Pierwsze zamówienie złożyłam w zeszły weekend w księgarni Wydawnictwa Znak, korzystając z ich promocji i kodu rabatowego uprawniającego do zakupu książek aż 50% taniej! W dodatku wysyłka do Paczkomatów była za darmo, więc już w ogóle cudnie :) Kupiłam książkę, na którą polowałam od dawna - Kuchnię Filmową Pauliny Wnuk, czyli książkową wersję bloga From Movie To The Kitchen, który uwielbiam i polecam :).
Drugą zamówioną książką było Pyszne 25 Ani Starmach, która jest m.in. jurorką w MasterChefie. Czytałam o tej książce bardzo mieszane opinie, ale ja osobiście jestem oczarowana! Książka ma bardzo fajny spis treści i świetne, proste przepisy! Największym ich atutem jest szybkość wykonania i to, że niemal 99% z proponowanych składników to rzeczy, które zawsze mamy w domu lub kupimy w każdym ze sklepów. Osobiście nie cierpię ganiać po sklepach w poszukiwaniu jakiegoś wyjątkowego składnika czy wydawania na posiłki niebotycznych kwot. Szybko, tanio, prosto i smacznie - czyli tak, jak najczęściej chcemy gotować i jeść ;). PS: Książki odebrałam we wtorek wieczorem, o 22 gotowałam już krem krówkowo-bananowy! Wyszedł pysznie!
Podczas DDD zamówiłam kilka drobiazgów w Aptece Gemini, którą polecała Bella. Wzięłam parafinowy peeling do dłoni z Ziaji Pro (który z kolei polecała chyba Innoooka), bo uuuwielbiam peelingi do dłoni, a ten jest ponoć świetny (12,59zł). Do tego tani, ale skuteczny i ciężko dostępny stacjonarnie krem do rąk Anidy (4,09zł) oraz tonik Fitomedu (8,99zł), który zbiera bardzo pozytywne opinie na Wizażu.
W sklepie Goodies zrobiłam zapas zimowo-świątecznych wosków Yankee Candle. Jak widać na zdjęciu, wybrałam typowo sezonowe zapachy: Salted Carmel (najbardziej specyficzny, niby fajny, ale dziwny, już go palę :D), Christmas Cookie, Snow In Love, Christmas Eve, Christmas Memories i Spiced Orange. Woski kosztowały 6zł, a dwa z nich były na promocji po 4,50zł. Chciałam kupić zdecydowanie więcej (początkowe zamówienie było na ok. 100zł :D), ale się opamiętałam :D. Żałuję tylko, że tuż sprzed nosa wysprzedano mi Season Of Peace :(.
Jakiś czas temu z koleżankami robiłam zbiorowe zamówienie z Biochemii Urody, pierwsze w mojej historii ;). Ostatnio w ogóle bardziej ciągnie mnie do pielęgnacji, niż kolorówki, choć nigdy nie sądziłam, że to nastąpi :D. Kupiłam: 50g masła shea, peeling perłowy drobnoziarnisty, pomarańczowy olejek myjący do twarzy oraz dwie ściereczki do mycia twarzy.
Na sam koniec mój niemal "właściwy" prezent mikołajkowy, bo cudowna paczka od Rossmanna! Na zdjęciu brakuje gwoździa programu - cudownego, mięciutkiego szlafroczka, który w zasadzie od razu powędrował do prania, bo chcę go jak najszybciej zacząć nosić :D. Ten "prezent" zaskoczył mnie totalnie :) Jego kawałek uwieczniłam jedynie na Instagramie ;). Poza tym, w ogromnym, czerwonym okrągłym pudełku znalazłam:
- Isana Med Urea - żel pod prysznic
- Isana Med Urea - emulsja do ciała
- Isana Med Urea - krem do rąk (uwielbiam ich krem z mocznikiem, recenzowałam go tutaj)
- Isana - krem do ciała owoc granatu i figa do skóry suchej (od dawna chciałam go kupić, ale ciągle mi było żal, bo miałam spore zapasy mazideł w domu)
- Isana - kremowy żel pod prysznic masło shea i owoc pasji - cudowny zapach!
- Isana - szampon do włosów brązowych
- Isana - płukanka do włosów brązowych
- czekoladę z miodem, migdałami i nugatem :)
A Wy byłyście grzeczne? :D Co przyniósł Wam Święty Mikołaj i co zamówiłyście podczas Dnia Darmowej Dostawy? :)
PS: Zdjęcia robiłam dzisiaj, a każdy z nas wie, jakie warunki panują za oknem... jestem zaskoczona, że na w ogóle coś na nich widać :D