Za oknem piękne słońce, mroźnie skrzą się zaspy. Skrzydlaci goście jakby bardziej puszyści i nastroszeni. W domu jasno i ciepło. Jeszcze tylko żeby nikt nie kichał i nie kasłał. Trzymam kciuki za domowych chorujących, gotuję im rosół i donoszę herbatki. Jeszcze po cichu marzę o realizacji niektórych aromatycznych i słodkich planów. Zakupiłam furę bakalii. Może zdążę coś jeszcze upiec. A może nie. Przecież "choinka potrzebuje pięknego brokatowego łańcucha". I to jest znacznie ważniejsze. I to, że Petson z Findusem zrobili najdziwniejszą pod słońcem choinkę klik . I śnieżynkowe wycinanki na kuchennym oknie, jak co roku :))) Zdjęcia pierników robiłam w ponure wtorkowe popołudnie, kiedy słońce spało gdzieś wysoko, opatulone w szare piernaty. Za to ja pochylona nad kuchennym parapetem, najjaśniejszym miejscem w całym domu, przegrywałam walkę z odchodzącym dniem. Poddałam się, kiedy zapaliły się przed moim...
... krętą ścieżką śladami smaków, zapachów, wrażeń, wspomnień, choćby mgnień... bo warto je zatrzymać