na własną choinkę także zrobiłam bombkę z ptaszkiem.


Ksenia ostro szturmuje choinkę, więc już drugi rok z rzędu nie wieszam szklanych bombek. W tym roku też nie powiększyłam mojej kolekcji o kolejnego szklanego kotka.... Postawiłam na nietłukące się białe zwierzątka :D Możecie je zobaczyć TUTAJ. Do kolekcji w tym roku dołączył jelonek i sowa, ale nadal to wiewiórka jest moim ulubionym zwierzakiem ;)


Ubieranie choinki z kotem wariatem, to zawsze wyzwanie. Ksenia bardzo się zaangażowała w tę czynność, ale muszę przyznać, że nawet była grzeczna. Wiadomo, jak to młody kot, wszystko było zabawą, ale w sumie to na tym polega jej życie, na wiecznej zabawie ;)



Ogólnie święta przebiegły dla mnie dosyć bezboleśnie i na luzie, bez spiny, obżarstwa i tysiąca gości. Tak jak lubię ;) To jest czas przede wszystkim odpoczynku i tak do tego podchodzę. Wreszcie miałam czas na nadrobienie czytania. Musso po raz kolejny mnie nie zawiódł. Jak to się czyta!!!! Sięgnęłam po pierwszą książkę tego autora "Potem". Znowu akcja z elementem abstrakcji, za czym szczerze mówiąc nie przepadam, ale jemu wybaczam ;) Wciągnęłam w Wigilię.


Zaraz sięgnęłam po kolejną książkę, tym razem padło na pozycję o tematyce świątecznej, postawiłam na lekką i nieskomplikowaną fabułę Agaty Przybyłek. Drugi dzień świąt cały spędziłam w domu z książką i mandarynkami, no i kotami rzecz jasna. Jestem minimalistką i tyle mi wystarczy....


A co do samej książki.... "Siedem cudów" to typowa lekka lektura, w sam raz na święta, ponieważ to one są tłem dla całej fabuły. Czyta się szybko i momentalnie się człowiek wciąga w losy kilku młodych bohaterów. Jest wątek humorystyczny, co akurat w tym przypadku jest dużą korzyścią dla książki. Książka typowo do relaksu i tę funkcję, moim zdaniem, spełnia dobrze ;)

Mnie się dobrze odpoczywało psychicznie przy lekturze, natomiast kotkom dobrze się spało ;)

Dawno na blogu nie było Tosi i Dyzia. Byli mało aktywni podczas świąt, ale złapałam ich na jedno zdjęcie...


I dla tych, co tęsknili za głupimi minami Nynusia... ;) Ten kot jest jedyny i niepowtarzalny!



I najbardziej zmęczony biesiadnik na wigilii.


Czy Wasze kotki znalazły coś pod choinką? Bo u nas skromnie, tylko myszka, a nie, przepraszam, to rybka :D



Podczas pisania bloga miałam oczywiście pomocnika. Myślimy nad postem podsumowującym 2019 rok, ale szczerze mówiąc nie wiem czy znajdę na niego siłę. Patrząc na poprzednie tego typu posty widzę ile to roboty, a w tym roku chyba nie jestem w formie... No zobaczymy ;)


Jakie macie plany na Sylwestra? Bo my chyba takie: