Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą truskawki

Zielony tort na powitanie wiosny

Tak naprawdę jest to przede wszystkim tort na życzenie. Pewnej Pięciolatki. Ukochanej małej istoty. Zakochanej w pluszowym króliku o wyjątkowo długich uszach. "Bo ja chcę mieć tort z królikiem mamusiu" Nie mogłam zrobić tortu w kształcie królika, bo któż by go pokroił, a tym bardziej zjadł... (Chociaż przed samymi urodzinami były przymiarki w rodzaju "to Ty zjesz nogę, a Ja głowę, a Ty ucho", makabreska ćwiczona na owym umiłowanym pluszaku) Zrobiłam zatem rodzinkę, osadziłam ją w wiosennych okolicznościach przyrody i... ... po raz pierwszy, od kiedy robię torty miałam problem. Było mi bardzo szkoda go pokroić. Bo sami popatrzcie jak optymistycznie na tej zielonej polance :))) Poszperałam trochę na anglojęzycznych stronach i znalazłam inspirację dla prezentowanego tu rozwiązania. Szczególnie kusząca wydała mi się możliwość zaistnienia piętra tortu jako "pnia". Sprawdziło się, polecam takie rozwiązanie. Tort to jak zwykle...

Zdrowe ciasto truskawkowe

Czerwcowe niebo. Niesamowicie dynamiczne, wyostrzone, pełne kontrastów. Czasem optymistyczne i świetliste, czasem mroczne i tajemnicze. A ja zadzieram głowę, mrużę oczy i patrze, patrzę. No dobrze, czasami też pstrykam, to fakt. Kiedy tylko można ruszamy w plener. Rowery (te dziecięce), spacery, świerszcze, pszczoły, bukiety, kwiaty. Duuużo kwiatów, duuużo zdjęć. Ostatnio nawet pokazywałam komuś swoje zdjęcia i usłyszałam "No tak, bo Ty to taka kwiatowa jesteś" Nie wiem czy to dobrze? Mało mam czasu i ochoty też, na siedzenie w kuchni. Dobrze, że czasami przychodzą goście. Wtedy mam motywację, szukam, sprawdzam i robię ... najczęściej coś nowego. Było to tak. Przeczytałam bardzo inspirujący wpis . Zadumałam sie przez chwilę ;). Okazało się, że ja na temat zakalca w ciastach ucieranych wiem nie za wiele. Bo przecież nie zbyt często tego typu ciasta robię. W sezonie piernikowo-marchewkowym to owszem, zdarza mi się ale teraz latem niekoniecznie. Owocowe i ...

Czerwcowy zawrót głowy

Wystarczą japonki i już, można wychodzić. No dobrze, czasem bluza, ale tylko czasem. Czyż to nie piękne? Już samo to. A przecież jeszcze dodatkowo tuż za progiem feeria doznań. Zewsząd zieloność, nasycona, intensywna, rozbuchana. Słoneczne trawniki pokryte piegami stokrotek. Nieskoszone łąki falujące aż po horyzont. Liście szumiące, obiecujące nie tak odległe już nadmorskie wakacje. Na skraju pól połyskujące jedwabiście płatki maków, poddające się najlżejszym podmuchom. W ogródkach zaczepne wąsy pachnącego groszku. Czasem delikatny, czasem bardzo intensywny aromat otaczający królowe kwiatów. Odurzone tym nadmiarem pszczoły i bąki wydają się pławić w upojeniu. A ponad tym wszystkim błękit zmieszany z bitą śmietaną :) Wstęp do lata, barwny, aromatyczny, energetyczny. Taki do chwytania garściami i ładowania wewnętrznych akumulatorów. A na śniadanie? Przecież nie może być inaczej skoro sezon w pełni. Energetyczny koktajl truskawkowy 2 duże garście odszypułkowanych ...

Historia pewnego ciasta :)

 W środku lata trawniki i chodniki kąpią się w wodzie. W powietrzu unosi się wodna mgła. Grafitowy sufit wisi nad miastem. Obserwując spływające po szybach krople, szukałam sposobów na poprawę nastroju. Nagle z sitka na blacie uśmiechnęły się do mnie truskawki. Tak samo entuzjastycznie czerwone, bez względu na pogodę. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Ciepłe mleko, drożdże, mąka, masło. Oswojony rytuał powstawania tego co najlepsze. Drożdżowego ciasta z truskawkami. Późnym wieczorem dom spowił niesamowity owocowo - rumowo - maślany zapach. Rano smętny ocalony kawałek chował się w rogu blaszki, z nadzieją na ocalenie ;) Na nieśmiałą propozycję, że może znów, bo nie zrobiłam zdjęć, entuzjastyczne: TAK Tak, bo przecież trzeba zużyć truskawki. Po powrocie z pracy znów: ciepłe mleko, drożdże, mąka, masło. Truskawki pod prysznic i na sitko. Potem już tylko czekanie, zaglądanie w rozświetlone okienko piekarnika. I ten zapach, wabiący, mamiący...   Ciasto drożdż...

Mille feuille, po grecku.

Szaleństwa ciąg dalszy. Świeże truskawki wpisały się już na stałe w krajobraz mojej kuchni. Po prostu czekają sobie na blacie. Umyte, na sitku. I uśmiechają się. Wystarczy sięgnąć, co też czynię za każdym razem, kiedy znajdę się w okolicy. Jednocześnie systematycznie nachodzi mnie chętka, żeby coś z nimi zrobić. Biszkopt z truskawkami i galaretką, truskawki z jogurtem greckim, omlet z truskawkami... Nieubłaganie nadchodzi też czas drożdżowego ciasta z truskawkami   :). Na razie jednak rzuciłam mężowi w przelocie: A może tak mille feuille? I od tej chwili nie było odwrotu. Bo to jest taki NASZ deser. Oryginał dostępny w warszawskiej restauracji Santorini. Chrupiące płaty ciasta filo i leciutki krem z mascarpone, do tego oczywiście truskawki. Moja wersja to trochę taka pogoń za niedoścignionym. To ciastko towarzyszyło bardzo przyjemnym chwilom w moim życiu. Utrwaliło się w pamięci jako ideał. Można co najwyżej do niego dążyć. Dokładnie tak samo jest ze wspomnien...

Weekendowe śniadania

Kolejny poniedziałek, poranny pośpiech, samochód, korki, wreszcie praca. A jeszcze kilkadziesiąt godzin tamu... Piżamowe rozleniwienie, tupiące bose stada, ładujące się rodzicom do łóżka. Poranna kawa z domowego ekspresu. I zastanawianie się, co by też tu zrobić tym razem? Szparagi z truskawkami pęczek zielonych szparagów łyżka masła sól pieprz ocet balsamiczny ser Grana Padano kilka dużych truskawek Obłamane i umyte i szparagi udusić na maśle. Lekko posolić. Ułożyć na talerzu. Posypać truskawkami pokrojonymi w plasterki, posypać płatkami sera, posypać pieprzem, skropić balsamico. Usiąść i jeść :))) Druga wersja śniadania powstała przypadkowo, z tego co w lodówce :) A w lodówce były młode gotowane buraczki, pozostałość po chłodniku. Pozostało tylko zapewnić im jakieś towarzystwo. Eksperyment okazał się na tyle udany, że już go powtarzałam, dla gości, z sukcesem zresztą. Bo to jest taka mała uczta. Świetnie wygląda na talerzu i jeszcze lepiej smakuje. Intensywny ...

Truskawkowo mi :)

Z niecierpliwością czekałam. Wspominałam zapach, tęskniłam za smakiem. Z daleka omijałam wszystkie te sztuczne, wielkie "truskawki" w pudełeczkach po kilka sztuk. I wreszcie zaczęło się, wszystkie rogi ulic, pobocza dróg i stragany na bazarze zapełniły się łubiankami pełnymi aromatycznych czerwonych serduszek. Zawsze sezon truskawkowy wygląda u mnie tak samo. Najpierw zjadam same, golusieńkie, dopiero co umyte, zaraz po przyniesieniu do domu. Takie mi wystarczają, mogłabym tak jeść i jeść. Jeżeli jeszcze, tak jak teraz są upały, truskawki stanowią znaczną część mojej codziennej diety. Potem przychodzi lekkie opamiętanie. Nie przestaję jeść truskawek o nie. Po prostu zaczynam dopuszczać myśl o zrobieniu czegoś więcej, niż tylko wysypanie ich na sitko ;) Na pierwszy ogień idą przepisy z wykorzystaniem surowych truskawek, na pieczenie przyjdzie czas później. Tarta na migdałowym spodzie z  truskawkami i kremem budyniowym Ciasto: 200 g mąki pszennej 180 g mielo...