Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubione. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubione. Pokaż wszystkie posty

Harlan Coben - Nie mów nikomu

Dawno mnie tu nie było, ale wracam z książką wartą uwagi :)
Tego pana chyba nie muszę nikomu przedstawiać, myślę, że większość z Was miała już styczność z tym autorem, bądź o nim słyszała. To mój kolejny pierwszy raz ;) Nigdy wcześniej nie sięgałam po nic jego z twórczości i żałuję, bo bardzo się polubiliśmy.

Harlan Coben porwał mnie totalnie swoim stylem pisania, który jest lekki, przyjemny dla duszy i jednocześnie można wynieść z jego zapisków dobrego. Gdybym była pisarką, chciałabym pisać z taką lekkością jak on.

Wątki w książce są doskonale dopracowane, nie przyłapałam autora na żadnej pomyłce. Czyta się ją w tempie błyskawicznym, jak już zaczęłam, nie mogłam się od niej oderwać. Wielowątkowość nadaje tu szybkiego tempa i podczas gdy bohater uciekał, miałam wrażenie, że uciekam razem z nim, a nawet przyłapywałam się na szybkich oddechach, co mi się jeszcze nie zdarzyło.

Książka jest pełna niespodzianek. Co chwilę pojawiają się jakieś nowe fakty w sprawach, nieznajomi ludzie, którzy czegoś chcą, lecz tak naprawdę nie wiemy czego. To jedna z tych książek, w których nie wiemy co może się wydarzyć w najbliższym czasie, wraz z bohaterem rozważamy wiele możliwości, jesteśmy prawie pewni, że właśnie o to chodzi, ale po chwili okazuje się, że to, co się stało przerosło nasze oczekiwania.

Tutaj wcielamy się w rolę każdego z bohaterów, w zależności od perspektywy, z jakiej autor przedstawia nam wydarzenia, co genialnie wpływa na naszą wyobraźnię, a dodatkowo sprawia, że rozwiązujemy sprawę niemal jak najbardziej dociekliwi detektywi. Warto przeczytać.

A, zapomniałabym - poczucie humoru autora rządzi ! :D

David i Elizabeth Beckowie tworzą dobre, zgrane małżeństwo, a ich związek ma swoje korzenie już w dzieciństwie. W dzień trzynastej rocznicy wybierają się nad jezioro, by uczcić lata spędzone razem. Niestety, ich sielankę przerywa tragedia. Elizabeth zostaje porwana, a kilka dni później jej ciało zostaje znalezione, okazuje się, że padła ofiarą seryjnego mordercy. Czy aby na pewno? Po ośmiu latach od jej śmierci David - lekarz pediatra - dostaje mail, a w nim dowód na to, że Elizabeth żyje oraz ostrzeżenie "Nie mów nikomu". Od tej pory jego życie zmienia się diametralnie, a jego tempo z spokojnego na ultraszybkie i zawrotne. Bohater musi zmierzyć się z zagadkami z przeszłości, a nawet poświęcić swoje życie w imię miłości.

Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić.
Czasem pakujemy stare rzeczy i chowamy je na strychu, nigdy nie zamierzając ich wyjmować, ale nie potrafimy się ich pozbyć. Pewnie tak samo jak marzeń.
Śmierć jest wspaniałym nauczycielem. Niestety zbyt surowym.
Brak wyjaśnienia wcale nie oznacza, że naprawdę go nie ma. Po prostu trudno je znaleźć.
Ludzie często mówią, że ten świat jest chory. Nawet nie wiedzą jak bardzo.
Nadzieja, ten ptak w klatce, który nigdy nie umiera, wyrwała się na wolność.
Sądzę, że najtrzeźwiej myśli właśnie wówczas, gdy najbardziej pragnie niczego nie pojmować. Bóg ma szczególne poczucie humoru.

A co Wy o niej sądzicie? :)

Samantha Hayes - Dopóki cię nie zdobędę

Kolejna książka, którą chcę się z Wami podzielić to thriller psychologiczny, który jest częścią serii Kobieca strona thrillera. Ostatnio jakoś tak naszła mnie ochota na bardziej mroczne książki. Muszę przyznać, że skusiła mnie okładka i tytuł, gdy poznałam opis, nie byłam pewna czy chcę ją czytać, ale już z pierwszą stroną wiedziałam, że to dobry wybór. Czyta się ją dosłownie jednym tchem i wciąga na tyle, że chce się ją zabierać ze sobą wszędzie.

Choć historia, którą w skrócie opisano na okładce, może wydawać się bardzo przewidywalna, zapewniam Was, że tego się nie spodziewaliście. Autorka zdaje bawić się z czytelnikami i robi to doskonale, bo gdy już jesteśmy pewni, tego, co się zdarzy - ona zaskakuje nas niemiłosiernie i aż nie można się nadziwić, że tak daliśmy się nabrać. Ja powracałam do dwóch rozdziałów dwa razy, żeby upewnić się, czy aby na pewno wszystko dobrze zrozumiałam, niczego nie przeoczyłam i zastanawiałam się, czy czasem nie przyłapałam kogoś na pomyłce w druku. Kolejna książka z niespodziewanym zakończeniem, które w ogóle nie nasunęło mi się na myśl podczas czytania, a było takie, że szczena opada, dosłownie.

Autorka przedstawia nam tę historię z trzech perspektyw. Claudii, Zoe i małżeństwa - detektywów.
Każdy z bohaterów ma jakieś swoje tajemnice, co dodatkowo wprowadza napięcie i w pewnym momencie, możemy stwierdzić, że tak naprawdę nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać i nie jesteśmy tu niczego pewni..

A o czym książka?

Claudia wydaje się wieść idealne życie. Ma wspaniałą rodzinę - męża Jamesa i dwóch przybranych synów - Noaha i Oscara oraz pracę, którą uwielbia - pracownik społeczny. Mieszka w ogromnym, ślicznym domu w bogatej dzielnicy. Spodziewa się także swojego pierwszego dziecka, co sprawia, że jest szczęśliwa, choć też pełna obaw. Jako że praca jej męża jest wymagająca i przez większość czasu nie ma go w domu, za jego namową zatrudnia opiekunkę dla bliźniaków, dziecka, które ma się narodzić oraz jej samej. Zoe wydaje się być nianią idealną, ma doświadczenie, jest inteligentna i świetnie radzi sobie z niesfornymi bliźniakami. Lecz wszystko się zmienia, gdy Claudia przyłapuję ją w swojej sypialni, znajduje ślady jej obecności w gabinecie męża, na jej ubraniu dostrzega plamy krwi, a w jej aparacie zdjęcia dokumentów. Dodatkowo zaczyna być głośno o mordowanych ciężarnych kobietach, które mają na sobie znaki prowizorycznych cesarskich cięć, a sprawy te prowadzą - Adam i Lorraine - małżeństwo detektywów, które przechodzi kryzys po zdradzie, a ich starsza córka przysparza zmartwień. W jaki sposób osoby te są z sobą powiązane? Kto zabija bezbronne, spodziewające się potomstwa kobiety? Kim tak naprawdę jest Zoe i czy Claudia jest z nią bezpieczna?

Kiedy nie jesteś w ciąży, najgorsze jest to, że cały świat zdaje się kręcić wokół dzieci. A konieczność wymyślania coraz to nowych bajeczek - ba, życie w ciągłym kłamstwie - oznacza, że człowiek się zapętla i traci poczucie tego, kim naprawdę jest.
Patrząc wstecz, to był mroczny, zimny i samotny czas, ale musiałam przez niego przejść. W przeciwnym razie nie stałabym się kobietą, którą jestem teraz. Stanowił część wielkiej podróży, jaką jest życie, i nie ograniczał się tylko do mnie. Naprawdę wierzę, że jesteśmy tu z konkretnego powodu, dla wyższych celów, i naszą misją jest trzymać się słusznej drogi, a w pierwszej kolejności wyłonić ją spośród wielu. 
Są w życiu pewne rzeczy, z którymi po prostu trzeba się pogodzić.
Zrobię wszystko.
Nie spocznę...
Dopóki cię nie zdobędę 
tumblr

Stephen King - Zielona mila

Jak pewnie zdążyliście zauważyć - to dopiero druga książka tego autora, którą przeczytałam. Muszę się przyznać, że King podbił moje serce i perfekcyjnie otoczył je mgiełką czaru, niepewności i zamiłowania do tego typu książek. Urzekła mnie jak żadna inna do tej pory. Wywoływała wiele sprzecznych emocji, bo taka już jest. Cudowna, piękna, kusząca, wciągająca i świetnie napisana. Poruszy serce każdego, bo jest jakby po to stworzona. By otworzyć ludziom oczy na świat i na to, jak bardzo potrafi być niesprawiedliwy.

John Coffey to bohater, którego pokochałam całym moim małym serduszkiem. Jego wrażliwość, sposób postrzegania świata oraz to, co mówił i w jaki sposób to robił urzekły mnie i sprawiły, że podczas czytania miałam ochotę wejść w życie bohaterów, przytulić wielkiego płaczącego Olbrzyma, zabrać go stamtąd tu - do siebie i chronić przed całym złym światem, który go tak męczył. Jego postać wzruszała mnie niezmiernie. Śmiało mogę powiedzieć, że to mój ulubiony bohater książkowy i myślę, że zostanie tak już do końca. Wszedł do mojej głowy i do mojego serca i mam nadzieję, że nigdy go nie opuści, a ja będę pamiętać o nim już zawsze. Tak, wiem, że to książka, ale ogromnie żałuję, że nie mogłam mu w żaden sposób pomóc..

Zielona mila porusza temat, obecnej nawet w naszych dzisiejszych czasach, kary śmierci, którą wykonuje się na osobach popełniających ciężkie przestępstwa. Ukazuje, że pozory mylą i czasem, wbrew oczekiwaniom, ktoś, kogo osądzamy może być tak naprawdę zupełnie inną osobą. Książka przedstawia też wiele wartości takich jak: oddanie, przyjaźń, wiara, niesprawiedliwość. Porusza także aspekt dyskryminacji czarnoskórych. Poruszyło mnie to, że strażnicy, choćby bardzo chcieli, nie mogli zrobić nic, by udowodnić, że John jest niewinny. Właśnie dlatego, że Coffey był "czarnym". Czytając o tym, byłam zła na cały świat, bo przecież kolor skóry nie ma znaczenia, nie odzwierciedla tego, jakim człowiek jest naprawdę. Czytając ją nasuwało mi się wiele pytań. "Ile tak naprawdę jest człowieka w człowieku?", "Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy?",  "Co ja mogę zrobić, by temu zapobiec?". NIE WIEM..

Przykro mi, że jestem tym, czym jestem.
Będzie dobrze, chłopcy. Teraz będzie najtrudniej, a potem będzie już dobrze 

Stephen King przedstawia nam historię opowiedzianą z punktu widzenia strażnika więziennego - Paula Edgecombe'a oraz przyjaciół pracujących z nim. Możemy podzielić ją na dwie perspektywy czasowe - współczesną, która ma miejsce w domu starości, gdzie przebywa bohater oraz tą, gdy wraz z jego wspomnieniami przenosimy się do roku 1938, by poznać historię więźniów bloku E z więzienia Cold Mountain. A przede wszystkim poznać historię Johna Coffey'a, który został skazany za zamordowanie dwóch małych dziewczynek. Czy był to wyrok sprawiedliwy? Czy człowiek o tak dobrym sercu,  posiadający dar uzdrawiania mógł zrobić krzywdę bezbronnym dzieciom? Czy, wbrew pozorom, zbrodni tej dokonał ktoś inny? I czy sprawiedliwości stanie się zadość? 

Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie. Zmęczony tym, że ciągle wędruję, samotny jak drozd na deszczu. Nie mając nigdy żadnego kumpla, z którym mógłbym wędrować i który powiedziałby mi, skąd, dokąd i po co idziemy. Jestem zmęczony tym, że ludzie są dla siebie niedobrzy. To boli, jakbym miał w głowie potłuczone szkło. Jestem zmęczony tym, że nie zawsze mogłem pomóc. Zmęczony ciemnością. Czuję głównie ból. Jest go za dużo. Gdybym mógł z tym skończyć, zrobiłbym to. Ale nie mogę.
Czasami bardziej boli, gdy człowiek zachowuje milczenie.
Zrobiłem w swoim życiu parę rzeczy, z których nie jestem dumny, ale po raz pierwszy czuję, że naprawdę grozi mi piekło. 
 Możecie także zobaczyć ekranizację, która jest równie piękna jak książka. Dziś, wieczorem, mam zamiar wylać wszystkie swoje łzy, które tak twardo próbowały zatrzymywać się podczas czytania książki, i obejrzeć film jeszcze raz, zabierając z niego dla siebie jak najwięcej.


Każdy musi umrzeć, wiem, że od tej reguły nie ma wyjątku, ale czasami, Boże mój, Zielona Mila jest taka długa.

Stephen King - Joyland

To pierwsza książka tego autora i jednocześnie pierwsza powieść - horror, którą czytałam. Jakoś nigdy nie kręciły mnie tego typu książki, ale jakiś czas temu, na którymś z blogów zobaczyłam jedną z jego książek i później, będąc w bibliotece właśnie Joyland zwróciło moją uwagę i tak oto jest już przeczytana.
Ja - romantyczka - muszę przyznać, że na początku sceptycznie podchodziłam do twórczości tego autora, ale już tą pierwszą książką podbił moje serce.

Podobało mi się tu chyba wszystko. Styl autora - lekki, przyjemny. Nastawiałam się na coś ciężkiego, nudnego, męczącego, ale zostałam mile zaskoczona. Czyta się ją bardzo szybko, zajęła mi jeden dzień i jeden wieczór, co świadczy również o tym, że jest wciągająca i ciekawa. Bohaterowie, których przedstawia nam tu King mają w sobie coś takiego, co przyciąga i sprawia, że książka nie może nie być odebrana pozytywnie.

Nie jest to typowy horror i, jak pewnie też inni, przydzieliłabym ją raczej do powieści obyczajowych, bo fabuła tak naprawdę jest różnorodna. Możemy znaleźć tu troszkę o miłości, śmierci, podejrzeniach, darach, chorobie, starości i zabójstwach. Jednak wątek kryminalny jest tu, mam wrażenie, tylko tłem do reszty wydarzeń. Jest to, jak mówi okładka: Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się - i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie.

Autor przedstawia fabułę stopniowo, zaczynając od zranionej miłości, opisu przeżyć narratora i przechodząc do historii niewinnej zjawy, żeby zakończyć mocnym uderzeniem, scenami, które, przynajmniej u mnie, wzbudzają przerażenie. Jak w filmach.. I kolejne zakończenie, którego za nic bym nie przewidziała!
Czytając, warto skupić się na historii chłopca mieszkającego wraz z matką w domku przy plaży. Można się wzruszyć.

A o czym książka?

Devin Jones to ubogi, zakochany student, który swoje czesne spłaca pracą na rzecz szkoły. Przypadkiem znajduje gazetę, w której trafia na ogłoszenie wakacyjnej pracy w parku rozrywki. Udaje mu się podjąć zatrudnienie, poznaje nowych przyjaciół - Erin i Toma, a dziewczyna, z którą był - rzuca go. Spotyka wróżkę, która przepowiada mu, że "pada na niego cień", zagłębia się w historię seryjnego zabójcy, który jedną z zbrodni popełnił właśnie w Joylandzie, poznaje także chorego Mike'a i jego matkę Annie, którzy już wkrótce mają zawrócić w jego życiu. Joyland- dla Devina - to nie tylko miejsce pracy, ale także to, które zmienia jego nastawienie do życia i pomaga mu dojrzeć, doświadczyć niezwykłego i uleczyć zranione serce.

- Żyjemy w świecie głęboko zepsutym, pełnym wojen, okrucieństwa i bezsensownych tragedii. Każdy zamieszkujący go człowiek dostaje swoją porcje nieszczęścia i nieprzespanych nocy. Ci z was, którzy jeszcze tego nie wiedzą, pewnego dnia się przekonają.
Mogę wam tylko powiedzieć to, co sami wiecie: niektóre dni to skarb. Nie ma ich wiele, ale sądzę, że w życiu każdego jest takich kilka. Dla mnie to był jeden z tych dni i kiedy jest mi smutno - kiedy życie mi ciąży i wszystko wokół wydaje się liche i tandetne jak Joyland Avenue w deszczowy dzień - wracam do niego pamięcią, choćby po to, by przypomnieć sobie, że życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Czasem są cenne.
Nie taki jest świat, w którym żyjemy. 
Ojciec nauczył mnie - głównie swoim przykładem - że jeśli człowiek chce być panem swojego losu, musi sam sobie radzić ze swoimi problemami. 
- Niektórzy ukrywają swoje prawdziwe oblicze, kochanie - powiedziała. - Czasem można poznać, że noszą maski, ale nie zawsze. Nawet ludzie o silnej intuicji mogą dać się nabrać.
Czytałam ją z nutą strachu w sobie  i z zniecierpliwieniem oczekiwałam aż w końcu wydarzy się coś, co wstrząśnie mną i bohaterami. Kiedy ktoś wchodził nagle do mojego pokoju, ja - zaczytana, podskakiwałam w miejscu i z bolącym ze strachu brzuchem oddychałam z ulgą, że to tylko młodszy brat. Może dlatego, że nigdy nie sięgałam po horrory, kryminały, ani nic podobnego.

To książka, która porywa serce, dosłownie.

Myślę, że każdemu, kto jeszcze nie czytał powieści tego typu, Joyland się spodoba, bo jest tu tak naprawdę miszmasz wszystkiego i to wspaniały wstęp do takiego świata książek. Nie czytałeś? Zatem..

WEJDŹ, JEŚLI SIĘ ODWAŻYSZ

Łukasz Gołębiewski - Xenna moja miłość


To pierwsza książka, którą chcę się z Wami podzielić. Czytałam ją już jakiś czas temu, ale wrażenie, jakie na mnie zrobiła, trwa do dziś. Jest to jedna z moich ulubionych książek. Dlaczego? Bo jest taka prawdziwa, trafia do mnie jak żadna inna. Jednym wydaje się zbyt prostacka, słaba, ale dla mnie to wręcz totalne dzieło. Jeszcze nigdy po przeczytaniu książki nie czułam się tak, jak po przeczytaniu Xenny. Póki co, to jedyna książka, którą czytałam dwa razy, co mi się nie zdarza, bo nie lubię sięgać po to samo kilka razy, ale do tego z pewnością jeszcze kiedyś wrócę, bo warto - urzekła mnie na całego. Z każdym kolejnym sięganiem po nią można odnaleźć tu coś nowego. Owszem, przesycona jest erotyzmem i kolokwializmami. Tak, pisana w sposób prosty, ale jest to tu takie wybitne. Czyta się ją bardzo szybko, a każda strona ma w  sobie coś porywającego. Daje do myślenia, czasem szokuje i wzrusza. Rozbraja i porywa.

A teraz krótko o tym, co w książce.
Tytułowa bohaterka - Xenna (choć nie jest to jej prawdziwe imię, nazwał ją tak bohater) to młoda dziewczyna, lubiąca dobrą zabawę i ryzyko. Spotyka Jego - dojrzałego pisarza z skłonnościami do alkoholu. Poznają się w klubie podczas koncertu punkowego zespołu Deuter. Ona zafascynowana jest nim, jego pracą, sposobem bycia, Jemu podoba się głównie jej ciało, ale dostrzega w niej coś, co sprawia, że nie jest mu obojętna. Spotkanie za spotkaniem i tak zaczyna się ich
intrygujący romans. Alkoholowe libacje, kłótnie, a potem łóżko. Ona się zakochuje, a on boi się lub nie chce zaangażować. Wybuchowa mieszanka alkoholu i seksu przeplatająca się z emocjami bohaterów.

A teraz troszkę cytatów:

Chodźmy się kochać, mówisz, a ja nie muszę nigdzie iść bo kocham cię tu i teraz.
Pieprznięta laska. Ale to szaleństwo najbardziej mnie pociągało. Czy ją wtedy kochałem? Raczej byłem pod jej urokiem. Wiedziałem, że to nie życie, lecz jakiś narkotykowy sen, z którego obudzę się z bólem głowy. Wiedziałem, że beztroska nie będzie wiecznie trwać.
Okiełznać kobietę-kota to ciężka sprawa, ale powiedzmy szczerze - proste rzeczy nudzą. 
[...] alkohol zmienia sposób widzenia. Rzeczy podłe potrafią wyglądać cudownie, cudowne – podle. I sam nie wiesz z kim masz do czynienia.
 Xenna wtuliła się we mnie i zasnęła. Ja byłem trzeźwy, zły, upokorzony. Może wtedy, czując jej bijące serce (bardziej interesował mnie kształt jej piersi) po raz pierwszy zacząłem myśleć, że mam poważny problem? To nie była zwykła dziewczyna, którą przywozisz z knajpy na jedną noc do domu, dmuchasz i nad ranem mówisz: adieu. Miała charakter. I usilnie wwiercała się w moje poukładane i w sumie beztroskie życie. Miałem kasę, święty spokój, żyłem sobie samotnie z dnia na dzień. A tu mi baba zasypia przytulona, miarowo oddycha, czuje się bezpieczna w ciepłym wyrze,  a ja głaszczę jej włosy zamiast spać. I nawet już nie myślę o ruchaniu,  tylko o tym, jaka z niej krucha istota. Wrażliwa i rozedrgana. Dziwny, dziwny świat…
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
A może już czytaliście? Co o niej sądzicie?

Dobranoc!
Maddie
Lydia Land of Grafic