Święta spędziliśmy w miłej rodzinnej atmosferze :-) Kacper i Oskar szaleli z kuzynką i kuzynem, także tą dwójkę miałam prawie z głowy :-P Za to Najmłodszy nasz skarb najczęściej przebywał z rodzicami, goniąc babci pieska, zamęczając go głaskaniem i dawaniem mu jedzenia. Pies ewidentnie miał go czasem dość, co nawet nieraz okazał lekkim warknięciem i ucieczką gdzie pieprz rośnie ;-) U babci Wiktorek jakoś zupełnie zgubił swój rytm dnia i chodził spać koło 24.00 codziennie, tylko w ostatni dzień przed wyjazdem padł o 19.00 i pozwolił nam pospać do 9.00 rano - a więc nadrobiliśmy z nawiązką :-)
W Wigilię mieliśmy iście wiosenną pogodę, za to w drugi dzień Świąt spadł śnieg i chłopakom udało się nawet ulepić małego bałwanka :-) Kacperek bardzo tęsknił za śniegiem i bardzo go wypatrywał, jego radość gdy zobaczył śnieg za oknem bezcenna :-)
Matce jakimś cudem udało się przeczytać dwie książki z biblioteczki babci :-) Trzecią zabrałam już do domu i czytam powoli, bardzo powoli... ;-) Co sześć osób do zajęcia się 3 dzieci (+ dwójką siostry męża) to nie jedna (bądź dwie) :-o