czwartek, 26 lutego 2009

U mnie też bez fajerwerków :)

Dzisiaj będzie krótko albowiem zabrałam się za Wielkie Porządki. Zamierzam przetrzebić niepotrzebnie zgromadzone graty i pozbyć się ich czym prędzej. Co jakiś czas muszę sobie dla motywacji łyknąć “Perfekcyjnej Pani Domu” bo ciężko mi się pozbywać tego wszystkiego (nad każdą śrubką zwykłam się zastanawiać czy aby się jeszcze nie przyda). Zaczęłam od pralni i już trzeci dzień w niej tkwię (pralnia niepostrzeżenie zaczęła pełnic również funkcję stryszku/graciarni.

Na koniec zostawiłam sobie trzebienie włóczek – ciekawe czy będę musiała przed tym sobie łyknąć czegoś mocniejszego ;)

Robótkowo zatem niewiele:

P1250037

Skończyłam rękawy. 4 rękawy gwoli ścisłości, z czego dwa się nadają. Kompletnie głowy do dziergania nie miałam w zeszłym tygodniu (mam nadzieję w tym będzie lepiej). 2 razy prułam pierwszy rękaw bo źle odczytałam wzór. W końcu rozrysowałam sobie wzór na kartce i rękaw jakoś skończyłam. Drugi poszedł bez problemów, tyle, że pod koniec główki zorientowałam się, że całość robię drutami o pół numeru mniejszymi. Joy powoli stawał się stwierdzeniem ironicznym. Wczoraj zabrałam się za plecy. Miałam zamiar dziergać w całości z przodami, ale tutaj dużo guzików które trzeba równomiernie rozłożyć a ja swoim obliczeniom nie wierzę – więc dziergam osobno.

No i dylemat mam. Bo rękawy robiłam w rozmiarze xs – mam ręce jak te gałązki a chciałam, żeby rękawy ładnie przylegały. W takim samym rozmiarze zaczęłam plecy no i im dalej jestem tym bardziej się zastanawiam czy jednak tułowia nie zrobić w rozmiarze s. Xs wychodzi dokładnie w szerokości Fuksjowych Listków (ma mieć 40 cm)– niby ładnie ale przecież fuksjowych jednak nie zapinam w całości. S-ka będzie miała 43 cm w biodrach (i chyba w biuście – schematy Kim podają szczątkową ilość wymiarów) ale ma kształtowanie talii – dwa razy odejmuje się 6 oczek. Jak tak się czytam to zaczynam się sama przekonywać do s-ki ;)

Nastawiłam wczoraj zakwas (2 poprzednie akcje zakończyły się totalnym fiaskiem) wg ostatniego przepisu Liski i…

TADAM! z jaką radością zobaczyłam dzisiaj rano że wypłynął mi ze słoika i chlapnął na ścianę! Nawet awaria pieca (tego co dom ogrzewa) mu nie zaszkodziła – po dokarmieniu urósł jak szalony :) Jeśli czegoś nie zepsuję to kto wie, kto wie – może w niedzielę upiekę swój pierwszy poważny chlebek?

czwartek, 19 lutego 2009

Jak oni to robią?

Jak oni to robią w tym Inter-Fox’ie, że jednego dnia zamawiam włóczkę i robię przelew, a następnego dnia przed południem mam włóczkę w domu??? Na prowincji gdzie priorytet zwyczajowo idzie 2 dni?  P1250011-1 W związku z powyższym zdążyłam tylko spruć swetrzyska na koszyczki, wszak obowiązek wzywał do Joy:

P1250031-1

Powiem Wam jedno – nie przepadam za opisami Kim Hargreaves. Przeważnie wczytuje się w każdy fragment kilka razy. Z reguły robię na początku mnóstwo błędów. Opis tego prostego wzoru kosztował mnie trzy prucia bo zamiast naskrobać normalny opis albo jeszcze lepiej schemat – autorka sobie “upraszcza” w  stylu – rzędy 1-6 tak i tak, rzędy 7:12 jak rzędy 1-6, rzędy 13-14 jak 1-2, … rzędy 16-22 jak 7-14. To tylko przykład wyssany z palca ale człowiek lata po tym opisie, trafia za odsyłaczem do kolejnego odsyłacza i wszystko sie kiełbasi (dopóki nie nauczy się prostego wzoru na pamięć). Poza tym wszystko jest opisane inaczej “niż zwykle” – dużo tekstu w większości wymagającego uwagi.

Wracając do włóczek – ecru ma, jak dla mnie zadowalający odcień. Nie jest to takie szampańskie ecru, raczej mleczny, czy tez śmietankowy odcień bieli. Na szczęście do zszarzałego mu daleko. Pistacjową Austral wyobrażałam sobie inaczej. Sądziłam, że będzie miała taki odcień jak Lorena – tymczasem brak w niej tej odrobiny żółci, której się spodziewałam:

P1250003 Eksperymentalnie zamówiłam też motek Mississippi w kolorze seledynowym. Sama nazwa mnie odstręczała, fotka natomiast intrygowała. W rzeczywistości kolor jest bardzo fajny – razem z pozostałymi odcieniami daje przedsmak lata. Jeśli się nie mylę (zrobiłam naprędce próbkę, ale jeszcze muszę do niej wrócić) – będzie pasować do Harmony. Dzięki uprzejmości Joasi (Kocurka) mam w domu próbkę Rowan Summer Tweed (i mnóstwo innych próbek, o których na pewno napiszę w kolejnych postach ). Po przerobieniu małej próbki zgadzam się z Joasią– włóczka przypomina sznurek i nie jest zachwycająca. Nie wiem jak oni zrobili tę fotkę, że nie widać na modelu tej sznurkowatości. Co do Harmony nie jestem jeszcze pewna, czy się za niego zabiorę ale skoro Mississippi najprawdopodobniej będzie pasować grubością pokuszę się o napoczęcie plisy, żeby sobie sprawdzić jak to w ogóle wychodzi.

Do włóczki tradycyjnie załączono próbki – z nowości jest tam Brisa (też firmy Katia) – mieszanka bawełny i wiskozy. Wyglada inaczej niż nasza Sonata – cała ma połysk, a nie tylko pojedyncza jej nitka. Obiecuję zrobić próbkę i wystawić tutaj zdjęcie. Niestety już nie dziś bo za chwilę wiadomo – kończy sie Majodrzemka.

środa, 18 lutego 2009

Daję znak życia

Daję znak życia, żebyście nie myśleli, że mnie tutaj całkiem zasypało – ale właściwie wiele do napisania nie mam. Niemoc jakaś mnie opadła. Czasem tak mam, jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze palcem kiwnąć nawet nie ma sensu, bo i po co. Trzyma mnie już tak tydzień. Nie mam ochoty wziąć drutów do ręki. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie takich słów człowiek się spodziewa wchodząc na ten typ bloga :) No ale bywa. To nie żaden dołek, czy depresja przedwiosenna – nic z tych rzeczy. 

Ogromną ilość komentarzy zostawiłyście pod moim ostatnim postem. Zdumiewająca ilość i tempo w jakim Fuksjowe Listki zdobywały kolejne serduszka na Ravelry skłoniły mnie do refleksji (a pewnie, że nad robótką też się da;) Jak to jest, że człowiek szuka wyzwań, udziwnień, nowych możliwości, a tutaj zwykły prosty projekt, bez modelowania, bez fajerwerków tak się “sprzedaje” ? Ja wiem, że to w 90% kwestia fotki (Lauro mnie się ten sweterek podoba, ale też nie przypuszczałam że się tak zaprezentuje) ale mimo wszystko.

Poza tym refleksja druga, już nie związana z Listkami – moja szafa. Ile razy ja otwieram stwierdzam (po cichu oczywiście) że trzeba będzie rozważniej dobierać projekty. Swetrów mi się nazbierało od groma, a ile razy gdzieś wychodzę akurat nie pasują. Z szuflad się toto wylewa, ale a to za ciepłe a co za cienkie, a to za ażurowe – rzadko kiedy jest odpowiednia pora. Trzeba się zabrać za ostrą selekcję a jak nie ma nic odpowiedniego do dziergania zająć ręce czymś pożytecznym..

…na przykład zrobić kolejne koszyczki:

  P1240901

Tak, to właśnie robię od niedzieli. Zużywam zapasy kiepskiej bawełny do produkcji koszyczków. Biały surowiec już się skończył, z żółtego wyjdą mi jeszcze ze dwie sztuki, na koniec zostanie błękit i łosoś. Zakoszyczkuję się na amen ;)

Zebrałam kilka modeli, które chciałabym w przyszłości wydziergać. Niestety nie wszystkie będę miała od ręki. Część z nich chciałabym bowiem wydziergać z zalecanej włóczki (patrz kurs funta który pnie się zupełnie niepoważnie w górę):

Thrown Together0035Dla części muszę znaleźć jakiś sensowny zamiennik, bo zalecana włóczka ma jakieś nie takie kolory albo po prostu widzę, że można model spokojnie wydziergać z czegoś innego (czytaj “tańszego”):

Thrown Together0014 28

Przy okazji pytanie do “bywałych” – czy Kid Classic gryzie???

Kolejny model, który chciałabym mieć w szafie to Orchid:

Orchid_1

Już wiem, że Sonata się na niego nie nadaje – wzór jest na niej kompletnie niewidoczny. Znalazłam miejsce, gdzie zalecana włóczka jest przeceniona (Purelife Organic Cotton), ale zastanawiam się również nad bawełną Pani Anny (a właściwie firmy Adriafil). Bawełnę macałam, włóczki Rowana nie – nie wiem zatem czy warta zachodu – na przykład miększa.

Na szczęście jest coś co mogę wydziergać całkiem niedługo (no chyba że mnie obliczenia zawiodły co nie zdarzyłoby się po raz pierwszy) albowiem właśnie dzisiaj zamówiłam kolejne Australe w Inter-Foxie. Z duszą na ramieniu zamawiałam, bo obawiałam się, że wobec wstrzymanych dostaw wszyscy rzucą się na to, co zostało i wykupią całą resztę kolorów.

Zamówiłam zatem Australa w kolorze ecru (ciekawe jakie to będzie to ecru), na następujący model:

Joy_1

Owszem, na fali powodzenia Fusjowych Listków go zrobię, bo nie ma w nim nic szczególnie łapiącego za gardło. Ale jest świeży, wiosenny (a może nawet letni) i ma szanse być równie wielofunkcyjnym sweterkiem jak Fuksjowe Listki. Zrobiłam próbkę i wychodzi na to, że Austral będzie pasowała, chociaż zastanawiam się, czy zalecana bawełna nie daje bardziej “wypukłego wzoru”.

Zamówiłam też Australa w kolorze pistacji – tego akurat już z obawy, że mi go wykupią. Planów co do niego nie mam, ale kolor od dawna mi się podobał, a teraz kiedy wiem, że włóczka świetnie się nosi nie mam obaw, że będzie leżał w szufladzie.

I wiecie co? Włóczkę zamawiałam dzisiaj rano bez nadziei na szybkie otrzymanie przesyłki. W końcu dzisiaj wysłałam przelew, pójdzie pewnie do jutra, a do końca tygodnia Inter-Fox nie wysyła przesyłek. A właśnie przed chwilą otrzymałam maila, ze przesyłka została wysłana. No jak oni to robią?

To ja już nie bedę wrzucać kolejnych rzeczy Kim, które chciałabym koniecznie mieć tylko idę pruć bawełnę na te koszyczki, bo niedługo będę miała zajęcie :)

niedziela, 15 lutego 2009

Fuksjowe listki

Pogoda jest piękna. Zasypało nas kompletnie śniegiem – brodzimy w nim po kolana :) Niestety światło zdecydowanie nie nadaje się do sesji.  Od połowy zdjęć wspomagała nas lampa garażowa (co niestety widać). No ale proszę – kilka obiecywanych zestawień. Nie każde wyszło ładnie na zdjęciu (możliwości czasowe ograniczone, niedługo wstaje Pszczoła), ale wszystkie mi sie podobają. Sweterek jest prosty, ale pasuje do wielu kombinacji.

Na pierwszy ogień z ołówkową spódnicą, później z zieleniami, na końcu spodnie i fioletowy top.  Niestety z kolorami zdjęcia dzisiaj wychodziły najgorzej dlatego polecam wsparcie się fotkami zestawień kolorystycznych.

P1240684 P1240745P1240783  P1240837

Resztę fotek można obejrzeć tutaj. Niestety to wszystko na dzisiaj, bo weekend mam w tym tygodniu wyjątkowo zabiegany. Do przeczytania :)

środa, 11 lutego 2009

Poszerzam sobie włóczkowe horyzonty

Dzisiaj będzie tylko i wyłącznie o włóczkach ( chociaż, nie zaprzeczę, że zaczęłam dłubać na poważnie sweterek z Kidsilk Haze).

Otóż otrzymałam dzisiaj przemiłą przesyłkę od Pani Anny, która po moim zeszłotygodniowym poście na temat włóczek, była tak miła, że zaproponowała mi podesłanie próbek firmy Adriafil. Pani Anna prowadzi pasmanterię i między innymi te włóczki ma w stałej ofercie. Nie spotkałam sie do tej pory z produktami tej firmy, byłam ich zatem orgomnie ciekawa. Oto jakie wspaniałości znalazłam w przesyłce (był lutowy, pochmurny dzień ale od biedy można uznać, że kolory nie są najgorzej odwzorowane):

P1240634-1 Każdy teraz zrozumie, dlaczego nie ruszyłam dzisiaj robótek – musiałam wszystko dokładnie obmacać, pomiziać się każdą włóczką i przerobić kilka próbek :)

Po zdjęciu zbiorowym, konkretnie co w przesyłce znalazłam:

Najpierw włóczki z wełny merynosowej:

P1240628

Merino i Regina (Merino w prawym dolnym rogu, pozostałe to Regina).

To trzeci rodzaj wełny merynosowej, z jakim się spotkałam. Była gładka, sprężysta z lekkim połyskiem – to Merino 2000 i Futura. Później Austral – mniej sprężysty, praktycznie nie spleciony, na koniec włóczki Adriafilu – sprężyste, matowe. Próbuję znaleźć jakiś porównanie do włóczek, które wcześniej miałam, ale nie potrafię – po prostu taka bardziej wełniana z wyglądu? Może Polo tak wygląda, ale nie miałam go niestety w rękach. Może zrozumiecie o co chodzi spoglądając na fotkę motka na stronie producenta.

Robiłem próbkę tylko z Merino, jest sztywniejsza od Reginy – pewnie dlatego, że mocniej skręcona. Próbkę robiłam na drutach 3,5 mm (producent zaleca 4,5 ale wtedy nie miałam cierpliwości szukać zaleceń tylko od razu dorwałam druty).

P1240627 Próbka jak dla mnie mniej miła od Merino 2000 czy Australa, aczkolwiek pamiętajcie, że jestem z tych skrajnie delikutaśnych. Ta włóczka mnie nie gryzie, stwierdzam jedynie, że nie jest aż tak milutka jak Merino 2000 i Austral (za małe druty też pewnie miały na to swój wpływ). Poza tym miękka i przyjemna w dotyku. Po przytknięciu małej próbki do szyi nie jestem w stanie powiedzieć, czy mogłabym ją nosić na gołe ciało – nie gryzła, ale była lekko szorstka. Ma szeroką gamę kolorów, zwłaszcza przypadły mi do gustu szarości, grafity i ciemna czerwień.

P1240576 Kid mohair – nie mam nitki zdatnej do przerobienia próbki więc obmacałam pędzelki na próbniku i stwierdzam, że jest milutki, mięciutki ( o gryzieniu się nie wypowiem bo jak odpowiednio przyłoże Kidsilka Haze to mnie też pokąsa) no i ma piękne kolory. Nie ma fuksji, jest  bardzo ładny wrzos, turkus (który mi nie wyszedł na zdjęciu) i mnóstwo innych. Myślałam że 18 to bordo, tak mi się  kojarzył z Ligueur (chociaż jak tak patrzę to umiejscowiony koło brązów więc może coś ze wzrokiem nie tak u mnie). Kolor 80 to nie Trance ale takie w okolicach (bez nutki zieleni). Strasznie podoba mi się kolor 81, ciekawy jest 71 (chociaż nie potrafię go nazwać). Generalnie bardzo mi sie ten Kid mohair podoba. Grubość – ha! tutaj mam zgryz, bo na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że Adriafilowy kidmohair jest cieńszy, ale jak zaczęłam fotki robić porównując je z nitką Kidsilka Haze to na zdjęciach wyglądają na tej samej grubości:

P1240614-2Może włosek mocniej miejscami Kidsilka owija stąd to wrażenie?

Na koniec bawełny: Memphis i Cheope:

P1240631-1Bawełną się zachwyciłam, bo miłe w dotyku i w mnóstwie ładnych kolorów. W dotyku hum, kojarzy się z poprzednią Sonatą (tą grubszą i bardziej mięsistą). Słabo spleciona, przypomina mi tym Australa, ale bez nitki wiskozowej więc przy przerabianiu nic nie ucieka i się nie mechaci (ta wiskozowa nitka w Sonacie potrafi napsuć krwi). Jedna bawełna (Cheope)  na druty 3 – 3,5 druga taka sama, ale grubsza (Memphis) - na druty 4 – 5 . Z tej drugiej zrobiłam próbkę na drutach 3,5 mm (na zdjęciu), oraz na 4 mm:

P1240622 W końcu jakaś bawełna grubsza od Sonaty (no wiem, można jeszcze zdobyć naszą Glorię). Wstawiam jeszcze fotkę z bliska, żebyście mogli zobaczyć jakiego to rodzaju nitka:

P1240588Piątki do dla mnie przesada, ale wiele z Was pewnie by na piątkach robiło, skoro Sonatę przerabiacie na  4mm a ja do niej biorę 3 mm :) Jest w fajnych, żywych kolorach, są też pastele oraz poważniejsze, ale bardzo piękne beże, khaki i hum nie umiem tych kolorów opisać chodzi o  27/98 – niby bure, ale są naprawdę świetne.

Prócz Memphis i Cheope dostałam jeszcze dłuższy kawałek nitki na szydełko. Wydaje mi się, że to Doppio Ritorto 8/3. Nie wiem jaka będzie dostępna gama kolorystyczna (chyba niewielka), ale nitka jest mięciutka. Kojarzy mi się na pierwszy dotyk z mięciutkim Perle 5 (ale tym Basaka a nie Madame Tricote, kiedyś myślałam, że to to samo, ale różnica w dotyku jest zasadnicza). Muszę zrobić próbki bo mam na oku pewien szydełkowy żakiecik, który od dawna za mną chodzi. Pani Anna napisała mi, że robiła z tej nitki spódnice i szydełka – świetnie się je nosi. Podobno zarówno Memphis i Merino bardzo dobrze znoszą pranie.

Na koniec, jak dla mnie, bardzo optymistyczna informacja – Pani Anna za jakiś czas planuje otwarcie sklepu internetowego. Z tego co dojrzałam w wersji testowej, będzie tam również dostępna włóczka Austral i nie tylko.  Wobec moich włóczek wylewających się (ciągle jeszcze) z szuflad muszę sprawę poważnie przemyśleć, ale kilka pozycji mooocno mnie kusi ;)