Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 lutego 2025

Światłoczuła, czyli kto tu ma prawdziwy problem

Plan jaki miałem na kolejne notki troch mi się posypał, dwa wieczory zajęte z żoną z okazji Walentynek, potem cały dzień na kolejny etap Warszawskiej Drogi św. Jakuba, więc może jutro coś pomyślę na nowo nad kolejnością.
A dziś jedna z tych rzeczy walentynkowych. Postaram się krótko.

Dobrze że to nie jest kolejna komedia romantyczna, albo coś co udaje komedię jak to w polskich produkcjach częste. Zamiast tego Tadeusz Śliwa zafundował nam czystej wody romans. Wciąż trochę odrealniony, w środowisku warszawskim czyli trochę w oderwaniu od prawdziwego życia, co jest częstym problemem w naszej kinematografii. Za to ma w sobie coś, co stanowi o jego oryginalności i to go na pewno wyróżnia.

Przymknijmy więc oko na młodziutkiego fotografa, który robi światową karierę i szasta kasą (całkiem ciekawa, zupełnie inna od "Idź pod prąd" rola Ignacego Lissa. Przyjrzyjmy się za to jego wybrance, bo to w niej siła tej historii. 

piątek, 4 października 2024

Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt - Cherie Dimaline, czyli miłość w cieniu śmierci

Przedziwna książka. Niby młodzieżówka, z dojrzewaniem i queerowym tłem, ale przecież nie chodzi w niej jedynie o wzdychanie, czy rozdarte serce, jak w większości tego typu historii. Jest tu dużo tęsknoty za zmarłą matką i najpierw to ona jest punktem odniesienia do tego by zadać sobie pytania: kim jestem. Winifred mieszka ze swoim ojcem w domu na terenie cmentarza, gdzie tamta jest pochowana, dziewczyna często więc snuje się na jej grób, przesiaduje tam i rozmyśla. U swoich rówieśników ma raczej przechlapane, gdy kiedyś przyznała się do tego gdzie jest jej dom - dla nich po prostu jest dziwaczką i tyle.

Swoją samotność, pewnie jak większość nastolatków odstających trochę od rówieśników, wypełnia rozmyślaniami, muzyką, czytaniem i pisaniem pamiętnika. Zbudowała sobie jakiś dość wąski świat, tu czuje się bezpiecznie i trochę się nawet boi z niego wyjść. Gdy spróbowała, otwierając się na drugą osobę, niestety okazało się, że wcale nie jest łatwo znaleźć kogoś kto potraktuje cię ze wszystkimi obawami, marzeniami, tak serio jak byś oczekiwała. Woli już żeby zostało tak jak jest. 

poniedziałek, 30 września 2024

Motyle są wolne, czyli dajmy młodym przestrzeń


Najnowsza premiera Teatru Gudejko (gościnnie w IMKA), to spektakl który pewnie bardziej spodoba się młodym widzom. Postawienie na debiutantów, czyli Chrisa Cugowskiego i Zuzannę Mikołajczyk, na muzykę, przybliża ten tekst młodszemu pokoleniu, choć przecież sztuka Leonarda Gershe  ma już swoje lata i zdobyła popularność w latach 70 dzięki ekranizacji.

Dzięki tłumaczeniu Małgorzaty Semil i reżyserii Jerzego Gudejko wszystko nie tylko trochę się urealniło do naszych warunków (ach ten dom w Konstancinie Jeziornej), ale i jakby uwspółcześniło. Oto młody, niewidomy chłopak, który przez całe dzieciństwo i dojrzewanie był pod czujną opieką matki, zdobywa się na odwagę, by zamieszkać samodzielnie na warszawskiej Pradze. Trochę izolowany od rówieśników, nie ma w sobie dużo pewności siebie, ale jeżeli chodzi o zaradność życiową funkcjonuje całkiem sprawnie i nie ma ochoty wracać pod skrzydła mamusi. 

czwartek, 12 września 2024

Kossakowie. Wachlarz - Joanna Jurgała-Jureczka, czyli zamiast filmu, raptem kilka zdjęć

Ciekawostka nie tylko dla tych, którzy lubią zanurzyć się w historię, w dzieje znanych rodzin, albo których fascynują Kossakowie. Warto jednak zaznaczyć, że to już kolejna książka Joanny Jurgały-Jureczki, w której kontynuuje pewne wątki i tematy. No i na pewno nie jest to klasyczna powieść biograficzna, raczej pewnego rodzaju wariacja na ten temat, wykorzystująca postacie, zdarzenia, sugerująca ich przebieg, ale skupiona na emocjach. Styl autorki mógłbym porównać do robienia cyklu zdjęć i prezentowania wybranych, by widz stworzył z nich historię, to na pewno nie jest film, nie telenowela, brakuje ciągłości, wszystko jest trochę porwane i nieuporządkowane. 

Nie twierdzę, że nie można śledzić pewnych wydarzeń, domyślać się wszystkiego, ale pewnie sporo osób będzie miało trudność z odnalezieniem się w tych migawkach.

sobota, 3 sierpnia 2024

W tych szacownych murach, czyli czy chciałbyś studiować w takiej atmosferze

Niby wciąż sobie obiecuję, że będę czytać głównie to co mnie interesuje i rzeczy ambitniejsze, ale od czasu do czasu ciekawość bierze górę i robię pewnego rodzaju eksperymenty. Jak choćby z młodzieżówkami, niestety często mocno się rozczarowując. To jednak interesujące doświadczenie, by móc choćby z córkami potem rozmawiać o tym co młodych fascynuje, co widzą w tym wciągającego. Dark Adacemia - pewnie lepiej wypada to na taśmie filmowej, gdy te mury starych uniwersytetów pogłębiają jeszcze bardziej atmosferę tajemnicy, mroku. Ale skoro młodzi czytają, to sprawdźmy i my. 

W tych szacownych murach ma być próbką, aby każdy odkrył coś interesującego dla siebie w ramach tego gatunku. Przyznam jednak, że przydałoby się dokonać bardziej spójnego wyboru tych tekstów, bo w niektórych chodzi jedynie o samo tło akcji, czyli jakiś stary uniwersytet i środowisko młodych bohaterów, a fabuła nawet w jakiś wyraźny sposób tego nie wykorzystuje. Gdzie więc ten obiecywany mrok, tajemnice, napięcie?

środa, 24 lipca 2024

Piekielne niebo - Karolina Ligocka, czyli niech zajdzie czym prędzej zmierzch nad takimi książkami

No jak to jest, że chwalę takie rzeczy jak Prosta sprawa, a chwilę potem marudzę na potęgę przy Piekielnym niebie, choć o obu można powiedzieć, że są proste jak konstrukcja cepa, przewidywalne i być może za to kochają je czytelnicy. W przypadku debiutu Ligockiej pewnie raczej czytelniczki, ale to nie zmienia istoty rzeczy. Zdecydowanie jednak Piekielne niebo mi nie podeszło. Cieszę się z lektury jedynie dlatego, że już rozumiem chyba na czym polegał fenomen Zmierzchu i tym podobnych koszmarków.


Przecież same detale scenograficzne nie są istotne, ale chodzi o to zakazane uczucie, gdzie jednocześnie coś cię pociąga i odpycha, fascynuje i budzi lęk. Czy to ważne czy to relacja człowiek-wampir, czy anioł-demon? Cała reszta to otoczka, bo coś musi się dziać, jakieś walki, konflikty, zagrożenie, a potem żyli długo i szczęśliwie. Czemu to takie miałkie to nie wiem. Czy młodzieżówki nie można napisać jakoś z polotem? Przecież Mięta wydawała dużo lepsze rzeczy, nawet jeżeli gdzieś wciąż w nurcie urban fantasy. Przyznaję się bez bicia, nie podeszło i nie nie poradzę. Domyślam się, że może istniej spore grono czytelniczek, które będą zachwycone, dla mnie to jednak zdecydowanie płaskie i bez pomysłu. Sto razy wolę Ćwieka z jego Kłamcą, bo tam jest suspens, humor, intrygujące postacie...

niedziela, 14 lipca 2024

Gdy zamknę oczy - Marcel Moss, czyli Astralny książe da ci wszystkie odpowiedzi

Gdy autor przyzwyczai cię do jakiegoś swojego stylu, gatunku, pomysłów, potem można nieźle się zdziwić, natykając na zupełnie coś innego. Marcel Moss postanowił napisać coś w stylu young adult, więc nie oczekujcie tym razem kolejnego kryminału czy sensacji. Gdy zamknę oczy można od biedy nazwać thrillerem psychologicznym, ale bliżej chyba temu do romansu, z jakąś nutką paranormalnych zdarzeń. Pewnie ktoś ze mną będzie się spierał, że niby zjawisko świadomego snu jest jak najbardziej naukowe, najpierw jednak warto by się przyjrzeć temu jak zostało to opisane, dopiero potem dyskutować ile w tym nauki. Mimo definicji i prób powoływania się na wiedzę, którą mogą osiągnąć nielicznie poprzez pewnego rodzaju ćwiczenia, wciąż brzmi to trochę sekciarsko i manipulacyjnie.

Nie wiem czy to nie byłoby dobre słowo do opisania tej historii. Nastoletnia Beverly przeżyła ogromną traumę, gdy w wypadku samochodowym, z którego ona wyszła cało, zginęła jej starsza siostra. Od tego momentu dziewczynę wciąż dręczą koszmary, wyrzuty sumienia, nie śpi po nocach. Gdy tylko zamyka nocą oczy, wciąż przeżywa na nowo każdą chwilę tamtego dnia.

czwartek, 11 lipca 2024

Fellow Travelers, czyli ktoś więcej niż przyjaciel

Recenzenci w większości piali z zachwytu, ale jakoś mnie nie porwał ten serial. Gdyby to była pierwsza produkcja na ten temat, pewnie byłoby wow, ale przecież niewiele tu można było dodać nowego, po co więc rozciąganie tych wszystkich wątków historyczno-politycznych skoro i tak najważniejsze są wybory jakich dokonują bohaterowie. Przebiegamy od lat 50 od McCarthy'ego, polowania na komunistów i "dewiantów", przez atmosferę homofobii, aż po lata 80, epidemię AIDS, ale i coraz głośniejsze ruchy LGBT, gdyby jednak jakoś ująć scenariusz w pewne ramy, to nie byłby to wcale jakiś dramat psychologiczny, tylko zwyczajny romans. Tyle że podszyty wyrzutami sumienia, własnymi lękami, wybraniem kariery. Odwracasz się po latach i dopiero widzisz co straciłeś, do odrzuciłeś i być może żałujesz. A nic już nie da się naprawić, możesz teraz jedynie cieszyć się tymi ostatnimi chwilami jakie wam zostały.   

Postaci jest więcej, ale na pierwszym planie są dwie zaprzyjaźnione pary: charyzmatyczny, przystojny i ambitny urzędnik Departamentu Stanu i młodziutki absolwent college'u, idealista i katolik, który jest pod jego mocnym wpływem oraz czarnoskóry dziennikarz z ambicjami literackimi i gwiazda sceny drag queen. Będą się zbliżać i rozstawać, przyciągać i odpychać, wściekać, zdradzać, a potem znowu prosić o wybaczenie. 

niedziela, 23 czerwca 2024

Piękni lśniący ludzie - Michael Grothaus, czyli czy uczucia można zaprogramować

Ciekawy zlepek gatunkowy - trochę fantastyki, trochę thrillera, trochę romansu i niby młodzieżówka, ale nawet jeżeli nie wciągnie Was fabuła, to pewnie przyznacie, podobnie jak ja, że parę kwestii zostało w niej ciekawie poruszonych.

Jeżeli spodziewacie się fantastyki, to raczej się rozczarujecie. Ten świat, choć akcja dzieje się za kilkadziesiąt lat, mocno przypomina nasz. Może jest jeszcze bardziej podatny na manipulacje i ataki cyfrowe, ludzie są jeszcze mniej ufni, bo na świecie wciąż dochodzi do podziałów, konfliktów, mocarstwa wzajemnie oskarżają się o złe intencje i brudne gry. Żyje się jednak w miarę podobnymi sprawami jak dziś, a technologie nie są jakieś rewolucyjne, bardzo przypominają to co już znamy. Tu zaskoczeń nie ma.
 

A może jednak są? Dla autora to nawet nie opis tego świata wydaje się najważniejszy - nie cyfrowa zimna wojna, nie deepfejki, nie jakieś tragedie na świecie, które jak się sugeruje były dla ludzkości kubłem zimnej wody i ostrzeżeniem jak kiedyś Hiroshima. Ona zresztą się tu pojawi. To co jednak wychodzi na pierwszy plan, to pytanie o możliwości ludzkich odkryć w dziedzinie sztucznej inteligencji. Sprawa więc niby nie nowa, ale dość aktualna.

środa, 20 grudnia 2023

Opowieść błękitnego jeziora - Dorota Gąsiorowska, czyli wykorzystaj swoją szansę

O ile istnieje już rzeczywiście całkiem spory katalog książek "około świątecznych" i większość z nich jest taka bardzo "kocykowa" to mam wrażenie, że to wcale nie jest tak iż za każdym razem uzyskuje się ten efekt wow. Żeby zrobiło się nam ciepło na sercu, żebyśmy się wzruszyli, musimy przecież jakoś przejąć się losem bohaterów. A jeżeli tego zabraknie, to trochę tak jakby czytało się bajkę, ale niespecjalnie angażując w nią emocje.

O ile przy Kordel o której książce pisałem niedawno, udało się wybornie, to przy lekturze Opowieści błękitnego jeziora Doroty Gąsiorowskiej zdecydowanie tego efektu zachwytu zabrakło. 

wtorek, 28 listopada 2023

Dotknąć gwiazd - Zula Ankanon, czyli czy jedynym wyjściem jest ze sobą skończyć?

Czasem bywa tak, że jakaś historia mocno w tobie zadrga i czujesz, że szybko musisz o niej komuś opowiedzieć - to chyba był jeden z powodów dla których zakładałem bloga w 2011 roku :)
I wciąż mam ten komfort - sam wybieram to o czym w danej chwili chcę pisać, staram się nie ulegać presji terminów narzucanych przez wydawców (2 tygodnie od premiery - od razu mówię, że to raczej nierealne). "Dotknąć gwiazd" pozornie wydaje się romansem młodzieżowym, ma jednak w sobie coś takiego, co przyciągnęło moją ciekawość i w jeden dzień, między innymi tytułami szybko go pochłonąłem. Młodzi bohaterowie, tak bardzo tęskniący za bliskością, za byciem akceptowanym, tak gdzieś mocno poranieni, nawet w takiej dość klasycznej historii o o przyciąganiu i odpychaniu, wydają się dość oryginalni. Ich przeszłość, sposoby na radzenie sobie ze światem, myślenie o sobie w negatywnym świetle i jednoczesne pragnienie uczucia, z obawą że na nie nie zasługują - to wszystko sprawia, że ta historia nabiera interesującej głębi. A za numery telefonów zaufania na koniec - ode mnie brawa - takich informacji nigdy za wiele, a jeżeli już ktoś odnajdzie jakiś kawałek siebie w emocjach bohaterów, będzie już wiedział trochę więcej o tym jak i gdzie szukać pomocy. 

wtorek, 14 listopada 2023

Zatoka Francuza - Daphne du Maurier, czyli ach uciec gdzieś...

Po dwóch książkach Daphne du Maurier, którymi się zachwycałem, wreszcie przychodzi jakieś otrzeźwienie - no to było aż niemożliwe by podobało mi się wszystko spod jej pióra, skoro popełniła tego sporo, a większość z tego miało opinię raczej czytadeł dla gospodyń domowych. Nadal stwierdzam że jest w tym jakiś urok, elegancja, tym razem jednak zabrakło zarówno tajemnicy, jak i jakiegoś sensownego pomysłu na fabułę. 

Czułem się trochę tak, jakbym czytał jakiegoś Harlequina, bo tam zachowanie bohaterki i styl w jakim się o niej pisze byłby pewnie bardzo podobny.
Może to kwestia tego, że akcja umiejscowiona jest w wieku XVII, mamy w tle dwór króla Anglii, ale te postacie, ich funkcjonowanie wydaje się albo sztywny albo też znowu zbyt współczesny, mało pasujący do epoki. Oczywiście to ocena subiektywna i powodem rozczarowania było nie tylko to, a raczej fabuła.

sobota, 11 listopada 2023

Cena wolności - Barbara Wysoczańska, czyli nie zapominajcie o kobietach

Żeby choć trochę nawiązać do 11 listopada, to jeszcze jedna dziś notka. Mimo że ostatnio trochę siedzę w fantastyce, to czasem dla urozmaicenia sięgam po literaturę kobiecą, a że zawsze lubię tło historyczne, to Cena wolności mnie skusiła. I choć jednak cykl Krzemińskiego uznałbym za dużo ciekawsze (a ten sam okres, tyle że nie Warszawa jak u Wysoczańskiej, a Kraków), to można tu znaleźć kilka ciekawostek. Pojawia się w tle choćby i Piłsudski, choć mówi się o nim niekoniecznie pozytywnie - tu chyba trochę wychodzi to, że w różnych zaborach, a nawet w miastach każdy miał trochę inne pomysły na walkę o niepodległość i stąd też krytyka, jakieś wątpliwości. Podstawowe pytanie - walczyć zbrojnie, wychodzić na ulice, czy też czekać na lepszy moment, uprawiając działania edukacyjne, propagandowe, dzieliło i budziło emocje. W końcu ofiar represji było tyle, że entuzjazm po zrywach, szybko wygasał, bo mimo strachu wybierano bezpieczeństwo bliskich. Lepiej się nie wychylać? Rosjanie przecież każde podejrzenie traktowali jako udowodnioną winę.

Właśnie na takim tle - niepodległościowych nastrojów, niechęci do Rosjan, agitacji partii socjalistycznych i komunistycznych, kreśli swoją opowieść Wysoczańska.

piątek, 6 października 2023

Whistleblower - Kate Marchant, czyli nawet gdy sama już prawie się poddam, będę walczyć za inne kobiety

Ciekawe połączenie - z jednej strony można by uznać, że typowa książka młodzieżowa z wątkiem romansowym i klasycznym pytaniem: kocha czy nie kocha/kocham czy nie kocham. Z drugiej jednak mamy ważny temat społeczny, czyli molestowanie, seksualizację i instrumentalne traktowanie kobiet. Można oczywiście powiedzieć - nic nowego, a ruch #metoo ciągnie za sobą pewne kontrowersje (niesłuszne oskarżenia), ale to właśnie interesujące by przyjrzeć się temu od różnych stron.

Po pierwsze od strony większej społeczności (studenckiej w tym przypadku), która potrafi być niczym chorągiewka, a do zmiany wystarczy impuls. Po drugie od strony ludzi odpowiadających za wdrażanie przepisów, podejmowanie decyzji - jak ważne są przejrzyste procedury i konsekwentna ich realizacja, a nie szukanie wymówek, gdy sprawa dotyczy osoby znaczącej, wpływowej. No i po trzecie od strony pojedynczej osoby, która prowadzi coś w rodzaju dziennikarskiego śledztwa i napotyka przeszkody, oskarżenia o kłamstwa i presję wywieraną ze wszystkich sił. Dla młodej dziewczyny, dla której każdy grosz się liczy, zwolnienie z pracy i łatka kogoś kto potrafi pomówić o obrzydliwe czyny, to chwyt poniżej pasa, który realnie może ją zniechęcić do zajmowania się sprawą. A dodajmy do tego szczucie na różne sposoby, by ludzie postrzegali ją jako manipulatorkę i kłamczuchę... Trzeba być cholernie silnym, by się nie załamać.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Czas pokuty - Joanna Jax, czyli walczyć, czy jednak się poddać i po prostu wygodnie żyć

Nie tak dawno pisałem o pierwszym tomie cyklu "Na obcej ziemi" Joanny Jax (Nowe życie - kliknij tu), a tu już druga część w księgarniach. Powiem Wam, że po niedługim okresie pomiędzy nimi, gdy wiele rzeczy ma się na świeżo, naprawdę przyjemnie się wraca do tych postaci. Co więcej - moim zdaniem więcej w drugim tomie jest tła historycznego, a nie tylko perypetii samych bohaterów. Jest Wystawa Ziem Odzyskanych, jest kongres Światowy Kongres Intelektualistów, jest zjednoczenie partii socjalistycznych, są nawiązania choćby do warunków w obozach, które komuniści przejęli po hitlerowcach i wsadzali tam tych, których uznali za podejrzanych (konkretnie chodziło o Jaworzno) - a ja zawsze cieszę się z takich detali, bo one urealniają fabułę. Skoro ktoś mówi, że akcja książki dzieje się w roku 1948 we Wrocławiu, mógłby pewnie operować ogólnikami, ale fajnie jeżeli uda się pokazać też to tło, nastroje społeczne. 
To ważne, bo te pierwsze lata po wojnie były pełne napięcia, jedni starali się układać swoje życie od nowa, może nawet zapisywali się do partii, żeby mieć większe szanse na dobrą pracę, a inni wciąż żyli jakimiś złudnymi nadziejami, że jednak sowieci zostaną przegonieni, że wróci Polska z realiami sprzed '39 roku. Na "ziemiach odzyskanych", gdzie praktycznie wszyscy prawie byli "napływowi", gdzie łatwo było się ukryć pod nową tożsamością, to napięcie było pewnie nawet silniejsze niż gdzie indziej. Bliskość granicy, wciąż jeszcze nie tak mocno strzeżonej, podsycane nastroje antyniemieckie, antyukraińskie, zaczynanie prawie wszystkiego od nowa, sprawiało, że było tu i łatwiej i trudniej zarazem. 

czwartek, 27 lipca 2023

Riley Thorn i martwy sąsiad - Lucy Score, czyli nie chcę tego daru, ale...

Kolejna propozycja wakacyjnej, lekkiej lektury. Niby trup w tytule, ale to nie do końca kryminał, może bliżej temu do komedii kryminalnej z wątkiem romansowo-erotycznym. Żeby przybliżyć Wam mniej więcej z czym mamy do czynienia, wyobraźcie sobie połączenie serii o Stephanie Plum i Zaklinaczki duchów :) O ile oczywiście oba tytuły Wam coś mówią. Czyli tak - bohaterka jest trochę mało ogarnięta, życie jej dokopało, ale ewidentnie nie jest z tych ostatnich i gdy da jej się szansę, potrafi ją dobrze wykorzystać i tak - potrafi gadać z duchami. No dobra, nie bardzo to kontroluje, więc to raczej one dotąd zsyłały różne wizje albo głosy, wpędzając ją zwykle w kłopoty, ktoś jednak obiecał jej naukę jak to ujarzmić, a nawet tym darem kierować. 

Bycie medium nie musi polegać jedynie na kontaktowaniu się ze zmarłymi, ale czasem też na oglądaniu tego co dopiero ma się wydarzyć - to trochę jak ostrzeżenie, które ktoś przekazuje z tamtej strony, a jedynie ona je odbiera. Tylko do cholery: jak ma przekonać że widziała morderstwo sąsiada, skoro wciąż chodzi on po tym świecie żywy. A gdy już będzie martwy, to właśnie ona stanie się jedną z głównych podejrzanych, bo niby skąd mogła wiedzieć o tym co się stanie.

wtorek, 13 czerwca 2023

Na obcej ziemi. Nowe życie - Joanna Jax, czyli to o tym co było należy zapomnieć...

No i tak to u mnie bywa. Coś poważniejszego i potem wypad w kierunku literatury bardzo lekkiej, rozrywkowej. Do listy autorów, z których twórczością dane mi było się zapoznać dołączam więc kolejne, głośne nazwisko. Joanna Jax od dłuższego czasu pojawia się wśród pisarek, które potrafią wciągnąć czytelnika (czy raczej czytelniczki) w piękne, rozbudowane historie pełne uczuć, dramatów i westchnień. Potrafi też ciekawie wykorzystać tło historyczne. Miałem chyba jednak trochę pecha, bo liczyłem na to, że uda mi się wejść jej ostatnią książką w nową serię, poznać bohaterów i potem zdecydować czy chcę śledzić dalej ich losy. Tymczasem seria "Na obcej ziemi" jest kontynuacją innego cyklu, do którego autorka wciąż się odwołuje, losy bohaterów są mocno powikłane i przez to traci się sporo frajdy. Źle trafiłem, więc moje odczucia będą pewnie nie aż tak pozytywne, jak fanek które znają już te postacie i chcą dowiedzieć się co działo się z nimi dalej. Tą serią, do której "Nowe życie" się odwołuje jest Saga Wołyńska, pokazująca dramatyczne napięcia między Ukraińcami i Polakami w końcówce II wojny światowej. Śmierć przeplata się z miłością, zdrada z tęsknotą, nienawiść z pożądaniem. A co z tymi, którzy przeżyli? 

niedziela, 21 maja 2023

Heartstopper - Alice Oseman, czyli a gdyby tak...

Po Targach książki gdzie obserwowałem jak bardzo wzrosło znaczenie literatury młodzieżowej i jak bardzo już "nie łapię" się na to co popularne, postanowiłem przynajmniej poświęcić 20 minut na lekturę jednego z tych "fenomenów" i skrobnąć kilka zdań. Oczywiście rozumiem, nie jestem targetem, wyrosłem z problemów szkolnych, pewnie jako boomer nie powinienem się wypowiadać, ale kto mi zabroni?
Córka, choć sama załapała się na popularność tego cyklu i czeka na tom piąty książki oraz drugi sezon serialu, nie potrafiła mi nawet dokładnie odpowiedzieć na pytanie: skąd ten fenomen. I pewnie sama autorka, gdy wrzucała do sieci pierwsze karty komiksu, nie przewidywała tego jaka wielką popularność zdobędzie. Przecież chyba nawet nie była pierwszą, która podjęła się próby pokazania nastoletniego zauroczenia kimś tej samej płci. Ten właśnie aspekt poruszany jest najczęściej: książka ma pomagać środowisku LGBT, w tym by pokazywać że niczym się nie różnią, że przeżywają podobne problemy, ma budować akceptację orz zrozumienie. Czemu akurat ta słodka historyjka o przyjaźni dwóch chłopaków, rodzącej się fascynacji ma być przełomowa? Ani to specjalnie głębokie, ani nawet jako specjalnie oryginalne. Rysunek i kadry dość proste, bez koloru, przypominają trochę anime. Ci którzy wychowali się na komiksach albo znają bardziej ambitne zeszyty, będą rozczarowani tym jak mało udało się tu opowiedzieć w dość grubym formacie. Sceny ciągną się czasem po kilka stron, a to co się dzieje, na co zwraca nam się uwagę, to spojrzenie, rumieniec na policzkach, ruch dłoni w kierunku kolegi... Hmmm

wtorek, 9 maja 2023

Elfy Londynu - Marta Dziok-Kaczyńska (Riennahera), czyli, spuśćmy zasłonę milczenia

Wróciłem po kilkudniowej przerwie i wychodzi na to, że przez 4 dni wyprawy po Górach Świętokrzyskich nie przeczytałem prawie nic - niby miałem i e-wersję, i audio, ale i zmęczenie dało o sobie znać i zdecydowanie mi nie szło, szczególnie audiobook. W papierze ta książka szła jeszcze gorze, więc nie to żebym się chciał jakoś specjalnie pastwić, ale już dawno nie czytało mi się nic aż tak źle. Może i ciekawy punkt wyjścia, jakiś pomysł, ale w wykonaniu zabrakło jakiegoś sensownego redaktora, który by usiadł z autorką i wytłumaczył, że to co może w jej głowie układa się w spójną i wciągającą historię, wymaga jeszcze masy pracy.
Już sam tytuł sugeruje, że będzie trochę fantasy, ale tak naprawdę to nie za wiele. Elfy czy krasnoludy i inne rasy żyją sobie wśród normalnych ludzi i tylko czasem wywołują jakieś dziwne reakcje - najczęściej związane z ich długowiecznością, więc również jakimiś podejrzeniami o złe zamiary wobec ludzi i wpływanie na politykę. Jakieś konflikty, utarczki pojawiają się, ale specjalnie nie są przez autorkę rozwijane, bo to co bardziej ją interesuje...

środa, 3 maja 2023

Moja kuzynka Rachela - Daphne du Maurier, czyli co za styl, co za klimat!

Zastanawiałem się czym jeszcze Was uraczyć na zakończenie majówki i wybieram kolejne czytadełko. Ale jakże dla mnie urokliwe! Zobaczyłem jak nowe wydania tej autorki reklamuje na FB Marcin Meller, postanowiłem więc spróbować samemu - co też uznał w tym za tak wspaniałego? I wiecie co? Ja też wsiąkłem. I pewnie będę szukał kolejnych powieści. Czułem podobne emocje jak kiedyś przy czytaniu Pani Bovary - niby kierunek w jakim podąża fabuła jest przewidywalny, ale jaka cudowna jest otoczka w jakie te porywy emocji są umieszczone. To różnica jak między współczesnym kryminałem a Agathą Christie. I chyba nawet nie jest to kwestia epoki w jakiej dzieje się akcja - po prostu współcześni autorzy/autorki pisząc romanse, jednak zwracają uwagę na zupełnie inne rzeczy. Zdecydowanie bowiem książkę nazwałbym romansem, tyle że z nutką sekretu, która stanowić może sporą przyjemność, bo autorka potrafi nieźle manipulować naszymi uczuciami. Jest w tej historii namiętność, choć przecież raczej nie do końca spełniona, jest naiwność i doświadczenie, jest rozpacz i pragnienie zemsty, wyrzuty sumienia i cynizm, zdrada i śmierć. Czy to wszystko wydaje Wam się ograne aż do przesady? Ano trochę tak jest, ale i tak ta opowieść ma w sobie tyle uroku, klimatu, że to się chłonie, jakbyśmy pierwszy raz wchodzili do tej wody. Nawet gdy myślisz sobie: o święta naiwności!, to i tak kupujesz to wszystko razem z młodzieńczą fanfaronadą. Bo gdy jesteś młody, wychowany przez wuja, niczego ci nie brakuje, może poza obyciem z niewiastami, uwielbiasz sprawy męskie, bałagan i uważasz że bez kobiet życie jest prostsze, z góry wiadomo, że prędzej czy później zmienisz zdanie.