Trzeba wiele miłości , żeby przywdziać strój nowoczesnego superbohatera usiłującego ocalić z codzienności bicie serca.
Nie jestem wielkim znawcą literatury francuskiej, ani tym bardziej twórczości Davida Foenkinosa, ale gdyby ktoś kazał mi jednym zdaniem scharakteryzować jego prozę, ten cytat byłby idealny.
Nasze rozstania to druga powieść
autora, którą miałem przyjemność czytać. Po Potencjale erotycznym mojej żony,
nie wiedzieć czemu wyobrażałem sobie Davida jako wielkie, uśmiechnięte
słoneczko, niczym z Teletubisiów, tylko dorosłe, puszczające do mnie oczko.
Spodziewałem się że Rozstania będą kolejną historią miłosną, ukazaną w
leciutko skrzywionym zwierciadle, co ani trochę nie byłoby złe. Zostałem jednak bardzo
mile zaskoczony, jest bowiem to powieść jak najbardziej na serio. Główny
bohater, Franz, opowiada o swoich uczuciowych perypetiach i kobietach które
pojawiały się i znikały w jego życiu. Uwagę skupia zwłaszcza na kochance
Celine, żonie Iris oraz swojej największej miłości Alice, które są ze sobą nierozerwalnie
związane. Jedna staje się przyczyną utraty drugiej, a trzecią poznaje dzięki
właśnie tej stracie.
Burzliwy związek z Alice stanowi oś na której
trzyma się cała fabuła. Przypomina mi to trochę Dzikie palmy Faulknera,
gdzie kochankowie oddają się namiętności i miłości, na przemian z niechęcią i
nienawiścią do siebie, albo Łuk Triumfalny Remarque'a,
gdzie bohaterowie rozstają się i wracają do siebie niezliczoną ilość razy,
dokładnie tak samo jak Alice i Fritz.
David Foenkionos nie naśladuje jednak nikogo.
Polski wydawca, z niezrozumiałych dla mnie powodów, porównuje go do
Murakamiego i Allena. Proza Foenkinosa jest świeża, oryginalna i bardzo
charakterystyczna, w niczym nie przypomina twórczości wspomnianych panów.
Pisarz płynie przez historię którą ma do opowiedzenia. Postacie i wydarzenia
które opisuje są integralną częścią przedstawianego świata, a jego historie,
wyłaniając się i niknąc w większej całości, nie mają początku ani końca. Autor
z rzadka tylko skupia się na szczegółach, jak usta stworzone do wypowiadania
spółgłosek, proste włosy czy krawat w grochy. Ważne, choć nie najważniejsze
miejsce w jego twórczości zajmuje również życie społeczne, czy to rodzinne,
wśród przyjaciół czy też w pracy.
Nie sposób nie zgodzić się z Markiem Bukowskim,
który zachęcając do lektury Naszych rozstań, pisze o niej jak o kuchni. Za francuskimi
potrawami nie przepadam, ale faktycznie coś takiego jest w tej książce, że
smakuje się jej najdrobniejszy fragment, i skojarzenia kulinarne są jak najbardziej
trafne. Aż ma się ochotę wylizać po niej talerz, i tylko żal że tak szybko się
kończy.