Zimą przez zamrożone okna autobusów nic nie widać. Pasażerowie chuchają, dmuchają i pytają smutno: - Ludzie, gdzie my jesteśmy?*
Ten cytat trafia w sedno, oddaje nastrój książki i nastrój Jakucka, opisanego przez Książka. Autor spędził w Jakucji kilka lat, przeżył kilka zim, założył tam rodzinę, poznał mróz, który większość ludzi kojarzy tylko z opisami łagrów. Książek tłumaczy ten mróz, posługuje się wszystkimi dostępnymi metodami by go opisać. I mu się udaje. Już nigdy nie będę myślała o tej części świata tak samo jak kiedyś, a Polska zima już chyba nigdy nie wyda mi się prawdziwa.
Michał Książek w "Jakucku" nawiązuje do dwóch polskich postaci związanych z Jakucją, to oni w pewnym sensie nadali jego książce kształt. Edward Piekarski, który stworzył słownik języka jakuckiego oraz Wacława Sieroszewskiego, autor "Dwunastu lat w kraju Jakutów" - oboje przyjechali tam jako zesłańcy (co sprawiło, że zaczęłam myśleć o Jakucji, jak o miejscu, w którym żyje się za karę). Książek podąża śladami Sieroszewskiego, tropi go, od Piekarskiego z kolei zaczerpnął pomysł na stworzenie słownika miejsca.