Nigdy nie pamiętam, jak się go wymawiało, jeszcze gorzej z napisaniem nazwy ;) Od dawna jest na etapie bardzo zaawansowanym. Od tygodnia brakuje mu zaledwie połowy rękawa i nie daję rady go skończyć. Czas zarówno w pracy jak i poza nią intensywny. W domu woła ogródek i porządki (wiosna przyszła – zaraz idę robić porządek we włóczkach). Człowiek nie wie czy sprzątać dom czy kosić trawę.
W pracy roboty po łokcie i zero oddechu. Zarówno Marcin jak i ja oddajemy systemy Klientowi, mamy roboty po łokcie. Nawet w długi weekend po położeniu Majki spać, siadamy do spraw służbowych i siedzimy nad nimi co najmniej do północy. Mieliśmy mieć teraz tydzień wolnego a z trudem wyżebraliśmy dwa dni (ja nie mam zasięgu ale Marcin pewnie będzie wisieć na telefonie).
Właściwie nawet mnie to nie dobija, jestem w ciągu (wyczytałam, że to określa się mianem “Flow”?). Tyle że rozedrgana, rozdarta między tym wszystkim co muszę, chciałabym zrobić niczym książkowa sosna.
Dość wynurzeń, teraz fotki:
Głucha na ostrzeżenia tych, którzy trąbili o tym jak się plisa zwija, robiłam jak w oryginale. Plisa zwija się, jak obiecano. Nie spięta właściwie roluje się cała. Albo spruję i zrobię ściągaczem (tego akurat mi się nie chce), albo będę nosić spiętą, jak na zdjęciu bo mam obsesję na punkcie podkreślania talii (pewnie stąd ciągle wychodzi mi rozmiar 34 ;))
Robię z włóczki kupionej na Fyberspates (Update: link jest do innego koloru –ja kupiłam kolor jasny mech, którego w tej chwili nie ma) – motek miał 1200 metrów nitki i wcale nie maleje. Starczy pewnie jeszcze na jeden sweterek albo ze dwa szale :) Włóczka miękka, cieńsza niż Zephyr Jaggerspun, milutka na ciele. Kolor bardzo mi się podoba. Zdecydowanie będę nosić (buhahaha).
Wczoraj przyszła paczuszka z moimi ostatnimi nabytkami. Zakupiłam na allegro od sprzedawcy odziezowaszafa bawełenki po 5 złotych za motek (no nie mogłam się powstrzymać):
Obie to 100% bawełna. Z zapachu sądząc z jakichś zapasów długo leżących w sklepach albo ciucholandowych. Nowa, w stanie idealnym. Będę miała tego sprzedawcę na oku :)
Pierwszej (kolor to podobno spokojny fiołek ale ja w nim widzę tylko szarość) mam 8 motków, Zapewne pójdzie na Arielle. Pewnie zostanie, ale grubość jest idealna więc chyba się nie powstrzymam.
Z drugiej (kolor mniej intensywny, niż na fotkach) chciałam jakieś kuse wdzianko zrobić. Takie do narzucenia na top na ramiączkach, do pracy. Może takie (fotka Theyarnyiad):
Jedyne co mi w tym sweterku przeszkadza to brak dekoltu w szpic (wyczytałam gdzieś, że w serek bardziej do mnie pasuje i utkwiło mi to w głowie).
Update: za to ten (Oriel Lace Cardigan) sweterek ma dekolt w serek i też jest sympatyczny:
Tyle na dziś. Towarzystwo wyruszyło na zakupy, mam w planie przetrzebienie szuflad włóczkowych i wywleczenie z nich wszystkiego, czego nie ruszyłam od dawna a chomikuję nie wiadomo po co. Obfocę i wystawię niedługo – może ktoś będzie tego potrzebował bardziej ode mnie?
W kolejnym poście napomknę o zakupach włóczkowych, które popełniłam dzisiaj >:)
Do przeczytania!